- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lutego 2024, 15:51
Mam ostatnio bardzo ciezki czas w życiu, pelen stresu. Rano z powodu lęku nie jestem w stanie nic zjeść, wypijam herbatę lub kawę. Potem w pracy zjadam ze trzy snickersy, popijam wodą. Potem kupuję sobie jakiegoś kebaba bądź chipsy, byle zjeść coś szybkiego i w domu zając się jeszcze rzeczami na studia zaoczne i papierami z pracy. Boję się, że wyrządzę sobie krzywde tą dietą, ale naprawde poranki sa koszmarne.
23 lutego 2024, 12:24
Mam ostatnio bardzo ciezki czas w życiu, pelen stresu. Rano z powodu lęku nie jestem w stanie nic zjeść, wypijam herbatę lub kawę. Potem w pracy zjadam ze trzy snickersy, popijam wodą. Potem kupuję sobie jakiegoś kebaba bądź chipsy, byle zjeść coś szybkiego i w domu zając się jeszcze rzeczami na studia zaoczne i papierami z pracy. Boję się, że wyrządzę sobie krzywde tą dietą, ale naprawde poranki sa koszmarne.
Jesz popołudniu byle co bo jesteś głodna i szukasz kalorii. Ja bym postawiła na późne, ale dobrze skomponowane, zdrowe kolacje. Wtedy nawet rano jeżeli nie będziesz głodna to ta kolacja wciąż będzie ci dawała energię i może łatwiej obejdzie się bez rzucania na kaloryczne. No i też myślę że przydałaby ci się chwila oddechu, relaksu i jakieś techniki obniżające stres - prawdopodobnie rano masz bardzo wysoki kortyzol (on z rana standardowo jest wyższy) wiec rano masz pewnie ściśniety żołądek i brak apetytu przez niego właśnie. Dodatkowo może skoro lubisz słodkie to może spróbuj po prostu coś poskubać do tej kawy - nawet jakaś mała słodka buła będzie lepsza i nie zjedzenie śniadania i może cię ta buła powstrzyma potem od napadu na jedzenie. No ale chyba zarządzanie stresem to będzie u ciebie kluczowe. Trzymaj się.
Absolutnie się nie zgadzam. Nie ma przymusu jadania śniadań, a już tym bardziej nie rozumiem zalecania wyrobienia sobie nawyku porannego jedzenia w postaci "małych słodkich buł", żeby tylko coś na żołądku było - więcej z tego będzie szkody niż pożytku. Problemem autorki jest, jak już wyżej napisano, jedzenie byle jak i byle czego (taaa, już widzę te kraftowe kebaby...; swoją drogą ubawiło mnie to oszukiwanie samych siebie i autorki tematu, że kebab nie jest taki zły, trzeba tylko dobrze poszukać). Wystarczy czas oraz pieniądze poświęcone na snickersy i fast foody spożytkować na pożywienie - słusznie ktoś wyżej zasugerował catering, jeśli autorka nie ma chęci ani głowy do zakupów/gotowania.
23 lutego 2024, 12:36
Jasne - "wystarczy" nie jeść śmieci. Oczywiście. I stres nie ma tu nic do rzeczy.
23 lutego 2024, 12:56
Jasne - "wystarczy" nie jeść śmieci. Oczywiście. I stres nie ma tu nic do rzeczy.
Nikt nie mówi że nie ma. Ale ona napisała że nie chce jej się jeść bo ma stresy a jednocześnie wciąga na obiad kebaba i 3 snikersy. Trochę się to kłóci. Albo ci się nie chce jeść albo chce skoro tyle zjadasz. To że niektórzy rzucają się na słodycze pod wpływem stresu to inna para kaloszy. Bo nie było tu tematu że jem normalnie ale przez stres wpierniczam 3 tony słodyczy. Jest "nie mam ochoty na jedzenie" oraz "Zjadam kebaba i 3 snikersy".
Ja doskonale rozumiem niechęć do śniadań, bo sama po wstaniu w ogóle nie mam ochoty jeść. Jakbym się zmuszała to każdy kęs rósł by mi w gardle. Więc się nie zmuszam. Jem jak już jestem głodna. Nie nazywam tego śniadaniem, lanczem czy czym innym. Na pewno nie jest to obiad, bo jest na sucho i tak raczej w okolicach 11.00. Jak zwał tak zwał, ale fakt, że o 6.30 po przebudzeniu nic nie zjem. Ale nie oznacza to że reszty posiłków nie mogę zjeść normalnych. Jakby autorka napisała, że przez stres nie może w siebie nic wcisnąć więc w efekcie je pół kromki chleba po południu i jakąś lichą sałatkę wieczorem, to bym to zrozumiała. Ale nie umiem zrozumieć hasła "nie chce mi się jeść, ale jednocześnie wciśnięcie kebaba (które notabene zazwyczaj są tak duże że mój chłop zostawia część na później" już tak trochę brzmi dziwnie.
Skoro zgłodniała na tyle, że kebaba może zjeść (a zakładam, że nie robi go sama w domu, tylko kupuje w budzie), to równie dobrze pod wpływem apetytu można wejść do innej knajpy i zamówić inne jedzenie - bardziej racjonalne.
Edytowany przez Karolka_83 23 lutego 2024, 12:57