- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 maja 2018, 11:42
Kończę drugi rok filologii angielskiej (licencjat) i sama już nie wiem.. bardzo lubię język angielski, myślę że jestem dobra, ale przychodząc na te studia łudziłam się, że po pierwszym roku będę mówić jak native.. mija drugi rok a tak nie jest.. wiadomo, że filologia angielska to nie tylko praktyczna nauka języka, ale też historia, literatura.. ale zastanawiam się czy coś ze mną nie tak. Mówię dobrze, czytam książki po angielsku, nie mam żadnych problemów, żeby zrozumieć Amerykanina czy też Brytyjczyka.. natomiast nie czuję się w 100% dobra, wciąż popełniam jakieś błędy, czasem brakuje mi słów, akcent czasami zbyt polski. Nie wiem, nie należę do najgorszych studentów. Uczę się na 4, mimo to jakoś się zniechęcam. Co o tym myślicie?
10 maja 2018, 12:47
Samo ukończenie studiów filologicznych, nawet na poziomie magisterskim nie da ci biegłości, wiem bo też ukończyłam filologię języka obcego, aczkolwiek nie anglistykę. Trzeba dołożyć sporo własnej pracy żeby bardzo dobrze i płynnie mówić, same zajęcia na uczelni nie wystarczą. Jeśli się nie ma zajęć z nativami rozumienie ze słuchu może być dużym problemem; oprócz tego brak wprawy i pewności siebie w zwykłych konwersacjach, w takiej codziennej gadce czy to o doopie maryni czy w bardziej oficjalnych sytuacjach.
I chce tez obalić mit jakoby wyjazd za granicę szybko sprawi że będziemy śmigać w lokalnym języku niczym osoby urodzone tam Od kilku lat mieszkam w uk i większość Polaków mieszkających tam po ang mówi słabo albo co najwyżej średnio, i normą jest kiepska, twarda wymowa. Ale żeby być fair to nie tylko Polacy tak mają, Indusi którzy przyjeżdżali tam w latach 70. w młodym wieku tez często po 40 latach życia w uk nie mówia dobrze po ang. Tak naprawdę bardzo trudno jest się nauczyć obcego języka na poziome zaawansowanym, nawet mimo mieszkania w danym kraju; udaje sie to nielicznym i wymaga dużo nauki, motywacji , samozaparcia i cierpliwości. Samo z siebie nie przychodzi, aż za wielu spotkałam Polaków, którzy mimo mieszkania tam po 10 lat do lekarza wciąż chodzą z tłumaczem. Polacy w uk to najczęściej "polskie" zakłady pracy, polscy znajomi, polska tv, zakupy w polskich sklepach i tłumacz u lekarza czy w urzędzie
Edytowany przez variolen1 10 maja 2018, 12:57
10 maja 2018, 13:11
I chce tez obalić mit jakoby wyjazd za granicę szybko sprawi że będziemy śmigać w lokalnym języku niczym osoby urodzone tam Od kilku lat mieszkam w uk i większość Polaków mieszkających tam po ang mówi słabo albo co najwyżej średnio, i normą jest kiepska, twarda wymowa. Ale żeby być fair to nie tylko Polacy tak mają, Indusi którzy przyjeżdżali tam w latach 70. w młodym wieku tez często po 40 latach życia w uk nie mówia dobrze po ang. Tak naprawdę bardzo trudno jest się nauczyć obcego języka na poziome zaawansowanym, nawet mimo mieszkania w danym kraju; udaje sie to nielicznym i wymaga dużo nauki, motywacji , samozaparcia i cierpliwości. Samo z siebie nie przychodzi, aż za wielu spotkałam Polaków, którzy mimo mieszkania tam po 10 lat do lekarza wciąż chodzą z tłumaczem. Polacy w uk to najczęściej "polskie" zakłady pracy, polscy znajomi, polska tv, zakupy w polskich sklepach i tłumacz u lekarza czy w urzędzie
Potwierdzam. Sama bylam w szoku jak tu przyjechalam i widzialam ludzi 10lat tu mieszkajacych nie potrafiacych wydukac w sklepie, ze chca kupic oysterke... no, ale potem sie przekonalam, ze jak sie chodzi do polskiego sklepu, polskiej kosmetyczki, polskiej fryzjerki, polskiej ksiegowej etc to co sie dziwic.
Dobrze, ze juz ni pracuje z polakami, bo juz w ogole bym angielskiego zapomniala
10 maja 2018, 15:48
Ja jestem po anglistyce I wydawalo mi sie, ze rzadze. Dopiero przeprowadzka na wyspe uswiadomila mi, jak bardzo sztucznie brzmia w zyciu codziennym wszystkie gramatyczne struktury, ktorymi karmili nas przez 5 lat. Na dodatek dochodzi kwestia osluchania sie, bo wprawdzie slyszac angielski w formie RP rozumialam absolutnie wszystko- wyjazd tu I obcowanie z akcentami, ktore przy RP nie staly, sprawil, ze poczulam sie malutka. Anglistyka daje piekne podstawy- swietna gramatyka, slownictwo, wyczucie jezyka. Wyprowadzka/dlugi pobyt lub obcowanie z native speakerami dopiero otwiera Cie na zywy jezyk. Powodzenia!
