Temat: Zdrowa Rywalizacja Punktowa cz.137 (29.04.2024-02.06.2024)

ZAPRASZAM SERDECZNIE WSZYSTKICH DO MAJÓWKOWEJ 137 EDYCJI ZDROWEJ RYWALIZACJI PUNKTOWEJ😍

Czas trwania: 5 tygodni - 29 kwietnia 2024r. (poniedziałek) – 2 czerwca 2024r. (niedziela)

ZBIERAM ZGŁOSZENIA DO PONIEDZIAŁKU 29 kwietnia 2024 do godz. 23:59

Na czym polega akcja? Na wspólnej walce z kilogramami i pielęgnowaniu zdrowych nawyków! Jeżeli chcesz pozbyć się nadprogramowych kilogramów i prowadzić zdrowy tryb życia, to miejsce jest dla Ciebie.

Co z tego masz? Uczestnicy poprzednich edycji ZRP mogą potwierdzić, że dzięki tej niewinnej rywalizacji zyskasz motywację, wsparcie w grupie, miejsce do wygadania się na każdy temat i oczywiście nowych znajomych.

Wszyscy dążymy do tego samego - zbudowania w sobie zdrowych nawyków żywieniowych, łącząc je z ćwiczeniami!

🏆 Zwycięzcy 136 Edycji ZRP:

1. Jaco76

2. sunny86

3. sonqua i Użytkownik4054969(Awokado)

Pasek wagi

U mnie całkiem dzisiaj przyzwoicie :) Spadło -0,4 kg, co jak na stosunek do punktów, których natrzaskałam zawrotne 30, jest serio spoko wynikiem :) Udało mi się tym samym osiągnąć cel tej edycji, z czego bardzo się cieszę i może jeszcze się coś uda stracić - wszak jeszcze 2 tygodnie przed nami. Obym nie spoczęła na laurach i tego nie zmarnowała :)

Powiem Wam że jestem teraz na jakimś takim fajnym etapie. W sensie trzymam dietę (ale nie jest to okraszone jakimiś takimi mega wyrzeczeniami i myślami kręcącymi się tylko w okół żarcia - co wolno, co nie wolno, o której, ile czego itp), nie jem słodyczy co do zasady (ale jak już zjem, to nie mam wyrzutów sumienia i myśli typu: Eeee to już się nie opłaca"). Czuję w kwestii odchudzania  jakiś taki spokój i chillout. A waga sobie pomału spada, bez spinania się o wszystko. W końcu chyba pierwszy raz od długiego czasu, udało mi się otrzeć o zdrowe podejście. Ja jestem z natury dosyć skrajna i jak się biorę, to albo reżim do przesady, że sama ze sobą nie mogę wytrzymać na dłuższą metę, albo olewka do przesady i pakowanie do gęby wszystkiego co jadalne ;) Rzadko udaje mi się osiągnąć w tym zdrowy złoty środek a teraz (odpukać) jestem na dobrej drodze. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, bo serio o wiele lepiej mi to idzie bez tej całej spiny a jednocześnie z efektami.

Pasek wagi

Gratulacje wszystkim co waga pokazała chodź ciut na minusie oraz powodzenia wszystkim, którzy nie poddają się! ♥ to jest ważne! Wytrwałość. 

Pasek wagi

Mandarynia napisał(a):

Dobry poranek! Nie chce się mi tego szukać, Karolka, ale pamiętam wpis prowadzącej kilka edycji do tyłu, że od następnej edycji słowo rezerwacja itp. nie będzie brane pod uwagę, wraz z dopiskiem, by szanować czas prowadzącego. Mnie świadomość, że tylko i wyłącznie wypełniona tabelka jest ważna i nie ma to i tamto, baaardzo motywowało :) Od kiedy wiem, że "można" i bez startowej itp., to wiecie może to dla kogoś spoko. Ja wolę zasady bez nieuzasadnionych losowo wyjątków. "Wolną amerykankę" to ja mam solo :) Popisać mam z kim, więc albo na wątku, albo prywatnie. Na dwa fronty nie mam przestrzeni. Dlatego "idę w ślady" Jaco76, bo ta "swoboda" o której pisały liczne zastępczynie prowadzącej i byłe prowadzące, to mi guzik da ;) Zaczynam od teraz bez Was, ale nie omieszkam się w jakiś sposób "pochwalić" przy dwucyfrówce. Nie żegnam się, bo się kiedyś tam odezwę. Udanego tygodnia mnie i Wszystkim. Lecę się pomierzyć ;)

