- Dołączył: 2011-01-14
- Miasto: Sosnowiec
- Liczba postów: 2663
2 maja 2011, 09:47
Witam,
Postanowiłam założyć nowy wątek ( za namową kusicielki ;), który ma stanowić źródło motywacji do odchudzania, wiedzy na ten temat no i oczywiście ma być wsparciem dla osób tego potrzebujących.
Jeśli jesteś osobą która do w/w kwestii podchodzi poważnie i chcesz zdrowo stracić nadmiar zbędnych kg - to jesteś na właściwym miejscu.
Będę zamieszczać informacje ( mam nadzieję że wy także ) jak radzić sobie z różnymi problemami w trakcie odchudzania, gdzie szukać motywacji i inne ciekawe informacje pomocne w odchudzaniu.
Proszę tylko aby każda osoba korzystająca z tego wątka posiadała pasek wagi.
- Dołączył: 2009-02-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 20623
4 kwietnia 2012, 08:28
Hej :)
ja bym mogła i siedzieć na zmywaku, najważniejsze to mieć tam jakiś start, tzn. odłożone pieniądze na jakiś czas (bo nie od razu znajdzie się pracę) i kogoś znajomego u kogo można na początku pomieszkać. ja do języków nie mam talentu, ale jak się nie uda tu na miejscu to myślę, żeby gdzieś wyjechać
4 kwietnia 2012, 09:42
Agatek - ja też nie mam talentu do języków, inaczej już dawno siedziałabym w Holandii. Miałam propozycję pracy zaraz po studiach inżynierskich w firmie budowlanej, ale właśnie język mnie cofnął. Teraz to ja sama wiem, że nie ważne czy to zmywak, sprzątnie, czy bawienie dzieci, ważne, żeby mieć kasę, bo bez niej nic w tym chorym kraju się nie da.
- Dołączył: 2009-02-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 20623
4 kwietnia 2012, 10:25
niestety
no te wspomniany kolega pracując w Mcdonaldzie zarabiał lepiej ode mnie, stać go było na wynajęcie mieszkania, zabawy i szaleństwa i wydawanie kasy na ciuchy i inne rzeczy, w 3 miesiące się urządził a ja już ponad rok remontuje się i nie widać
- Dołączył: 2010-08-24
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 3446
4 kwietnia 2012, 15:15
novajulia - nic nie czaję z tych skrutów!
Ale pewnie ścisłowiec jesteś, matmę pewnie zdawałaś rozszerzoną czy coś : )
Ja Poznań/Wrocław się wybieram : )
4 kwietnia 2012, 15:24
PK - Politechnika Krakowska, MWSE - Małopolska Wyższa Szkoła Ekonomiczna. A co do umysłu to bardziej artystyczny, niż humanistyczny, z racjonalna dawką matematyki. I tak jako dodatkowy przedmiot zdawałam matematykę. Ja byłam w klasie ogólnej z fakultetami, a fakultety miałam z polskiego i matmy (dyrektorka mówiła, że nie da się tego połączyć, ale ja i to i to lubiłam). Za to biologie, historię i chemię szerokim łukiem obchodziłam. Dopiero chemia budowlana mi się spodobała, ale to już inna inszość.
- Dołączył: 2010-08-24
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 3446
4 kwietnia 2012, 18:57
łooooo..... to pięknie wykształcona jestes, jaaacie! : O
podziwiam!
5 kwietnia 2012, 08:52
kolesmaro - ale tak na prawdę na co mi to wykształcenie. Ludzie po jakiś szkołach policealnych lepiej zarabiają niż ja. Znam ludzi, którzy maturę ledwo zdali, a kasy mają w cholerę. No nie ważne. Szkoda się pieklić.
- Dołączył: 2009-02-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 20623
5 kwietnia 2012, 09:20
Nova bo może mają znajomości i mogli nie mieć tej matury, a my biedaki bez znajomości musimy chociaż mieć wyższe wykształcenie
5 kwietnia 2012, 10:47
Ja mam swoją teorię na ten temat. Im człowiek bardziej wykształcony tym mniej chętny do ryzyka. Nie chcę tu nikogo obrazić, bo to tylko obserwację z "mojej okolicy". Osoby, ktore posiadają wykształcenie wyższe częściej zastanawiają się nad konsekwencjami postępowania - tj. czy jak pójdę do tej pracy to czy zarobię więcej, czy może lepiej siedzieć tu gdzie jest i spokojnie wspinać się po szczebelkach (i siedzą tak po 10 lat na jednym stanowisku). Natomiast osoby które wiecznie ślizgały się z klasy do klasy ślizgają się tak w życiu. A może tu mi się uda... a nie teraz pójdę tu, bo leprze zarobki mi dadzą, a jak coś to za pół roku pójdę jeszcze gdzie indziej. Ryzyko nie jest im obce. A konsekwencje nie są dokuczliwe, bo nie dopuszczają ich do siebie. Zresztą często osoby z wykształceniem zjada ich ambicja (teraz mówię o sobie). Są sfrustrowane tym, że mało zarabiają, nie potrafią schylić karku niżej (przejść na inną, mniej renomowaną pracę) i zarabiać więcej. Taki syndrom adiunkta na uczelni - zarabia mało, ale pracuje np. na uczelni (bo taki inteligentny, ze go przyjęli), a mógłby zarobić 5x tyle pracując np. jako fizyczny na budowie. Rozumiesz o co mi chodzi???
- Dołączył: 2011-04-17
- Miasto: London
- Liczba postów: 14745
5 kwietnia 2012, 11:41
Znamy, znamy ... mam takiego brata, który absolutnie się nie weźmie za pracę fizyczną i od 4 lat siedzi na garnuszku rodziców :/