Temat: co ze mną nie tak- związki

Czy ja powinnam być singielką? Żaden facet mi się "nie podoba", a  jak już mi się choć trochę spodoba, t okazuje się, że jest tępy, albo "coś nie tak". Ogólnie czuję się jak stara panna, bo nic mi nie pasuje. Szukam chyba nie wiadomo kogo, ale jednocześnie wiem, że ja się byle kim nie zadowolę. Uważam siebie za atrakcyjną, inteligentną i dość zaradną kobietę i chciałabym mieć kogoś podobnego przy sobie, jednocześnie wiem, że mam zje***ny artystyczno-destruktywno-egoistyczny charakter, więc żaden normalny facet się przy mnie nie zatrzyma. Co mam robić, czy to już ten czas, żeby nakupić kotów?

Grażyna, ależ Ty nie jesteś ani egoistka ani wyjątkowo atrakcyjna. Złap trochę dystansu, i do świata i do siebie.

HopeSolo napisał(a):

ZwartyStolec napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Wlasnie czytam ze kolega w kawiarnii.Kolega, prawie lekarz, VI rok, 190 cm, przystojny kazal przekazac ze on nie jest takim frajerem zeby na artystki zarabiac. W sumie ja rozumiem, jakbym byla rokujacym facetem to bralabym rokujace na dobre zarobki.
Sorry ale lekarz, z którym się spotykałam zarabiał mniej odemnie, a był taki "o hohohoh, ja to taki fajny". Jak na kobietę to zarabiam dobrz, nawet bardzo... Nie trzeba mnie utrzymywać, bo nie żyję z "malowania obrazków"...
I nie spotykasz się z nim już bo....?

bo miał krzywe zęby i przyjechał były -.-

Mam tak samo, a nie jestem singielką. Z tym, że ja po prostu miałam więcej szczęścia niż rozumu, bo bardzo wcześnie poznałam swojego męża, który mi od razu spasował (gdzie w 99,99% przypadków strasznie marudziłam i wiecznie mi coś w facetach nie pasowało). Tak czy siak wierzę, że gdzieś tam jest ten ułamek procenta ludzi, którzy będą pasowali nawet najbardziej "wybrednym" osobom. Charakter mam zrypany, mój mąż - tak obiektywnie patrząc - też. Z tym, że patrząc subiektywnie ma zrypane takie aspekty, które mi zupełnie nie przeszkadzają (a wręcz czasami coś co wiele osób odbiera negatywnie - np. cynizm, ja uznaję za plus). No u Ciebie to nie wiem, bo problemem jest nie tyle charakter, co niestabilność emocjonalna (gdzie charakter mi się w dużym stopniu kojarzy z pewnymi wrodzonymi tendencjami do określonych zachowań, a niestabilność emocjonalna to już raczej rzecz nabyta - i w dużej mierze wynik podejmowanych wyborów). 

mam to samo. ostatnio spotykam sie z mlodszym o 6 lat facetem (co mi nie przeszkadza, bo zawsze mialam mlodszych partnerow). facet jest ogarniety, madry, ma dobra prace, ale niestety nie podoba mi sie. moge z nim wyskoczyc do kina, moge z nim isc na obiad, ale w lozku nas razem nie widze.:|

Wilena napisał(a):

Mam tak samo, a nie jestem singielką. Z tym, że ja po prostu miałam więcej szczęścia niż rozumu, bo bardzo wcześnie poznałam swojego męża, który mi od razu spasował (gdzie w 99,99% przypadków strasznie marudziłam i wiecznie mi coś w facetach nie pasowało). Tak czy siak wierzę, że gdzieś tam jest ten ułamek procenta ludzi, którzy będą pasowali nawet najbardziej "wybrednym" osobom. Charakter mam zrypany, mój mąż - tak obiektywnie patrząc - też. Z tym, że patrząc subiektywnie ma zrypane takie aspekty, które mi zupełnie nie przeszkadzają (a wręcz czasami coś co wiele osób odbiera negatywnie - np. cynizm, ja uznaję za plus). No u Ciebie to nie wiem, bo problemem jest nie tyle charakter, co niestabilność emocjonalna (gdzie charakter mi się w dużym stopniu kojarzy z pewnymi wrodzonymi tendencjami do określonych zachowań, a niestabilność emocjonalna to już raczej rzecz nabyta - i w dużej mierze wynik podejmowanych wyborów). 

Wilena, bardzo mnie zastanawia na czym polega twoje zrypanie charakteru o ktorym wspominalas juz w wczesniejszych watkach. O jakie cechy charakteru chodzii?

Wscibska baba z bezsennoscia :)

jablkowa napisał(a):

mam to samo. ostatnio spotykam sie z mlodszym o 6 lat facetem (co mi nie przeszkadza, bo zawsze mialam mlodszych partnerow). facet jest ogarniety, madry, ma dobra prace, ale niestety nie podoba mi sie. moge z nim wyskoczyc do kina, moge z nim isc na obiad, ale w lozku nas razem nie widze.