Mandarynia, to i tak nie ma sensu. Zdrowa rywalizacja punktowa, jak sama nazwa wskazuje, polega przede wszystkim na uzupelnianiu tabelki. Oraz wagi. Bo wtedy widzisz swoją wagę i punkty oraz innych. I wtedy masz motywację do dzialania. Po drugie motywacją jest rownież stawianie do pionu nawzajem przy odstępstwach. Ale teraz tutaj zamiast rywalizacji to powinno sie nazywać "towarzystwo wzajemnej adoracji"  bo prawie wszystkie szukają tu usprawiedliwienia swoich niepowodzeń. Ja tez mógłbym się tłumaczyć chorobami, urazami (których to mam sporo) ale tego nie robię. Czego dowodem jest podium w 2 edycjach. No i wrzuciłem nawet swego czasu foty, że nie ściemniam... A skoro ktoś już tu postanowił brać udział, to powinien uczciwie wypełniać dane🤷🏼🤷🏼

Pasek wagi

Jaco76 napisał(a):

Mandarynia napisał(a):

Dobry poranek! Nie chce się mi tego szukać, Karolka, ale pamiętam wpis prowadzącej kilka edycji do tyłu, że od następnej edycji słowo rezerwacja itp. nie będzie brane pod uwagę, wraz z dopiskiem, by szanować czas prowadzącego. Mnie świadomość, że tylko i wyłącznie wypełniona tabelka jest ważna i nie ma to i tamto, baaardzo motywowało :) Od kiedy wiem, że "można" i bez startowej itp., to wiecie może to dla kogoś spoko. Ja wolę zasady bez nieuzasadnionych losowo wyjątków. "Wolną amerykankę" to ja mam solo :) Popisać mam z kim, więc albo na wątku, albo prywatnie. Na dwa fronty nie mam przestrzeni. Dlatego "idę w ślady" Jaco76, bo ta "swoboda" o której pisały liczne zastępczynie prowadzącej i byłe prowadzące, to mi guzik da ;) Zaczynam od teraz bez Was, ale nie omieszkam się w jakiś sposób "pochwalić" przy dwucyfrówce. Nie żegnam się, bo się kiedyś tam odezwę. Udanego tygodnia mnie i Wszystkim. Lecę się pomierzyć ;)

Mandarynia, to i tak nie ma sensu. Zdrowa rywalizacja punktowa, jak sama nazwa wskazuje, polega przede wszystkim na uzupelnianiu tabelki. Oraz wagi. Bo wtedy widzisz swoją wagę i punkty oraz innych. I wtedy masz motywację do dzialania. Po drugie motywacją jest rownież stawianie do pionu nawzajem przy odstępstwach. Ale teraz tutaj zamiast rywalizacji to powinno sie nazywać "towarzystwo wzajemnej adoracji"  bo prawie wszystkie szukają tu usprawiedliwienia swoich niepowodzeń. Ja tez mógłbym się tłumaczyć chorobami, urazami (których to mam sporo) ale tego nie robię. Czego dowodem jest podium w 2 edycjach. No i wrzuciłem nawet swego czasu foty, że nie ściemniam... A skoro ktoś już tu postanowił brać udział, to powinien uczciwie wypełniać dane????

