Temat: co ze mną nie tak- związki

Czy ja powinnam być singielką? Żaden facet mi się "nie podoba", a  jak już mi się choć trochę spodoba, t okazuje się, że jest tępy, albo "coś nie tak". Ogólnie czuję się jak stara panna, bo nic mi nie pasuje. Szukam chyba nie wiadomo kogo, ale jednocześnie wiem, że ja się byle kim nie zadowolę. Uważam siebie za atrakcyjną, inteligentną i dość zaradną kobietę i chciałabym mieć kogoś podobnego przy sobie, jednocześnie wiem, że mam zje***ny artystyczno-destruktywno-egoistyczny charakter, więc żaden normalny facet się przy mnie nie zatrzyma. Co mam robić, czy to już ten czas, żeby nakupić kotów?

.alicja. napisał(a):

sory ale to gowno prawda, zwykle tlumaczenie zeby nic nie zmieniac. artysci maja artystyczne dusze, czesto nielad w myslach, ale to czy sa autodestrukcyjni zalezy w takim samym stopniu i od takich samych czynnikow jak u prawnika. gowno chcesz zmienic, wiec nic sie nie zmieni, kupuj koty tylko nie rob im jazd.

No troche racja - tez jestem artystyczna dusza i nie mam az takich jazd.

Kaszanka, u Ciebie same leki chyba nie wystarcza. One zaleczaja objawy, a nie lecza. Nie myslalas o psychoterapeucie? Czytam od lat co piszesz na vitalii i da sie zauwazyc mega kompleksy mimo atrakcyjnego wygladu i ogromna niestabilnosc emocjonalna, niemal jak u nastolatki. Jesli nie chcesz wdepnac znow w zwiazek z jakims pojebem lub utkwic na wsi z kotami, radzilabym zainteresowac sie leczeniem emocji. Oczywiscie moje rady mozesz miec gdzies, ale pisze w dobrej wierze.

Pasek wagi

Mój mąż jest artystą i to takim - obiektywnie - kilka lub kilkanaście klas wyżej niż Ty. A jednak, choc do ideału nieco mu brakuje to na pewno "tak nie ma", jak Ty tu piszesz. Głupia wymówka dla własnych ułomności....

EgyptianCat napisał(a):

Mój mąż jest artystą i to takim - obiektywnie - kilka lub kilkanaście klas wyżej niż Ty. A jednak, choc do ideału nieco mu brakuje to na pewno "tak nie ma", jak Ty tu piszesz. Głupia wymówka dla własnych ułomności....

Nie trzeba tworzyć dzieł za milion zł, żeby być "artystą ".

Zosia12333 napisał(a):

Wlasnie czytam ze kolega w kawiarnii.Kolega, prawie lekarz, VI rok, 190 cm, przystojny kazal przekazac ze on nie jest takim frajerem zeby na artystki zarabiac. W sumie ja rozumiem, jakbym byla rokujacym facetem to bralabym rokujace na dobre zarobki.

Sorry ale lekarz, z którym się spotykałam zarabiał mniej odemnie, a był taki "o hohohoh, ja to taki fajny". Jak na kobietę to zarabiam dobrz, nawet bardzo... Nie trzeba mnie utrzymywać, bo nie żyję z "malowania obrazków"...

ZwartyStolec napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Wlasnie czytam ze kolega w kawiarnii.Kolega, prawie lekarz, VI rok, 190 cm, przystojny kazal przekazac ze on nie jest takim frajerem zeby na artystki zarabiac. W sumie ja rozumiem, jakbym byla rokujacym facetem to bralabym rokujace na dobre zarobki.
Sorry ale lekarz, z którym się spotykałam zarabiał mniej odemnie, a był taki "o hohohoh, ja to taki fajny". Jak na kobietę to zarabiam dobrz, nawet bardzo... Nie trzeba mnie utrzymywać, bo nie żyję z "malowania obrazków"...

I nie spotykasz się z nim już bo....?

Pasek wagi

histeryzujesz trochę ostatnio, przejdzie Ci jak zawsze ;)

no, byle kogo to już miałaś, o gorszego trudno. Spokojnie, singielką jesteś od miesiąca i to tez na pół gwizdka. Naciesz się trochę sobą, a nie od razu w ramiona księciunia. Poznawaj tych facetów, może Cię zaskoczy coś, czego się po sobie nie spodziewałaś. Ludzie są jacy są, to nie facet  musi sprostać wymaganiom, bo na sucho nikt nie sprosta. To w Tobie musi zaskoczyć coś, żebyś spojrzała naczłowieka przychylnie.

ZwartyStolec napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Mój mąż jest artystą i to takim - obiektywnie - kilka lub kilkanaście klas wyżej niż Ty. A jednak, choc do ideału nieco mu brakuje to na pewno "tak nie ma", jak Ty tu piszesz. Głupia wymówka dla własnych ułomności....
Nie trzeba tworzyć dzieł za milion zł, żeby być "artystą ".
Nie miałam na myśli aspektu finansowego, a że nie chcę być nieuprzejma to nie rozwinę swojej myśli. Po prostu uważam, że zwalanie swoich niedojrzałych zachowań i odchyłów na "artyzm duszy" jest - mówiąc najprościej -  głupie. I dość niesprawiedliwe względem wielu artystów, z którymi naprawdę dobrze się żyje. 

Koty polecałabym wziąć ze schroniska, zamiast kupować.

ZwartyStolec napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Wlasnie czytam ze kolega w kawiarnii.Kolega, prawie lekarz, VI rok, 190 cm, przystojny kazal przekazac ze on nie jest takim frajerem zeby na artystki zarabiac. W sumie ja rozumiem, jakbym byla rokujacym facetem to bralabym rokujace na dobre zarobki.
Sorry ale lekarz, z którym się spotykałam zarabiał mniej odemnie, a był taki "o hohohoh, ja to taki fajny". Jak na kobietę to zarabiam dobrz, nawet bardzo... Nie trzeba mnie utrzymywać, bo nie żyję z "malowania obrazków"...

Okej, czyli finansowo jestes ogarnieta to juz jakis plus w twojej artystycznej osobowosci. 

Zupelnie nie ogarniam tego watku. Mozesz nie byc zbyt atrakcyjna w oczach mezczyzn. Ja uwazam sie za atrakcyjna i nie mam nigdy problemu ze znalezieniem sobie faceta, zawsze kolo mnie jacys sie kreca. Wszyscy moi facecii byli na dobrych studiach, mieli ponad 188 cm, meska twarz i budowe i byli inteligentnii czyli spelniali twoje kryteria. Jak Cie facecii nie zaczepiaja jak idziesz po miescie, nie zagaduja to znaczy ze jestes srednia a nie bardzo atrakcyjna. Wtedy masz mniejszy wybor i rzeczywiscie musisz troche zjechac z kryteriow.

Nie kupuj, adoptuje, nie bądź frajerką. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.