Temat: Wesele-przegiecie?

Wczoraj oznamilam mojemu facetowi ze na wesele mojej bliskiej kuzynki ktore jedziemy w sierpniu mam zamiar dac 200zl. Bylam przekonana ze to odpowiednia kwota za dwie osoby, bo niby dlaczego mam komus impreze finansowac? Moj facet sie oburzyl ze to za malo i powinnismy dac wiecej zeby te 500zl My nie mamy duzego budzetu, obecnie szukam pracy, a oczywiste ze przeciez musimy jeszcxe sie ubrac i wydac na taksowke( w jedna strone pewnie okolo 100-150zl( w druga strone taryfa nocna)

Czy 200zl od dwoch doroslych osob+kwiaty ktore tez pewnie beda kosztowac z 50zl to malo? Nasz budzet po oplaceniu rachunkow to 2,5 lub 3tys na 4osoby( w tym dwoje malych dzieci). 

Cyrica napisał(a):

ja się trochę pobawię w adwokata diabła ;)

AwesomeGirl napisał(a):

Cyrica napisał(a):

(cut).
Chce dać 200 niech da 200 ale niech nie dorabia to tego historyjki o tym, że na więcej jej nie stać bo jest taka biedna, a później pisze, że 200-300 wyda na taxi do tego fryzjer i ciuchy. 
nic nie dorabia. Chce się ubrać i dac w kopertę 200, bo tak uważa. Chodzi o to, że wszyscy jej każą przekładać z budżetu własnego do koperty, a niby jakim prawem? Gdyby nie wydała na kieckę, to niech zabierze dzieciaki do zoo i zjedza rodzinny obiad na mieście, wartość prezentu nie ma tu nic do rzeczy. 

brujita napisał(a):

Cyrica napisał(a):

(cut)
Ja tu widzę jednak problem u autorki, bo teksty typu "co im będę wesele sponsorować" albo "wolę sobie kupić lepszą kieckę niż dać im w kopercie" raczej nie zakłada dobrych intencji gościa. Nie wiem, w jakim celu ma w ogóle jechać na to wesele, jeśli ma takie podejście.
ale gość nie musi mieć zadnych intencji bo on został zaproszony, a nie sam wyszedł z inicjatywą że wpadnie, więc nie należy od niego oczekiwac zupełnie niczego. A chce jechać, bo to zabawa, na którą ją zaprosili, a nie organizowany sylwester gdzie kupujesz miejsceps i jeszcze jedno. STAĆ to ma być młodych, a nie gości. Skoro młodzi zapraszają kogo chcą a nie według jakichś wydumanych zasad, to tym bardziej gość powinien móc dac w prezencie co chce, a nie ile mu narzucono. 

Ludzie zaczeli jej pisać rady gdzie może zaoszczędzić po tym jak autorka napisała: "Gdybym nie miala tylu wydatkow napewno dalabym wiecej ale jak dziady nie pojedziem."

vitafit1985 napisał(a):

Nowa.Mia900 napisał(a):

Boże, współczuję Wam takiego myślenia, ale nie ma co ukrywać, że tego typu rozumowanie jest typowe dla ludzi z nizin społecznych. A jezeli młodzi na nowej drodze życia mają sporo wydatków, to niech nie organizują wesela za 50-100 tys. Proste. 
No ja akurat jestem inteligentem i obracam się wśród inteligencji i sorry - znajomi tak myślą jak ja. Teraz czekam na argument, że widocznie mają wąskie horyzonty myślowe:) Słabe to jest zaciąganie kredytu na duży prezent, czy wesele nad wyraz. A danie sensownego prezentu na nową drogę życia jest oznaką szacunku dla młodych. Ludzie, mówimy o lasce, która chce jechać taksówką w obie strony (ja takie rzeczy załatwiam podwozem przez kogoś znajomego) i wydać na taksówkę w każdą stronę prawie tyle co na prezent. To jest słabe.

Spoko, ja tez z takich "nizin społecznych" jak Ty ;) I też w otoczeniu wszyscy mają podobne podejście.

Ale dla mnie śmieszniejsze jest argumentowanie, że młodych ma stać i że niby coś wymagają. Absolutnie nie wymagają. Sama za rok mam ślub i sama na niego zapracowałam. Nie liczę na koperty, zwłaszcza, że moja rodzina nie należy do bogatych (dopiero moje pokolenie się wybiło). Mówię jedynie, że MNIE jako osobie zaproszonej byłoby wstyd odstawić się jak gwiazda, jechać jak gwiazda i dać jak najmniej ;) 
Bo inaczej wygląda kiedy ktoś serio nie ma a kiedy po prostu chce się nawpieprzać za darmo (bo tu trudno mówić o świętowaniu z młodymi jak się tylko patrzy żeby im nic nie zasponsorować przez przypadek). 

