Temat: Do osób w związkach

Gdybyście teraz zostały same .utrzymałybyscie się same ?.w senie .mieszkacie same,opłaty ,jedzenie ,wynajem mieszkania ,itd zostaję na waszej głowię .wystarczyłaby wam wasza pensja.? 

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ptaky napisał(a):

Nie jestem w związku, ale nie wyobrażam być sobie tak zależna od faceta, żeby mieć w ogóle takie rozkminy
No to wyobraź sobie, że rodzisz dziecko, idziesz na urlop wychowawczy, a partner postanawia coś w swoim życiu zmienić i idzie w długą. Mieszkanie należało do niego, zostajesz teraz bez mieszkania, z dzieckiem i znacznie gorszą pozycją startową na rynku pracy niż bezdzietne kobiety czy mężczyźni. Bo ich - według pracodawców przynajmniej - problem opieki nad dzieckiem nie dotyczy.

Nie zamierzam mieć dzieci.

Jeśli zamierzałabym to nie dopuściłabym do takiej sytuacji że mam dziecko z kimś tak nieodpowiedzialnym za dziecko, które spłodził.

Nie zamierzam mieszkać w czyimś mieszkaniu na łasce i nie łasce Pana, który pójdzie "w długą"

Tak, wiem, że kobiety tak postępują. 

Chyba powstaje niepotrzebny off-topic.

tak, myślę że dałabym radę tak akurat.

Ptaky napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ptaky napisał(a):

Nie jestem w związku, ale nie wyobrażam być sobie tak zależna od faceta, żeby mieć w ogóle takie rozkminy
No to wyobraź sobie, że rodzisz dziecko, idziesz na urlop wychowawczy, a partner postanawia coś w swoim życiu zmienić i idzie w długą. Mieszkanie należało do niego, zostajesz teraz bez mieszkania, z dzieckiem i znacznie gorszą pozycją startową na rynku pracy niż bezdzietne kobiety czy mężczyźni. Bo ich - według pracodawców przynajmniej - problem opieki nad dzieckiem nie dotyczy.
Nie zamierzam mieć dzieci.Jeśli zamierzałabym to nie dopuściłabym do takiej sytuacji że mam dziecko z kimś tak nieodpowiedzialnym za dziecko, które spłodził.Nie zamierzam mieszkać w czyimś mieszkaniu na łasce i nie łasce Pana, który pójdzie "w długą"Tak, wiem, że kobiety tak postępują. Chyba powstaje niepotrzebny off-topic.

Ale ja Ci nie każę tego robić, tylko sobie wyobrazić. Albo rozejrzeć się dokoła siebie. Bo można dyskutować, czy to mądre, czy odpowiedzialne, ale rzeczywistość jest jaka jest i wiele osób tak funkcjonuje.

opani napisał(a):

Ptaky napisał(a):

Nie jestem w związku, ale nie wyobrażam być sobie tak zależna od faceta, żeby mieć w ogóle takie rozkminy
jak patrze po znajomych ,to widze ,ze są w stanie coś wynajomować ,badz zakupic mieszkanie i razem je spałacac.tylko dlatego ,ze mają 2 pensję inaczej ,byłyby w czarnej dupie .w mojej  okolicy wynajem jest bardzo drogi i mało kto jest w stanie sam sie utrzymac.musi przewanie brac wspłólokatora.Nie mówie o osobach które maja mieszkania na własnoc ,dostana po kimś-wiadomo to inna bajka

Wynajmuje sama. Utrzymuje się sama.  Kredyt hipoteczny też dostałabym sama. Da się. Wiem, że jestem w mniejszości. 

WyjdaWamGaly napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ptaky napisał(a):

Nie jestem w związku, ale nie wyobrażam być sobie tak zależna od faceta, żeby mieć w ogóle takie rozkminy
No to wyobraź sobie, że rodzisz dziecko, idziesz na urlop wychowawczy, a partner postanawia coś w swoim życiu zmienić i idzie w długą. Mieszkanie należało do niego, zostajesz teraz bez mieszkania, z dzieckiem i znacznie gorszą pozycją startową na rynku pracy niż bezdzietne kobiety czy mężczyźni. Bo ich - według pracodawców przynajmniej - problem opieki nad dzieckiem nie dotyczy.
Urlopu wychowawczego czepiał się nie bede, bo każdy ma swoje powody choć ja sama na pewno na wychowawczy bym nie poszla. Ale co to znaczy że mieszkanie jest pa4tnera? Ja sobie nie wyobrażam tworzyć z kimś rodziny, inwestować w dom, mieszkanie, remonty i nie być dopisana do tego domu czy mieszkania. No ale ja to ja... 

Dokładnie.

drops332 napisał(a):

tak, ale pewnie było by tak na styk. 


Ja tak samo.

Ichigo000Emmey napisał(a):

Ja jestem sama i daję radę. O ile można nazwać dawaniem sobie rady mieszkanie z obcymi ludzmi (wynajmuję jeden pokój). Byłoby mnie stać na wynajem kawalerki, ale biorąc pod uwagę ceny, to wolę wynająć pokój i odkładać pieniądze na wkład własny.

a ile płacisz za wynajem?
pewnie jakbym wynajmowała pokój i rachunki dzieliła ze wspołlokatorami to też by mnie było spokojnie stać.
więc kwestia głownie tego ile za mieszkanie się płaci.
przy racie kredytu ok 1200 + czynsz ok 550 + rachunki prąd/gaz/internet to trzeba liczyć ok 2tys na mieszkanie, więc raczej bym nie uciągnęła sama za długo. mimo że nie jem dużo, ale jednak dochodzi jeszcze bilet miesięczny/telefon/karnet na siłkę i już by mi w sumie jakieś dosłownie grosze zostały.

Spokojnie dalabym rade

Pasek wagi

Dlugo żyłam sama i żyłam hmmm jakos. Pracowałam na dwa etaty i płaciłam niski czynsz za wynajmem więc dawałam radę. Gdybym wtedy miała iść na wynajem za dodatkowe opłaty byłoby bardzo ciężko. Obecnie gdybym została sama miałabym na rachunki plus na jedzenie. 

Pasek wagi

tak, pod tym względem nic by się nie zmieniło- wspólnie płacimy właściwie za jedzenie i mieszkanie(ale nie mamy kredytu więc nie zostałabym z rata)  więc trochę więcej wydawalabym na mieszkanie i oszczędzala o tyle mniej ale nie zmieniłoby to mojego poziomu życia (nie mam dziecka więc nie ma problemu że musiałabym je utrzymać zakładając że facet nie płaci alimentów co też mam nadzieję jest coraz bardziej abstrakcyjna sytuacją)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.