- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 kwietnia 2018, 08:03
Wczoraj oznamilam mojemu facetowi ze na wesele mojej bliskiej kuzynki ktore jedziemy w sierpniu mam zamiar dac 200zl. Bylam przekonana ze to odpowiednia kwota za dwie osoby, bo niby dlaczego mam komus impreze finansowac? Moj facet sie oburzyl ze to za malo i powinnismy dac wiecej zeby te 500zl My nie mamy duzego budzetu, obecnie szukam pracy, a oczywiste ze przeciez musimy jeszcxe sie ubrac i wydac na taksowke( w jedna strone pewnie okolo 100-150zl( w druga strone taryfa nocna)
Czy 200zl od dwoch doroslych osob+kwiaty ktore tez pewnie beda kosztowac z 50zl to malo? Nasz budzet po oplaceniu rachunkow to 2,5 lub 3tys na 4osoby( w tym dwoje malych dzieci).
23 kwietnia 2018, 14:48
Ta dyskusja nie ma sensu. Wiadomo,ze mozna zrobic impreze w remizie i zaplacic 70zl za miejsce. U mnie w najtanszych domach weselnych biora po 130zl (male miasto) a w najdrozszym 250. Wiadomo,ze w wiekszych miastach jest wiecej i wiadomo,ze czlowiek ta wartosc usrednia by wyjsc mniej wiecej "z twarza"jejku, ale ty marudna jesteś. Ujmijmy to tak, daje tyle żeby żyć "w przeświadczeniu" że zwracam za talerzyk? Wystarczy za odpowiedź czy nadal będziesz udowadniała jaką to ty masz rację - występy i inne atrakcje nie liczą się do talerzyka/ talerzyk =menu weselne.W lokalu w jakim my mieliśmy wesele cennik był nieograniczony i był dostosowywany do danej pary. Mona było zrobić wesele za 100 zł od osoby, a można było i za 500 zł, czy za 1000 zł. Oprócz potraw były w ofercie takie atrakcje jak wystrzały z armaty , występy jakiś artystów itp. zresztą była rozmowa, że kto co sobie zamarzy to oni zorganizują, zamówią, albo ugotują choćby to miał być kawior, homary i cokolwiek innego, jakieś cuda itp. Nie było żadnego oficjalnego cennika, więc nie wiem jak wtedy być sobie poradziła, żeby na Tobie para nie straciła. W ogole co to za tekst, żeby ktoś na kimś nie stracił lol.O matko, w zaproszeniu jest podana nazwa lokalu, nic trudnego sprawdzić cennik....Dla mnie to zawsze były jasne zasady nie dziwaczne, bo odkąd ceny wesel podrożały odtąd daje więcej, dla mnie to zawsze była jakaś kwota bazowa. A jak dam sporo więcej niż za talerzyk to tym lepiej :)Ok tylko ja już nie pisałam o odpicowaniu się, a skąpieniu na prezent, Ja pisałam wyłącznie o tej idiotycznej dla mnie zasadzie talerzyk plus prezent. Jakoś patrząc na przykład naszych kosztów weselnych Twoje orientowanie się w lokalnych cenach na nic by się nie zdało. Bo gdybyś stosowała standardową taryfę za talerzyk to byś jednak nie zmieściła się w kosztach i nie byłabyś praktyczna. Byłam na jakimś weselu na wsi i moja wiedza o cenach za talerzyk na nic się zdała, bo okazało się, że za 2 dniowe wesele od osoby wyszło parze młodej 50 zł. Także jak widać można bardzo się pomylić, więc może zamiast zasady za talerzyk plus prezent będzie zasada dam tyle ile chcę i tyle na ile mnie stać, a nie tyle ile jest według dziwacznych zasad.Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach skoro zaproszenie i swoją obecność tratujesz jako zyski i straty.Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :PDyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ?-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają. Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już, albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione. I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ?Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...Jakby wesele było w Hotelu Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada.
