- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 maja 2018, 22:58
Hej, piszę ten post, bo złapał mnie ogromny dół...
Mam 25 lat, powiedzmy, że ogarnięte życie, skończone studia, pracę, chłopaka, jednak nie potrafię poradzić sobie z demonami przeszłości.
Miałam dosyć trudne dzieciństwo, spowodowane głównie błędami moich rodziców, którzy byli bardzo niedojrzali... Rozwiedli się gdy miałam 5 lat i od tego czasu spotkało mnie tyle zła, że spokojnie mogłabym napisać o tym książkę, ale postaram się streścić.
Ojciec, Pan Prawnik znalazł sobie nową babę (tak celowo użyję tego słowa, bo babsko z niej najgorszej kategorii), która nie akceptowała mnie od samego początku. Zabraniała ojcu się ze mną spotykać (całe dzieciństwo widywaliśmy się po kryjomu), odłączała telefony gdy dzwoniłam do mojego ojca, odcinała mnie od pieniędzy, zabraniała mi przyjeżdżać do ojca...Ogólnie starała się jak najbardziej ograniczyć moje kontakty z nim. Z mamą niestety też nie układało się najlepiej, bo pomimo 35 lat, które miała jak mnie urodziła była kompletnie niedojrzałym człowiekiem, narobiła długów, przerąbała cały "nasz majątek", w konsekwencji czego od 16 roku życia tułałam się po wynajmowanych mieszkaniach i figurowałam jako "bezdomna" - nie miałam meldunku :). Oczywiście bywało gorzej. Były momenty gdzie matka przepuściwszy całą wypłatę na pierdoły nie miała na jedzenie i często nie było w domu nawet przysłowiowego chleba. Nie raz musiałam w liceum pożyczać od koleżanek/ kolegów z klasy żeby kupić sobie coś do jedzenia... Tak, mając ojca prawnika i matkę z wyższym wykształceniem żebrałam od kolegów pieniądze.
W wieku 19 lat wyprowadziłam się całkowicie i zaczęłam wynajmować mieszkania, pracowałam, studiowałam i ze wszystkim musiałam sobie radzić sama. Nikt mnie nie wspierał. I nie chodzi tu tylko o pieniądze...Rodzice nie okazywali mi żadnego wsparcia. Zaczynali się mną interesować tylko jak chcieli się mną pochwalić przed znajomymi. We wrześniu broniłam magisterkę. Od lipca średnio 3 razy w tygoniu słuchałam zrzędzenia, że bronię się w drugim terminie, że córka Kasi już dawno ma magistra, że pewnie się nie obronie, że jestem tępakiemitd. Fakt, nie obroniłam się w czerwcu. Było mi ciężko połączyć pracę z napisaniem pracy. Gdy robiłam kurs prawa jazdy żadne z nich nigdy nie zapytało jak mi idzie na jazdach. Pamiętam jak oblałam prawko 2 razy i za drugim razem zadzwoniłam do ojca, usłyszałam "znowuuuu nie zdałaś? Ty chyba nie jesteś moim dzieckiem". Gdy zdałam ani razu ze mną nie pojeździł, bo stwierdził, że "rozwalę mu auto".
Do wszystkiego co teraz w życiu mam doszłam sama, mimo tego, że często było bardzo ciężko. Powinnam być z siebie dumna? Nie, nie jestem. Jest mi cholernie przykro, jak widzę na przykładzie moich znajomych jakich mają kochających rodziców. Nikt nie miał takiej rodziny jak ja i nikt nie potrafi do końca zrozumieć co ja czuję. Nie mam tak naprawdę domu, żadnej bezpiecznej przystani, jestem tylko zdana na siebie....
Opowiem Wam sytuację, która przydarzyła mi się niedawno - możecie się śmiać, ale mnie ona całkowicie rozbiła. Pracuje w małej firmie i ostatnio przyszła do nas dziewczyna na praktyki z technikum. Ja - "pani magister" lat 25 pracująca na umowę o pracę - codziennie tułam się autobusem, ona - dziewczyneczka 18 lat, praktykantka uczennica jeździ drogim samochodem, który kupił jej tatulek.
Wiem, że zazdrość to okropna cecha, ale naprawdę kompletnie nie potrafię sobie poradzić z moją przeszłością. Zazdroszczę ludziom, którzy mają normalne domy...
Sorry, musiałam się wygadać.
