Temat: Dużo na głowie, przytłoczenie obowiązkami domowymi

Cześć i czołem.

Czy też tak macie, że wszystko jest na waszych głowach? Strasznie mnie to wszystko przytłacza. Mieliśmy zamiar zamieszkać z dziewczyną w moim domu rodzinnym (chcę odgrodzić nam piętro, moi rodzice nie dadzą rady sami na emeryturze utrzymać tak dużego domu (~ca 400mkw). Samemu zarabiam całkiem dobrze (w granicach 10k.pln/msc) i moglibyśmy w sumie władować się w kredyt i wybudować sobie jakiś dom, ale tego nie chcemy. Dziewczyna w zasadzie nie kiwnie palcem, a finansowo nie chcę jej z oczywistych względów angażować (to jednak dom moich rodziców, a z takim jej podejściem to nie wiem czy chcę z nią być na zawsze). Prosiłem ją jednak o pomoc w sprzedaży niepotrzebnych rzeczy z domu, które nam zagracają, a które mają jakąś wartość. Oczywiście, na jej obietnicach się skończyło, i w sumie to i tak ja jestem odpowiedzialny za to, żeby te wszystkie rzeczy obfotografować i wystawić. Mam tak dużo do ogarnięcia, że aż musiałem sobie aplikację na androida pobrać, żeby to wszystko rozpisać i wyrzucić z głowy.

Pasek wagi

Daniel90 napisał(a):

Porozmawiamy za 10 lat :). Osobiście znam 3 różne osoby, które już nie muszą do końca życia pracować (a przed nimi pewnie z 50 lat życia). Więc jak się chce i się umie, to i w Polsce się da.
Zdradź tajemnicę tej piramidy :D

Czyli oczekujesz od swojej dziewczyny zaangażowania w prace w domu twoich rodziców i sprzedaży ich rzeczy, do których ona nie ma żadnych praw? Do tego dziewczyna nie ma żadnej gwarancji na nic... nie jesteście małżeństwem, nie ma mowy o ślubie, wspólnocie. Przecież ona nie jest u siebie... jest tak naprawdę nikim. Do tego czy jesteś pewien, że jej się podoba pomysł mieszkania z rodzicami? Bo jak dla mnie gorzej się urządzić nie da.

Pasek wagi

Sprzedaży MOICH rzeczy, to tak gwoli ścisłości. A druga sprawa, od samego początku związku wiedziała, że tak będzie. Ten dom jest wart naprawdę dużo pieniędzy, i bez sensu jest za wszelką cenę się budować, skoro mamy tutaj taką przestrzeń. Opcją przejściową może być zakup mieszkania, ale żadne z nas nie lubi się cisnąć na 40m2, bez ogrodu.

Pasek wagi

Daniel90 napisał(a):

No tak jakoś wyszło. :D Samo ze mnie się ulało..  A byłem ciekaw czy Wy też tak nie pomagacie swoim partnerom, czy tylko ja mam teraz takie "Szczęście".?

Wiekszosc obowiazkow jest na mojej glowie i nie mam z tym problemow - nawet tak wole. Ale partner zawsze jest gotow mi pomoc, gdy o cos poprosze :)

nariya napisał(a):

Daniel90 napisał(a):

nariya napisał(a):

Daniel90 napisał(a):

Kwestia wyboru. Dzięki temu możemy odkładać pieniądze i stać się za jakiś czas rentierami. 
No ale wiesz trudno mi się dziwić, ze jej się nie chce angażować jak nie jest u siebie. Mi tez by się nie chciało. Ale tak, to kwestia wyboru. Ja wole spokój ?już? niż grube hajsy za kilka lat. Dorobiłam się wszystkiego sama, nie narzekam, żyje lepiej niż większość. A jednak ten spokój mam i chce mi się robić wszystko ;)
No jak to nie jest u siebie? To w końcu planuje ze mną swoją przyszłość, czy nie do końca? Może tu jest pies pogrzebany...
Dom jest twoich rodziców, Twoj może kiedyś będzie. Ona tam nie ma nic i jest ?u kogoś?. Wiele osób myśli tak jak ja i ona pewnie do nich należy. Ja planuje przyszłość z moim narzeczonym a nie z nim i jego rodzicami. Może tu jest pies pogrzebany ;)

Z jednej strony rozumiem, co masz na mysli nariya. Ale z drugiej strony, ta dziewczyna tam ma mieszkac! Mi by bylo glupio siedziec na pupie i nic nie robic "bo nie moj dom, ale sobie tutaj pomieszkam, pospie, pojem"...