10 maja 2018, 20:27
skonczylam filologie angielska. mam za soba doswiadczenie zawodowe za granica, bylam w zwiazku z obcokrajowcem, z ktorym mieszkalam -a wiec obcowanie z jezykiem na co dzien. mowie plynnie po angielsku, wszystko rozumiem, bez problemu sie dogadam. nie powiedzialabym jednak, ze moj angielski jest perfekcyjny. taki to tylko maja native speakerzy. zawsze ten akcent bedzie sie gdzies tam roznil, zawsze znajda sie niezrozumiale kwestie.
11 maja 2018, 10:25
Nie będziesz mówić. Żeby mówić perfekt trzeba po prostu wyjechać. Ja jestem po filologii i pracowałam z obcokrajowcami- gdy zaczynali mówić między sobą miałam problem ze zrozumieniem. Nie to, żebym była debilem, ale koleżanką, też po filologii miała to samo. Mnie brakowało właśnie tego obycia. Nawet czytając artykuł w jeż. obcym jestem w stanie określić kto pisał (native czy nie)- to zupełnie inny poziom języka. Nawet moi wykładowcy byli na różnym poziomie.
11 maja 2018, 10:31
A ja bym Ci proponowała żebyś złapała jakiś kontakt z rodowitym Brytyjczykiem i gadała z nim przez komunikator. Ja mam takiego znajomego i naprawdę po kilku miesiącach mam akcent lepszy niż po kilku latach angielskiego w szkole.
11 maja 2018, 18:52
Potwierdzam. Sama bylam w szoku jak tu przyjechalam i widzialam ludzi 10lat tu mieszkajacych nie potrafiacych wydukac w sklepie, ze chca kupic oysterke... no, ale potem sie przekonalam, ze jak sie chodzi do polskiego sklepu, polskiej kosmetyczki, polskiej fryzjerki, polskiej ksiegowej etc to co sie dziwic. Dobrze, ze juz ni pracuje z polakami, bo juz w ogole bym angielskiego zapomnialaI chce tez obalić mit jakoby wyjazd za granicę szybko sprawi że będziemy śmigać w lokalnym języku niczym osoby urodzone tam Od kilku lat mieszkam w uk i większość Polaków mieszkających tam po ang mówi słabo albo co najwyżej średnio, i normą jest kiepska, twarda wymowa. Ale żeby być fair to nie tylko Polacy tak mają, Indusi którzy przyjeżdżali tam w latach 70. w młodym wieku tez często po 40 latach życia w uk nie mówia dobrze po ang. Tak naprawdę bardzo trudno jest się nauczyć obcego języka na poziome zaawansowanym, nawet mimo mieszkania w danym kraju; udaje sie to nielicznym i wymaga dużo nauki, motywacji , samozaparcia i cierpliwości. Samo z siebie nie przychodzi, aż za wielu spotkałam Polaków, którzy mimo mieszkania tam po 10 lat do lekarza wciąż chodzą z tłumaczem. Polacy w uk to najczęściej "polskie" zakłady pracy, polscy znajomi, polska tv, zakupy w polskich sklepach i tłumacz u lekarza czy w urzędzie
Ja bym tylko dodała, że filologia daje bardzo mocną podstawę. Znasz dużo więcej słów, niż osoba która języka uczyła się krotko albo tylko z praktyki. Ale bez praktyki i nauki języka żywego, takiego na co dzień to bedzie to nadal znajomośc języka na poziomie uniwersyteckim a nie praktycznym. Sama stuidiowalam filologię rosyjską z rozszerzonym angielskim. Rosyjski w sposób pozwalajacy mi na swobodne rozmawianie w niektorych (podkreslam niektórych) obszarach tematycznych opanowałam po kilku latach pracy z klientami rosyjskojęzycznymi.
Z angielskim - wydawało mi się, że mówię spoko, szczególnie na poziomie biznesowym. Lata handlu zagranicznego, wyjazd za granicę jeden drugi, potem rok w innym kraju.... a po przyjeździe do Londynu i tak zwątpiłam w ludzkość i w swój angielski :-)
Myslę, że tak po roku dopiero zaczęłam się czuć swobodniej ... Ale są akcenty, które nadal mnie rozwalają :D
Wschodni Londyn jak zasunie swoją gwarą to padam, leżę, i modlę się żeby nikt mnie o nic nie pytał bo nie wiem o czym mówią :-)
A obracam się raczej w towarzystwie anglojęzycznym, pierwsza praca biuro praktycznie w całości Brytole, kliencie z Europy. Teraz w kolejnej pracy już mam towarzystwo mieszane ale jestem jedyn polskojżyczną osobą. Także sytuacja zmuasza mnie do angielskiego non stop.
To najlepsza nauka, jak ma się już bazę gramatyczno-słownikową... wyjechać, ale otoaczać się lokalesami a nie Polakami :-)