Edytowany przez 12 maja 2018, 23:03
12 maja 2018, 23:48
Uwierz, że ma. Cały czas opowiada, że ma wspaniałych rodziców, którzy jej we wszystkim pomagają. Jej rodzice powiedzieli jej, że ma sobie spokojnie iść na studia i niczym nie przejmować i absolutnie nie szukać żadnej pracy, bo oni jej wszystko zapewnią.Przykra historia, na szczęście wychodzisz na prostą, ale co z tym autem? Ja mam normalną rodzinę a też się tułałam długo autobusami. Wcale to nie oznacza że ona ma jakąś wspaniałą rodzinę
12 maja 2018, 23:52
Tak jak wcześniej pisałam, nie znam osoby, która miała takie życie jak ja, nawet moi przyjaciele twierdzą, że nie spotkali w życiu drugiej osoby, która tyle przeszła. Więc wybacz, że nie potrafię się cieszyć z tego, ze 19latkę stać na wszystko, bo urodziła się w takim a nie innym domu. Frustratką absolutnie nie jestem, mam w sobie dużo empatii, ale nie do rozpieszczonych wychuchanych córeniek, które zginęły by bez mamusi i tatusia i nie potrafią niczego docenić.LoginAla- to jest normalne- im bardziej rodzice olewają dziecko tym bardziej się ono do nich klei, łasi, usiłuje na siłę wyżebrać to potwierdzenie miłości, zobaczyć za wszelką cene ich akceptację, to że im na nim zależy..... Paradoksalnie ty z normalnej rodziny nie musisz 3 razy w tygodniu do starych wydzwaniać, a autorka tak skrzywdzona przez rodziców nie potrafi się od nich odciąć, obiektywnie ocenić jak niewiele dla niej zrobili w życiu i zacząć budować własne jak najdalej od nich. Nie akceptuje sama siebie na zasadzie- choćby i podświadomej-skoro nawet rodzice mnie nie kochali to chyba cos ze mną nie tak. Moim zdaniem tu trzeba psychologa/psychiatry- żeby przerobić własne problemy i uporać się z nimi. Bo to są wielkie problemy skoro cudze szczęście, to że ktoś ma normalną szczęśliwą rodzinę,samochód budzi w autorce agresję, złość, zawiść... bo "ona nie miała, jej nikt nie dał"... Gdybyśmy wszyscy tak rozumowali świat byłby pełen frustratów bo zawsze będzie ktoś mega bogaty od pokoleń na kogo można skierować swoją wściekłość i zawiść. A od tego tylko krok żeby kogoś skrzywdzić.
12 maja 2018, 23:52
I lepiej by Ci było jakby miała też ciężko? Użalasz się nad sobą. Też nie miałam lekko, ciągnie się to za mną,na terapię teraz chodzę, ale nie jestem zawistna w stosunku do innych, pracuj nad tym bo to ohydna cecha.Uwierz, że ma. Cały czas opowiada, że ma wspaniałych rodziców, którzy jej we wszystkim pomagają. Jej rodzice powiedzieli jej, że ma sobie spokojnie iść na studia i niczym nie przejmować i absolutnie nie szukać żadnej pracy, bo oni jej wszystko zapewnią.Przykra historia, na szczęście wychodzisz na prostą, ale co z tym autem? Ja mam normalną rodzinę a też się tułałam długo autobusami. Wcale to nie oznacza że ona ma jakąś wspaniałą rodzinę
Ohydną cechą jest traktowanie ludzi z góry i uważanie się za lepszych, bo się ma pieniądze,a tak zachowuje się ta dziewczyna.
12 maja 2018, 23:54
Porzucenie przez rodziny przez ojca, molestowanie (do teraz mam problemy), przemoc domowa, bulimia, praca od 15 roku życia żeby mieć na biustonosz, spodnie,książki, mama która popadała w alkoholizm, nie licytuje się z ludźmi kto ma gorzej, nie doceniam życia bardziej bo było mi ciężko.A Ty taplasz się w tych swoich nieszczęściach, co Ci to daje?Tak jak wcześniej pisałam, nie znam osoby, która miała takie życie jak ja, nawet moi przyjaciele twierdzą, że nie spotkali w życiu drugiej osoby, która tyle przeszła. Więc wybacz, że nie potrafię się cieszyć z tego, ze 19latkę stać na wszystko, bo urodziła się w takim a nie innym domu. Frustratką absolutnie nie jestem, mam w sobie dużo empatii, ale nie do rozpieszczonych wychuchanych córeniek, które zginęły by bez mamusi i tatusia i nie potrafią niczego docenić.LoginAla- to jest normalne- im bardziej rodzice olewają dziecko tym bardziej się ono do nich klei, łasi, usiłuje na siłę wyżebrać to potwierdzenie miłości, zobaczyć za wszelką cene ich akceptację, to że im na nim zależy..... Paradoksalnie ty z normalnej rodziny nie musisz 3 razy w tygodniu do starych wydzwaniać, a autorka tak skrzywdzona przez rodziców nie potrafi się od nich odciąć, obiektywnie ocenić jak niewiele dla niej zrobili w życiu i zacząć budować własne jak najdalej od nich. Nie akceptuje sama siebie na zasadzie- choćby i podświadomej-skoro nawet rodzice mnie nie kochali to chyba cos ze mną nie tak. Moim zdaniem tu trzeba psychologa/psychiatry- żeby przerobić własne problemy i uporać się z nimi. Bo to są wielkie problemy skoro cudze szczęście, to że ktoś ma normalną szczęśliwą rodzinę,samochód budzi w autorce agresję, złość, zawiść... bo "ona nie miała, jej nikt nie dał"... Gdybyśmy wszyscy tak rozumowali świat byłby pełen frustratów bo zawsze będzie ktoś mega bogaty od pokoleń na kogo można skierować swoją wściekłość i zawiść. A od tego tylko krok żeby kogoś skrzywdzić.
