Temat: Dieta na poważnie czyli odchudzanie z głową na karku

Witam,
Postanowiłam założyć nowy wątek ( za namową kusicielki ;), który ma stanowić źródło motywacji do odchudzania, wiedzy na ten temat no i oczywiście ma być wsparciem dla osób tego potrzebujących.
Jeśli jesteś osobą która do w/w kwestii podchodzi poważnie i chcesz zdrowo stracić nadmiar zbędnych kg - to jesteś na właściwym miejscu.

Będę zamieszczać informacje ( mam nadzieję że wy także ) jak radzić sobie z różnymi problemami w trakcie odchudzania, gdzie szukać motywacji i inne ciekawe informacje pomocne w odchudzaniu.

Proszę tylko aby każda osoba korzystająca z tego wątka posiadała pasek wagi.
Hej :)
ja bym mogła i siedzieć na zmywaku, najważniejsze to mieć tam jakiś start, tzn. odłożone pieniądze na jakiś czas (bo nie od razu znajdzie się pracę) i kogoś znajomego u kogo można na początku pomieszkać. ja do języków nie mam talentu, ale jak się nie uda tu na miejscu to myślę, żeby gdzieś wyjechać
Agatek - ja też nie mam talentu do języków, inaczej już dawno siedziałabym w Holandii. Miałam propozycję pracy zaraz po studiach inżynierskich w firmie budowlanej, ale właśnie język mnie cofnął. Teraz to ja sama wiem, że nie ważne czy to zmywak, sprzątnie, czy bawienie dzieci, ważne, żeby mieć kasę, bo bez niej nic w tym chorym kraju się nie da.
niestety
no te wspomniany kolega pracując w Mcdonaldzie zarabiał lepiej ode mnie, stać go było na wynajęcie mieszkania, zabawy i szaleństwa i wydawanie kasy na ciuchy i inne rzeczy, w 3 miesiące się urządził a ja już ponad rok remontuje się i nie widać
novajulia - nic nie czaję z tych skrutów!
Ale pewnie ścisłowiec jesteś, matmę pewnie zdawałaś rozszerzoną czy coś : )
Ja Poznań/Wrocław się wybieram : )
PK - Politechnika Krakowska, MWSE - Małopolska Wyższa Szkoła Ekonomiczna. A co do umysłu to bardziej artystyczny, niż humanistyczny, z racjonalna dawką matematyki. I tak jako dodatkowy przedmiot zdawałam matematykę. Ja byłam w klasie ogólnej z fakultetami, a fakultety miałam z polskiego i matmy (dyrektorka mówiła, że nie da się tego połączyć, ale ja i to i to lubiłam). Za to biologie, historię i chemię szerokim łukiem obchodziłam. Dopiero chemia budowlana mi się spodobała, ale to już inna inszość.
łooooo..... to pięknie wykształcona jestes, jaaacie! : O
podziwiam!
kolesmaro - ale tak na prawdę na co mi to wykształcenie. Ludzie po jakiś szkołach policealnych lepiej zarabiają niż ja. Znam ludzi, którzy maturę ledwo zdali, a kasy mają w cholerę. No nie ważne. Szkoda się pieklić.
Nova bo może mają znajomości i mogli nie mieć tej matury, a my biedaki bez znajomości musimy chociaż mieć wyższe wykształcenie
Ja mam swoją teorię na ten temat. Im człowiek bardziej wykształcony tym mniej chętny do ryzyka. Nie chcę tu nikogo obrazić, bo to tylko obserwację z "mojej okolicy". Osoby, ktore posiadają wykształcenie wyższe częściej zastanawiają się nad konsekwencjami postępowania - tj. czy jak pójdę do tej pracy to czy zarobię więcej, czy może lepiej siedzieć tu gdzie jest i spokojnie wspinać się po szczebelkach (i siedzą tak po 10 lat na jednym stanowisku). Natomiast osoby które wiecznie ślizgały się z klasy do klasy ślizgają się tak w życiu. A może tu mi się uda... a nie teraz pójdę tu, bo leprze zarobki mi dadzą, a jak coś to za pół roku pójdę jeszcze gdzie indziej. Ryzyko nie jest im obce. A konsekwencje nie są dokuczliwe, bo nie dopuszczają ich do siebie. Zresztą często osoby z wykształceniem zjada ich ambicja (teraz mówię o sobie). Są sfrustrowane tym, że mało zarabiają, nie potrafią schylić karku niżej (przejść na inną, mniej renomowaną pracę) i zarabiać więcej. Taki syndrom adiunkta na uczelni - zarabia mało, ale pracuje np. na uczelni (bo taki inteligentny, ze go przyjęli), a mógłby zarobić 5x tyle pracując np. jako fizyczny na budowie. Rozumiesz o co mi chodzi???
Znamy, znamy ... mam takiego brata, który absolutnie się nie weźmie za pracę fizyczną i od 4 lat siedzi na garnuszku rodziców :/
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.