Temat: Wygląd na siłowni

Jak wielka wagę przykładacie do swojego wyglądu na siłowni? 

Pytam, bo osobiście czuje się zawsze jak największy żul na sali. Idę na siłkę w zwykłych legginsach i t-shirt, kierując się raczej wygoda niż atrakcyjnością tego stroju. I o ile na początku wyglądam ok, o tyle jak wychodzę z sali... Mam wrażenie że tabuny dziewczyn kończących ćwiczenia wyglądają w sumie tak samo dobrze, jak kiedy przyszły na siłownię. Większość z nich jest co najwyżej lekko spocona czy zarumieniona na twarzy. A ja wyglądam jak siedem nieszczęść. Czerwona, wymemlana od wysilku gęba, włosy mokre od nasady aż do konca i zlepione od potu, mokra (doszczętnie) koszulka. No nie prezentuje się jak gwiazda. 

Oczywiście przychodzę tam ćwiczyć i doprowadzić się właśnie do takiego stanu, więc jest to dla mnie spoko, jednak czasami czuję się troszkę nieswojo, kiedy patrzę na inne dziewczyny :-). Stąd pytanie - czy Wy też tak macie i jeśli tak, jak sobie z tym radzicie? 

Ja staram sie ładnie wygladac. Mam ladne legginsy/spodenki, ladne koszulki/topy, ladne staniki :) wlosy wiaze. Krosty czy cienie pod oczami zawsze sobie zatuszuje. Ja sie nie poce jak swinia. Robie sie czerwona, czuje jakby twarz miala mi peknac a na czole tylko dwie krople potu. :/ Nie wiem czemu tak jest. Jak biegam godzine na bierzni+ cwicze, to wtedy mam jeszcze dekolt spocony. A tak to sucho.

Ja mam 2 pary czarnych legginsów i kilka kolorowych koszulek sportowych i zakładam to, co akurat czyste. W ogóle nie dobieram nic do siebie, po prostu musi być wygodnie i czysto (na wejściu). Włosy w najbardziej spięty kucyk, makijażu brak. Więc chyba nie wyglądam w ogóle. Ale nie wiem po co miałabym się stroić jak wychodzę z siłowni tak mokra, jakbym wychodziła z basenu i czerwona jak burak :P 

Doczytałam odpowiedzi - fakt, że ja zawsze mam na sobie ciuchy do uprawiania sportu. Niektóre kupione w lumpeksie za 2 zł, ale nigdy nie ubieram niczego, co nie jest przeznaczone do sportów, bo plamy potu utrudniają mi kontynuację treningu :P 

Miałam podobne odczucia. Jednak wytłumaczyłam sama Sobie że przychodzę tu dla siebie a nie by mnie podziwiano. 

Mnie osobiście rozśmieszaja ,paniusie i koksy, które /  którzy robią pokazowke. Albo raz widziałam  dwie Damy 50+ ćwiczące na bieżni w balerinkach na obcasie + bluzka jak do biura i fryzurka tapir z listrem lakieru do włosów. Do tego miały bawełniane serwetki zamiast ręcznika i zero wody do picia.

Ludzie  ćwiczący o luźnych ubraniach to wcale nie dziwny widok. Ważne by odzież była nie dziurawa i nie zniszczona, odpowiednia do wysiłku i do figury i czysta (.nie liczę tu potu z czasu ćwiczeń).

Zdażyło się że byłam na silowni wraz z Panem, który chyba nie wiedzial że odzież do ćwiczeń trzeba prać. A to czy masz legginsy z bazarku czy dresik od armaniego, to już drugorzędna sprawa. 

Na początku przygody z siłownia jak widziałam siebie mokrą od potu w zwykłych dresach, bez kondycji, czerwona jak burak już po 20 minutach ćwiczeń, pomyślałam "ale wstyd, trener pewnie myśli jaka cienka jestem, ale i tak się nie poddam" A po kilku dniach trener siłowni do mnie zwrócił się tymi slowami" widzę u Ciebie potencjał"...Wniosek wyciągnij sama.

Pasek wagi

Niestety bawełniane koszulki okropnie śmierdzą po kilkukrotnym spoceniu się w nich na siłowni. Po wypraniu niby jest ok, ale jak się je założy i złapią trochę ciepła od naszego ciała to uwalnia się ten zapach. 

Noszę ubrania sportowe, część firm typu Nike, Reebok, Adidas, część Oysho i H&M. Nie widzę przepaści jakościowej między nimi. Koszulka sportowa potrafi mi posłużyć nawet i 3 lata, więc warto zapłacić i mieć większy komfort.