O właśnie, ujęłaś w słowa co miałam na myśli ;)
23 kwietnia 2018, 14:50
O właśnie, ujęłaś w słowa co miałam na myśli ;)Ta dyskusja nie ma sensu. Wiadomo,ze mozna zrobic impreze w remizie i zaplacic 70zl za miejsce. U mnie w najtanszych domach weselnych biora po 130zl (male miasto) a w najdrozszym 250. Wiadomo,ze w wiekszych miastach jest wiecej i wiadomo,ze czlowiek ta wartosc usrednia by wyjsc mniej wiecej "z twarza"jejku, ale ty marudna jesteś. Ujmijmy to tak, daje tyle żeby żyć "w przeświadczeniu" że zwracam za talerzyk? Wystarczy za odpowiedź czy nadal będziesz udowadniała jaką to ty masz rację - występy i inne atrakcje nie liczą się do talerzyka/ talerzyk =menu weselne.W lokalu w jakim my mieliśmy wesele cennik był nieograniczony i był dostosowywany do danej pary. Mona było zrobić wesele za 100 zł od osoby, a można było i za 500 zł, czy za 1000 zł. Oprócz potraw były w ofercie takie atrakcje jak wystrzały z armaty , występy jakiś artystów itp. zresztą była rozmowa, że kto co sobie zamarzy to oni zorganizują, zamówią, albo ugotują choćby to miał być kawior, homary i cokolwiek innego, jakieś cuda itp. Nie było żadnego oficjalnego cennika, więc nie wiem jak wtedy być sobie poradziła, żeby na Tobie para nie straciła. W ogole co to za tekst, żeby ktoś na kimś nie stracił lol.O matko, w zaproszeniu jest podana nazwa lokalu, nic trudnego sprawdzić cennik....Dla mnie to zawsze były jasne zasady nie dziwaczne, bo odkąd ceny wesel podrożały odtąd daje więcej, dla mnie to zawsze była jakaś kwota bazowa. A jak dam sporo więcej niż za talerzyk to tym lepiej :)Ok tylko ja już nie pisałam o odpicowaniu się, a skąpieniu na prezent, Ja pisałam wyłącznie o tej idiotycznej dla mnie zasadzie talerzyk plus prezent. Jakoś patrząc na przykład naszych kosztów weselnych Twoje orientowanie się w lokalnych cenach na nic by się nie zdało. Bo gdybyś stosowała standardową taryfę za talerzyk to byś jednak nie zmieściła się w kosztach i nie byłabyś praktyczna. Byłam na jakimś weselu na wsi i moja wiedza o cenach za talerzyk na nic się zdała, bo okazało się, że za 2 dniowe wesele od osoby wyszło parze młodej 50 zł. Także jak widać można bardzo się pomylić, więc może zamiast zasady za talerzyk plus prezent będzie zasada dam tyle ile chcę i tyle na ile mnie stać, a nie tyle ile jest według dziwacznych zasad.Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach skoro zaproszenie i swoją obecność tratujesz jako zyski i straty.Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :PDyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ?-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają. Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już, albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione. I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ?Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...Jakby wesele było w Hotelu Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada.
Weżniesz kredyt, żeby wyjść z twarzą jak nie będziesz miała ?
23 kwietnia 2018, 14:52
Weżniesz kredyt, żeby wyjść z twarzą jak nie będziesz miała ?O właśnie, ujęłaś w słowa co miałam na myśli ;)Ta dyskusja nie ma sensu. Wiadomo,ze mozna zrobic impreze w remizie i zaplacic 70zl za miejsce. U mnie w najtanszych domach weselnych biora po 130zl (male miasto) a w najdrozszym 250. Wiadomo,ze w wiekszych miastach jest wiecej i wiadomo,ze czlowiek ta wartosc usrednia by wyjsc mniej wiecej "z twarza"jejku, ale ty marudna jesteś. Ujmijmy to tak, daje tyle żeby żyć "w przeświadczeniu" że zwracam za talerzyk? Wystarczy za odpowiedź czy nadal będziesz udowadniała jaką to ty masz rację - występy i inne atrakcje nie liczą się do talerzyka/ talerzyk =menu weselne.W lokalu w jakim my mieliśmy wesele cennik był nieograniczony i był dostosowywany do danej pary. Mona było zrobić wesele za 100 zł od osoby, a można było i za 500 zł, czy za 1000 