Temat: Zdrowa Rywalizacja Punktowa cz. 116 (1.08.2022- 4.09.2022)

ZAPRASZAM SERDECZNIE WSZYSTKICH DO 116 EDYCJI NASZEJ ZDROWEJ RYWALIZACJI PUNKTOWEJ 🙂

Czas trwania: 5 tygodni

1 sierpnia 2022r. (poniedziałek) – 4 września 2022r. (niedziela)

Przed nami ostatnia wakacyjna edycja w tym roku. Pokażmy na co nas stać 😁

ZBIERAM ZGŁOSZENIA DO PONIEDZIAŁKU (1.08)

Na czym polega akcja? Na wspólnej walce z kilogramami i pielęgnowaniu zdrowych nawyków!

Jeżeli chcesz pozbyć się nadprogramowych kilogramów i prowadzić zdrowy tryb życia, to miejsce jest dla Ciebie.

Co z tego masz? Uczestnicy poprzednich edycji ZRP mogą potwierdzić, że dzięki tej niewinnej rywalizacji zyskasz motywację, wsparcie w grupie, miejsce do wygadania się na każdy temat i oczywiście nowych znajomych.

Wszyscy dążymy do tego samego: zbudowania w sobie zdrowych nawyków żywieniowych łącząc je z ćwiczeniami!

Jak było wcześniej? Możecie zobaczyć tutaj!

UWAGA: NIE PISZEMY W TEMACIE DO CZASU ZAKOŃCZENIA ZBIERANIA ZGŁOSZEŃ. PROBLEMY Z WKLEJENIEM TABELKI SĄ WYJAŚNIONE PONIŻEJ.

W RAZIE POTRZEBY PISZCIE NA PRIV.




Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Zooma napisał(a):

Haha - u mnie też kwestia bycia lepszą niż mój partner w sporcie to kwestia honorowa. Nie to, że mi się to udaje, ale bronię honoru jak mogę :)U mnie ładny spadek -4 kg i centymetry też poleciały, choć oczywiście najwięcej w biuście, bo gdzieżby indziej. Za to w łydce mam 1 cm więcej. Raczej nie podejrzewam, żebym "schudła" na całym ciele, ale przytyła w łydce ?, więc obstawiam przyrost mięśnia i że marszo-chody i rowerek w końcu dają efekty. Także edycja bardzo zacna, choć na pewno ułatwieniem było, że nie miałam urlopu w sierpniu, więc łatwiej było ogarniać żarełko.

Haha mam podobnie. Co ciekawe nie ćwiczę na co dzień bo nie lubię i ogólnie jestem raczej leniuszkiem niż sportowcem, ale jak mi mąż czasem wyskoczy z tekstem że "Zobacz robię deskę tyle i tyle czasu, ciekawe ile Ty byś wytrzymała hahaha" to mi się włącza zawziętość i zaciekłość i żebym się miała zesrać, to wytrzymam dłużej ? A że jestem uparta jak dziki osioł, to w tej zawziętości jestem w stanie oszukać swoje zwiotczałe mięśnie nawet, byle tylko mu udowodnić że nikt tu się nie będzie ze mnie podśmiechiwał ??? hahahaha Jak jeździmy na jakieś wycieczki rowerowe, to też mu nie ustępuję tempem. Właściwie jedyną rzeczą, przy której odpadam i nawet nie próbuję, to jakby sobie chciał ze mną pobiegać. Tego nienawidzę i jestem w tym kiepska.

Podpisuję się obiema rękami. Mój kiedyś biegał półmaratony, a że jest lekki i drobny, to nie musiał w to wkładać jakiegoś ponadprzeciętnego wysiłku - więc jedyna opcja, jaka wchodzi w grę to biegnący mąż i ja jadąca obok na rowerze:P A ja biegać nie umiem i nie lubię;)

Jestem w tej edycji po dwóch wyjazdach wakacyjnych.

Tuż przed ostatnim wyjazdem nad morze mój Mąż trafił do szpitala, kot do weterynarza, a ja dwa dni męczyłam się z biegunką.

Wyjazd stał pod ogromnym znakiem zapytania, ale jednak pojechaliśmy.

A ponieważ jeszcze w dniu wyjazdu miałam biegunkę, więc przez pierwsze 3 dni wakacji miałam dietę.

Zero nadmorskich gofrów, lodów, zero smażonego i alkoholu.

Do tego bardzo dużo ruchu (ok 50-70km dziennie na rowerach, spacery brzegiem morza i nie tylko, zwiedzanie Trójmiasta - ponad 35 tyś kroków, tańce w knajpie itp)

Dzięki temu chyba drugi raz w życiu nie przytyłam na wakacjach :)

***

Jeśli chodzi o sport to mój Mąż jest byłym nauczycielem WFu.

Sport ma we krwi.

