Temat: klasa maturalna stres

Witajcie jestem w klasie maturalnej i mam dość. Nauka do rozszerzeń, do podstawowej matmy i jeszcze robienie prawka, jutro studniówka. Tak bym chciała, aby ten rok szkolny juz sie skonczyl. Boje sie, ze nie zdam matury z matmy i nie dostane sie na moje wymarzone prawo i nie zostane prokuratorem. Ucze sie ile moge, ale mam juz dosyc, a czas tylko mi sie strasznie dluzy. Jak wy przygotowywałyscie się do matury z matmy i historii?

insearchingofpeace napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

insearchingofpeace napisał(a):

duzo ludzi moiw, ze zeby byc na prawie to trzeba byc odpornym na stres, jako prokurator tym bardziej. I ja sie boje ze nie podolam. Ale nie ma zbytnio innych kierunkow oplacalnych dla humanistów.Myslalam nad dziennikarstwem, moze filologią szwedzką. Nie wiem juz co robic :(

Złożyć papiery możesz w kilka miejsc. Skoro nie masz jakiegoś wymarzonego i kilka Ci podchodzi, to może los zadecyduje. Ja chciałam się dostać na dwa różne kierunki na dwóch różnych uczelniach. Na jeden się nie dostałam, za to dostałam się na ten drugi (akurat ten co był moim pierwszym wyborem). Po roku i tak przeniosłam się na jeszcze coś innego (o czym nigdy wcześniej nie myślałam) i to jest moim zawodem wyuczonym i jedynym w jakim pracowałam, także życie pisze różne scenariusze. Ja na etapie matury nie do końca miałam sprecyzowane co chcę w życiu robić. Byłam dobra z matmy więc wybrałam dwa kierunki matematyczne (matematyka i informatyka matematyczna (na nią się dostałam, ale po roku wiedziałam, że to nie jest to co chcę robić) i w końcu skończyłam budownictwo :P więc zupełnie inna bajka).

wie Pani, ja rok temu wygralam taki konkurs historyczny i mam indeks na wszystkie kierunki na wydziale humanistycznym i spolecznym na UMK W Toruniu. Problem taki, że Toruń jest bardzo daleko :(

Ja studiowałam we Wrocławiu. Masa była tu osób z całej polski i dawali radę. Możesz mieszkać w akademiku. To też jest fajna szkoła życia. Ja pierwsze 2 lata dojeżdżałam (mieszkałam 40 km od Wrocławia), ale rozstrzelone po całym dniu zajęcia (potrafiłam mieć od 7.30 do 19.00 z okienkami po 2-4 godziny w środku), było to mega upierdliwe bo późno byłam w domu i musiałam bardzo wcześnie jechać rano, więc zdecydowałam się na stancję (akademik się nie należał bo za blisko mieszkałam Wrocławia czy jakoś tak). Zamieszkałam z koleżanką z roku i trzymałyśmy się razem do końca. Miło wspominam ten czas. Takie moje pierwsze, niezależne, samodzielne mieszkanie, zajmowanie się sobą, gotowaniem, praniem, zakupami itp. Pomyśl o tym. Szczególnie, że masz otwartą drogę i praktycznie gwarantowane miejsce gdzie byś nie chciała na tym Uniwersytecie. Teraz może Ci się to wydawać jakieś straszne i w ogóle, ale dasz rade na pewno. Nie Ty jedna.

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

insearchingofpeace napisał(a):

duzo ludzi moiw, ze zeby byc na prawie to trzeba byc odpornym na stres, jako prokurator tym bardziej. I ja sie boje ze nie podolam. Ale nie ma zbytnio innych kierunkow oplacalnych dla humanistów.Myslalam nad dziennikarstwem, moze filologią szwedzką. Nie wiem juz co robic :(

prawo nie jest dla humanistów 

...a w każdym razie - nie dla "humanistów" definiowanych nie wiadomo czemu jako osoby, którym po drodze z językiem polskim czy inną historią, a słabym z przedmiotów ścisłych (taki paradoks, drodzy humaniści - skoro tak się szufladkujecie, to chyba na polskim i historii był ten humanizm omawiany, co?) Zgadzam się Nomą - nie wiem jakie przedmioty i rozszerzenia liczą się teraz w rekrutacji na prawo, bo jestem z czasów, gdy obowiązywały egzaminy wstępne (wtedy była to historia). Uważam, że znacznie lepszym miernikiem przydatności kandydata byłaby matematyka.

Zoe23 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

insearchingofpeace napisał(a):

duzo ludzi moiw, ze zeby byc na prawie to trzeba byc odpornym na stres, jako prokurator tym bardziej. I ja sie boje ze nie podolam. Ale nie ma zbytnio innych kierunkow oplacalnych dla humanistów.Myslalam nad dziennikarstwem, moze filologią szwedzką. Nie wiem juz co robic :(

prawo nie jest dla humanistów 

...a w każdym razie - nie dla "humanistów" definiowanych nie wiadomo czemu jako osoby, którym po drodze z językiem polskim czy inną historią, a słabym z przedmiotów ścisłych (taki paradoks, drodzy humaniści - skoro tak się szufladkujecie, to chyba na polskim i historii był ten humanizm omawiany, co?) Zgadzam się Nomą - nie wiem jakie przedmioty i rozszerzenia liczą się teraz w rekrutacji na prawo, bo jestem z czasów, gdy obowiązywały egzaminy wstępne (wtedy była to historia). Uważam, że znacznie lepszym miernikiem przydatności kandydata byłaby matematyka.

to bylo w pewnym sensie uproszczenie, natomiast jak dla mnie prawnik to powinna być osoba o umysle ścisłym, która jednocześnie potrafi się wysłowić i umiejętnie operować słowem pisanym, oczywiście nie musi być mistrzem pióra, ale wypadałoby aby znała zasady gramatyki,  posiadała rozbudowane słownictwo, w sposób prawidłowy budowała zdania itp. 

