Temat: Kontakt ze znajomymi/ rodziną

Co byście zrobiły na moim miejscu? Z moimi znajomymi ( nie nazwę ich przecież przyjaciółmi czy kolegami/koleżankami, zaraz napisze dlaczego) i z rodzina mam kontakt tylko wtedy gdy ja się do nich odezwę ( telefonicznie, mailowo czy zaproponuje spotkanie). NIKT podkreślam NIKT nie odezwie się do mnie pierwszy, nie zapyta co u mnie słychać czy jak się czuje? Mogą nie widzieć mnie miesiącami a i tak się nikt nie odezwie. Gdy już mi z łaski odpiszą na smsa/ emaila czy odbiorą tel to odpowiadają tak żeby zakończyć szybko rozmowę. Nic tym ludziom nigdy nie zrobiłam ( przecież traktowałam ich jak przyjaciół przez tyle lat), o rodzinie nie wspominając. Nie wezmę ich na przetrzymanie kilka mcy nieodzywajac się, bo już tak raz zrobiłam i przez 4 miesiące nikt się ze mną nie skontaktował ( nawet rodzina).

Mam naprawdę opryskliwa i zgorzkniała siostrę. Przyzwyczailam się, ze nie odpisuje mi na emaile, ale czasami potrafi tak odpowiedzieć ze jest mi przykro cały dzień. 

EDIT:

Znajomi maja swoje życie, swoje rodziny, wiec może dlatego. A moja rodzina nigdy nie była „ rodzinna”. Każdy żyje w pojedynkę i każdy sie martwi o siebie, nie ma wsparcia i pomagania, nie ma udzielania dobrych rad. Ja radzę sobie sama od wieluuuu lat, ale  kurczę ucieszyłabym się jakby ktoś sam z siebie do mnie zadzwonił czy napisał emaila.

no słabo tak na siłę utrzymywać kontakt. ale nie poprzestałabym na odcięciu się od ludzi, zastanowiłabym się czemu mnie nikt nie lubi i postarała się coś zmienić. no chyba, że dobrze ci samej.

To smutne, przykro mi :( Moze jednak cos sie stalo, albo za bardzo sie roznicie, nie maja takich samych zainteresowan co ty, o ktorych im odpowiadasz, a ich to nudzi? Ja mam bardzo duza rodzine i z paroma osobami mam kontakt kazdego dnia, spotykamy sie kilka razy w tygodniu. Z innymi rzadziej (mieszkaja daleko) i widzimy sie pare razy w roku, od czasu do czasu kontakt telefoniczny, ale rzadko. Jest tez pare kuzynek, kuzynow, wujkow i cioc, z ktorymi sie bardzo rzadko kontaktuje, dlatego, ze troche sie jednak od siebie roznimy i nie mamy za bardzo o czym gadac. To znaczy, jak juz zadzwonimy,a lbo sie spotykamy, to jest fajnie, ale ani oni ani ja nie mamy potrzeby na czestszy kontakt. Moze tak to widza twoi znajomi i rodzina?

Ja bym na pewno dała sobie spokój i nie była nachalna bo nie potrzebowalabym niczyjej laski. Ale! Na pewno zapytałbym wprost dlaczego tak się zachowują? Być może właśnie coś zrobiłaś ale nawet sobie sprawy nie zdajesz? Nie zawsze jesteśmy świadomi swoich czynów. Ale to nie znaczy, że cię obwiniam. Tak jak jakichś znajomych można jeszcze 'przebolec' to nie rozumiem podejścia rodziny, bo nawet jeśli coś się stało to chyba mówi się o tym wprost i stara to naprawić bo chyba na rodzinie zależy nam najbardziej, a przynajmniej powinno.

Pasek wagi

Ale ze nikt??? Wybacz ale trudno uwierzyc, ze tak całkiem bez powodu. No i ja myslac o rodzinie i znajomych mam na mysli kilkanaście, kilkadziesiąt osób. A do ilu osób sie odzywasz? 

Pasek wagi

Smerfetka860323    Miałam po studiach ( minęło już 9 lat od ich skończenia) kontakt z 4 osobami ze studiów. Żadna z tych nie odzywała się pierwsza, wiec teraz utrzymuje kontakt tylko z 1. Nie wiem dlaczego nie pracuje w branży, wiec może mało „atrakcyjna”stałam się.

Moja siostra i rodzice prawdopodobnie uważą ze za dobrze mi się żyje i ze ja nigdy nie płacze, nie skarze się, bo zawsze chodze z roześmiana gęba. Ze wszyscy maja problemy tylko nie ja.

