- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 lutego 2024, 18:31
Cześć. Zróbmy sobie wyzwanie i przez cały marzec nie jedzmy cukru białego. Któraś chętna?
28 lutego 2024, 19:55
Nie jem od 20 lat ;) Sorry, takie wyzwanie, to żadne wyzwanie - bo zaraz i tak pojawi się lista wyjątków typu: miód można, bo jest zdrowy. Suszone owoce też można, bo zdrowe i bez dodatku cukru. Słodziki, ksylitole i inne -ole też można, bo wiadomo... Sernik wielkanocny też można, bo tradycja.
28 lutego 2024, 21:42
Nie jem od 20 lat ;) Sorry, takie wyzwanie, to żadne wyzwanie - bo zaraz i tak pojawi się lista wyjątków typu: miód można, bo jest zdrowy. Suszone owoce też można, bo zdrowe i bez dodatku cukru. Słodziki, ksylitole i inne -ole też można, bo wiadomo... Sernik wielkanocny też można, bo tradycja.
Zoe23 - zawsze warto zrobic poczatek, nawet jesli nie obedzie sie bez podkniec. Masz w swoim stanowisku duzo racji, jednak brzmi to bardzo smutno, moze skoro ty juz tak zyjesz to podpowiedz jak sie do tego zabrac by te 20 czy dluzej lat trwac.
Chetnie posluchalabym twojego poczatku - nei wiedzac w jakim jestes wieku nie wiem czy od dziecka nie jadlas nic z cukrem, czy z czasem przyszedl jakis imupls do zmiany.
Mysle ze zamiast ironizowac i z gory skazywac na przegrana moglabys podzielic sie swoim dwudziestoletnim doswiadczeniem, opowiedziec o poczatkach.
edit. w niemieckich mediach dziennikarka Anastasia Zampounidis propaguje zycie bez cukru, ona po 15 latach bez cukru jest w swojej najlepszej formie majac 55 lat.
Edytowany przez Berchen 28 lutego 2024, 21:49
28 lutego 2024, 22:27
Jadłam cukier, a jakże - jako dziecko, jako nastolatka, jako studentka. I pewnego dnia (w poniedziałek 9 kwietnia, pamiętam jak dziś) postanowiłam zacząć się odchudzać (ot, taki pulpecik był wtedy ze mnie, bez alarmującej nadwagi, ale jednak w górnej granicy normy albo i ponad normę). Odchudzać w jedyny znany w tamtych czasach sposób, czyli obcięciem kalorii, bez zawracania sobie głowy makrami, postami itp. I bez zwracania uwagi na jakość żywności - studencki budżet pozwalał na chińskie zupki i rosół z kostki, niskokaloryczne, że hej. I na niskokalorycznej diecie w dość krótkim czasie schudłam bardzo mocno (co potwierdza teorię, że pierwsze i tylko pierwsze odchudzanie jest naprawdę skuteczne ;) Nieco przestraszona tak dużym spadkiem postanowiłam wyjść z niskokalorycznej diety i żeby zrobić to bezboleśnie, trafiłam na metodę Montignaca. Przez wiele, wiele lat jadłam zgodnie z zasadą niełączenia - jadłam duże porcje 3 razy dziennie, pilnując odstępów między posiłkami (to był też czas, kiedy sprawiłam sobie aparat na zęby, więc tym bardziej trzymałam reżimu jedzenia bo nie uśmiechało mi się wieczne mycie zębów). Do dziś został mi nawyk niejedzenia pomiędzy posiłkami; nawet podczas gotowania nie kosztuję potraw; nie zjem, gdy np. ktoś w pracy czymś mnie poczęstuje. A wracając do cukru - to był też element Montignaca, niejedzenie niczego z dodatkiem cukru. I w tamtym czasie było to dla mnie tak łatwe do osiągnięcia, że odzwyczaiłam się od słodkiego smaku na dobre. Teraz nie zwracam tak ściśle na to uwagi - kupuję korniszony w słoiku i liczę się z tym, że w zalewie będzie cukier (kiedyś było to nie do pomyślenia ;) Nie kupuję słodyczy, bo to dla mnie nie posiłek.
