- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2018, 18:22
Mam pytanie do kobiet które lubią swoją pracę, mają pasje z których ciężko im było zrezygnować i urodziły dzieci w okolicach albo zdecydowanie po 30tce... Czy dużo się w Waszym nastawieniu zmieniło, czy brakowało Wam wcześniejszego życia? Kończę w tym roku 29 lat, mam pracę która lubię i w której jeszcze troszeczkę chciałabym osiągnąć (chociaż akurat kariera nie jest już takim hamulcem, bo mam w pracy stosunkowa stabilizację), ale jestem coraz bardziej wkrecona w wyjazdy (i też tak naprawdę wygodne życie) i coraz bardziej przerażona tym że z jednej strony nie wyobrażam sobie nie być mama, patrzę na swojego faceta i wiem, że chcę mieć z nim rodzinę a z drugiej jeszcze tego nie czuję, bardzo się boję tej zmiany, ograniczenia- jestem realistka i nie patrzę przez różowe okulary -nieprzespane noce, uwiazanie w domu (nie bede mieć babć które chętnie przygarna wnuka), jakis czasowy brak możliwości podróżowania- wiem, że można z dzieckiem, ale na pewno jakis okres trzeba przeczekać, duża zmiana finansowa. Miała któras z Was podobne wątpliwości? W jakim wieku urodzilyscie dziecko? Czy może powinnam poczekać na moment nasycenia tymi innymi rzeczami i wtedy te wątpliwości znikną? Jak to było u Was?Czy po 30tce długo staralyscie się o dziecko? Nie chce kiedyś czuć że coś ważnego mnie ominęło, tak jak nie chcę zostać zfrustrowana mama...
Edytowany przez sacria 6 maja 2018, 18:33
7 maja 2018, 13:47
Tez martwilam sie o prace przed podjeciem decyzji posiadania dziecka gruuubo po 30. Powiem Ci Tak, wszystko sie zmienia. Wszystkie moje dylematy przedciazowe zniknely wraz z pojawieniem sie na swiecie dziecka. Teraz tylko zaluje, ze nie zdecydowalam sie szybciej :) uwielbiam byc mama! ( pomimo zmeczenia, braku czasu tip.)
7 maja 2018, 13:51
Jesli nie jestes na 100% pewna czy to juz..Daj sobie jeszcze chwile na samorealizacje, odpoczynek, wyjazdy tylko we dwoje, a pozniej dzialaj :)
7 maja 2018, 13:54
Tak na prawde jestes jeszcze mloda. Kwestia w tym , ze czym wiecej dzieci Bedziesz chciala tym szybciej trzeba dzialac :)
7 maja 2018, 14:05
Pracowała 7-16 czyli właśnie 9 godzin :) Obecnie pracuje 8-16 bo mąż ma home office. Nie wiem czy tak ciężko, bo u poprzedniej rodziny zdarzało jej się 10-12 godzin. Myślę że te 10 godzin to bardzo często spotykane w Warszawie.To prawda - odpadają takie problemy. Jeśli chodzi o powrót spokojny do domu to obawiam sie, ze nie ułatwi bo praca + powrót to ok. 9 godzin u mnie, a ciężko pewnie znaleźć kogoś na ponad 9 godzin. Ile godzin dziennie pracuje Wasza opiekunka?No nie byłoby, z tym że dziecko ma niecałe 2 lata i właściwie dopiero teraz 1 raz przeszło chorobę - w ten długi weekend co był ale ja miałam wolne akurat, więc chorób z opieką niani jeszcze nie mieliśmy okazji przetrenować.No i chyba nie ma problemu jak zachoruje.My mamy opiekunkę właśnie, wg mnie to wiele ułatwia np odpadają pobudki, przebieranie do żłobka itd. Po pracy nie muszę pędzić jak szalona, mogę po drodze załatwić np drobne zakupy :)Wydaje mi się, że nie byłabym z dzieckiem sama - wiem, że będzie dobrym ojcem. Teoretycznie w grę wchodzi tylko opiekunka (nie chciałabym żłobka), ale to nie daje poczucia, że to ułatwia wiele.Dzięki za wszystkie odpowiedzi- niektóre naprawdę podniosły mnie na duchu :)No chyba ze. Niestety nie każdy ma taką opcję.U mnie to było zorganizowane tak, że kurs na prawko robiłam w weekendy, a na kurs językowy uczęszczałam wieczorami.(oba w tym samym czasie) Wtedy dzieckiem zajmował się ojciec, co jest dla mnie jak najbardziej naturalne, ale też ojciec pracuje w powiedzmy "standardowych" godzinach.Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dzieckaUrodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu
Praca plus dojazd i powrót to te 10 godzin może wyjść.
