- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 lipca 2018, 14:25
Mam dylemat. W tym miesiącu będę miała większy przypływ gotówki i nie wiem co zrobić. Mam do wyboru kurs na prawo jazdy lub nowy rower. Prawko już kiedyś robiłam, ale miałam wtedy 18 lat i po dwóch egzaminach odpuściłam. Rower mam, ale ma już trochę lat. Mamy samochód, ale jestem w tej chwili zależna od chłopaka i często jest tak, że auto stoi pod blokiem, a ja muszę iść pieszo, ma zakupy też zawsze razem... Co byście zrobiły na moim miejscu?
12 lipca 2018, 08:53
Wiem, że kurs mam ważny, ale i tak potrzebuję dużo jazd, bo od 5 lat nie siedziałam za kierownicą i nie czuje się na siłach iść na egzamin, poza tym przepisy się chyba trochę zmieniły. Mieszkam około 30 km od Warszawy i tutaj gdziekolwiek się ruszyć to tylko z samochodem.
Masz pełno stron internetowych, gdzie jest dostęp do pytań z WORDa, dostęp najtańszy jest za 10 zł. Iść zdać teorię, możesz sobie iść prosto z ulicy, bez konieczności potwierdzenia ze szkoły jazdy że miałaś kurs teoretyczny. Szkoły jazdy oferują tańszy kurs jeśli tylko sama praktyka ( tu nie jestem pewna czy musisz wyjeździć te 30 godzin czy mniej) - wyjeżdżone godziny instruktor podaje do starostwa i to uprawnia na zapis na praktykę. Zdawałam w Wawie prawko w lutym, jestem z tym na bieżąco. Zapisy na egzamin są przez net, jest sporo dogodnych terminów, mnóstwo ofert jazd doszkalających po trasach egzaminacyjnych, na placu itd. Jedyne co trzeba najpierw zrobić to uzyskać numer PKK, ale to na stronie urzędu wszystko jest wyłożone.
12 lipca 2018, 11:28
Zacznijmy od tego że prawko masz na całe życie a za kilka lat rower znów będzie stary. Poza tym nie zawsze i nie wszędzie pojedziesz rowerem. W śniegu, błocie w czasie burzy? No i nie rozumiem dlaczego ludzie wydają tysiące na rowery nie będąc nawet zapalonymi cyklistami. Nie możesz kupić ładnego rowera używanego? Mam świetny drogi w sklepie jak cholera rower za 50 zł, bo się bogatej właścicielce po 1 sezonie znudził. Nigdy nie kupię roweru za więcej niż 200 zł...
Edytowany przez Alicja19900 12 lipca 2018, 11:29
12 lipca 2018, 12:02
Zacznijmy od tego że prawko masz na całe życie a za kilka lat rower znów będzie stary. Poza tym nie zawsze i nie wszędzie pojedziesz rowerem. W śniegu, błocie w czasie burzy? No i nie rozumiem dlaczego ludzie wydają tysiące na rowery nie będąc nawet zapalonymi cyklistami. Nie możesz kupić ładnego rowera używanego? Mam świetny drogi w sklepie jak cholera rower za 50 zł, bo się bogatej właścicielce po 1 sezonie znudził. Nigdy nie kupię roweru za więcej niż 200 zł...
A ja nie rozumiem jak można tracić na rower 200 zl. Przecież taki rower to złom i nic innego jak wywalone w błoto pieniądze. No chyba ze trafi się ktoś kto za bezcen oddaje Nowy sprzęt tak jak było u Ciebie (ale to jest ewenement jednak). Zależy też co dla kogo znaczy drogi rower. Jeżeli ktoś używa roweru jako środka transportu to żeby to miało sens, wypadałoby żeby ten rower był w miarę przyzwoity. I rower jako środek transportu jest zdecydowanie tańszy niż samochód. Zawsze mnie śmieszy takie gadanie, zwłaszcza u osób które znacznie więcej wydają na samochód i kompletnie nie mają pojęcia o cenach rowerów.
A co do pytania autorki: chyba lepiej prawo jazdy. Co do roweru to zawsze możesz sobie uzbierać i kupić rower później. Samochód jest jednak bardziej uniwersalny.