Ja się wczoraj pożaliłam na swoje schorzenia, a dziś pochwaliłam sporym spadkiem wagi, bo to że czasem ponarzekamy, nie znaczy, że odpuszczamy. A nawet pokazujemy, że pomimo trudności, gorszych dni, spadków motywacji, chorób, można osiągnąć cel. 👍😊 Warto tak na to spojrzeć. To nie jest usprawnienie swoich niepowodzeń, ale pokazanie, że można pomimo wszystko. 😊 


Pasek wagi

Jaco76 napisał(a):

Mandarynia napisał(a):

Dobry poranek! Nie chce się mi tego szukać, Karolka, ale pamiętam wpis prowadzącej kilka edycji do tyłu, że od następnej edycji słowo rezerwacja itp. nie będzie brane pod uwagę, wraz z dopiskiem, by szanować czas prowadzącego. Mnie świadomość, że tylko i wyłącznie wypełniona tabelka jest ważna i nie ma to i tamto, baaardzo motywowało :) Od kiedy wiem, że "można" i bez startowej itp., to wiecie może to dla kogoś spoko. Ja wolę zasady bez nieuzasadnionych losowo wyjątków. "Wolną amerykankę" to ja mam solo :) Popisać mam z kim, więc albo na wątku, albo prywatnie. Na dwa fronty nie mam przestrzeni. Dlatego "idę w ślady" Jaco76, bo ta "swoboda" o której pisały liczne zastępczynie prowadzącej i byłe prowadzące, to mi guzik da ;) Zaczynam od teraz bez Was, ale nie omieszkam się w jakiś sposób "pochwalić" przy dwucyfrówce. Nie żegnam się, bo się kiedyś tam odezwę. Udanego tygodnia mnie i Wszystkim. Lecę się pomierzyć ;)

Mandarynia, to i tak nie ma sensu. Zdrowa rywalizacja punktowa, jak sama nazwa wskazuje, polega przede wszystkim na uzupelnianiu tabelki. Oraz wagi. Bo wtedy widzisz swoją wagę i punkty oraz innych. I wtedy masz motywację do dzialania. Po drugie motywacją jest rownież stawianie do pionu nawzajem przy odstępstwach. Ale teraz tutaj zamiast rywalizacji to powinno sie nazywać "towarzystwo wzajemnej adoracji"  bo prawie wszystkie szukają tu usprawiedliwienia swoich niepowodzeń. Ja tez mógłbym się tłumaczyć chorobami, urazami (których to mam sporo) ale tego nie robię. Czego dowodem jest podium w 2 edycjach. No i wrzuciłem nawet swego czasu foty, że nie ściemniam... A skoro ktoś już tu postanowił brać udział, to powinien uczciwie wypełniać dane????

Dla mnie stawianie do pionu polega na tym, że jak ktoś przytył i pisze, że wpierniczał po kokardy, to się go lekko opiernicza i daje kopa do dalszego działania. A nie przykładowo wytykanie, że nie wpisał wagi, bo mu się zepsuł sprzęt i poda ją kolejnym razem :) Tak na prawdę, to przecież takie sytuacje typu Balonkaa raz i to że jedna osoba nie wpisała początkowej wagi, to jakieś sporadyczne przypadki z siłą wyższą na skalę całej ZRP a nie jakiś standard, że każdy tu nie wpisuje wagi jak mu pokazuje to czego nie chciał zobaczyć :) Sam wiesz jak Ci było cieżko uzupełniać tabelkę podczas remontu - pamiętam nawet, że chciałeś zrezygnować po pierwszym nieudanym tygodniu, bo ze względu na remont jadłeś byle co, nie miałeś jak ćwiczyć itp. Też dziewczyny Ci tu dodawały otuchy, że zostań, zobaczysz, że się da i będzie git, nie poddawaj się od razu itp. Zostałeś i o ile mnie pamięć nie myli, to zmiotłeś rywalki i ostatecznie zająłeś pierwsze miejsce :) To się liczy. To jest ważne :) Zresztą temat został wyczerpany, nie wiem po co kolejny raz do tego wracacie :) Zrobiło się na powrót miło w komentarzach a gównoburza ustała - lepsze to niż gęsta atmosfera. Także luzik i jedziemy z koksem dalej :)

Pasek wagi

Ania__R napisał(a):

Jaco76 napisał(a):

Mandarynia napisał(a):