Biega, świetnie pływa, wspina się kilka razy w tygodniu, ćwiczy w domu przez min 25min (na wyjeździe też)

W tym mu nigdy nie dorównam.

Za to na rowerze to ja jestem zawsze z przodu :) i muszę na niego czekać

A pod górkę zawsze jestem szybsza od niego o kilka długości roweru :)

***

Balonka dziękuję Ci za prowadzenie tej edycji :)

Za to, że Ci się chce :)

Jesteś wielka :) 

💐💐💐💐💐💐💐💐💐💐💐💐💐

***

Dziewczyny życzę Wam powodzenia w nowej edycji :)

Mam nadzieję,  że motywacja nam nie spadnie :)

Lukrecja szacun, niech wiedzą, że z matką się nie zadziera xD w ogóle uważam, że taka lekka doza rywalizacji daje kopa, satysfakcję z wygranej i motywację do dalszego działania. My z mężem i jeszcze z dwójką znajomych robimy sobie wyzwania w aplikacji Garmina. I to jest mega motywujące, ostatnio mi się rozładował i nie miałam dwa dni to mi się w ogóle nie chciało dupy ruszyć :D

W moim przypadku edycja tak sobie, trochę za często pozwalałam sobie na słodkie, z cwiczeniami tez bywalo roznie. Jutro się będę ważyć, myślę, że może być dość mocno na plusie, bo brzuch mi rośnie jak szalony 🙈

Pasek wagi

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Zooma napisał(a):

Haha - u mnie też kwestia bycia lepszą niż mój partner w sporcie to kwestia honorowa. Nie to, że mi się to udaje, ale bronię honoru jak mogę :)U mnie ładny spadek -4 kg i centymetry też poleciały, choć oczywiście najwięcej w biuście, bo gdzieżby indziej. Za to w łydce mam 1 cm więcej. Raczej nie podejrzewam, żebym "schudła" na całym ciele, ale przytyła w łydce ?, więc obstawiam przyrost mięśnia i że marszo-chody i rowerek w końcu dają efekty. Także edycja bardzo zacna, choć na pewno ułatwieniem było, że nie miałam urlopu w sierpniu, więc łatwiej było ogarniać żarełko.

Haha mam podobnie. Co ciekawe nie ćwiczę na co dzień bo nie lubię i ogólnie jestem raczej leniuszkiem niż sportowcem, ale jak mi mąż czasem wyskoczy z tekstem że "Zobacz robię deskę tyle i tyle czasu, ciekawe ile Ty byś wytrzymała hahaha" to mi się włącza zawziętość i zaciekłość i żebym się miała zesrać, to wytrzymam dłużej ? A że jestem uparta jak dziki osioł, to w tej zawziętości jestem w stanie oszukać swoje zwiotczałe mięśnie nawet, byle tylko mu udowodnić że nikt tu się nie będzie ze mnie podśmiechiwał ??? hahahaha Jak jeździmy na jakieś wycieczki rowerowe, to też mu nie ustępuję tempem. Właściwie jedyną rzeczą, przy której odpadam i nawet nie próbuję, to jakby sobie chciał ze mną pobiegać. Tego nienawidzę i jestem w tym kiepska.

Podpisuję się obiema rękami. Mój kiedyś biegał półmaratony, a że jest lekki i drobny, to nie musiał w to wkładać jakiegoś ponadprzeciętnego wysiłku - więc jedyna opcja, jaka wchodzi w grę to biegnący mąż i ja jadąca obok na rowerze:P A ja biegać nie umiem i nie lubię;)

Ja się kiedyś zawzięłam i zaczęłam biegać regularnie wierząc naiwnie w twierdzenia, że nie lubi biegać ten co nie ma kondycji, ale jak już jej nabierzesz to to pokochasz. Taka figa z makiem. Z czasem fizycznie potrafiłam przebiec spore dystanse a i tak zawsze się do tego zmuszałam i nadal tego nienawidziłam. Nawet słuchanie muzyki w trakcie nie pomagało. W końcu olałam, bo nie na tym to polega, żeby się katować i zmuszać :) Ja po prostu wybitnie nie cierpię biegać ;)

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Zooma napisał(a):

Haha - u mnie też kwestia bycia lepszą niż mój partner w sporcie to kwestia honorowa. Nie to, że mi się to udaje, ale bronię honoru jak mogę :)U mnie ładny spadek -4 kg i centymetry też poleciały, choć oczywiście najwięcej w biuście, bo gdzieżby indziej. Za to w łydce mam 1 cm więcej. Raczej nie podejrzewam, żebym "schudła" na całym ciele, ale przytyła w łydce ?, więc obstawiam przyrost mięśnia i że marszo-chody i rowerek w końcu dają efekty. Także edycja bardzo zacna, choć na pewno ułatwieniem było, że nie miałam urlopu w sierpniu, więc łatwiej było ogarniać żarełko.

