- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 sierpnia 2018, 10:15
Mam pytanie do osob w kilkuletnich zwiazkach, gdzie skonczylo sie zakochanie a zaczela milosc. Skad wiedzialyscie, ze to to? Ze to ten jedyny. Czym ta relacja roznila sie/rozni od relacji wy-przyjaciel. Kim jest dla was maz, partner po latach.
Jestem w tych tematach zielona i bardzo zagubiona. Caly czas szukam odpowiedzi czym jest milosc w relacjach partnerskich.
Edytowany przez Aretsee 23 sierpnia 2018, 10:16
23 sierpnia 2018, 12:23
Zastanawiam sie jak to jest, ze czasami po zakochaniu, po mimo zgodnosci charakterow obu stron czy przyjazni pozostaje obojetnosc i brak checi do dalszego kontynuowania relacji, a czasami jest to wstep do milosci.
23 sierpnia 2018, 12:54
to się wie, to się czuje ;) poznałam po tym, że nie przeraża, że razem się zestarzejemy, że mogłam z całą pewnością przysięgać, że będę z nim do końca życia, za to nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiem, że mogę na niego liczyć (a było kilka sytuacji kiedy stał za mną murem, albo służył ramieniem i pociechą), jest moim przyjacielem. Mamy wspólne priorytety, plany i marzenia. Szanujemy się i akceptujemy. On znosi moje bałaganiarstwo mimo bycia porządnickim. Ja akceptuję jego spóźnialstwo mimo własnej punktualności. Lubię jego dotyk, uśmiech z rana, nawet kawa inaczej smakuje w jego towarzystwie. Po prostu cieszymy się i małymi i dużymi rzeczami w ten sam sposób, kryzysy też są, ale pewność, że jest o co walczyć powoduje, że damy radę. Proza życia przeżyta wspólnie też nam jest przyjemna :) I oczywiście działa to w obie strony, bo ja dla niego jestem tym samym ;)
Edytowany przez HowTheGrinchStoleChristmas 23 sierpnia 2018, 12:55
23 sierpnia 2018, 15:03
Po 3latach stwierdzilam ze mojego meza nie kocham ale musze z nim byc bo bym sie zameczyla sama z dziecmi. Takiego losu sobie i im nie chce zgotowac
Tylko skad wiesz, ze nie kochasz? Bo czego wedlug Ciebie w tej relacji nie ma?
23 sierpnia 2018, 15:08
Tylko skad wiesz, ze nie kochasz? Bo czego wedlug Ciebie w tej relacji nie ma?Po 3latach stwierdzilam ze mojego meza nie kocham ale musze z nim byc bo bym sie zameczyla sama z dziecmi. Takiego losu sobie i im nie chce zgotowac
Ta to gada co chwila co innego ,nie ma co brac na powaznie
23 sierpnia 2018, 16:05
Tylko skad wiesz, ze nie kochasz? Bo czego wedlug Ciebie w tej relacji nie ma?Po 3latach stwierdzilam ze mojego meza nie kocham ale musze z nim byc bo bym sie zameczyla sama z dziecmi. Takiego losu sobie i im nie chce zgotowac
23 sierpnia 2018, 18:06
A czym jest miłość, jak nie przyjaźnią połączoną z seksem? Jeśli wiesz, czym jest zakochanie, to odejmij od tego ciągłą niepewność, dodaj przywiązanie (jak do najlepszej przyjaciółki) i tę dziwną więź, jaką czuje się z rodziną, nawet jak nas wkurwia i masz miłość. Myślę, że to uczucie się strasznie idealizuje, a jest koniec końców takie...codzienne, normalne.
a skąd pewność, że każdy "czuje" miłość tak samo?;) myślę, że można mieć przyjaciela z którym masz dobry seks i nadal go nie kochać. takie moje zdanie. ja wiem, że to miłość, bo mój mąż jest dla mnie najważniejszy. jak mam ciężki dzień to kiedy w końcu się spotykamy to te kilka chwil dla mnie jest jakbym włożyła stopy do chłodnej wody w upalny dzień. on jest moim szczęściem w życiu dosłownie. razem jesteśmy 9 lat. sam związek to na pewno taka codzienna "zwyczajność" tyle, że ja jak mi przebiega przez myśl, że go kocham to wtedy właśnie czuje się "nadzywczajnie". i wiem, że to ckliwie brzmi, ale ludzie mają bardzo różną wrażliwość no i tyle.
23 sierpnia 2018, 18:08
Na sama myśl że mogłoby go zabraknąć lecą mi łzy. Nadal odczuwam duża eksytacje jak o nim myślę - i nie mam na myśli tylko fizycznej ekscytacji. Myślę o nim bardzo często z czułością i troską. uwielbiam wracać do domu wiedząc że on już w nim jest. Czuję się szczęśliwa i spełniona. Jest moim najlepszym przyjacielem i najlepszym kochankiem. Jeśli to nie miłość, to nie mam pojęcia czym jest.
Edytowany przez sacria 23 sierpnia 2018, 18:11
23 sierpnia 2018, 18:25
Dla mnie wyznacznikiem jest nieumiejętność wyobrażenia sobie, że mogłoby być inaczej. W sensie tak samo jak nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że moja relacja z przyjaciółmi, albo z bratem miałaby jutro przestać istnieć, tak samo nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak bym funkcjonowała bez mojego męża. I nie mówię tu o takich przyziemnych rzeczach w stylu "to on tankuje samochód". Przy czym ten brak wyobraźni jest taki całkowicie naturalny (na tej samej zasadzie chyba mało osób - które mają z rodziną normalne relacje - rozważa czym jest miłość do matki - jest, jest oczywista i tyle). A czym się różni miłość od przyjaźni - jak dla mnie niczym. W sensie wiadomo, z przyjaciółmi nie sypiam i odbieram ich aseksualnie - ale poza tym czynnikiem to ten sam rodzaj przywiązania. Może mocniejszy o tyle, że się spędza razem więcej czasu, więc też siłą rzeczy więcej się o sobie wie/więcej rzeczy się razem doświadcza.
23 sierpnia 2018, 19:13
skoro pytasz, to to nie to. gdybys rzeczywiscie kochala, to nie mialabys zadnych watpliwosci.
23 sierpnia 2018, 19:17
Po 3latach stwierdzilam ze mojego meza nie kocham ale musze z nim byc bo bym sie zameczyla sama z dziecmi. Takiego losu sobie i im nie chce zgotowac
nie szkoda Tobie zycia? szok, ze tak wiele kobiet decyduje sie na "milosc" z rozsadku. bo dzieci, bo slub, bo co powiedza inni, bo przeciez nie moze byc sama. ja jestem sama i jest mi z tym bardzo dobrze. gdybym teraz miala wpakowac sie w jakis zwiazek, musialabym byc tego w 100% pewna. szkoda czasu na pomylki.
Edytowany przez jablkowa 23 sierpnia 2018, 19:28