Co do reszty rodziny, to już pisałam nie są rodzinni, każdy martwi się o siebie. Nie ma odwiedzin coniedzielnych etc.

no ja generalnie nie utrzymuję kontaktów z nikim ze szkolnych lat. Na studiach miałam 2 takie lepsze koleżanki, ale po studiach kontakt się urwał pomału. Inne miasta, inne sprawy, nawet jak sie spotykałyśmy, to nie było o czym gadac, bo nie miałyśmy już wspólnych tematów. Takie życie. Wymieniamy się kurtuazyjnie życzeniami urodzinowymi, ale bez bliższych relacji. Ja nie rozpatruję tego na zasadzie, że któras z nas cos złego zrobila. Tak po prostu wyszło, może inaczej jakbyśmy mieszkali blisko siebie. Co do rodziny, to z rodzicami kontaktuje się codziennie, z dalsza rodziną typu kuzynostwo to raczej od święta. Dobrze się bawimy razem,ale tez raczej nikt do nikogo nie wydzwania namiętnie. Czasem po pół roku jakiś sms typu co tam jak tam? Ale to wynika bardziej z tego, że każdy z nas ma swoja rodzinę. Mam męża, dzieci, z którymi spędzam czas. Moja dalsza rodzina jest z cyklu, że jak sie spotkac, to od razu musi być morze wódy i impreza do porzygania. Nie ma czegos takiego jak spotkanie przy kawie i pogadanie. Nam to niespecjalnie odpowiada, bo odkąd mamy dzieci, to zmieniły nam się priorytety. Czy mi przeszkadza taki blizszy brak kontaktu? Niespecjalnie. Z tymi na których mi zależy (czyli mąż, dzieci, rodzice, brat) kontakt mam. A co, rodzice tez się do Ciebie nie odzywają w ogóle sami z siebie? Jakoś ciezko mi w to uwierzyć. Ewentualnie bym zapytała wprost o co chodzi, bo męczy Cię troche to, że musisz pierwsza zawsze wychodzic z inicjatywą. Opcje są dwie. Albo zostaniesz oświecona, że coś ich wszystkich w Tobie denerwuje, więc bedziesz wiedziała na czym stoisz, albo się okaże, że nikt poza Tobą nie zwrocił na to uwagi, bo faktycznie gdzieś w codziennym życiu im to ucieka.

Pasek wagi

piszesz ze ani rodzina sie nie odzywa pierwsza ani znajomi. Powiem Ci  ze z mojego punktu widzenia wydaje mi sie ze po prostu brak tu prawdziwych relacji. Owszem,sa osoby ktore prowadza bardziej samotniczy tryb zycia i nie potrzeba im za czestych kontaktow z innymi; tak jak to np ma moja dobra kolezanka.Zazwtczaj to ja pierwsza dzwonie ale po prostu mam czesciej taka potrzebe zeby sie spotkac czy porozmawiac; jezeli dluugo nie dzwonie to wiem ze ona w koncu sie odezwie. Rodzinka ogolnie slabo;siostra dzwoni kiedy cos chce ijakos nie do konca umiemy ze so a rozmawiax. Chyba takie czasy po prostu.Aczkolwiek ja wyznaje zasade ze lepiej miec 1 przyjaciela niz 10. 

Ja mam dosc pokazne grono znajomych wynikajace z mojej dawnej zyciowej aktywnosci i zycia w kilku miastach i trzech krajach...troche sie tego uzbieralo. Obecnie nie wiem, czy mam jakis przyjaciol tak od serca. Kilka osob za takowe uwazam, z niektorymi nawijam dzien w dzien a z niektorymi raz na kilka miesiecy. Ale wciaz mam kontakt z ludzmi z podstawowki, gimnazjum, liceum... Z rodzina mam bardzo dobry kontakt, z kuzynami i kuzynka rozmawiam co jakis czas, ale na pewno raz na maks 3 tygodnie. Ale mam tez kuzynke i kuzyna, z ktorymi kontaktu nie mam, pomimo wspolnego wychowywania sie. Odcieli sie od rodziny i tyle.

Ja jakis czas temu podjelam meska decyzje i uznalam, ze nie warto sie starac o niektore znajomosci. Bo to zawsze bylo tak, ze to ja pisalam pierwsza, ja pamietalam o urodzinach etc. Po co Ci tacy znajomi? Jak sie spotkamy kiedys przypadkiem, owszem, pogada sie, moze sie gdzies umowi na piwo, ale poza tym..kazdy ma swoje zycie, poszedl swoja sciezka. Tak juz jest. I zawsze bylo. Mysle ze z wiekiem liczba osob potrzebnych nam do zycia drastycznie sie zmienia.

Za to moj facet, ktory wychowal sie na wsi, od pieluchy ma tych samych przyjaciol. Troche mu czasem zazdroszcze. Ale nie uwazam, ze moi nowonabyci sa wybrakowani. Na kazdym etapie zycia potrzebne nam byly inne osoby i tyle.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.