Temat: zarobki

Zastanawiam się w jakiej granicy oscylują wasze zarobki 

1. 1500 i mniej

2. 1500 - 2000

3. 2000 - 2500

4. 2500 - 3000

5. 3000 i więcej

Pytam bo czasem mam wrażenie że mając zarobki w przedziale nr 2 "klepię biedę" jak jest u Was ? 

Pasek wagi

SmoczycaKamila napisał(a):

taaa jasne wszystkie 5tys zarabiaja no nie moge:)

a co w tym dziwnego?

Magdzior1985 napisał(a):

SmoczycaKamila napisał(a):

taaa jasne wszystkie 5tys zarabiaja no nie moge:)
a co w tym dziwnego?

Statystycznie to mało prawdopodobne :)

Ale wiadomo, że do pensji minimalnej nikt się przyznawać nie lubi, wiec zamiast czytać odpowiedzi, sensowniej sobie na grafikę jurysdykcji popatrzeć 

SmoczycaKamila napisał(a):

taaa jasne wszystkie 5tys zarabiaja no nie moge:)

To że Ty nie zarabiasz, nie znaczy że inni nie zarabiają. Ja teraz na chorobowym otrzymuje na konto 4812 zł, i to tylko dlatego, że zarobki po rozpoczęciu nowej pracy miałam niższe niż teraz. Od około lipca ubiegłego roku pensje mam na rękę pomiędzy 4800-5300, bez nadgodzin. Ale tak jak pisałam w poprzedniej pracy robiłam to samo, a dostawałam 2200 z premią, więc można, ale czasem trzeba zaryzykować, a nie każdy ryzykować chce. I szczerze to nie rozumiem, dlaczego kogoś dziwią takie zarobki. Wśród moich znajomych, znajomych męża czy nawet mamy, jest porównywalnie dużo osób które zarabiają 2tys jak i tych którzy zarabiają powiedzmy od 5 tysięcy w górę. A niektórzy tu na Vitalii dziwią się, jakby 3 czy 5 tysięcy to tylko prezesi zarabiali... 

Netto to w przedziale 2. Brutto w przedziale 3. Mój mąż podobnie. Czasem trafi się jakaś premia. Nie mam wrażenia, że jest biednie, wręcz sporo jeszcze odkładamy. Ale może to kwestia tego że jesteśmy oszczędni z natury. Wiele rzeczy, które inni uważają za niezbędne dla mnie mogłyby nie istnieć. 

Serio? Dziewczyny, jak mieszkając same, bez pensji męża czy pomocy rodziców i nie mając własnego mieszkania (czyli opłacając wynajem albo spłacając kredyt) żyjecie w mieście za pensję poniżej 3 przedziału? Nawet za 3 przedział sobie nie wyobrażam, skoro wynajem kawalerki to co najmniej 1500 zł. Ja poważnie pytam, bo może jakaś wyjątkowo niegospodarna jestem. Już nie mówiąc o sytuacji, gdy ma się dziecko albo chociaż jakiegoś zwierzaka.

Pasek wagi

To netto czy brutto? Niskie te widełki, ja zarabiam dużo ponad punkt 5. Mnóstwo zależy od miejsca zamieszkania, doświadczenia i wieku. Za dwie pensje na poziomie 2 to by nam w Warszawie nie starczyło na kredyt+czynsz+prąd+gaz.

Zucchini napisał(a):

Serio? Dziewczyny, jak mieszkając same, bez pensji męża czy pomocy rodziców i nie mając własnego mieszkania (czyli opłacając wynajem albo spłacając kredyt) żyjecie w mieście za pensję poniżej 3 przedziału? Nawet za 3 przedział sobie nie wyobrażam, skoro wynajem kawalerki to co najmniej 1500 zł. Ja poważnie pytam, bo może jakaś wyjątkowo niegospodarna jestem. Już nie mówiąc o sytuacji, gdy ma się dziecko albo chociaż jakiegoś zwierzaka.

Też sobie tego nie wyobrażam. Ja się za niegospodarną nie uważam (bo jedzenia nie marnuję, jakiś durnostojek do domu nie znoszę, nie palę, prawie nie piję, dbam o siebie sama - więc na hybrydy w salonie i tego typu rzeczy nie wydaję i tak dalej i tak dalej), a za te 2000 żyć sobie normalnie nie wyobrażam. Już nie mówię o rachunkach, jedzeniu i takich podstawach podstaw jeżeli chodzi o kosmetyki, czy ciuchy, ale to przecież trzeba nigdzie nie wychodzić, nie wyjeżdżać na wakacje, tylko tak siedzieć w domu i "gnić". Za zwykły bilet do teatru trzeba czasami zapłacić ponad stówę, a przecież to tylko teatr (nie jakiś wypad do Abu Dhabi - bo tu rozumiem, że ktoś mógłby uważać, że to przesadne wydatki). Ja bym jednak rozróżniała pojęcia - co innego "egzystować", "przedziadować", "przetrwać od pierwszego do pierwszego", a co innego normalnie funkcjonować - bez konieczności oglądania każdej złotówki i oszczędzania na każdym kroku. A już przedstawianie takiego "szarpania się" jako czegoś pozytywnego i przedstawianie tych, którzy mogą normalnie funkcjonować jako tych "nieoszczędnych" to jak dla mnie pomysł zupełnie z księżyca. 

Między 1 a 2, tak samo jak mój mąż, i nawet po opłaceniu wynajmu mieszkania, nie uważam, żebym klepała biedę :-) Pamiętam czasy, kiedy byłam dzieckiem, a moja mama na zasiłku dla bezrobotnych dostawała 150 zł na miesiąc. To była bieda, nie miałyśmy prądu i gazu, bo nie było nas stać na rachunki...

jestem ciagle na studiach, ale wbilam sie juz w 5 :)

Jestem menedżerem w korpo w dużym mieści( nie Warszawa ) i od czasu do czasu robię rekrutację na stanowisko specjalistyczne ( nie IT) . Za mniej niż 3 tysiące na rękę to w ogóle mało kto chce pracowac. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.