Temat: Fanki lumpeksów żyjecie?

Zastanawiam się czy nie ma tutaj osób, które pałają szczególną miłością do ubrań z drugiej ręki. Chętnie podyskutowałabym, o zdobyczasz, przeróbkach, taktykach,składzie ubrań, najfajniejszych łowach itd. Ja uwielbiam lumpeksy zarówno stacjonarne, jak internetowe (tutaj czaję się jedynie na szczególne perełki). Uczę się wybierać z głową, żeby nie rzucać się bezmyślnie na pierwszą lepszą teksturę. Mama doskonali się w sztuce szycia na maszynie pod czujnym okiem babci dlatego też nie odrzucam ubrań, które wymagają przeróbek. 

Pasek wagi

Mam na szczęście na tyle pieniędzy że nie musze kupować w ciucholandach. Uważam jednak że o wiele lepsze są rzeczy z lumpa niż bazarowe i chińskie g...wna

Ja ostatnio dla dzieci tak kupuje bo dużo trzeba i szybko wyrastają wiec nowe drogo wychodzą. Ale tylko przez internet, stacjonarne są daleko. Przeróbek nie umiem robić 

Pasek wagi

Ja kupuje w lumpeksach, bo jak idę do sklepu i widzę kieckę z poliestrowego g... za 150 zł. to aż mnie skręca. W szperaku wybieram tylko ciuchy z naturalnych materałów. 

Dwa jestem niska i jak kupuję coś w normalnym sklepie to w płaszczach i sukienkach  talię mam na wysokości moich bioder. Płaszcze ogólnie mam też wszystkie za szerokie. W grzeboku często mogę kupić coś z angielskich sieciówek z linii petite, albo z dziecęcych działów  (coś co nie jest związane z myszką miki itp.). 

Kilka lattemu mozna było u mnie w mieście kupić naprawdę fajne , ciekawe, w dobrej jakości i co ważne tanie rzeczy. Dzisiaj już nie jest tak kolorowo.

A przeróbek nie robię, nie widzę w tym sensu. Kupuję tylko to co idealnie leży i coś w czym wygląda naprawde dobrze i kolorystycznie i pod względem fasonu. 

Wcześniej kupowałam ubrania w ciucholandach, szczególnie sukienki :) ale mistrzem w łowach jest mój tato - potrafił przytargac do domu garnitur Hugo Boss z metką lub kurtkę zimową north face... Z resztą do tej pory szuka dobrych jeansów to tylko w szmateksach.

Ja się zniechęciłam. Raz że trzeba się naszukać pośród szmat, bo większość przebrane, a jak nie to "walka" z innymi w dzień dostawy (no mnie to śmieszy i nie chce w tym uczestniczyć). Dwa - zrobilo się drogo. Używana koszulka no name 15-20zł, kurtki po 50 albo nawet 100zł. To już wolę dodać te kilkadziesiąt zł i mieć nową rzecz. Po taniości 1-5zł to tylko najgorsze szmaty, często brudne, zmechacone, sprane. Nie przeczę, ze perełki  można znaleźć, ale trzeba mieć czas/ochotę. Mi się nie chce iść na zakupy wiedząc że nałażę się a być może wrócę z pustymi rękami. 

Ja się ostatnio mocno wkręciłam, bo okazało się, że mieszkam 300 m od bardzo dużego second-handu. Generalnie lubię szukać, przeglądać i przynosi mi to satysfakcję (np. ostatni sweterek COS). Z tych samych przyczyn od dziecka bywam na różnych targach staroci. 

Pasek wagi

Ja czasem lubię zajrzeć :) w sumie większość takich niepowtarzalnych perełek w mojej szafie to ciuchy z lumpeksów. W sieciówkach wszystko jest podobne, a na drogie sklepy i projektantów mnie nie stać. Ciuchów nie przerabiam, ewentualnie naprawiam jeśli trzeba zszyć coś małego. Ale jeśli wiem że zajmie to więcej niż chwilkę albo że będzie to widać to sobie odpuszczam. 

Nie jestem "lumpomaniaczką", zazwyczaj zdarza mi się odwiedzać lumpeksy raz na miesiąc. Nie lubię przy tym szperać po sklepie, przerzucać wieszaków, więc zazwyczaj wchodzę i robię szybkie rozpoznanie czy coś wydaje się atrakcyjne. Szukam tam zazwyczaj materiałów, bo można znaleźć nowe kupony w super cenach. Czasami też kupuję ciuchy xxl na przeróbki. I tak przerabiam ciuchy - ostatnio zwężałam spodnie (nie wyszło idealnie, ale ok), albo szyję z nich ubranka dla zabawek :D

ja uwielbiam, większość moich ubrań jest właśnie stamtąd :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.