- Dołączył: 2011-02-26
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 399
18 kwietnia 2011, 21:48
No mam taki problem, że siebie nie lubię i ciągle chodzę zła na siebie za to, że się tak zaniedbałam, i zła na to, że jest tyle innych szczupłych kobiet na świecie i one są takie ładne a ja brzydka? Jak siebie polubić?
- Dołączył: 2011-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 595
18 kwietnia 2011, 21:52
tez mam ten problem... zawsze cos mi w sobie nie pasuje,
u mnie to juz chyba tak będzie zawsze ale chętnie sie dowiem jak to uczynić
18 kwietnia 2011, 21:58
u mnie to tak daleko zaszło,że nie wiem,czy jest taka opcja,żeby mi się udało siebie zaakceptować,ale Tobie życzę powodzenia,jakiś sposób być musi :)
18 kwietnia 2011, 22:04
trudne pytanie,zwłaszcza dla osoby,która siebie nienawidzi :) KAżda z nas jest inna i inaczej odbiera świat i siebie,więc nie ma jednaj sprawdzonej rady dla każdego po kolei.Sama jeszcze siebie nie zaakceptowałam,ale do tego dążę poprzez odchudzanie i myśli,że skoro mam takie coś(np.wielki garbaty nos) to tego nie zmienie i musze z tym życ :)
- Dołączył: 2011-02-26
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 399
18 kwietnia 2011, 22:05
No właśnie dziewczyny... Musimy się zmobilozować przecież. Nie może tak być, że ciągle będziemy siebie za wszytsko krytykować i nie lubić siebie. Znajdźmy jakieś sposoby, żeby sobie humor poprawiać, wyciszać te nagatywne głosy w środku i jakoś przetrwać do tego momentu, kiedy będziemy szczuplejsze i zaczniemy się sobie podobać?
- Dołączył: 2011-02-26
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 399
18 kwietnia 2011, 22:12
No wzięłam się do roboty przecież, ale jak chodzę nadęta jak balon i zła na siebie to raczej mi to nie pomaga. I może ktoś ma sposoby na to, zeby się lepiej poczuć ze sobą.
- Dołączył: 2011-02-20
- Miasto: Wielka Brytania
- Liczba postów: 214
18 kwietnia 2011, 22:20
no tak......
.....zadałaś mądre pytanie a my zamiast Ci pomóc same zaczęłyśmy narzekać
..... i tak to właśnie z nami jest, z nami babami
18 kwietnia 2011, 22:23
dziewczyny, też miałam taki problem. Założę się, że oprócz tego, że same siebie nie akceptujecie, to wydaje wam się, że i Wasze otoczenie was nie akceptuje. tak na prawdę, czego bym tu nie napisała, pomyślałybyście sobie, że mówić to sobie wszystko można. a prawda jest taka, że te najprostsze i najpopularniejsze stwierdzenia mają sporą siłę. przecież tak na prawdę to, że nie akceptujecie siebie nie jest kwestią kilku kilogramów więcej, gorszej fryzury czy paru pryszczy! ten brak akceptacji siedzi w głowie! i mnie również nadal siedzi i czasem się pojawia, ale nauczyłam się, jak z nim walczyć. zaczęłam od prostego ćwiczenia, tzn zaczęłam sobie wmawiać, że jestem atrakcyjna, że przecież mimo wielu wad mogę się podobać. znalazłam w sobie kilka cech, które mnie samej się podobały i zaczęłam się na nich właśnie skupiać. mówiłam sobie "masz super biust" zamiast "masz wstrętne fałdy na brzuchu". tak na prawdę nie zmieniło się w moim wyglądzie zbyt wiele, nadal mam oponkę wokół bioder, której wreszcie postanowiłam się pozbyć, ale zmieniłam swoje nastawienie do samej siebie i do innych. byłam zamknięta w sobie, teraz nie jestem duszą towarzystwa, ale zdecydowanie częściej wychodzę pierwsza do ludzi. tak... to tak w telegraficznym skrócie ;) dziewczyny, moja rada - znajdźcie w sobie cechy, które lubicie, czy to w wyglądzie, czy w charakterze, wypiszcie je sobie na kartce nawet i codziennie rano zanim wstaniecie z łóżka weźcie ją do ręki i przeczytajcie:) zobaczycie, że wstaniecie z innym niż zwykle nastawieniem do życia. powtarzajcie to codziennie. na początku jest to takie wmawianie sobie na siłę, przynajmniej ja to tak odbierałam, ale za chwilę w to uwierzyłam i teraz jak spojrzę czasem w lustro i zobaczę, jaki mam duży tyłek, to nie pozwalam, żeby ta myśl mnie stłamsiła i zamiast o tym, myślę, że ok, może i jest zbyt duża, ale za to nogi mam całkiem zgrabne :) pomaga ;)
powodzenia Wam życzę i uwierzcie, że świat nie jest czarno-biały ;)
pozdrawiam