Haha mam podobnie. Co ciekawe nie ćwiczę na co dzień bo nie lubię i ogólnie jestem raczej leniuszkiem niż sportowcem, ale jak mi mąż czasem wyskoczy z tekstem że "Zobacz robię deskę tyle i tyle czasu, ciekawe ile Ty byś wytrzymała hahaha" to mi się włącza zawziętość i zaciekłość i żebym się miała zesrać, to wytrzymam dłużej ? A że jestem uparta jak dziki osioł, to w tej zawziętości jestem w stanie oszukać swoje zwiotczałe mięśnie nawet, byle tylko mu udowodnić że nikt tu się nie będzie ze mnie podśmiechiwał ??? hahahaha Jak jeździmy na jakieś wycieczki rowerowe, to też mu nie ustępuję tempem. Właściwie jedyną rzeczą, przy której odpadam i nawet nie próbuję, to jakby sobie chciał ze mną pobiegać. Tego nienawidzę i jestem w tym kiepska.

Podpisuję się obiema rękami. Mój kiedyś biegał półmaratony, a że jest lekki i drobny, to nie musiał w to wkładać jakiegoś ponadprzeciętnego wysiłku - więc jedyna opcja, jaka wchodzi w grę to biegnący mąż i ja jadąca obok na rowerze:P A ja biegać nie umiem i nie lubię;)

Ja się kiedyś zawzięłam i zaczęłam biegać regularnie wierząc naiwnie w twierdzenia, że nie lubi biegać ten co nie ma kondycji, ale jak już jej nabierzesz to to pokochasz. Taka figa z makiem. Z czasem fizycznie potrafiłam przebiec spore dystanse a i tak zawsze się do tego zmuszałam i nadal tego nienawidziłam. Nawet słuchanie muzyki w trakcie nie pomagało. W końcu olałam, bo nie na tym to polega, żeby się katować i zmuszać :) Ja po prostu wybitnie nie cierpię biegać ;)

Też próbowałam. Za każdym razem po powrocie zastanawiałam się, czy pozbędę się zawartości żołądka teraz, czy dopiero za 5 minut;) Do euforii biegacza albo chociażby zadowolenia z biegania też nigdy nie doszłam. Wyjście na bieganie też zawsze było jak zbieranie się do ataku szczytowego w Himalajach:P A teraz jestem ciężka i pewnie rozwaliłabym sobie kolana, więc mam przynajmniej wymówkę;) dobrze, że istnieje tyle innych sportów:)

Lukrecja ale mnie Twój post rozbawił :)

***

Wczoraj poszłam na kijki i... sobie pobiegałam.

2 minuty marszu i 70sekund biegu.

I tak kilka razy :)

Ale gdy kolano powiedziało "chyba cię pogięło. Daj se spokój, jesteś za ciężka"

to już tylko maszerowałam.

~~~

Ostatni raz biegałam w 2018r...

Lubiłam to, nawet zimą. Ale przez problemy z kręgosłupem przestałam biegać.

Poza tym zdecydowanie od zawsze wolałam bardziej rower :)

Też nie lubię biegać, bo strasznie mnie to nudzi. Przebiec maraton to dla mnie abstrakcja, nawet jakbym miała kondycję to umarłabym z nudów xD w szkole bardzo lubiłam krótkie dystanse i byłam w tym dobra, ale bieganie po kilkanaście kilometrów to zdecydowanie nie dla mnie. Do tego obciążenie stawów i zawsze jak próbowałam biegać to miałam biegunkę 🤣 i co odbiegłam od domu to zaraz musiałam sprintem wracac :D

Pasek wagi

Mi udało się koniec końców osiągnąć cel tej edycji i nie przekroczyć wyznaczonej masy. Ale jest co raz trudniej. We wrześniu może zostać przekroczona psychologiczna bariera 70kg 😱 ale dalej będę się starała uważać na slodycze i wszelki śmieciowe jedzenie.

Pasek wagi

Balonka - wszystko u Ciebie ok? Zawsze był post pt. "pamiętajcie o uzupełnieniu tabelki" i podsumowania na czas, a teraz cisza. Zaczęłam się martwic :)
Może potrzebujesz pomocnej ręki? :)

Pasek wagi

Zooma napisał(a):

Balonka - wszystko u Ciebie ok? Zawsze był post pt. "pamiętajcie o uzupełnieniu tabelki" i podsumowania na czas, a teraz cisza. Zaczęłam się martwic :)Może potrzebujesz pomocnej ręki? :)

bardzo mi milo, ze o mnie pomyslalas ☺wlasnie weszlam na Vitke, zeby przeprosic za opoznienie w podsumowaniu :) troche bieganiny mialam, w dodatku zaczynamy remont, wiec mam lekkie zamieszanie w domu :) postaram sie jutro wrzucic podsumowanie tygodnia i generalne :) gdyby ktos nie zdazyl, to przypominam o uzupelnieniu tabelek 😁


Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.