- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 kwietnia 2011, 13:09
dziewczyny, mam problem... straszliwy mętlik w głowie :-(
kończę w tym roku studia, zajecia na uczelni (ćw. mam raz w tygodniu we wtorki). zostały mi 3 egzaminy do konca studiów plus obrona. jestem w połowie pisania mgr. teraz zaczynam kurs prawa jazdy, ale.... mam mnóstwo czasu - ogrom, ocean. z kolei mój narzeczony ma dwie prace, zarabia. czuję się troche "ta gorsza", bo nie przynoszę do domu pieniedzy, tzn. mam kasę od rodziców, ale to nie sa duże pieniądze, a ja w tym roku konczę 24 lata i czuję się taka niesamodzielna. rodzice i narzeczony mówią mi: ucz sie do aplikacji, siedź w domu, ale to jest dla mnie takie męczące... a adam jeszcze oczekuje żem zajmę sie domem (nienawidzę zajmować się domem!). chciałabym iść do pracy i zacząć zarabiać jak normalny człowiek w moim wieku, mam całkiem niezłe cv i w tym tygodniu w przypływie rozpaczy wysłałam je do jednej firmy zajmującej się projektami unijnymi... do moich zadań należałoby pisanie biznes planów, kontakt z PARP, przygotowywanie dokumentacji, prowadzenie uproszczonej ksiegi rozchodów i przychodów, prace biurowe itd. zaprosili mnie na rozmowę w sobotę czyli jutro... nie wiem czy iść!
z jednej strony chcę zostać prokuratorem - to jest mój wymarzony zawód i kropka, wiem że predzej czy później dojde do tego :-) tylko teraz tak: egzamin mam pod koniec lipca (1 część), kolejny etap - sierpień. jeżeli pójdę do pracy, to w zw. z moimi pozostałymi obowiązkami - praca mgr, egzaminy, prawo jazdy - zwyczajnie nie zdążę się przygotować i pewnie w tym roku się nie dostanę. ale z drugiej strony - i tak nie mam gwarancji, że się dostanę, a jeśli nie dostanę się, to w wakacje, kiedy jest największy wysyp absolwentów zostanę bezrobotna i bedę musiala szukac pracy wtedy a to jest dopiero masakra!!! a jesli dostanę pracę teraz i przez rok popracuję, odłożę trochę kasy, to moge podejść za rok do egzaminów.
sama nie wiem juz co robić. chce zostać prokuratorem, ale siedzenie w czterch ścianach i fakt, że nie zarabiam dobija mnie :-( nie wiem, jak wytrzymac jeszcze kilka tych m-cy do egzaminów i czy w ogóle jutro iść na tę rozmowę :-(
a i może napiszę jeszcze, że na aplikację ogólną (która mnie interesuje) dostaje się średnio co 5-6 absolwent, z tych którzy podchodzą -> 300 osób na cały kraj
Edytowany przez danaegarden87 1 kwietnia 2011, 13:10
1 kwietnia 2011, 17:53
Edytowany przez Olimpiss 1 kwietnia 2011, 17:54
1 kwietnia 2011, 18:23
1 kwietnia 2011, 18:27
dziewczyny, dziękuję wam wszystkim za wypowiedzi :-)
chciałabym powiedzieć, że rozjaśniłyście mi w głowie, ale niestety tak nie jest bo zdania są podzielone. liczyłam szczerze mówiąc na takiego kopa w stylu: "masz 23 lata? to do pracy!", a widzę że jednak część z was mi to odradza.
na rozmowę oczywiście pójdę - z ciekawości, co w ogóle mogą zaproponować i CZY w ogóle dostanę pracę. jednak jeśli jej nie dostanę, to chyba nie będę na razie szukać czegoś innego, pouczę się do tej aplikacji, zdam prawo jazdy, obronię magisterkę i jesli się nie dostanę na aplikację, to będeszukać innej pracy.
jeżeli jednak dostanę pracę i zaproponują mi ciekawe warunki, to zastanowię się nad jej przyjęciem.
chociaż chyba lepiej byłoby gdybym nie dostała tej pracy - nie lubię miec takich dylematów, dużo łatwiej jest doradzać innym ;-)
Edytowany przez danaegarden87 1 kwietnia 2011, 18:27
1 kwietnia 2011, 19:49
> zaczynacie mnie już wysoce irytować. wątek nie
> dotyczy tego, czy pozostać na utrzymaniu faceta,
> tylko czy: 1. iść do pracy teraz, co zmniejszy
> moje szanse dostania się na aplikację; 2. czy
> podjać pracę dopiero, jeśli nie dostanę się na
> aplikację. wiec albo piszcie na temat, albo nie
> piszcie w ogóle
O proszę. A Ty jeszcze nie wiesz, że reżyserem Twojego życia jesteś Ty sama? Kto ma za Ciebie podejmować decyzje? Ty sama, czy my? Powinnaś wiedzieć co jest dla Ciebie dobre i co robić. Poza tym, idź może najpierw na tą rozmowę i jak Ci zaproponują etat to dopiero potem się rozdrabniaj.
Coś niedobrego się z Tobą ostatnio dzieje. Kiedyś byłaś "fajna babka" - obiektywna, cierpliwa, dawałaś dużo ciekaweych spostrzeżeń na forum itp. a teraz....?
1 kwietnia 2011, 20:23
1 kwietnia 2011, 20:40
1 kwietnia 2011, 20:49
1 kwietnia 2011, 21:05
dziewczyny, podjęłam decyzję. jutro nie idę tę rozmowę. pogadałam z przyjaciółką i ona sprowadziła mnie na ziemię. jeśli kilka miesięcy później pójdę do pracy, to nic się nie stanie, a jeśli pójdę wcześniej - mogę przez to zawalić swoje marzenia. tymczasem spróbuję zrobić WSZYSTKO, zeby obronic się w terminie, zdać prawo jazdy i dostać się na aplikację. dam z siebie naprawdę wszystko, tak, że jeśli nawet coś mi się nie powiedzie - nie bedę mogła mieć do siebie żalu.
co do faceta... dzis jest jutro go nie ma.. -> mój facet nie ma nic do rzeczy. on mnie raczej zachęca, żebym się uczyła póki mogę. raczej jest irytujący, bo ciagle mówi, że on cały czas musiał utrzymywać się sam, więc ja powinnam wykorzystać to, co mam od rodziców, absolutnie nigdy nie robił mi żadnych wyrzytów, że nie pracuję.
teraz tak... :-) mrovvka - ostatnio miałyśmy bardzo odrębne zdania w jednym wątku, więc nie wiem, czy przez to trochę się nie uprzedziłaś. post zacytowany przez ciebie, moze odebrałaś jak zaadresowany do wszystkich wypowiadających się, ale on był wyraźnie adresowany do dwóch mężczyzn, których wypowiedzi można streścić mniej więcej tak: "siedź w domu, bo jesteś kobietą" (w sensie - w ogóle nie idź do pracy). czyli kompletnie nie na temat, kompletnie seksistowsko i totalnie wnerwiająco. może inaczej mnie odbierałaś, ale w LO byłam wojującą feministką, a cierpliwości do seksistów nigdy nie miałam, także tutaj zmiana żadna we mnie nie zaszła :-). co do reżyserowania wlasnego życia - cóż, widocznie nie jestem taka jak sobie mnie wyobrażałaś. miewam konflikty wartosci i priorytetów. i tak - uważam, ze zdanie ludzi jest przydatne (inaczej, co robiłabym na forum?).
1 kwietnia 2011, 21:12