7 maja 2018, 14:45
Sacria, mialam podobny dylemat. Lubie swoja prace, lubie podrozowac, lubilam swoje zycie przed posiadaniem dziecka, mialam stabilna sytuacje i na rynku pracy i finansowa. Pierwsze dziecko urodzilam w wieku 30 lat, z dala od rodziny, bez najmniejszej pomocy. Szczerze mowiac podeszlam do ciazy podobnie do Jurysdykcji - nie chcialam nie miec dzieci w przyszlosci a z drugiej strony balam sie zrezygnowac z dotychczasowego zycia. Standart zycia po urodzeniu dziecka nam sie nie zmienil (mniej odkladamy, ale nie musielismy z niczego rezygnowac). Dziecko potrafi wywolac pozytywne emocje - radosc, dume itd, ale nic za darmo, beda tez negatywne - niewyspanie, zlosc, pewnie ograniczenia itd. Wg mnie i tak warto. Nadal rozwijam sie zawodowo, podrozujemy (i nie, nie jest to dla nas katorga - wracamy wypoczeci). Nie robie z siebie Matki Polki meczennicy - potrafie nie zrobic obiadu albo nie posprzatac bo chce spedzic czas z dzieckiem, nie wykluczam meza z opieki nad dzieckiem ani zajmowaniem sie domem, gramy do tej samej bramki. Nie jestes w stanie przewidziec jakie "trafi" Ci sie dziecko - spokojne, ruchliwe, placzaco-jeczaco-marudzace, maly smieszek, chore czy zdrowe, czy bedzie malo spalo czy bedzie spiochem ale na niektore rzeczy bedziesz miala wplyw np czy zdecydujesz sie kontynuowac podroze albo czy bedziesz sie dalej rozwijac zawodowo czy chwilowo przystopujesz. Serio, posiadanie dziecka to nie koniec swiata. Da sie fajnie zyc z maluchem u boku :) Jakbym mogla cofnac czas to podjelabym taka sama decyzje. Uwazam, ze dziecko pojawilo sie w naszej rodzinie w odpowiednim momencie - ani nie za szybko ani nie za pozno.
8 maja 2018, 05:44
Myślę, że dzieci nie stanowią wielkiej przeszkody w karierze lub podróżach. Czasu trochę mniej ale też już takie 10 letnie dziecko samo ma swoje pasje i samo się sobą zajmie.
O ile urodzi się zdrowe.... Choroby i niepełnosprawności dziecka najbardziej się boję, bo to złamałoby mi/nam życie... i na pewno nie byłoby możliwości podróżowania itp... i dlatego tak długo zwlekam z ciążą, bo się boję.
8 maja 2018, 07:34
Nie decyduj się na dziecko, jeśli nie jesteś zdecydowana. Ja urodziłam bardzo wcześnie, jako bardzo młoda dziewczyna. Miałam pracę którą lubiłam, pasje w których sie realizowałam, byłam silna, dynamiczna, niezależna. A później płakałam zmieniając pieluchy, że moje koleżanki studiują, pracują a ja muszę siedzieć z tym beczącym nie wiadomo o co niemowlakiem. Gdybym wiedziała jak smakuje macierzyństwo zdecydowałabym sie na dziecko najwcześniej po 30 albo wcale. Dziecko ogranicza i taka jest prawda. Już nigdy nie poczujesz się tak na prawdę wolna. Nieraz są takie momenty ze na prawdę można zwariować albo udusić się w tych czterech ścianach. I choć od tego czasu minęło już wiele lat, dziecko jest już duże i może wkrótce już wrócę do pracy to jednak nic nie wróci mi tych najlepszych lat życia przeznaczonych na wychowywanie dziecka. Dlatego córka jest moim największym skarbem bo na jej wychowanie poświęciłam najlepsze co miałam- swoją młodość. Jeśli nie czujesz się na siłach to się nie decyduj. Bo będziesz tego żałować. I tak na prawdę nic Ci nie wynagrodzi Twojego wysiłku, nieprzespanych nocy. Urośnie takie a potem Ci pyskuje. Na prawdę się trzy raz zastanów.
8 maja 2018, 07:38
Wszystko zalezy od samego dziecka...Mi sie trafilo problematyczne - najpierw prawie 3 msc w ciazy w szpitalu, potem do dzis nieprzespane noce - dzis spalam 2 godziny. Mimo to po pol roku wrocilam na studia a po 1.5 do pracy. Napisalam swietna prace magisterke a i prace zmienilam, nie wrocilam do starej, pomimo natloku obowiazkow znalazlam lepsza, wygodniejsza, z bardziej wyrozumialym szefem ( po probnej umowie dostalam nowa przy ktorej zaczyna oplacac mi zlobek z wyzywieniem). Godzin pracy mam 6, pieniadze dobre.
