Temat: Jak tam wasza samoocena ?

Pytanie dla odważnych. Ja z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie akceptuję siebie i mam niską samoocenę. Jak to u was wygląda ?

Wydaje mi się, że oceniam się dość realistycznie. To było ciężkie do osiągnięcia, bo do tej pory albo się zadręczałam, że jestem brzydka, albo wchodziłam w odwrotną fazę i uważałam, że jak trochę potrenuję/schudnę itd, to będę jakąś hiper laską, co sprawiało, że czułam ogromną presję treningów, diety itd. Bez sensu.

jest ok, ale dupy nie urywa. jestem bardzo krytyczna wzgledem siebie, ale staram sie nie zwariowac

Lubię siebie, czasem bardzo lubię, jak się "odwalę" tow ogóle czuję się jak super laska, ale są dni, że wolałabym się schować. Codziennie oglądam się cała nago w lustrze, to mi pomogło, bo dokładnie wiem, jak wyglądam i "nic mnie nie zaskoczy" np. w przymierzalni ;)

Raz jest lepiej, a raz gorzej. Wiem, że nienawidzę oglądać siebie w przymierzalniach, bo wtedy widać każdy mankament mojej figury. A jeśli chodzi o resztę, to niestety jestem bardzo ambitną osobą i czasem jak coś mi nie wychodzi, to wpadam w dołki, ale za każdym razem umiem z nich wyjść i walczyć dalej. 

Pasek wagi

Oj, jest ciężko. Od lat prawie nieprzerwanie zadręczam się kompleksami. Zastanawiam się czy to jest jeszcze niska samoocena, czy już coś poważniejszego. Nienawidzę praktycznie każdego elementu mojej powierzchowności - twarzy, figury, wzrostu, włosów, cery, zębów etc. etc. Miało "minąć z wiekiem". Nie minęło.

Pasek wagi

Lubię siebie ale nigdy na 100% zawsze coś mi nie pasuje, ostatnio podoba mi się twarz i włosy ale sylwetka juz mniej, wciąż się czymś zadręczam a jestem co raz starsza i juz lepiej nie będzie przez co walczę z sobą nie wiem tylko po co i z czym. Przez co mobilizuję się do ciągłego ruchu, może to jakiś sposób na zachowanie dobrej formy do późnej starości nie wiem, nigdy nie spoczywam na laurach. 

Od podstawówki mam problem z akceptacją własnego wyglądu, mimo że według otoczenia jestem bardzo atrakcyjna. Od zawsze mam duże powodzenie u facetów, ale to nic nie zmienia, bo nie lubię siebie i tyle. Staram się o tym nie myśleć i żyć, postanowiłam nawet podjąć terapię. Oby poskutkowało 

HelloPomello napisał(a):

Lubię siebie ale nigdy na 100% zawsze coś mi nie pasuje, ostatnio podoba mi się twarz i włosy ale sylwetka juz mniej, wciąż się czymś zadręczam a jestem co raz starsza i juz lepiej nie będzie przez co walczę z sobą nie wiem tylko po co i z czym. Przez co mobilizuję się do ciągłego ruchu, może to jakiś sposób na zachowanie dobrej formy do późnej starości nie wiem, nigdy nie spoczywam na laurach. 

Jak bym o sobie czytała, poza tym "lubię siebie..."

jurysdykcja napisał(a):

Wydaje mi się, że oceniam się dość realistycznie. To było ciężkie do osiągnięcia, bo do tej pory albo się zadręczałam, że jestem brzydka, albo wchodziłam w odwrotną fazę i uważałam, że jak trochę potrenuję/schudnę itd, to będę jakąś hiper laską, co sprawiało, że czułam ogromną presję treningów, diety itd. Bez sensu.

Ta presja też mi towarzyszyła i w mniejszym stopniu towarzyszy nadal. Uczę się akceptować siebie chudszą i mniej "fit" bo życie nie wokół tego się kręci. Odpuściłam treningi robione na siłę żeby nie było "spadków", częściej biegam bo bardzo lubię a że d**a mniejsza w związku z tym.... so what? :)

kiedys byla zerowa (czasy anoreksji), tej chwili jestem zakochanym w sobie narcyzem.:PP i wole ta obecna opcje. ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.