Jak koles nie jest dla mnie atrakcyjny seksualnie to nie prowadze wogole tematu.

Z tym ze ja to mam troche meskie podejscie w wersji spaczonej: wiaze sie z facetamii dla seksu i im zawsze bardziej zalezy na zwiazku niz mi albo wszyscy jestesmy swietnymi aktoramii :). 

Po co miec faceta jak nie dla seksu, poduszki finansowej nie potrzebuje, przyjaciolki i znajomych mam do pogadania. 

.

Belizee napisał(a):

ZwartyStolec napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Mój mąż jest artystą i to takim - obiektywnie - kilka lub kilkanaście klas wyżej niż Ty. A jednak, choc do ideału nieco mu brakuje to na pewno "tak nie ma", jak Ty tu piszesz. Głupia wymówka dla własnych ułomności....
Nie trzeba tworzyć dzieł za milion zł, żeby być "artystą ".
To tak samo nie trzeba być autodestruktywnym, by być artystą.Rozumiem, że artyści zwykle mają większe kłopoty ze stabilnością emocjonalną, ale to nie jest cecha przypisana- to tak nie musi zostać. Z jednej strony na pewno spotkasz kogoś, kto zaakceptuje Cię taką, jaką jesteś, a z drugiej- możesz też dla przyszłych relacji popracować nad autodestrukcją, by wnieść coś więcej w relacje (będą silniejsze, bogatsze). Aktualnie, w obecnym stanie emocjonalnym, jest większe prawdopodobieństwo, że przyciągniesz jakiegoś chwieja, a nie tego idealnego dla Ciebie. Dla przykładu: typ ofiary często zainteresowany jest typem nałogowca, na poziomie emocjonalnym mają połączenie lepsze niż ze zrównoważonymi i dojrzałymi ludźmi. Pytanie: kogo Ty chcesz na poziomie emocjonalnym? Mam wrażenie, że aktualnie kogoś bardziej dojrzałego od Ciebie. Na czym polega "tępota" u mężczyzn wg Ciebie?

Emocjonalnie tak, chcę kogoś bardziej dojrzałego.

Tępota? No nie wiem, takie nieogarnięcie, facet niebłyskotliwy, nieinteligentny, taki który nie potrafi zaskoczyć jakąś metaforą, cynizmem, ironią, nie potrafiący myśleć abstrakcyjnie. Taki glut.

Przykład. na badoo pisze dużo facetów zaczynając od "hej, poznamy się" "piękna kobieta", "grażynko zrobił bym wszystko dla ciebie" :D Ja nawet na to nie odpisuję. Raz zdarzyła mi się fajna zaczepka, RAZ:

"Wolała byś, żeby goniło cię stado słoni wielkości kury, czy jedna kura wielkości słonia" :D Koleś był sporo młodszy i w ogóle nieatrakcyjny, ale pisałam z nim jakiś czas, bo umiał zaskoczyć :)

ZuzaG. napisał(a):

Grażyna, ależ Ty nie jesteś ani egoistka ani wyjątkowo atrakcyjna. Złap trochę dystansu, i do świata i do siebie.

Egoistką jestem, ale dla "wybranych" osób potrafię wiele z siebie dać. Nigdzie nie napisałam, że jestem wyjątkowo atrakcyjna, ale atrakcyjna jestem.

Zosia12333 napisał(a):

ZwartyStolec napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Wlasnie czytam ze kolega w kawiarnii.Kolega, prawie lekarz, VI rok, 190 cm, przystojny kazal przekazac ze on nie jest takim frajerem zeby na artystki zarabiac. W sumie ja rozumiem, jakbym byla rokujacym facetem to bralabym rokujace na dobre zarobki.
Sorry ale lekarz, z którym się spotykałam zarabiał mniej odemnie, a był taki "o hohohoh, ja to taki fajny". Jak na kobietę to zarabiam dobrz, nawet bardzo... Nie trzeba mnie utrzymywać, bo nie żyję z "malowania obrazków"...
Okej, czyli finansowo jestes ogarnieta to juz jakis plus w twojej artystycznej osobowosci. Zupelnie nie ogarniam tego watku. Mozesz nie byc zbyt atrakcyjna w oczach mezczyzn. Ja uwazam sie za atrakcyjna i nie mam nigdy problemu ze znalezieniem sobie faceta, zawsze kolo mnie jacys sie kreca. Wszyscy moi facecii byli na dobrych studiach, mieli ponad 188 cm, meska twarz i budowe i byli inteligentnii czyli spelniali twoje kryteria. Jak Cie facecii nie zaczepiaja jak idziesz po miescie, nie zagaduja to znaczy ze jestes srednia a nie bardzo atrakcyjna. Wtedy masz mniejszy wybor i rzeczywiscie musisz troche zjechac z kryteriow.

Albo nie mam szczęścia, ewentualnie wybieram źle. U mnie w mieście jest zresztą mega słaby wybór, z Wwy dużo fajnych pisało, ale daleko.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.