A co do tematu tytułowego - no nic nie poradzę: nie wierzę w skuteczność tego typu wyzwań i już. W poniedziałek autorka przeszła na dietę ketogeniczną, dziś planuje odstawić cukier - ale tylko w marcu i tylko biały (trzcinowy dozwolony, jak rozumiem?). Nie wierzę, niemniej szczerze życzę powodzenia w realizacji planów.
Edit: moja niewiara wynika w dużej mierze z mojego podejścia do realizacji celów - a one zależą tylko ode mnie, nie od grupy wsparcia, nie od wyzwań i internetowych anonimowych towarzyszy niedoli. I wiele przykładów tu na forum to pokazuje - grupy albo zamierają po chwilowym wybuchu entuzjazmu, albo stają się areną plotek i pogaduszek.
Kończę te przydługie elaboraty i jeszcze raz życzę autorce sukcesów.
Edytowany przez Zoe23 28 lutego 2024, 22:33
29 lutego 2024, 06:26
Jadłam cukier, a jakże - jako dziecko, jako nastolatka, jako studentka. I pewnego dnia (w poniedziałek 9 kwietnia, pamiętam jak dziś) postanowiłam zacząć się odchudzać (ot, taki pulpecik był wtedy ze mnie, bez alarmującej nadwagi, ale jednak w górnej granicy normy albo i ponad normę). Odchudzać w jedyny znany w tamtych czasach sposób, czyli obcięciem kalorii, bez zawracania sobie głowy makrami, postami itp. I bez zwracania uwagi na jakość żywności - studencki budżet pozwalał na chińskie zupki i rosół z kostki, niskokaloryczne, że hej. I na niskokalorycznej diecie w dość krótkim czasie schudłam bardzo mocno (co potwierdza teorię, że pierwsze i tylko pierwsze odchudzanie jest naprawdę skuteczne ;) Nieco przestraszona tak dużym spadkiem postanowiłam wyjść z niskokalorycznej diety i żeby zrobić to bezboleśnie, trafiłam na metodę Montignaca. Przez wiele, wiele lat jadłam zgodnie z zasadą niełączenia - jadłam duże porcje 3 razy dziennie, pilnując odstępów między posiłkami (to był też czas, kiedy sprawiłam sobie aparat na zęby, więc tym bardziej trzymałam reżimu jedzenia bo nie uśmiechało mi się wieczne mycie zębów). Do dziś został mi nawyk niejedzenia pomiędzy posiłkami; nawet podczas gotowania nie kosztuję potraw; nie zjem, gdy np. ktoś w pracy czymś mnie poczęstuje. A wracając do cukru - to był też element Montignaca, niejedzenie niczego z dodatkiem cukru. I w tamtym czasie było to dla mnie tak łatwe do osiągnięcia, że odzwyczaiłam się od słodkiego smaku na dobre. Teraz nie zwracam tak ściśle na to uwagi - kupuję korniszony w słoiku i liczę się z tym, że w zalewie będzie cukier (kiedyś było to nie do pomyślenia ;) Nie kupuję słodyczy, bo to dla mnie nie posiłek.
A co do tematu tytułowego - no nic nie poradzę: nie wierzę w skuteczność tego typu wyzwań i już. W poniedziałek autorka przeszła na dietę ketogeniczną, dziś planuje odstawić cukier - ale tylko w marcu i tylko biały (trzcinowy dozwolony, jak rozumiem?). Nie wierzę, niemniej szczerze życzę powodzenia w realizacji planów.