Corka ma 23 miesiace, ostatnio bylismy samochodem tydzien we Wloszech. Pierwszy raz w gorach jak miala 3 msc. Zaliczylismy tez dwa wesela w Pl jak miala kolejno 2 i 3 msc. Do moich rodzicow w Karkonosze jezdzimy tak 1 w miesiacu, do rodziny jej taty podobnie. Czyli dwa weekendy w msc nas nie ma. Pojutrze jade z nia na dlugi Weekend do Pragi.
Przyjaciolka z synem, ktory jest 3 msc starszy zaliczyla juz Maroko, Wlochy, Grecje, podroz 4 tyg. po Indiach, x wyjazdow po Polsce a teraz tydzien po Europie w camperze. Ma 3 swoje biznesy, ktore swietnie prosperuja, dwa zalozone juz po ciazy.
Kasy nie wiem czy jest mniej...moze...ale Mi sie przyjemnie wydaje ja na dziecko. Cale pierwsze 1.5 roku raz w tygodniu bylysmy na basenie i saunach, kilka razy w Zoo, x razy w parkach rozrywki. Nie trzeba siedziec w pieluchach.
A ja uwazam, ze i tak Malo z dzieckiem robie. Obecne kupuje rower i zamierzam co tydzien gdzies rowerowo smigac na weekendy.
A corka poszla do takiego mikro zloba domowego jak miala 8 msc. Jest tam zwykle 6-8.5h, zalezy w jakim okresie. Kobieta Ma 5 dzieci, Dom, duzy ogrod z wszystkimi mozliwymi atrakcjami dla dzieci. W dodatku Ma wszystko w metodyce Montessori. Czasem mloda jeczy, no ale :P
I dodam, ze moj pracuje na 3 zmiany z czego ma 2.3-3h dojazdu dziennie. Wiec go praktycznie w domu nie ma i jego pomoc jest troche ograniczona. Wlasciwie odnosnie macierzynstwa to mi najbardziej przeszkadza, bo zwykle po poludniu nie möge nic zrobic bez dziecka. Ale jak ma np. na rano to wieczorem jade na silke. I tak dalej.
Edytowany przez cancri 8 maja 2018, 08:26
8 maja 2018, 09:59
Z tym podróżowaniem to naprawdę różnie. Wszystko zależy od dziecka, nasze do wieku 1,5 roku nienawidziło jeździć autem. Zaraz jak tylko auto ruszyło był ryk tak długo jak jechaliśmy, więc za bardzo nigdzie daleko ani za często nie jeździliśmy , żeby nie męczyć dziecka. Nie widzę sensu robić czegoś na siłe tylko po to aby udowodnić (nie wiem komu i nie wiem po co), że z dzieckiem można robić wszystko.
Tak samo jakieś wyjścia do rodziny, do znajomych, w nowe miejsca, do inny ludzi itp. Dziecko nie lubiło za dużej ilości ludzi , zbytniego rozgardiaszu itp. i nie chodzi o chimery, małe dzieci mają nierozwinięty układ nerwowy i są rozdrażnione kiedy otrzymują za dużo bodźców. Więc na początku rzadko do kogoś chodziliśmy, a jak już sytuacja tego wymagała byliśmy raczej krótko, lub na urodziny/święta wpadaliśmy na symboliczną kawę w innym dniu niż wszyscy goście.
Byliśmy raz nad morzem gdzie obok nas mieszkała para z niemowlakiem. Bezsensowny ten wyjazd. Dziecko cały czas im płakało, oni nigdzie nie wychodzili, byli umęczeni , niedospani, a warunki wiadomo dużo gorsze jak w domu. Już pomijając to, że był wtedy upał, czyli tym bardziej niestosowna pogoda dla niemowlaka. Z drugiej strony w górach widziałam wielu rodziców z małymi dziećmi w nosidełkach i dawali radę.
Naprawdę wszystko zależy od dziecka i od podejścia rodzica. Nie jest dobre ani podejście typu zamykanie się na wszystko, bo jest dziecko, ale robienie czegoś na siłę, chociaż nie jest to korzystne dla dziecka też nie jest dobre. Jest dziecko, mała istota, człowiek i z nim też należy się liczyć, bo to nie jest rzecz, którą możemy wpakować do plecaka i taszczyć ją ze sobą gdzie popadnie nie zważając na nic.
I tu ktoś bardzo ważną rzecz napisał. Ja też najbardziej bałam się jakiś chorób, upośledzenia.