- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 marca 2011, 20:23
24 marca 2011, 06:04
24 marca 2011, 10:05
Edytowany przez funnynickname 24 marca 2011, 10:17
24 marca 2011, 10:37
24 marca 2011, 10:50
24 marca 2011, 11:06
24 marca 2011, 11:33
miłość pojawia się z dojrzałością. gdy widzę opisy o misiach na gadu, 'w związku małżeńskim z...' jako status na fb i całą wielką galerię wspólnych zdjęć podpisanych cytatami z anglojęzycznych piosenek, których osoba umieszająca dany zestaw nie do końca chyba wysłuchała i zrozumiała (na ogół większość kawałków amerykańskich jest o złamanych sercach, ale no cóż - niedopatrzenie), to mam już te 99% pewności, że 'związek' nie przetrwa. bo dojrzałość to przeżywanie w sobie i między sobą, a nie na forum publicznym. to nie jest zastanawianie się, 'co moja paczka powie o moim nowym facecie, bo jeśli się im nie spodoba, to co ja zrobię? mam z nim zerwać?' itp. to nie wybieranie cudzych słów jako określenie swojego uczucia, podrasowywanie zdjęć milionami serduszek i dzielenie się z opinią publiczną faktami 'mój misio daleko - tęsknię' czy 'mój misio jest kochany bo kupił mi ciastko' albo co gorsza 'zła na misia, bo poszedł z kolegami nie ze mną'. w pozostałym 1% mieści się ta grupka, która poznaje się na tym etapie dojrzewania i jakimś cudem dojrzewa razem, wspólnie później śmiejąc się ze swojego niegdyś gówniarskiego zachowania - słowem z głupkowatego zauroczenia naprawdę się w sobie zakochujemy, w swoich nowych dojrzałych jai wtedy zamykamy to dla siebie.
oczywiście nie twierdzę, że domeną dojrzałości jest schowanie się we wspólnym małym światku i nie dzielenie się swoim szczęściem z innymi. ale inna rzecz dzielenie, a inna obnoszenie się, przesadne dysponowanie, do tego bezwartościowych faktów.
może to i wyświechtany slogan, ale wg mnie prawdziwie można pokochać, gdy kocha się siebie. gdy można patrzeć na siebie oczami osoby, która nas kocha i zgadzać się z tym, akceptować to. dlatego nastoletnie miłostki przeważnie okazują się jedynie zauroczeniem, czasem nawet jedynie zabawą w związek: bo w burzy hormonów, w procesie, kiedy raz jesteśmy narcyzem, a raz chcemy schować się przed światem pod kołdrą i moczyć łzami poduszkę, taka możliwość nie istnieje.
owszem, istnieją przypadki, gdy to czyjaś miłość leczy nas z braku akceptacji siebie, z kompleksów, ale to też wiąże się z daniem drugiej osobie szansy na pokazanie nam, jacy jesteśmy piękni wewnątrz i na zewnątrz i otwarcia furtki do odwzajemnienia tego uczucia.
miłość to dla mnie nie zabawa. raz z litości zdarzyło mi się wpakować w coś bez odwzajemnienia. i muszę przyznać, że chociaż minęły już dwa lata, wciąż mnie to prześladuje i wciąż uważam to za najgorszą ranę, jaką sobie w całym swoim życiu zadałam. dlatego odradzam wszelkim osobom pakowania się w relacje 'dla samego związku', 'bo jestem sama', co na ogół ma miejsce.
Edytowany przez revy. 24 marca 2011, 11:36
24 marca 2011, 11:37
Przesada.
Wiek 14-18 jak ktoś go słusznie nazwał to okres dojrzewania- nie wymaga się od dziewczynki w wieku 14 lat myślenia o poważnym związku, małżeństwie i ślubie. Wątpię też, żeby którakolwiek wtedy szukała męża. To jest właśnie okres niedojrzałości, kiedy człowiek przekonuje się czego naprawdę w życiu szuka. A te pierwsze miłości, motylki w brzuchu i rozterki "napisze czy nie napisze'', '' on się spojrzał na mnie" są piękne. Pisanie sobie głupich buziaczków czy serduszek- własnie na tym polega niewinna, niedojrzała miłosc... I ma własnie urok tych lat. Ja cale gimnazjum/liceum wiązałam się w miesięczne "związki na całe życie", wyszalałam i przynajmniej wiem jak chce, żeby wyglądał mój dojrzały związek,w którym teraz jestem.
