Temat: Grubą być...

Jak się czujecie mając nadwagę? W czym Wam przeszkadza? Ja odkąd przytyłam czuje się kompletnie niepociągająca, nieatrakcyna, jak jakaś Grażynka. Czuje się tak jakbym była w ciele obcej osoby, o wiele starszej niż jestem. Pewnie zaraz ktoś napisze że waga nie ma wpływu na życie ale ja wiem ze waga ma bardzo duże znaczenie. Od wagi zależy to jak siebie postrzegamy, to jakie mamy samopoczucie, samoocenę, chęć do życia, siłę fizyczną. Jak ważyłam 50 kg to czułam się taka kobieca, delikatna, ładna. Teraz już niestety nie.

Pasek wagi

W tym co piszecie jest znacznie więcej aspektów społecznych niż zdrowotnych. Czy gdyby w naszej szerokości geograficznej nadwaga była postrzegana jako atut, to miałybyście jakieś problemy związane z wagą? Ciekawa jestem od jakiego momentu się one faktycznie zaczynają. Takie fizyczne niedogodności. Ważyłam maksymalnie 102 kg (173 cm) na samej końcówce ciąży i żadnych specjalnych niedogodności nie czułam. Po ciąży ważyłam kilka lat około 80-85 kg i nie lubiłam swojej wagi, ale żadnych dolegliwości zdrowotnych nie odczuwałam. Obecnie ważę 70 kg i czuję się znacznie lepiej psychicznie, ale fizycznie nie. Faktem jest, że mam masywną budowę (szeroki rozstaw kości ramion i bioder; mocne kości) i nie wszyscy zauważyli fakt schudnięcia 15 kg, co mnie totalnie zaszokowało.

W sumie to zalezy z jaka waga, bo nadwage mialam od zawsze, z przerwami paromiesiecznymi, ale ponizej 62 kilo to chyba nie zeszlam odkad mialam jakies 14 lat. 

Z waga 75+ przeszkadza mi brzuch glownie, a juz kolo 80 jest bardzo zle. Siedzenie po turecku sprawia problem bo becol przeszkadza, wysiadanie z samochodu sprawia problemy, nie mowiac o koniecznosci podbiegniecia gdziekolwiek - nie da sie... 

Z waga w okolicach 70 wlasciwie nie przeszkadza mi nic. Nie ma rzeczy ktorych robic nie moge, ubrac sie fajnie da rade, niektorych kiecek nie zaloze, ale wybieram takie fasony w ktorych wygladam dobrze i tyle. Jasne, probuje dojsc do wagi docelowej bo wtedy bedzie lepiej, ladniej,  zdrowiej no i wejde w te kiecki w ktore teraz sie nie moge wcisnac :D

Ale generalnie nauczylam sie nie odkladac zycia na 'jak schudne' i czekac ze zrobieniem roznych rzeczy na 'jak dojde do wagi'. Maratonu moze teraz nie przebiegne, ale na basen chadzam, na silownie smigam, nie czekam az bede wie ladnie w legginsach prezentowac zeby zaczac cwiczyc. Mam cala mase fajnych ciuchow, sporo ladnych sukienek, nie gotuje sie latem w spodniach i bluzach z dlugim rekawem. Nie ma sensu. 

Pasek wagi

Czakii napisał(a):

jestem szczupła i nie wyobrażam sobie jak można się tak zapuscic by mieć nadwage czy otylosc. Czy wy nie czujecie ze wasze cialo sie rozrasta i obrasta w tluszcz?? Ja kiedys przytylam 5 kg i od razu zapalilo sie czerwone swiatlo, wzielam sie za siebie i w mig zrzucilam. Nie moglabym sie tak doprowadzić jak co niektórzy

Ja czułam, że tyję ale byłam strasznym laikiem kiedyś w kwestii hormonów i żywienia i myślałam, że 1000 kcal to super dieta. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że mam IO, rozwaloną tarczycę i PCOS a schudnięcie przy IO i poziomie insuliny 10-krotnie przekraczającym normy na 1000 kcal i samych węglach jest niemożliwe. Jestem z tych słynnych osób, które dosłownie nic nie jadły a tyły. Myślałam, że jem za dużo i nadal obcinałam kalorie ale węgle zostawiałam, na śniadanie jadłam suchą bułkę z pomidorem, obiad - 2 łyżki ryżu i warzywa i kolacja - powtórka ze śniadania (wtedy nie jadłam mięsa a tłuszczy unikałam, bo myślałam że to najgorsze zło). Na początku miałam dietę od dietetyczki, muesli, kasze, dużo węgli ogólnie, chude twarogi, oczywiście warzywa i owoce, jakieś 1500 kcal ale z czasem zaczęłam obcinać i skończyłam jedząc tak jak napisałam - bo byłam w sumie leniwa, nie chciało mi się gotować a bułka to szybkie śniadanie ale i tak kalorycznie jadłam 1000 kcal (a zanim poszłam do endokrynologa jadłam już 700 kcal, czasami był to po prostu jeden posiłek - obiad). I ryczałam, że tyję. Przykładowo - moja koleżanka jedząc podobnie ładnie schudła. Nie było to zdrowe, po prostu obcięcie kalorii. Tak więc jak widzisz nie zawsze możesz sobie sama pomóc. Mi dopiero pomogło mocne obcięcie węgli, zwiększenie tłuszczu i tony tabletek na wyrównanie hormonów. Szkoda, że ktoś mi kilka lat temu nie powiedział, że dieta to jedzenie pomiędzy PPM a CPM, że insulina to po prostu bomba do tycia i nie należy bać się tłuszczy. Dlatego tak często piszę w tematach o hormonach i jedzeniu zgodnie z zapotrzebowaniem a nie głodzeniu się na 1000 kcal. Jestem żywym dowodem, że można tyć na 1000 kcal jak się wpieprza same węgle i ma IO. Sama bym w to nie uwierzyła i w sumie do dzisiaj nie wierzę, że jem tyle tłuszczu, ponad 2000 kcal i chudnę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.