12 lipca 2018, 15:17
Wiem, że kurs mam ważny, ale i tak potrzebuję dużo jazd, bo od 5 lat nie siedziałam za kierownicą i nie czuje się na siłach iść na egzamin, poza tym przepisy się chyba trochę zmieniły. Mieszkam około 30 km od Warszawy i tutaj gdziekolwiek się ruszyć to tylko z samochodem.
To tym bardziej prawko :)
12 lipca 2018, 15:29
A ja nie rozumiem jak można tracić na rower 200 zl. Przecież taki rower to złom i nic innego jak wywalone w błoto pieniądze. No chyba ze trafi się ktoś kto za bezcen oddaje Nowy sprzęt tak jak było u Ciebie (ale to jest ewenement jednak). Zależy też co dla kogo znaczy drogi rower. Jeżeli ktoś używa roweru jako środka transportu to żeby to miało sens, wypadałoby żeby ten rower był w miarę przyzwoity. I rower jako środek transportu jest zdecydowanie tańszy niż samochód. Zawsze mnie śmieszy takie gadanie, zwłaszcza u osób które znacznie więcej wydają na samochód i kompletnie nie mają pojęcia o cenach rowerów.A co do pytania autorki: chyba lepiej prawo jazdy. Co do roweru to zawsze możesz sobie uzbierać i kupić rower później. Samochód jest jednak bardziej uniwersalny.Zacznijmy od tego że prawko masz na całe życie a za kilka lat rower znów będzie stary. Poza tym nie zawsze i nie wszędzie pojedziesz rowerem. W śniegu, błocie w czasie burzy? No i nie rozumiem dlaczego ludzie wydają tysiące na rowery nie będąc nawet zapalonymi cyklistami. Nie możesz kupić ładnego rowera używanego? Mam świetny drogi w sklepie jak cholera rower za 50 zł, bo się bogatej właścicielce po 1 sezonie znudził. Nigdy nie kupię roweru za więcej niż 200 zł...
A to zależy :) Ja kilka lat temu wylicytowałam oryginalną Gazellę w super stanie za 215 zł :D Gościu sprowadzał rowery zza granicy i je odnawiał i wystawiał na alledrogo od 1 zł. Jak prześledziłam jego zakończone aukcje to zazwyczaj szły za minimum 800 zł. Stwierdziłam, że pewnie nie uda się kupić, ale zalicytowałam 250 zł i miałam najwyższa ofertę (215 zł) :P Jak odbierałam to gościu prawie płakał ;P Mówił, że miałam niesamowite szczęście i pierwszy raz mu sie zdarzyło że połynął, bo drożej za niego zapłacił a jeszcze go sprowadził i odpicował. Rower nie potrzebował żadnego wkładu. Śmiga od 3 lat i jest nadal w super stanie. Nawet odrapany nie jest. Ale faktycznie jak ostatnio patrzyłam na rowery na OLX to większosć do 300-400 zł to szmelc. Ale można trafić perełkę. Mój mąż ma rower kupiony z 10 lat temu za 200 zł i jedyne co w nim robił do tej pory to kupował nowe dętki i pierdoły, bo to się zużywa. A z kolei szwagierka kupiła za 400 zł rower wart 2500 zł od baby, która go dostała w prezencie i jeździła sporadycznie, ale stwierdziła, ze nie potrzebuje roweru - ona w ogóle nie zdawała sobie sprawy po ile te rowery chodzą a stan był bdb. Generalnie wystarczy wiedziec na co zwracac uwagę przy kupnie używanego roweru. Raz kupiłam synowi za 100 zł rower 16 calowy i od razu trzeba było kupić koło całe a zaraz dętkę do drugiego koła i generalnie i tak synowi się na nim źle jeździło, choć do końca nadal nie wiadomo dlaczego - po prostu jakoś ciężko chodził. To była faktycznie moja wtopa i pieniądze wywalone w błoto. Ale nie ma co generalizować. Ja np w życiu nie kupię nowego roweru, bo raz że szkoda kasy na sporadyczne jeżdżenie a dwa, że taki nowy rower to łakomy kąsek dla złodziei
12 lipca 2018, 15:57