Nie krytykuj koleżanki za to, że ma powodzenie i chce się cieszyc zainteresowaniem chłopaków- jak znajdzie tego jedynego to już nie będzie sobie mogła na to pozwolic.Poza tym, związek nie może byc całkowicie oparty na przyjaźni, bo wybacz, ale seksu z kimś z kim łączy mnie tylko przyjazn niestety udanego nie będzie.
Przepraszam jeśli teraz Cię urażę, (a naprawdę nie chce Cię obrazac, a może coś uzmysłowic) ale po przeczytaniu Twojego posta wydajesz mi się byc lekko zgorzkniała, odnoszę wrażenie, że zazdrościsz dziewczynom, które tak robią-przy czym zauwaz ile pozytywnych emocji one z tego mają a ile Ty masz rozmyślen/zamartwien/rozterek z szukania "prawdziwej miłosci"
Przykro mi, każda dziewczynka marzy o księciu na białym koniu i jednej miłości na zawsze, ale niestety życie to nie bajka Disneya. A zazdroszczę tym kobietkom, które własnie takiego jednego jedynego spotkały, są szczęsliwe i nieznudzone nim. A Tobię, pomimo odmiennych poglądów, też życzę spełnienia tej disneyowskiej bajki :)
24 marca 2011, 11:37
Przesada.
Wiek 14-18 jak ktoś go słusznie nazwał to okres dojrzewania- nie wymaga się od dziewczynki w wieku 14 lat myślenia o poważnym związku, małżeństwie i ślubie. Wątpię też, żeby którakolwiek wtedy szukała męża. To jest właśnie okres niedojrzałości, kiedy człowiek przekonuje się czego naprawdę w życiu szuka. A te pierwsze miłości, motylki w brzuchu i rozterki "napisze czy nie napisze'', '' on się spojrzał na mnie" są piękne. Pisanie sobie głupich buziaczków czy serduszek- własnie na tym polega niewinna, niedojrzała miłosc... I ma własnie urok tych lat. Ja cale gimnazjum/liceum wiązałam się w miesięczne "związki na całe życie", wyszalałam i przynajmniej wiem jak chce, żeby wyglądał mój dojrzały związek,w którym teraz jestem.
Nie krytykuj koleżanki za to, że ma powodzenie i chce się cieszyc zainteresowaniem chłopaków- jak znajdzie tego jedynego to już nie będzie sobie mogła na to pozwolic.Poza tym, związek nie może byc całkowicie oparty na przyjaźni, bo wybacz, ale seksu z kimś z kim łączy mnie tylko przyjazn niestety udanego nie będzie.
Przepraszam jeśli teraz Cię urażę, (a naprawdę nie chce Cię obrazac, a może coś uzmysłowic) ale po przeczytaniu Twojego posta wydajesz mi się byc lekko zgorzkniała, odnoszę wrażenie, że zazdrościsz dziewczynom, które tak robią-przy czym zauwaz ile pozytywnych emocji one z tego mają a ile Ty masz rozmyślen/zamartwien/rozterek z szukania "prawdziwej miłosci"
Przykro mi, każda dziewczynka marzy o księciu na białym koniu i jednej miłości na zawsze, ale niestety życie to nie bajka Disneya. A zazdroszczę tym kobietkom, które własnie takiego jednego jedynego spotkały, są szczęsliwe i nieznudzone nim. A Tobię, pomimo odmiennych poglądów, też życzę spełnienia tej disneyowskiej bajki :)
24 marca 2011, 11:47
24 marca 2011, 11:49
Edytowany przez smerfeetka 24 marca 2011, 11:52