Każdy ma swoje krzyże i każdy inaczej reaguję. Może Ty jesteś silniejsza psychicznie. Chwała Ci za to, że sobie radzisz.
12 maja 2018, 23:58
Każdy ma swoje krzyże i każdy inaczej reaguję. Może Ty jesteś silniejsza psychicznie. Chwała Ci za to, że sobie radzisz.Porzucenie przez rodziny przez ojca, molestowanie (do teraz mam problemy), przemoc domowa, bulimia, praca od 15 roku życia żeby mieć na biustonosz, spodnie,książki, mama która popadała w alkoholizm, nie licytuje się z ludźmi kto ma gorzej, nie doceniam życia bardziej bo było mi ciężko.A Ty taplasz się w tych swoich nieszczęściach, co Ci to daje?Tak jak wcześniej pisałam, nie znam osoby, która miała takie życie jak ja, nawet moi przyjaciele twierdzą, że nie spotkali w życiu drugiej osoby, która tyle przeszła. Więc wybacz, że nie potrafię się cieszyć z tego, ze 19latkę stać na wszystko, bo urodziła się w takim a nie innym domu. Frustratką absolutnie nie jestem, mam w sobie dużo empatii, ale nie do rozpieszczonych wychuchanych córeniek, które zginęły by bez mamusi i tatusia i nie potrafią niczego docenić.LoginAla- to jest normalne- im bardziej rodzice olewają dziecko tym bardziej się ono do nich klei, łasi, usiłuje na siłę wyżebrać to potwierdzenie miłości, zobaczyć za wszelką cene ich akceptację, to że im na nim zależy..... Paradoksalnie ty z normalnej rodziny nie musisz 3 razy w tygodniu do starych wydzwaniać, a autorka tak skrzywdzona przez rodziców nie potrafi się od nich odciąć, obiektywnie ocenić jak niewiele dla niej zrobili w życiu i zacząć budować własne jak najdalej od nich. Nie akceptuje sama siebie na zasadzie- choćby i podświadomej-skoro nawet rodzice mnie nie kochali to chyba cos ze mną nie tak. Moim zdaniem tu trzeba psychologa/psychiatry- żeby przerobić własne problemy i uporać się z nimi. Bo to są wielkie problemy skoro cudze szczęście, to że ktoś ma normalną szczęśliwą rodzinę,samochód budzi w autorce agresję, złość, zawiść... bo "ona nie miała, jej nikt nie dał"... Gdybyśmy wszyscy tak rozumowali świat byłby pełen frustratów bo zawsze będzie ktoś mega bogaty od pokoleń na kogo można skierować swoją wściekłość i zawiść. A od tego tylko krok żeby kogoś skrzywdzić.
Użalałam się gdy byłam młodsza, ale to do niczego nie prowadzi, jestem w Twoim wieku. A Ty jesteś poprostu zawistna i oceniasz tą dziewczynę bo ma lepiej, bo nie docenia. Masakra.
13 maja 2018, 00:00
Ohydną cechą jest traktowanie ludzi z góry i uważanie się za lepszych, bo się ma pieniądze,a tak zachowuje się ta dziewczyna.
Zawiść też jest ohydną cechą. Dlaczego tak przeżywasz właśnie tę dziewczynę? Czy jeśli ją spotka nieszczęście to poczujesz się lepiej? Jeśli tak to dlaczego? Czy Twoje życie zmieni się wtedy na lepsze? Czy jakby ona jeździła hulajnogą a nie autem to Twój świat stałby się piękniejszy? Dlaczego tak lubisz podkreślać jak źle Ci w życiu było? Czy czujesz się przez to wyróżniona, lepsza od innych? Odpowiedz sobie w duszy.