Dobry poranek! Nie chce się mi tego szukać, Karolka, ale pamiętam wpis prowadzącej kilka edycji do tyłu, że od następnej edycji słowo rezerwacja itp. nie będzie brane pod uwagę, wraz z dopiskiem, by szanować czas prowadzącego. Mnie świadomość, że tylko i wyłącznie wypełniona tabelka jest ważna i nie ma to i tamto, baaardzo motywowało :) Od kiedy wiem, że "można" i bez startowej itp., to wiecie może to dla kogoś spoko. Ja wolę zasady bez nieuzasadnionych losowo wyjątków. "Wolną amerykankę" to ja mam solo :) Popisać mam z kim, więc albo na wątku, albo prywatnie. Na dwa fronty nie mam przestrzeni. Dlatego "idę w ślady" Jaco76, bo ta "swoboda" o której pisały liczne zastępczynie prowadzącej i byłe prowadzące, to mi guzik da ;) Zaczynam od teraz bez Was, ale nie omieszkam się w jakiś sposób "pochwalić" przy dwucyfrówce. Nie żegnam się, bo się kiedyś tam odezwę. Udanego tygodnia mnie i Wszystkim. Lecę się pomierzyć ;)

Mandarynia, to i tak nie ma sensu. Zdrowa rywalizacja punktowa, jak sama nazwa wskazuje, polega przede wszystkim na uzupelnianiu tabelki. Oraz wagi. Bo wtedy widzisz swoją wagę i punkty oraz innych. I wtedy masz motywację do dzialania. Po drugie motywacją jest rownież stawianie do pionu nawzajem przy odstępstwach. Ale teraz tutaj zamiast rywalizacji to powinno sie nazywać "towarzystwo wzajemnej adoracji"  bo prawie wszystkie szukają tu usprawiedliwienia swoich niepowodzeń. Ja tez mógłbym się tłumaczyć chorobami, urazami (których to mam sporo) ale tego nie robię. Czego dowodem jest podium w 2 edycjach. No i wrzuciłem nawet swego czasu foty, że nie ściemniam... A skoro ktoś już tu postanowił brać udział, to powinien uczciwie wypełniać dane????

Ja się wczoraj pożaliłam na swoje schorzenia, a dziś pochwaliłam sporym spadkiem wagi, bo to że czasem ponarzekamy, nie znaczy, że odpuszczamy. A nawet pokazujemy, że pomimo trudności, gorszych dni, spadków motywacji, chorób, można osiągnąć cel. ?? Warto tak na to spojrzeć. To nie jest usprawnienie swoich niepowodzeń, ale pokazanie, że można pomimo wszystko. ? 

O to to. Ja też jak piszę o IO czy Hashi, to też w kontekście, że się da, choć jest trudniej. A nie żeby usprawiedliwiać, że mi przykładowo rośnie dupa z tygodnia na tydzień i to wszystko przez to :D Poza tym ten temat był trochę pokłosiem tego, że się pochwaliłam lepszymi wynikami a nie że się nagle zaczął wysyp, że "tyjemy ale to przez choroby", bo nikt niczego takiego nie napisał :)

Pasek wagi

Ania__R napisał(a):

U mnie nastrój świetny i nie zmieniło tego dzisiejsze ważenie. ? Ba, nawet jeszcze poprawiło ten dobry humor, bo dzisiaj -1,1 kg od zeszłego poniedziałku. ? Punktów u mnie nie najwięcej, bo ćwiczenia leżą, ale mam plan naprawczy na ten tydzień. ?

Ale piękny spadek 😁🏆

Pasek wagi

Jaco76 napisał(a):

Mandarynia napisał(a):

Dobry poranek! Nie chce się mi tego szukać, Karolka, ale pamiętam wpis prowadzącej kilka edycji do tyłu, że od następnej edycji słowo rezerwacja itp. nie będzie brane pod uwagę, wraz z dopiskiem, by szanować czas prowadzącego. Mnie świadomość, że tylko i wyłącznie wypełniona tabelka jest ważna i nie ma to i tamto, baaardzo motywowało :) Od kiedy wiem, że "można" i bez startowej itp., to wiecie może to dla kogoś spoko. Ja wolę zasady bez nieuzasadnionych losowo wyjątków. "Wolną amerykankę" to ja mam solo :) Popisać mam z kim, więc albo na wątku, albo prywatnie. Na dwa fronty nie mam przestrzeni. Dlatego "idę w ślady" Jaco76, bo ta "swoboda" o której pisały liczne zastępczynie prowadzącej i byłe prowadzące, to mi guzik da ;) Zaczynam od teraz bez Was, ale nie omieszkam się w jakiś sposób "pochwalić" przy dwucyfrówce. Nie żegnam się, bo się kiedyś tam odezwę. Udanego tygodnia mnie i Wszystkim. Lecę się pomierzyć ;)