Nawet jak ćwiczę bardzo intensywnie to twarz mi się nie poci ani specjalnie nie czerwieni, więc to chyba kwestia genetyczna (ilość gruczołów potowych, intensywność pocenia się no i to czy naczynia krwionośne są głęboko czy płytko ułożone).

bede_silna! napisał(a):

Jak wielka wagę przykładacie do swojego wyglądu na siłowni? Pytam, bo osobiście czuje się zawsze jak największy żul na sali. Idę na siłkę w zwykłych legginsach i t-shirt, kierując się raczej wygoda niż atrakcyjnością tego stroju. I o ile na początku wyglądam ok, o tyle jak wychodzę z sali... Mam wrażenie że tabuny dziewczyn kończących ćwiczenia wyglądają w sumie tak samo dobrze, jak kiedy przyszły na siłownię. Większość z nich jest co najwyżej lekko spocona czy zarumieniona na twarzy. A ja wyglądam jak siedem nieszczęść. Czerwona, wymemlana od wysilku gęba, włosy mokre od nasady aż do konca i zlepione od potu, mokra (doszczętnie) koszulka. No nie prezentuje się jak gwiazda. Oczywiście przychodzę tam ćwiczyć i doprowadzić się właśnie do takiego stanu, więc jest to dla mnie spoko, jednak czasami czuję się troszkę nieswojo, kiedy patrzę na inne dziewczyny :-). Stąd pytanie - czy Wy też tak macie i jeśli tak, jak sobie z tym radzicie? 

i o to chodzi ! tak sie wyglada po prawdziwym treningu. robisz to dla siebie, wiec nie patrz na innych. kazdy ma inny cel. moze te panny, ktore tak obserwujesz przyszly na silke w celach towarzyskich, zeby tylko poplotkowac z kumpela i napstrykac foty. chodzac na silownie nigdy nie ogladalam sie na innych ludzi. skupialam sie na sobie i po skonczonym trenngu odczuwalam satysfakcje. inni ani troche mnie nie obchodzili. a jesli czujesz sie niekomfortowo to zainwestuj w porzadne ciuchy, skoro rzeczywiscie czujesz sie jak taki ostatni zul. zadbaj o siebie, a poczujesz ie lepiej. ;)

Nie no, na początku na siłowni ćwiczyłam w dresie i tshircie - z perspektywy czastu to jest dramat, ciężkie, niewygodne, człowiek się grzeje, ma ograniczone ruchy, bo materiał się plącze. Na prawdę to nie kwestia lansu - legginsy, dobry stanik i koszulka przy ciele to są obiektywnie najwygodniejsze ciuchy do uprawiania sportu na siłce.

Ba, sama średnio się w takim stroju czujesz, to weź że zainwestuj w siebie i kup sobie coś, co sprawi, że będziesz mieć dodatkową motywację iść na siłownię.

Ja osobiście nie przejmuje się tym, aż tak bardzo, wręcz przeciwnie jeśli mam zwichrowane włosy i jestem czerwona na twarzy i widać wszystkie żyły to znak, że trening był efektywny i dałam z siebie wszystko. Nie przejmuj się tym tak, ćwiczysz i robisz to dla siebie a co inni myślą to już ich sprawa. Mnie osobiście bardziej "rozbrajają" osoby, które przychodzą "ćwiczyć", a zajmują się wszystkim oprócz treningu, mianowicie selfie, facebook, rozmowy przez telefon itp. W kwestii odzieży to fakt, jeśli mamy odzież "dry" to wtedy faktycznie jest inny komfort ,natomiast nie musi to być markowa odzież, tego typu ubrania można kupić w decathlonie lub czasami nawet w supermarkecie są taki akcje "sport" i wtedy są dostępne w ofercie. 

Do ubioru nie przykładam wagi - zazwyczaj chodzę w czarnej bokserce i legginsach również czarnych. Włosy wiąże byle jak, przy bardziej statycznych treningach czasem mam rozpuszczone (nie dlatego że jestem gwiazda tylko lubię się pod nimi chować ;) i zawsze mam jakiś delikatny make up, bo po prostu codziennie się maluje. Spocić i zmęczyć się nie boje - po to tam przychodzę i to widać.

Cyrica napisał(a):

ludzie nie doceniają funkcjonalności odzieży sportowej i tyle. Możesz myśleć, że to lans i dalej chodzić przepocona i wymemłana, albo kupic sobie odprowadzające dopasowane ubranie sportowe i przekonać się, w jak wielkim byłas błędzie ;)

żaden wpływ na wygląd twarzy;)

Niestety mam tak jak Ty- mam cerę naczynkowa i po wysiłku, po opalaniu, na mrozie i w wielu innych okolicznościach moja twarz jest po prostu czerwona i po siłowni wyglądam okropnie przez co nie wyobrażam sobie chodzić na siłownię przed pracą. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.