Temat: dieta studenta!

Zapraszam wszystkie dietkujące studentki i studentów. Podzielcie się jak wygląda wasze odchudzanie, wiadomo że bywa różnie, ale zazwyczaj portfel studenta do zasobnych nie należy i często tańsze jedzenie jest tym gorszym jakościowo, ale jednak przez studentów wybieranym (że o fast foodach nie wspomnę).
Wiem, że jest tu mnóstwo uczących się dziewczyn, podzielcie się jak godzicie studencki tryb życia( rozrzucone zajęcia, nieregularne przerwy i godziny posiłków) z dietą, no i co jecie i ile wydajecie, żeby było niedrogo ale i żeby nie tuczyło i było zdrowe?
Może jakieś przykładowe jadłospisy i zrzucone przy nich kilogramy?
N i jak radzcie sobie z wysokokalorycznymi pokusami typu imprezy z alkoholem & słodkie lub słone przekąski w trakcie nauki itp?


A i czy są tu jakieś bardzo zmobilizowane dziewczyny, żeby założyć studencką grupę wsparcia? Ale taką która nie rozpadnie się po tygodniu? Ja mam 10kg do zrzucenia i chciałabym to zrobić przede wszystkim skutecznie wiec w jakieś dwa miesiące, oprócz tego pozbyć się celulitu i ukształtować sylwetkę, jest ktoś kto chce się przyłaczyć?
>  Za 2 miesiące chciałabym ważyć
> 54 kg, mam nadzieję, że to marzenia do
> spełnienia.;)

Za 2 miesiące sesja , a jeszcze wcześniej zaliczenia jak czas zapinkala
Hej dziewczyny! Kupuję minipiekarnik:
i wagę z analizą składu ciała. Taki mam plan:) Będę jeść zdrowo i smacznie w tym akademiku. W ogole, dziewczyny, zastanawia mnie jedna rzecz, czy jak oglądacie zdjęcia z przyjaciółkami, to nie wydaje Wam się czasem, że one wyglądają normalnie, a Was aparat pogrubia? Ja tak mam:P I przez to nie mogę na siebie patrzeć.

A w krk rzeczywiście dziś pochmurno, aż się na zajęcia nie chce wychodzić:) Ale wieczorem robię imprezkę, wszystko przez to, że wczoraj sąsiedzi robili i nas nie zaprosili, więc my dziś zrobimy "Best party ever" i im pokażemy:D
tusia709 ja też z krakowskich akademików :P

Na wymyślne dania ryby, indyki itp nie mam warunków(kuchenka elektryczna na 2 palniki, dwa garnki, patelnia, parę kubeczków, talerzy, sztućców i to wszystko co mam) :P a tak jakbym miała piekarnik... urzedzenie do gotowania na parze.... mmm... :D
ale się temat rozkręcił ;P :) heh też mam problem ze słodkościami ale nie odmawiam sobie czekolady... jestem po @ i wciągnęłam tylko jedną tabliczkę... TYLKO jedną bo zazwyczaj moja kochana mamusia wciska mi więcej takich słodkości ale powiedziałam twardo NIE! :) w weekendy jestem u mojego mężczyzny, wracam w czwartki popołudniu no i się zaczyna ;/ nie wiem jak delikatnie powiedzieć teściowej, że chcę zrzucić kg i nie jem takich super mega wielkich porcji tłustych dań itp :/ macie może podobny problem? już raz powiedziałam naprawdę delikatnie, że nie jestem głodna to się obraziła, bo pomyślała, że mi nie smakuje... nie chcę się teściowej narażać bo to równa babka i się lubimy.. ale mamusine dania niestety mi nie pomagają... pomóżcie laski bo wakacje już blisko!!  ;-)
Ah a ja w domu u rodziców na weekend, oczywiście dieta się zawala, bo tutaj tyle rzeczy do jedzenia pysznych ! Nie to co u biednego studenta... ;(
Sami biedni studenci, ja tam nie narzekam :) W sumie mam blisko do rodzinnego domu więc wracam co tydzień bo mam zajęcia tylko poniedziałek-środa
.PeggyBrown. to rzeczywiście nie ma an co narzekać. xD Ale zauważyłam, że jak sama sobie gotuję, to jakoś bardziej racjonalnie, mniejsze porcje itp, a nie, tyle ile mama nakłada. ;)
ja bym chciała zejść do 50 kg i tyle ważyć-a mam 163 cm wzrostu. Wszystko u mnie idzie w brzuch i boki marzę o płaskim brzuchu i wcięciu-zazdroszczę figury klepsydrom!
co do pogody w Krakowie to przyznaje racje-wiatr przycisnął mnie drzwiami od sklepu
i też praktycznie co tydzień jeżdżę do domu-a tam zupełnie inne jedzenie niż to które "funduję" sobie tutaj.
Właśnie jestem po późnym obiedzie-duszony filet rybny,warzywka i surówka meksykańska. Niebo w gębie!

Mamy ten sam typ figury,  elewinka! Mnie też wszystko idzie w boczki:) I mam 164 cm, chcę ważyć 51;) Tyle że ja mam daleko do domu z krk więc jeżdzę raz na miesiąc- to ułatwia dietkowanie:)

Ile tu osób z Krakowa! :)
 Ja też, tak jak PeggyBrown, wracam prawie na każdy weekend do domu, ale nie jem tego co ugotuje moja mama :P Po prostu lubię sama gotować to na co mam akurat ochotę. Trochę irytuje mnie to, że jak przyjeżdżam do domu to jeszcze muszę robić zakupy, bo w lodówce nie ma zdrowego jedzenia :| 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.