Zgadzam się. Byc może części ludzi prawo kojarzy się jako humanistyczne bo swoją część paragrafów trzeba wykuć, ale prawda taka że bez umysłu analitycznego, logicznego to sama ich znajomość nic nie daje. To trzeba jeszcze umieć powiązać ze sobą najczęściej i tu raczej umysły ścisłe sprawiają się lepiej. Ale prawda jest że choć ten prawnik nie musi być mistrzem pióra, to jednak wstyd jakby nie umiał się sensownie wypowiedzieć czy napisać bezbłędnie jakiegoś pisma. Na prawie sprawdzą się osoby nie zaszufladkowane jako humaniści czy scislowcy. Tu musi być smykałka w obie strony.

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

chcesz iść na prawo, szczerze radzę wybrać studia zaoczne i od razu pracę w zawodzie lub jakoś związana z zawodem  , inaczej te studia przez cały okres ich trwania nie mają sensu 

przy studiach zaocznych żadne progi nie są konieczne wystarczy po prostu zdana matura , jeśli chodzi o uczelnie znam mnóstwo ludzi którzy pokończyli byle jakie prywatne uczelnie , zdobyli tytuł mgr prawa np w 3 lata i świetnie sobie radzą

To chyba zalezy gdzie. Jesli chce sie robic jakakolwiek kariere w zawodzie (autorka wspomina cos o zostaniu prokuratorem), to skonczenie jakies bylejakiej uczelni prywatnej bardzo zmniejsza szanse na dostanie sie na aplikacje. 

Po drugie - na dobrych uczelniach typu Warszawa, Krakow czy 3miasto sa jak najbardziej wymogi progowe zdania matury. Wcale tak nie przyjmuja jak leci wszystkich, bo mimo 200-300miejsc na studia zaoczne maja okolo 2000 kandydatow. Ale to ile osob gdzie jest na jedno miejsce to latwo znalezc. Pytanie czy warto tracic 5 lat, calkiem sporo pieniedzy na studiowanie byle gdzie. 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

chcesz iść na prawo, szczerze radzę wybrać studia zaoczne i od razu pracę w zawodzie lub jakoś związana z zawodem  , inaczej te studia przez cały okres ich trwania nie mają sensu 

przy studiach zaocznych żadne progi nie są konieczne wystarczy po prostu zdana matura , jeśli chodzi o uczelnie znam mnóstwo ludzi którzy pokończyli byle jakie prywatne uczelnie , zdobyli tytuł mgr prawa np w 3 lata i świetnie sobie radzą

To chyba zalezy gdzie. Jesli chce sie robic jakakolwiek kariere w zawodzie (autorka wspomina cos o zostaniu prokuratorem), to skonczenie jakies bylejakiej uczelni prywatnej bardzo zmniejsza szanse na dostanie sie na aplikacje. 

Po drugie - na dobrych uczelniach typu Warszawa, Krakow czy 3miasto sa jak najbardziej wymogi progowe zdania matury. Wcale tak nie przyjmuja jak leci wszystkich, bo mimo 200-300miejsc na studia zaoczne maja okolo 2000 kandydatow. Ale to ile osob gdzie jest na jedno miejsce to latwo znalezc. Pytanie czy warto tracic 5 lat, calkiem sporo pieniedzy na studiowanie byle gdzie. 

Autorka chce zostać prokuratorem, bo spodobał jej się ten zawód na podstawie serialu TV ;) O ile pomysł ze studiowaniem prawa jest według mnie ok, bo daje dużo możliwości, to póki co skupiłabym się na jak najlepszym zdaniu matury, żeby ten pomysł urzeczywistnić i nieskupianie się na tym etapie na przyszłych powołaniach prokuratorskich.

I pozostając w temacie rozterek autorki - jak żyć i jak się uczyć do matury? Ano uczyć się - solidnie i systematycznie, bo nikt chyba lepszej metody nie wymyślił. Natomiast "manie dość" w połowie stycznia to moim zdaniem niezbyt dobry prognostyk, biorąc pod uwagę jej ambitne i dalekosiężne plany.

Należy też pamiętać, że większość kandydatów idących na prawo wyobraża sobie że zostanie prokuratorem czy sędzią, a realnie pracują godzinami za psie pieniądze w podrzędnych kancelariach. I też wizja jaką się ma po oglądaniu seriali w TV nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ale to absolutne zero. To nie tak, że się siedzi nad jedną sprawą miesiącami, idzie do sądu i błyszczy na wokandzie. To są godziny siedzenia w papierach, milion spraw na raz, milion aktów prawnych do przejrzenia, konieczność bycia na bieżąco, bo to się zmienia, znajomość spraw, wyroków, umiejętność powiązania tego, akty często napisane tak, że można je interpretować na różne sposoby i to też trzeba umieć wyciągnąć coś pod swoje argumenty. Sprawy się ciągną latami jak smród po gaciach. Ostatnio byłam świadkiem stłuczki - spraw było już ze 3 z czego ja byłam na dwóch i nadal się nie skończyło a to było z 1,5 roku temu. Noma zapewne potwierdzi jako że się obraca w środowisku. To nie takie hop siup jak się niektórym wydaje, że od razu dostanie sprawę stulecia, wygra i będzie zbijał kokosy. Lepsze pieniądze być może się trzepie w swojej prywatnej kancelarii niż pracując u kogoś, ale to też nie tak że po studiach od razu założysz kancelarię, będziesz mieć tabuny chętnych i będziesz żyć jak pączek w maśle.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.