Temat: Syzyf

Kiedy rozwiązuje jakieś problemy na ich miejsce przychodą kolejne i tak w koło. Cały czas się czymś zamartwiam. Nawet o rzeczy na które nie mam wpływu. Chciałabym nauczyć się po prostu cieszyć życiem, nie czuć presji że coś jest nie zrobione, albo że zaraz coś się zawali i nie potrafię tego powstrzymać. Zatrzymać się i powiedzieć sobie "jestem szczęśliwym człowiekiem". Czasami mam dni w których faktycznie tak się czuje ale potem wszystko wraca i znowu mam naładowaną głowę nie tym czym bym chciała. Jak przestać się zamartwiać...? 

Po prostu ciesz się życiem. Tymi problemami też. 

Opusc. Zostaw i pusc to. Roosvelt mowil "Rob to co mozesz, tym masz tam gdzie jestes".        Wystarczy uswiadomic sobie ze na wiekosc rzeczy nie mamy wplywu,  a to kierujemy wlasnym zyciem to tylko iluzja. Zacznij dzialac rob wszystko na 100% przestac rozmyslac i planowac efekty. Zyj tu i teraz. Tylko DZIS sie liczy. Ja wiem ze to brzmi jak z jakis kursow akwizytorow ale to dziala. 

Pytanie pomocnicze.  Czy jako dziecko nie mialas doslownie na nic wplywu, czy wrecz przeciwnie mialas za duzo odpowiedzialnosci. A moze reagujesz tak po przezytej traumie ? Wyglada na to,  ze musisz teraz nauczyc sie postawy srodkowej pomiedzy skrajnym pesymizmem i skrajnym optymizmem. 

Syzyf to jest ten sam problem, ktory powraca,  a ty raczej prezentujesz Narcyza, uwazajac ze masz wplyw na bieg zdarzen,  jezeli tylko to dobrze przemyslisz. Bo jak nie, to jaki jest cel zajmowania sie sprawami, ktore cie nie dotycza, jezeli nie jest to mit o swojej sile. 

Jezeli to jest efekt traumy to radze psychologa, a jezeli blad wychowawczy, to radze ksiazki o rozwoju osobistym. 

a ja wszystkim w takiej sytuacji doradze przebadanie sie pod katem witamin i mineralow - podobnie czulam sie do niedawna , mialam bardzo duzy niedobor D3, uzupelnilam tez B12 i problemy ktore ciagle mam sa jakby mniejsze - a naprawde nadal ich nie brakuje , sa te same, ale chyba moj odbior poprawil sie, bo jestem w takiej samej sytuacji a nie denerwuje sie juz tak. Nie zaszkodzi sprawdzic.

Zamatrwianie się to spadek po naszych przodkach. Człowiek był biologicznie słabym organizmem, jego przeciwnicy mieli mocne kły, pazury, potrafili szybko biegać a jemu do przetrwania musiał wystarczyć mózg. Dlatego musiał przewidywać niebezpieczeństwa, wyciągać wnioski z doświadczeń i unikać zagrożeń  by przetrwać we wrogim środowisku. Sam nie miał tak dużej siły by w pojedynkę nie tylko poradzić sobie z zagrożeniem ale jeszcze upolować zwierzę, by w okresach bez płodów zdobyć pożywienie, dlatego musiał żyć w grupie. Wykluczenie z grupy oznaczało śmierć, dlatego ostracyzm był najsurowszą karą, niejako na śmierć skazaniem.

Nasze zamatrwianie się to analizowanie wcześniejszych przykrych doświadczeń i obmyślanie co złego może się zdarzyć, raz po raz, by wyciągnąć najlepsze wnioski i zapobiec nieszczęściu. W efekcie nasze myśli koncentrują się na rzeczach przykrych, niebezpiecznych. Porównywanie się z innymi, tak dołujące, miało na celu wypracowanie zachowań, które zapewnią nam pewną i dobrą pozycję w grupie by nie doszło do wykluczenia. Warunki życia nieco się zmieniły. Człowiek nie musi jak tak bardzo zabiegać o akceptację grupy czy walczyć ze zwierzętami, niemniej w razie choroby pomoc drugiej osoby bywa niezbędna.

Życie jest nieprzewidywalne. Wszystkiemu nie da się zapobiec, ale też nie wszystko jest takie straszne. Jak mawiał Sokrates: oprócz spraw życia i śmierci nic nie jest tak ważne jak się z początku wydaje. Wszystkim zamartwiającym się ( na wyrost i spuchliznę jak mawia moja koleżanka) polecam przeczytać książkę Dale Carnegie  "Jak przestać się martwić i zacząć żyć". Pomaga :)

Dzięki dziewczyny!

Może warto spróbować myśleć zadaniowo, wtedy samo dążenie do lepszego samopoczucia staje się wartościowe. Ja tak staram się robić, gdy dopada mnie stres i gdy popadam w zamartwianie, które jeszcze spowalnia moje działanie. Jest to jednak sprawa bardzo indywidualna, co komu pomoże. ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.