Edit: moja niewiara wynika w dużej mierze z mojego podejścia do realizacji celów - a one zależą tylko ode mnie, nie od grupy wsparcia, nie od wyzwań i internetowych anonimowych towarzyszy niedoli. I wiele przykładów tu na forum to pokazuje - grupy albo zamierają po chwilowym wybuchu entuzjazmu, albo stają się areną plotek i pogaduszek.
Kończę te przydługie elaboraty i jeszcze raz życzę autorce sukcesów.
ciesze sie ze podzielilas sie swoja historia - moza z niej sie wiele nauczyc. Ja tez juz nie wierze w zrywy - postanowienia - bo po porstu do tego punktu doszlam ze tez wiem ze to g... warte. Ale do tego punktu musi kazdy sam dojsc, jeden szybciej, drugi pozniej a trzeci pogubi sie w drodze i wogole nie dojdzie. To jest proces ktory kazdy przechodzi swoja droga zalezna od tysiaca czynnikow. To co czyta sie w poradnikach tez jest winne temu ze ludzie chwytaja sie roznych bezsensownych metod. Mam ogromna nadzieje ze ostatnie badania i prawda o jakosci i wartosci sprzedawanej zywnosci pomoze wielu ludziom odzyskac zdrowie. Fakt ze trzeba do tej wiedzy jeszcze dotrzec i ja zrozumiec, zrozumiec ze cukier to nie tylko bialy cukier rafinowany.
Do tematu- zycze autorce by udalo sie zebrac kilka chetnych do wyzwania i polecam lekture na temat skokow glukozy i sposobow by ich unikac francuskiej chemiczki Jessi Inchaupse https://www.empik.com/glukozow...,p1370360242,ksiazka-p
https://www.empik.com/metoda-g...,p1456832795,ksiazka-p
29 lutego 2024, 10:28
Samo wyzwanie ok, tylko trzeba się zastanowić co to ma zmienić długofalowo. Czy jeden miesiąc odzwyczai nas od słodkiego smaku? Moim zdaniem nie. Tym bardziej, że jedząc owoce i warzywa cały czas go doświadczamy.
Mam za sobą wiele wyzwań tego typu w tym pół roku keto i słodki smak w ogóle nie przestał mi smakować.
Co komu pasuje, ja w tej chwili stoję na stanowisku, że to ja decyduję a żadna dieta czy wyzwania nie będą mną rządzić.
Także obecnie ograniczam słodycze, ale jak mam ochotę to zjadam.
29 lutego 2024, 13:22
Nie jem od 20 lat ;) Sorry, takie wyzwanie, to żadne wyzwanie - bo zaraz i tak pojawi się lista wyjątków typu: miód można, bo jest zdrowy. Suszone owoce też można, bo zdrowe i bez dodatku cukru. Słodziki, ksylitole i inne -ole też można, bo wiadomo... Sernik wielkanocny też można, bo tradycja.
Jak ktoś je dużo cukru to dla niego jest to wyzwanie i można też dzięki temu schudnąć. Ważne,że autorka coś próbuje, po co jej podcinasz skrzydła? Bo chcesz się pochwalić,że cukru nie jesz?
29 lutego 2024, 14:36
Nie jem od 20 lat ;) Sorry, takie wyzwanie, to żadne wyzwanie - bo zaraz i tak pojawi się lista wyjątków typu: miód można, bo jest zdrowy. Suszone owoce też można, bo zdrowe i bez dodatku cukru. Słodziki, ksylitole i inne -ole też można, bo wiadomo... Sernik wielkanocny też można, bo tradycja.
Jak ktoś je dużo cukru to dla niego jest to wyzwanie i można też dzięki temu schudnąć. Ważne,że autorka coś próbuje, po co jej podcinasz skrzydła? Bo chcesz się pochwalić,że cukru nie jesz?