Ja wymagam tylko tego, żeby się Goście określili czy będą, czy nie. Prezentów nie muszą przynosić w ogóle;) Nie po to robię wesele, żeby inni czuli się zobowiązani do czegokolwiek. Ja zapraszam - ja stawiam;)

Pasek wagi

Tetris napisał(a):

Ja wymagam tylko tego, żeby się Goście określili czy będą, czy nie. Prezentów nie muszą przynosić w ogóle;) Nie po to robię wesele, żeby inni czuli się zobowiązani do czegokolwiek. Ja zapraszam - ja stawiam;)

Dokładnie. 

Ja też nie oczekiwałabym żadnych prezentów i nawet bym nie chciała, jedynie mogłabym napisać w zaproszeniu, że jeżeli ktoś koniecznie chce mi sprawić prezent, to niech wpłaci dowolną kwotę na jakąś fundację, a dla mnie i tak najważniejsza byłaby ich obecność.

Jest powiedzenie: KTO NIE MA MIEDZI TEN W DOMU SIEDZI! 

Wy kasy niby nie macie, ale na fryzjera Cię stać, taksówki, na nową sukienkę też. A nie chcesz dać choćby tyle by przysłowiowy talerzyk się zwrócił. Nie mówiąc o tym że mają inne koszty, nie samo żarcie, ale, sala, orkiestra itp. Już nie mówię o daniu tyle żeby młodzi cokolwiek mogli sobie KUPIĆ, ale by chociaż ZWRÓCIŁ SIĘ ten koszt za sam talerzyk od osoby. Jak naprawdę nie masz kasy, tylko wystarczy Ci na wydatki dla Ciebie: fryzjera, sukienkę, taksówkę to możecie pojechać z kartką i powiecie że prezent dacie im za 1-2 miesiące. Myślę że kwiaty nie są konieczne, fryzjer też. Jak ktoś nie ma kasy to się sam czesze. Włosy podkręcić i upiąc nie jest aż takim problemem. Najgorsze jak ktoś przyjedzie na wesele z 200 zł/ 2oosoby a będzie wyglądał jak zrobiona gwiazda Holywood z czerwonego dywanu.Brakuje limuzyny, ale jest taksówka. Takie podejście może sugerować że jedziesz tam żeby się pokazać, fajnie spędzić wieczór na imprezie, pojeść, popić za darmo. Nie widać że celem są Młodzi i że to oni są w tym dniu najważniejsi. Skoro kasy masz mało przeznacz ją dla nich, nie na odpicowanie siebie. Nie zasłaniaj się brakiem pieniędzy, bo je masz. Ale chcesz  wydać na siebie, bo Młodzi się nie liczą.  Biedni nie robią wesela, prawda? Nie piszę tego by Cię urazić. Takie jest moje zdanie.

Nowa.Mia900 napisał(a):

Tetris napisał(a):

Ja wymagam tylko tego, żeby się Goście określili czy będą, czy nie. Prezentów nie muszą przynosić w ogóle;) Nie po to robię wesele, żeby inni czuli się zobowiązani do czegokolwiek. Ja zapraszam - ja stawiam;)
Dokładnie. Ja też nie oczekiwałabym żadnych prezentów i nawet bym nie chciała, jedynie mogłabym napisać w zaproszeniu, że jeżeli ktoś koniecznie chce mi sprawić prezent, to niech wpłaci dowolną kwotę na jakąś fundację, a dla mnie i tak najważniejsza byłaby ich obecność.

Takie podejście wygląda bardzo wzniośle i wspaniałomyślnie, ale życzę powodzenia w wytłumaczeniu tego np. dziadkom. Gwarantuję obrazę, a przynajmniej kompletne niezrozumienie. Generalnie prezenty są ważnym elementem życia społecznego, a ludzie lubią też równowagę w relacjach towarzyskich, stąd bierze się ten niby cennik "za talerzyk". Czy to słuszne, czy nie, to już inna sprawa. Dawanie pieniędzy jest w sumie dość prostackie, ale coraz mniej par biorąc ślub dopiero zakłada wspólne gospodarstwo domowe. Ludzie mają różny gust, a dodatkowo nie przyjęła się u nas lista prezentów. Dlatego gotówka, mimo swoich wad, jest dość uniwersalnym prezentem.

brujita napisał(a):

Nowa.Mia900 napisał(a):

Tetris napisał(a):

