- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 maja 2018, 18:43
W zeszły weekend pojechaliśmy do rodzinnej wioski mojego chłopaka, bym poznała jego rodziców. Oczekiwałam czego innego, niż to co tam zastałam. Jego matka przywitała mnie w gumiakach i jakichś roboczych ubraniach. Byłam tym trochę zażenowana, nie ukrywam, ale to był dopiero początek całej tej tragicznej historii. Weszliśmy do domu, sądziłam że napijemy się herbaty, zjemy ciasto, porozmawiamy itd, a ona mówi do nas, żebyśmy sie przebrali to że im w polu pomożemy xD Powiedziała, że dobrze, ze przyjechaliśmy to może się w jeden dzień z tą robotą wyrobią. Byłam w szoku. Chłopak poszedł do pokoju i wziął jakieś ciuchy swojego brata i zaczął się przebierać, a jego matka chciała dać mi swoje stare ubrania na przebranie Poszłam do chłopaka i powiedziałam, że to chyba jakis żart i że ja tu nie przyjechałam by robić za darmowego pracownika dla jego rodziców, to ten zaczął gadać, że przesadzam i żebym nie robiła z siebie takiej księżniczki. Wkurzyłam się już wtedy na maksa, wzięłam od niego kluczyki i wróciłam do siebie. Od tego czasu nie mam z nim kontaktu. Dzwonił tylko wieczorem tego dnia, co się pokłóciliśmy ale nie odebrałam.
Z waszego punktu widzenia - czy ja faktycznie przesadziłam? Czy to zachowanie chłopaka i jego rodziny byo niewłaściwe?
5 maja 2018, 18:46
No w końcu ktoś się postarał o dobrą prowokację:)
5 maja 2018, 18:48
troll?
edit: mogłaś isć robić w polu, a na koniec zażądać dniówki za pracę
Edytowany przez cynamonowy44 5 maja 2018, 18:49
5 maja 2018, 18:52
Za dużo się na V naczytalas jak wyglądają takie spotkania. A tu rzeczywiatosc Cię przerosła
5 maja 2018, 19:05
Meh, troll taki 6/10.
5 maja 2018, 19:18
Sama już się zaczęłam zastanawiać, czy faktycznie zachowałam się jak taka "paniusia z miasta".
5 maja 2018, 19:45
ja jeździłam pomóc mamie Krzyska gdy jeszcze małżeństwem nie byliśmy. To dla mnie nie szok. Zależałoby tylko co to za praca, bo do siłaczek nie należę.Gdyby to była prawda to po prostu zostałaś potraktowana jak ktoś bliski to w sumie pozytywne:)
5 maja 2018, 20:46
Narzeczony mojej kolezanki pochodzacy z Warszawy tez pomagal jej rodzicom gospodarstwie od samego poczatku. Tzn moze nie bylo tak ekstremalnie jak u ciebie ze mu nawet herbaty nie dali tylko widly i do gnoju ;) ale nie bylo tez czegos takiego ze jak panicz z Warszawy to go beda oszczedzac. Czesto jezdzili oboje w jej rodzinne strony wlasnie w weekend zeby wlasnie pomoc Chlopak z powodzeniem sie odnalazł . Jesli piszesz powaznie ( w co watpie:)) to przeciez korona by ci z glowy nie spadla, nikt by cie do pluga nie zapial. Tylko robilabys cos lekkiego...