A to zależy :) Ja kilka lat temu wylicytowałam oryginalną Gazellę w super stanie za 215 zł :D Gościu sprowadzał rowery zza granicy i je odnawiał i wystawiał na alledrogo od 1 zł. Jak prześledziłam jego zakończone aukcje to zazwyczaj szły za minimum 800 zł. Stwierdziłam, że pewnie nie uda się kupić, ale zalicytowałam 250 zł i miałam najwyższa ofertę (215 zł) :P Jak odbierałam to gościu prawie płakał ;P Mówił, że miałam niesamowite szczęście i pierwszy raz mu sie zdarzyło że połynął, bo drożej za niego zapłacił a jeszcze go sprowadził i odpicował. Rower nie potrzebował żadnego wkładu. Śmiga od 3 lat i jest nadal w super stanie. Nawet odrapany nie jest. Ale faktycznie jak ostatnio patrzyłam na rowery na OLX to większosć do 300-400 zł to szmelc. Ale można trafić perełkę. Mój mąż ma rower kupiony z 10 lat temu za 200 zł i jedyne co w nim robił do tej pory to kupował nowe dętki i pierdoły, bo to się zużywa. A z kolei szwagierka kupiła za 400 zł rower wart 2500 zł od baby, która go dostała w prezencie i jeździła sporadycznie, ale stwierdziła, ze nie potrzebuje roweru - ona w ogóle nie zdawała sobie sprawy po ile te rowery chodzą a stan był bdb. Generalnie wystarczy wiedziec na co zwracac uwagę przy kupnie używanego roweru. Raz kupiłam synowi za 100 zł rower 16 calowy i od razu trzeba było kupić koło całe a zaraz dętkę do drugiego koła i generalnie i tak synowi się na nim źle jeździło, choć do końca nadal nie wiadomo dlaczego - po prostu jakoś ciężko chodził. To była faktycznie moja wtopa i pieniądze wywalone w błoto. Ale nie ma co generalizować. Ja np w życiu nie kupię nowego roweru, bo raz że szkoda kasy na sporadyczne jeżdżenie a dwa, że taki nowy rower to łakomy kąsek dla złodzieiA ja nie rozumiem jak można tracić na rower 200 zl. Przecież taki rower to złom i nic innego jak wywalone w błoto pieniądze. No chyba ze trafi się ktoś kto za bezcen oddaje Nowy sprzęt tak jak było u Ciebie (ale to jest ewenement jednak). Zależy też co dla kogo znaczy drogi rower. Jeżeli ktoś używa roweru jako środka transportu to żeby to miało sens, wypadałoby żeby ten rower był w miarę przyzwoity. I rower jako środek transportu jest zdecydowanie tańszy niż samochód. Zawsze mnie śmieszy takie gadanie, zwłaszcza u osób które znacznie więcej wydają na samochód i kompletnie nie mają pojęcia o cenach rowerów.A co do pytania autorki: chyba lepiej prawo jazdy. Co do roweru to zawsze możesz sobie uzbierać i kupić rower później. Samochód jest jednak bardziej uniwersalny.Zacznijmy od tego że prawko masz na całe życie a za kilka lat rower znów będzie stary. Poza tym nie zawsze i nie wszędzie pojedziesz rowerem. W śniegu, błocie w czasie burzy? No i nie rozumiem dlaczego ludzie wydają tysiące na rowery nie będąc nawet zapalonymi cyklistami. Nie możesz kupić ładnego rowera używanego? Mam świetny drogi w sklepie jak cholera rower za 50 zł, bo się bogatej właścicielce po 1 sezonie znudził. Nigdy nie kupię roweru za więcej niż 200 zł...
Oczywiście ze nie ma co generalizowac i pewnie zaraz znajdzie się pełno vitalijek ktore za bezcen kupily swietne rowery. Ale to sa rzadkie przypadki. Nawet bardzo. I ja nie mowie o rowerze do jazdy dwa razy w roku tylko jako srodek lokomocji. A co do stanu roweru i tego jak dlugo rower jezdzi, ze się nic nie dzieje, nie trzeba naprawiać to cóż, widzę jakimi rowerami jeżdżą niektórzy i jak bardzo sa to zadbane rowery. Więc sory Ale nie uwierzę że przeciętny rower (nie mowie o wyjatkowym szczesciu) używany za 200 zl jest w dobrym stanie i nadaje się do czegoś więcej niż do jazdy po bułki kilka razy w roku.