Ja wymagam tylko tego, żeby się Goście określili czy będą, czy nie. Prezentów nie muszą przynosić w ogóle;) Nie po to robię wesele, żeby inni czuli się zobowiązani do czegokolwiek. Ja zapraszam - ja stawiam;)
Dokładnie. Ja też nie oczekiwałabym żadnych prezentów i nawet bym nie chciała, jedynie mogłabym napisać w zaproszeniu, że jeżeli ktoś koniecznie chce mi sprawić prezent, to niech wpłaci dowolną kwotę na jakąś fundację, a dla mnie i tak najważniejsza byłaby ich obecność.
Takie podejście wygląda bardzo wzniośle i wspaniałomyślnie, ale życzę powodzenia w wytłumaczeniu tego np. dziadkom. Gwarantuję obrazę, a przynajmniej kompletne niezrozumienie. Generalnie prezenty są ważnym elementem życia społecznego, a ludzie lubią też równowagę w relacjach towarzyskich, stąd bierze się ten niby cennik "za talerzyk". Czy to słuszne, czy nie, to już inna sprawa. Dawanie pieniędzy jest w sumie dość prostackie, ale coraz mniej par biorąc ślub dopiero zakłada wspólne gospodarstwo domowe. Ludzie mają różny gust, a dodatkowo nie przyjęła się u nas lista prezentów. Dlatego gotówka, mimo swoich wad, jest dość uniwersalnym prezentem.

To niech się obrażają. To serio ich problem.

Ja nie uważam mojego podejścia za "wspaniałomyślne". To mój ślub, moje wesele. Nie lubię zobowiązywać ludzi do czegokolwiek. Jeżeli kogoś stać i mają taką ochotę, prezent przyjmę i ładnie podziękuję, ale nie będę miał pretensji jak ktoś nie będzie mógł mi dać niczego. Natomiast to działa w dwie strony, bo ja też nie pozwalam siebie wiązać do czegokolwiek.

Pasek wagi

 

To niech się obrażają. To serio ich problem.Ja nie uważam mojego podejścia za "wspaniałomyślne". To mój ślub, moje wesele. Nie lubię zobowiązywać ludzi do czegokolwiek. Jeżeli kogoś stać i mają taką ochotę, prezent przyjmę i ładnie podziękuję, ale nie będę miał pretensji jak ktoś nie będzie mógł mi dać niczego. Natomiast to działa w dwie strony, bo ja też nie pozwalam siebie wiązać do czegokolwiek.

Samym zaproszeniem ich zobowiązujesz. Ty masz prawo do zaproszenia gości, oni mają prawo dać Ci prezent, jeśli chcą. Tu nie chodzi o pretensje, że nie dostaniesz, tylko że nie chcesz przyjąć.

brujita napisał(a):

 
To niech się obrażają. To serio ich problem.Ja nie uważam mojego podejścia za "wspaniałomyślne". To mój ślub, moje wesele. Nie lubię zobowiązywać ludzi do czegokolwiek. Jeżeli kogoś stać i mają taką ochotę, prezent przyjmę i ładnie podziękuję, ale nie będę miał pretensji jak ktoś nie będzie mógł mi dać niczego. Natomiast to działa w dwie strony, bo ja też nie pozwalam siebie wiązać do czegokolwiek.
Samym zaproszeniem ich zobowiązujesz. Ty masz prawo do zaproszenia gości, oni mają prawo dać Ci prezent, jeśli chcą. Tu nie chodzi o pretensje, że nie dostaniesz, tylko że nie chcesz przyjąć.

To, że ktoś się poczuje zobowiązany, to nie znaczy, że go zobowiązuje. Przy zaproszeniu dałem czas na określenie się co do obecności. Do tego każdego zapewniłem, że nie musi nic mi dawać bo interesuje mnie tylko ich obecność. Ale nie mówię, że nie przyjmę prezentów. Jak ktoś chce mi coś dać, to będę bardzo zadowolony:)

Pasek wagi

Zle mnie zrozumialyscie dziewczyny to nie prawda ze chce sie pokazac, bardxo Ciesze sie na to wesele odkad zaszlam w pierwsza ciaze nigdzie nie bylam. Serio nawet na sylwestrze. Duzo schudlam,nie mam zadnej kiecki a fryzura to koszt max 50zl bo kolezanka jest fryzjerka. Czemu mam jechac na taka impreze w wyprostowanych wlosach tak jak nosze na co dzien? No sukienki za 50zl nie kupie tak samo butow i torebki do niej. Przeciez to nie jest moja wina ze wszystko takie drogie. Nie mam nikogo kto by mnie podwiozl, same jedzcie busem przeciez w nim bedzie tak goraco ze makijaz mi splynie i kwiaty oklapna. I zasuwac 2km w szpilkach na wsi przez wertepy? Niesprawiedliwie mnie ocenilyscie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.