W temacie o niejedzeniu cukru piszę, że nie jem cukru - to raz. A jeśli wpis obcej anonimowej osoby wątpiącej w skuteczność i efektywność tego typu wyzwań miałby podciąć autorce skrzydła, obniżyć jej motywację lub co gorsza odwieść od podjętego zobowiązania, to tym bardziej udowodniłoby tezę o ich nieskuteczności. Autorka tak czy inaczej jest na pozycji wygranej: albo oleje demotywujące wpisy anonimowych osób (co sama bym zrobiła w jej sytuacji) i wytrwa w postanowieniu, odnosząc sukces albo zrezygnuje z niego już na starcie, co oszczędzi jej późniejszego rozczarowania. Win - win. Szczerze życzę jej sukcesów na każdym polu.
29 lutego 2024, 14:48
Jadłam cukier, a jakże - jako dziecko, jako nastolatka, jako studentka. I pewnego dnia (w poniedziałek 9 kwietnia, pamiętam jak dziś) postanowiłam zacząć się odchudzać (ot, taki pulpecik był wtedy ze mnie, bez alarmującej nadwagi, ale jednak w górnej granicy normy albo i ponad normę). Odchudzać w jedyny znany w tamtych czasach sposób, czyli obcięciem kalorii, bez zawracania sobie głowy makrami, postami itp. I bez zwracania uwagi na jakość żywności - studencki budżet pozwalał na chińskie zupki i rosół z kostki, niskokaloryczne, że hej. I na niskokalorycznej diecie w dość krótkim czasie schudłam bardzo mocno (co potwierdza teorię, że pierwsze i tylko pierwsze odchudzanie jest naprawdę skuteczne ;) Nieco przestraszona tak dużym spadkiem postanowiłam wyjść z niskokalorycznej diety i żeby zrobić to bezboleśnie, trafiłam na metodę Montignaca. Przez wiele, wiele lat jadłam zgodnie z zasadą niełączenia - jadłam duże porcje 3 razy dziennie, pilnując odstępów między posiłkami (to był też czas, kiedy sprawiłam sobie aparat na zęby, więc tym bardziej trzymałam reżimu jedzenia bo nie uśmiechało mi się wieczne mycie zębów). Do dziś został mi nawyk niejedzenia pomiędzy posiłkami; nawet podczas gotowania nie kosztuję potraw; nie zjem, gdy np. ktoś w pracy czymś mnie poczęstuje. A wracając do cukru - to był też element Montignaca, niejedzenie niczego z dodatkiem cukru. I w tamtym czasie było to dla mnie tak łatwe do osiągnięcia, że odzwyczaiłam się od słodkiego smaku na dobre. Teraz nie zwracam tak ściśle na to uwagi - kupuję korniszony w słoiku i liczę się z tym, że w zalewie będzie cukier (kiedyś było to nie do pomyślenia ;) Nie kupuję słodyczy, bo to dla mnie nie posiłek.
A co do tematu tytułowego - no nic nie poradzę: nie wierzę w skuteczność tego typu wyzwań i już. W poniedziałek autorka przeszła na dietę ketogeniczną, dziś planuje odstawić cukier - ale tylko w marcu i tylko biały (trzcinowy dozwolony, jak rozumiem?). Nie wierzę, niemniej szczerze życzę powodzenia w realizacji planów.
Edit: moja niewiara wynika w dużej mierze z mojego podejścia do realizacji celów - a one zależą tylko ode mnie, nie od grupy wsparcia, nie od wyzwań i internetowych anonimowych towarzyszy niedoli. I wiele przykładów tu na forum to pokazuje - grupy albo zamierają po chwilowym wybuchu entuzjazmu, albo stają się areną plotek i pogaduszek.
Kończę te przydługie elaboraty i jeszcze raz życzę autorce sukcesów.
forum montignaca pamiętam, też tam krótko byłam i zoe była moderatorem, swojego nicku nie pamiętam, później ta strona chyba zniknęła, ale makaron durum ze szpinakiem jeszcze długo po tym jadłam :D