zł. Oprócz potraw były w ofercie takie atrakcje jak wystrzały z armaty , występy jakiś artystów itp. zresztą była rozmowa, że kto co sobie zamarzy to oni zorganizują, zamówią, albo ugotują choćby to miał być kawior, homary i cokolwiek innego, jakieś cuda itp. Nie było żadnego oficjalnego cennika, więc nie wiem jak wtedy być sobie poradziła, żeby na Tobie para nie straciła. W ogole co to za tekst, żeby ktoś na kimś nie stracił lol.O matko, w zaproszeniu jest podana nazwa lokalu, nic trudnego sprawdzić cennik....Dla mnie to zawsze były jasne zasady nie dziwaczne, bo odkąd ceny wesel podrożały odtąd daje więcej, dla mnie to zawsze była jakaś kwota bazowa. A jak dam sporo więcej niż za talerzyk to tym lepiej :)Ok tylko ja już nie pisałam o odpicowaniu się, a skąpieniu na prezent, Ja pisałam wyłącznie o tej idiotycznej dla mnie zasadzie talerzyk plus prezent. Jakoś patrząc na przykład naszych kosztów weselnych Twoje orientowanie się w lokalnych cenach na nic by się nie zdało. Bo gdybyś stosowała standardową taryfę za talerzyk to byś jednak nie zmieściła się w kosztach i nie byłabyś praktyczna. Byłam na jakimś weselu na wsi i moja wiedza o cenach za talerzyk na nic się zdała, bo okazało się, że za 2 dniowe wesele od osoby wyszło parze młodej 50 zł. Także jak widać można bardzo się pomylić, więc może zamiast zasady za talerzyk plus prezent będzie zasada dam tyle ile chcę i tyle na ile mnie stać, a nie tyle ile jest według dziwacznych zasad.Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach skoro zaproszenie i swoją obecność tratujesz jako zyski i straty.Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :PDyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ?-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają. Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już, albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione. I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ?Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...Jakby wesele było w Hotelu Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada.
Nie, nie wezmę :P Daj już sobie spokój, możesz się produkować a i tak mnie nie przekonasz :)
23 kwietnia 2018, 14:56
zastaw się, a postaw się. Bez sensu! Ja na swój ślub zapraszałam osoby, na których mi zależało i nawet nie liczyłam na prezenty. 200 zł to super kwota. Miło było dostać więcej choć mnie osobiście zżerały wyrzuty sumienia oglądając niektóre koperty znając sytuacje materialna..
23 kwietnia 2018, 15:01
Nie, nie wezmę :P Daj już sobie spokój, możesz się produkować a i tak mnie nie przekonasz :)Weżniesz kredyt, żeby wyjść z twarzą jak nie będziesz miała ?O właśnie, ujęłaś w słowa co miałam na myśli ;)Ta dyskusja nie ma sensu. Wiadomo,ze mozna zrobic impreze w remizie i zaplacic 70zl za miejsce. U mnie w najtanszych domach weselnych biora po 130zl (male miasto) a w najdrozszym 250. Wiadomo,ze w wiekszych miastach jest wiecej i wiadomo,ze czlowiek ta wartosc usrednia by wyjsc mniej wiecej "z twarza"jejku, ale ty marudna jesteś. Ujmijmy to tak, daje tyle żeby żyć "w przeświadczeniu" że zwracam za talerzyk? Wystarczy za odpowiedź czy nadal będziesz udowadniała jaką to ty masz rację - występy i inne atrakcje nie liczą się do talerzyka/ talerzyk =menu weselne.W lokalu w jakim my mieliśmy wesele cennik był nieograniczony i był dostosowywany do danej pary. Mona było zrobić wesele za 100 zł od osoby, a można było i za 500 zł, czy za 1000 zł. Oprócz potraw były w ofercie takie atrakcje jak wystrzały z armaty , występy jakiś artystów itp. zresztą była rozmowa, że kto co sobie zamarzy to oni zorganizują, zamówią, albo ugotują choćby to miał być kawior, homary i cokolwiek innego, jakieś cuda itp. Nie było żadnego oficjalnego cennika, więc nie wiem jak wtedy być sobie poradziła, żeby na Tobie para nie straciła. W ogole co to za tekst, żeby ktoś na kimś nie stracił lol.O