Mandarynia, to i tak nie ma sensu. Zdrowa rywalizacja punktowa, jak sama nazwa wskazuje, polega przede wszystkim na uzupelnianiu tabelki. Oraz wagi. Bo wtedy widzisz swoją wagę i punkty oraz innych. I wtedy masz motywację do dzialania. Po drugie motywacją jest rownież stawianie do pionu nawzajem przy odstępstwach. Ale teraz tutaj zamiast rywalizacji to powinno sie nazywać "towarzystwo wzajemnej adoracji"  bo prawie wszystkie szukają tu usprawiedliwienia swoich niepowodzeń. Ja tez mógłbym się tłumaczyć chorobami, urazami (których to mam sporo) ale tego nie robię. Czego dowodem jest podium w 2 edycjach. No i wrzuciłem nawet swego czasu foty, że nie ściemniam... A skoro ktoś już tu postanowił brać udział, to powinien uczciwie wypełniać dane????

Oczywiście zgadzam się. Ale czy ma sens oszukiwanie? Mi oficjalnie nie chciałoby się wpisywać coś co nie jest realne bo w tym czasie zrobię milion innych rzeczy. Ale przyznam też Ci racje, że to powinna być fair walka - oczywiście nie posądzam nikogo o kłamstwo. Miesiąc to kawał czasu i nasze ciało się zmienia w cm oraz w kg, więc fajnie by było wrzucić fotkę na koniec edycji ,, przed'' i ,,po''. :) 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

U mnie całkiem dzisiaj przyzwoicie :) Spadło -0,4 kg, co jak na stosunek do punktów, których natrzaskałam zawrotne 30, jest serio spoko wynikiem :) Udało mi się tym samym osiągnąć cel tej edycji, z czego bardzo się cieszę i może jeszcze się coś uda stracić - wszak jeszcze 2 tygodnie przed nami. Obym nie spoczęła na laurach i tego nie zmarnowała :)

Powiem Wam że jestem teraz na jakimś takim fajnym etapie. W sensie trzymam dietę (ale nie jest to okraszone jakimiś takimi mega wyrzeczeniami i myślami kręcącymi się tylko w okół żarcia - co wolno, co nie wolno, o której, ile czego itp), nie jem słodyczy co do zasady (ale jak już zjem, to nie mam wyrzutów sumienia i myśli typu: Eeee to już się nie opłaca"). Czuję w kwestii odchudzania  jakiś taki spokój i chillout. A waga sobie pomału spada, bez spinania się o wszystko. W końcu chyba pierwszy raz od długiego czasu, udało mi się otrzeć o zdrowe podejście. Ja jestem z natury dosyć skrajna i jak się biorę, to albo reżim do przesady, że sama ze sobą nie mogę wytrzymać na dłuższą metę, albo olewka do przesady i pakowanie do gęby wszystkiego co jadalne ;) Rzadko udaje mi się osiągnąć w tym zdrowy złoty środek a teraz (odpukać) jestem na dobrej drodze. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, bo serio o wiele lepiej mi to idzie bez tej całej spiny a jednocześnie z efektami.

A wiesz, że ja też o tym ostatnio myślałam? Że jeszcze niedawno miałam lekką panikę z powodu wagi, że miałam wrażenie, że nic na mnie nie działa i w ogóle jakoś tak ciężko było mi się przestawić na redukcję, nie miałam pomysłów na pudelka do pracy i wszystko było takie ciężkie. A teraz? Mam właśnie taki spokój w sobie, nie mam potrzeby jeść słodyczy, nie ciągnie mnie do niezdrowych rzeczy, bo wiem, że to mi szkodzi i szkoda mi tych efektow ktore juz osiagnelam. No i nie brakuje mi weny na gotowanie do pracy. Czasem nawet rano na szybko przygotuje sobie lunchboxy, bez zbednego kombinowania :)