13 maja 2018, 00:01
Użalałam się gdy byłam młodsza, ale to do niczego nie prowadzi, jestem w Twoim wieku. A Ty jesteś poprostu zawistna i oceniasz tą dziewczynę bo ma lepiej, bo nie docenia. Masakra.Każdy ma swoje krzyże i każdy inaczej reaguję. Może Ty jesteś silniejsza psychicznie. Chwała Ci za to, że sobie radzisz.Porzucenie przez rodziny przez ojca, molestowanie (do teraz mam problemy), przemoc domowa, bulimia, praca od 15 roku życia żeby mieć na biustonosz, spodnie,książki, mama która popadała w alkoholizm, nie licytuje się z ludźmi kto ma gorzej, nie doceniam życia bardziej bo było mi ciężko.A Ty taplasz się w tych swoich nieszczęściach, co Ci to daje?Tak jak wcześniej pisałam, nie znam osoby, która miała takie życie jak ja, nawet moi przyjaciele twierdzą, że nie spotkali w życiu drugiej osoby, która tyle przeszła. Więc wybacz, że nie potrafię się cieszyć z tego, ze 19latkę stać na wszystko, bo urodziła się w takim a nie innym domu. Frustratką absolutnie nie jestem, mam w sobie dużo empatii, ale nie do rozpieszczonych wychuchanych córeniek, które zginęły by bez mamusi i tatusia i nie potrafią niczego docenić.LoginAla- to jest normalne- im bardziej rodzice olewają dziecko tym bardziej się ono do nich klei, łasi, usiłuje na siłę wyżebrać to potwierdzenie miłości, zobaczyć za wszelką cene ich akceptację, to że im na nim zależy..... Paradoksalnie ty z normalnej rodziny nie musisz 3 razy w tygodniu do starych wydzwaniać, a autorka tak skrzywdzona przez rodziców nie potrafi się od nich odciąć, obiektywnie ocenić jak niewiele dla niej zrobili w życiu i zacząć budować własne jak najdalej od nich. Nie akceptuje sama siebie na zasadzie- choćby i podświadomej-skoro nawet rodzice mnie nie kochali to chyba cos ze mną nie tak. Moim zdaniem tu trzeba psychologa/psychiatry- żeby przerobić własne problemy i uporać się z nimi. Bo to są wielkie problemy skoro cudze szczęście, to że ktoś ma normalną szczęśliwą rodzinę,samochód budzi w autorce agresję, złość, zawiść... bo "ona nie miała, jej nikt nie dał"... Gdybyśmy wszyscy tak rozumowali świat byłby pełen frustratów bo zawsze będzie ktoś mega bogaty od pokoleń na kogo można skierować swoją wściekłość i zawiść. A od tego tylko krok żeby kogoś skrzywdzić.
Bo nie docenia. Nie siedzisz z nią codziennie, nie znasz :).
13 maja 2018, 00:03
Zawiść też jest ohydną cechą. Dlaczego tak przeżywasz właśnie tę dziewczynę? Czy jeśli ją spotka nieszczęście to poczujesz się lepiej? Jeśli tak to dlaczego? Czy Twoje życie zmieni się wtedy na lepsze? Czy jakby ona jeździła hulajnogą a nie autem to Twój świat stałby się piękniejszy? Dlaczego tak lubisz podkreślać jak źle Ci w życiu było? Czy czujesz się przez to wyróżniona, lepsza od innych? Odpowiedz sobie w duszy.Ohydną cechą jest traktowanie ludzi z góry i uważanie się za lepszych, bo się ma pieniądze,a tak zachowuje się ta dziewczyna.
Uwierz, że analizowałam swoje życie "w duszy" nie raz ^_^. Mój świat byłby piękniejszy gdyby moje życie nie było takie jakie jest. Napisałam tego posta, bo chciałam się po prostu wygadać, liczyłam na jakieś wsparcie, a wszyscy doczepili się tego, że zazdroszczę dziewczynie. To tylko kropla w morzu, uwierz.
I tak, zapewne czuję się lepsza od innych i wyróżniona. Jeśli chcesz mogę Ci swój bagaż oddać bez mrugnięcia.
13 maja 2018, 00:07
Moze czas dorosnac? Uwazasz , ze jakas dziewczyna nie docenia tego, co ma, ale ty takze nie doceniasz tego co masz. Skupiasz sie na tym czego nie masz i szukasz aplauzu, za swoje cierpienia. Kazdy nosi swoj własny krzyz. Uwiera ci, to idz do psychologa, a nie wola, ze ty jedna na swiecie cos przeszlas.
Edytowany przez nobliwa 13 maja 2018, 00:19
13 maja 2018, 00:08
Moze czas dorosnac?
Dorosłam stanowczo za szybko. Uwierz, że ja nawet nie miałam czasu żeby przeżyć swoje dzieciństwo.
Edytowany przez 13 maja 2018, 00:10