matko, w zaproszeniu jest podana nazwa lokalu, nic trudnego sprawdzić cennik....Dla mnie to zawsze były jasne zasady nie dziwaczne, bo odkąd ceny wesel podrożały odtąd daje więcej, dla mnie to zawsze była jakaś kwota bazowa. A jak dam sporo więcej niż za talerzyk to tym lepiej :)Ok tylko ja już nie pisałam o odpicowaniu się, a skąpieniu na prezent, Ja pisałam wyłącznie o tej idiotycznej dla mnie zasadzie talerzyk plus prezent. Jakoś patrząc na przykład naszych kosztów weselnych Twoje orientowanie się w lokalnych cenach na nic by się nie zdało. Bo gdybyś stosowała standardową taryfę za talerzyk to byś jednak nie zmieściła się w kosztach i nie byłabyś praktyczna. Byłam na jakimś weselu na wsi i moja wiedza o cenach za talerzyk na nic się zdała, bo okazało się, że za 2 dniowe wesele od osoby wyszło parze młodej 50 zł. Także jak widać można bardzo się pomylić, więc może zamiast zasady za talerzyk plus prezent będzie zasada dam tyle ile chcę i tyle na ile mnie stać, a nie tyle ile jest według dziwacznych zasad.Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach skoro zaproszenie i swoją obecność tratujesz jako zyski i straty.Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :PDyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ?-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają. Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już, albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione. I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ?Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...Jakby wesele było w Hotelu Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada.
To po co piszesz o nie powodowaniu strat dla młodych , albo przytakujesz co do teorii wyjścia z twarzą ?
P.S.
Ja Cię nie próbuję przekonać. Po prostu Twoja teoria nie jest dopracowana i wcale nie na takich zasadach jak twierdzisz.
Edytowany przez Marisca 23 kwietnia 2018, 15:03
23 kwietnia 2018, 15:03
Marisca ale pleciesz głupoty. Czytać się tego nie da.
Kobieta już odjechała. Będzie się tak produkować cały dzień i wykłócać, byle tylko jej było na wierzchu, ale to u niej normalka. Uśmiechnąć się i olać. Kulturalny człowiek powinien wiedzieć, kiedy należy skończyć dyskusję.
23 kwietnia 2018, 15:09
Kobieta już odjechała. Będzie się tak produkować cały dzień i wykłócać, byle tylko jej było na wierzchu, ale to u niej normalka. Uśmiechnąć się i olać. Kulturalny człowiek powinien wiedzieć, kiedy należy skończyć dyskusję.Marisca ale pleciesz głupoty. Czytać się tego nie da.
Nie z Tobą prowadzę dyskusję, a kulturalny człowiek powinien wiedzieć,że nie należy się wcinać.
Poza tym cały dzien nie zamierzam tu spędzić , bo mam inne zajęcia i piękną pogodę za oknem.
23 kwietnia 2018, 15:15
Nie z Tobą prowadzę dyskusję, a kulturalny człowiek powinien wiedzieć,że nie należy się wcinać. Poza tym cały dzien nie zamierzam tu spędzić , bo mam inne zajęcia i piękną pogodę za oknem.Kobieta już odjechała. Będzie się tak produkować cały dzień i wykłócać, byle tylko jej było na wierzchu, ale to u niej normalka. Uśmiechnąć się i olać. Kulturalny człowiek powinien wiedzieć, kiedy należy skończyć dyskusję.Marisca ale pleciesz głupoty. Czytać się tego nie da.
Upss a ja myślałam, że to ogólnodostępne forum, gdzie każdy może się wypowiadać a nie prywatna dyskusja. Zatem idź korzystać z pogody, dobrze ci to zrobi :D
23 kwietnia 2018, 15:17
A ja myślę że dwie stówy to odpowiednia kwota. Laska nie ma butów jej facet garnituru a mają się pokazać dac tysiaka w stylu zastaw się a postaw się żeby zaimponować parze młodej. Szczerze mówiąc jakby mnie zaproszono na wesele też bym nie miała w czym iść i musiałabym wszystko kupić. Nie wiem czy da się znaleźć sukienkę za mniej niż 100 zl więc autorkę rozumiem. Wszystkie tutaj oczywiście mają pełne szafy kreacji oraz umieją sobie robić i makijaż i fryzure. Skąd kurfa te cenniki wogole? hahaha