Pasek wagi

Balonkaa napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

U mnie całkiem dzisiaj przyzwoicie :) Spadło -0,4 kg, co jak na stosunek do punktów, których natrzaskałam zawrotne 30, jest serio spoko wynikiem :) Udało mi się tym samym osiągnąć cel tej edycji, z czego bardzo się cieszę i może jeszcze się coś uda stracić - wszak jeszcze 2 tygodnie przed nami. Obym nie spoczęła na laurach i tego nie zmarnowała :)

Powiem Wam że jestem teraz na jakimś takim fajnym etapie. W sensie trzymam dietę (ale nie jest to okraszone jakimiś takimi mega wyrzeczeniami i myślami kręcącymi się tylko w okół żarcia - co wolno, co nie wolno, o której, ile czego itp), nie jem słodyczy co do zasady (ale jak już zjem, to nie mam wyrzutów sumienia i myśli typu: Eeee to już się nie opłaca"). Czuję w kwestii odchudzania  jakiś taki spokój i chillout. A waga sobie pomału spada, bez spinania się o wszystko. W końcu chyba pierwszy raz od długiego czasu, udało mi się otrzeć o zdrowe podejście. Ja jestem z natury dosyć skrajna i jak się biorę, to albo reżim do przesady, że sama ze sobą nie mogę wytrzymać na dłuższą metę, albo olewka do przesady i pakowanie do gęby wszystkiego co jadalne ;) Rzadko udaje mi się osiągnąć w tym zdrowy złoty środek a teraz (odpukać) jestem na dobrej drodze. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, bo serio o wiele lepiej mi to idzie bez tej całej spiny a jednocześnie z efektami.

A wiesz, że ja też o tym ostatnio myślałam? Że jeszcze niedawno miałam lekką panikę z powodu wagi, że miałam wrażenie, że nic na mnie nie działa i w ogóle jakoś tak ciężko było mi się przestawić na redukcję, nie miałam pomysłów na pudelka do pracy i wszystko było takie ciężkie. A teraz? Mam właśnie taki spokój w sobie, nie mam potrzeby jeść słodyczy, nie ciągnie mnie do niezdrowych rzeczy, bo wiem, że to mi szkodzi i szkoda mi tych efektow ktore juz osiagnelam. No i nie brakuje mi weny na gotowanie do pracy. Czasem nawet rano na szybko przygotuje sobie lunchboxy, bez zbednego kombinowania :)

Ja miałam całkiem niedawno taki mega zastój, że serio no nic się nie ruszało w dół dobre 1,5 miesiąca. Normalnie w tym swoim "zafiksowaniu" to bym już pewnie olała i nażarła się po kurek, bo jak dieta nie działa to po co mam się męczyć? (co jest durne samo w sobie, bo wiadomo, ze w dół nie idzie, ale w górę pójdzie szybko :P). A teraz w ogóle sama siebie nie poznawałam. Robiłam grzecznie swoje i tyle. Oczywiście stając co jakiś czas na wadze czułam lekki zawód że znowu nic pomimo czystej michy, ale nie poddałam się i w którymś momencie to przyniosło efekty :) I też mi się wydaje, że zagrał ten spokój ducha. A teraz jak już widzę jakiekolwiek efekty, to już w ogóle nawet mi przez myśl nie przechodzi, żeby zrezygnować :) Kurde, fajne to :) Oby się utrzymało. W końcu wszyscy dążymy do tego, żeby nam się w głowach pozmieniało na stałe. Nie ma co się łudzić, że wystarczy ileś tam miesięcy diety, osiągnie się wymarzoną wagę a potem można wrócic do starych nawyków. No nie można, chyba że chce się również wrócic do starej wagi. Sporadyczne odstępstwa (typu impreza czy coś) mogą być. Gorzej jak się te odstępstwa stają codziennością i to jest problem. Tak jak było wspomniane - od jednego cukierka nikt nie przytył, od jednego liścia sałaty nikt nie schudł :) Trzeba to zdrowo wypośrodkować, żeby normalnie funkcjonować ale nie przeginać w żadną stronę. I wydaje mi się, że to jest u mnie chyba ten moment :D Póki waga spada to fajnie. Zobaczymy jak znowu będzie zastój.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.