A ja rozumiem autora - nie beda przeciez mieszkac w jednyn mieszkaniu, tylko w dwoch mieszkaniach w tych samym budynku...i chyba nie ktorzy nie doczytali ze jakie rzeczy ma sprzedawac....ale z drugiej strony pewnie czesto bedzie chodzic na obiadki, a to po cukier a to po tamto,a to pomoc w ogrodku i w sumie nie czula bym sie komfortowo

i strone dziewczyny tez rozumiem. raz ex poprosil mnie o sprzedanie jakiejs tam kamery, ktora wygral, i pozniej mnial do mnie zale ze za malo ja sprzedalam i moglam wiecej wyciagnac! no a wiec sam sobie mogl ja sprzedac i nigdy wiecej juz dla niego nie wystawialam na ebayach czy innych

Bylo...

https://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudzanie/diety/forum/11/topicid/986036/sortf/0/rev/0/range/0/page/0/

Ale lasce sie nie dziwie. Ma mieszkac na kupie z Twoimi rodzicami, nie byc wlascicielka niczego, bo Ty wymysliles sobie, ze za 15lat bedziesz rentierem (bedziecie? - w sumie to nie wynika z zadnego Twojego postu czy zamierzacie zainwestowac kase razem w nieruchomosci czy tylko Ty sam bedziesz inwestowal i jednoczesnie bedziesz jedynym wlascicielem?) 

W tamtym poscie nie napisales, ze plany zostania rentierem, generalnie polegaja na tym, ze mieszkacie na kupie i ciulacie kase, zeby kiedys, cos sie wydarzylo - w zyciu bym sie na takie cos nie zgodzila.

A ja powiem tak mieszkam u rodziców mojego męża w sumie u siostry dom duży mamy swój pokój i 2 dzieci. Kuchnie mamy wspólna i jakoś nie doszło do mordu. Jeżeli bym miała górę dla siebie i osobne wejście to bym była mega szczęśliwa. I jezeli twoja dziewczyna ma robić z twojej prośby" sprzedaż mebli" to powinna ci pomóc. Taka w sumie księżniczka która nie chce nic robić. A jakie ma relacje z twoimi rodzicami?

Pasek wagi

Daniel90 napisał(a):

Jeśli tak jest, to pewnie będziemy musieli się rozstać. Tak czysto hipotetycznie: gdybyśmy mieszkali w bloku, a rodzice mieli mieszkanie w klatce obok? ;) To nadal byłoby życie z teściami u boku? Bo zawsze mnie ten tok rozumowania zaskakuje, że tam jest już ok - ale jak jest duży dom z oddzielnym piętrem i wejściem, to już jest źle ;). 

Raczej nie chodzi o fakt mieszkania blisko, czy nawet w sąsiedztwie teściów, tylko o to, że ona na wynajmowanym będzie u siebie, będzie Panią, w swoim kredytowanym mieszkaniu też, a u teściów zawsze będzie u teściów. Przynajmniej dopóki będą żyli. Możecie się nie wiem jak zgadzać, ale ostatnie słowo nie będzie nigdy należało do niej, a do Twoich rodziców. Jeśli się nie polubią, to już w ogóle będzie się ciężko mieszkało. Uwierz, że konflikty na poziomie rodzic-dziecko są zupełnie inaczej odbierane niż te teściowie-synowe/zięciowie. Ty tam będziesz się czuł jak u siebie, ona dopiero wtedy, kiedy:

a) rodzice przepiszą Ci ten dom, będziecie małżeństwem, ona będzie dopisana

b) rodzice umrą, dom odziedziczysz, ją dopiszesz

W każdym innym przypadku to będzie mieszkanie u obcych ludzi, którym trzeba się podporządkować.

Daniel90 napisał(a):

No tak jakoś wyszło. :D Samo ze mnie się ulało..  A byłem ciekaw czy Wy też tak nie pomagacie swoim partnerom, czy tylko ja mam teraz takie "Szczęście".?

400 m jak to musi wygladac wow

Moj dom rodzinny ma 320 m na dwoch poziomach i to juz jest mega duzo, spokojnie starczylaby polowa tego.

Ona Ci zawsze nie pomaga/ nie wspiera czy to jest taka sytuacja?

Twoi rodzice sa normalnii? Nie bierz tego doslownie bo jak sa glusii, cisi i malowscibscy to mi nie przeszkadzali, moze sa ciezcy i dziewczyna nie chce z nimi mieszkac?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.