Temat: szukać miłości?

dawno tutaj się nie żaliłam.. bardzo potrzebuje oceny mojej sytuacji, kogoś obiektywnego z zewnątrz..

mam 23 lata i nigdy nie byłam w żadnym związku... moja sytuacja rodzinna była trudna, w związku z czym często się przeprowadzaliśmy, ja byłam zamkniętą w sobie outsiderką, zbuntowaną, zwłaszcza w kontaktach z płcią przeciwną (trauma po ojcu).. 

po wyprowadzce z domu miałam ambitne plany zacząć wszystko od nowa. udawało się raz lepiej, raz gorzej. cały czas się starałam 'ponaprawiać'. 1,5 roku chodzę na terapie do psychologa. mam za sobą również intensywny 9 miesięczny urlop, podczas którego bardzo dużo odpoczywałam, siedziałam w domu, leczyłam się antydepresantami.. od ok. roku zaczęłam przybierać bardziej aktywną postawę.. przez ten czas 'izolacji' poznalam przez internet chłopaka, z ktorym utrzymywałam kontakt tylko interenetowy, bo bałam się wyjść i zmierzyć z problemem twarzą w twarz.. po niecałym roku znajomości wdepłam w bagno, którego się tak bardzo obałam. zaczęło mi bardzo zależeć, jemu nie.. w efekcie dostalam porządnego kosza, po którym nie mogłam normalnie funkcjonować przez 3 miesiące.. nic nie jadłam, nie spałam, prawie mnie wyrzucili ze studiów, które są dla mnie mega ważne, schudłam ponad 10 kg. wyniszczenie psychiczne i fizyczne. żeby sobie jakoś pomóc oraz za namową psycholog, chodziłam na takie interentowe randki, żeby się na to wszystko odczulić, oswoić, nauczyć itd... no ale to nic nie dało. miałam mnóstwo nieprzyjemnych sytuacji.. teraz znowu poznałam jednego, w którego zaczęłam się wkręcać, a czuję że on ma mnie gdzieś. i znowu zaczynam płonąć wewnętrznie. mam dosyć tego rozrywającego uczucia. to mnie naprawde boli. jakby mnie ktoś torturował. czasem nie mogę nawet oddychać. czuję się strasznie samotna, bezwartościowa, potrzebuje bliskości, miłości.. mam dosyć bycia samej, a równocześnie jestem zmęczona już tymi wszystkimi zawodami.

w mojej głowie od zawsze jest przekonanie pt "nie zasługujesz na to, żeby Cię ktoś kochał' i każda drobnostka mnie w tą rane uderza.. poza tym totalnie nie potrafię sobie radzić z odrzuceniem ze strony jakiegoś faceta.. 

i teraz pytanie do was? co ja powinnam zrobić:

- odpuścić. przestać działać. znowu wejść w ten stan izolacji (szkoda mi już życia) i 'naprawiać się' na sucho z psychologiem 

- szukać dalej, ale w świadomy sposób, czyli wychwytywać błędy i je poprawiać. (nie wiem czy tak się w ogole da, bo zawsze jest spore ryzyko przejechania się, podczas takiego 'przymusowego' szukania)

od strony psychologicznej nie moge sie wypowiadac, ale szukanie fajnego faceta to czasami setki randek i rozczarowan. 

Mialam nowy telefon tylko randkowy... tyle tam bylo numerow, ze az glupio (glownie kawa/piwo i nara). Cos juz sie udalo, a pozniej klops, bo jemu nagle sie odwidzialo... kolejny tez rokowal, ale mial problemy emocjonalne (chodzil na terapie, ale przy mnie totalnie sie posypal). Jak juz znalazlam super goscia, to uznalam, ze kasuje wszytskie telefony z randkowej karty - "zaznacz wszytsko", a bylo tego blisko 100!!! Nie z kazdym sie spotkalam, ale na pewno byl kontkat na komunikatorze i spoykanie w planach.

3 facetow na 100 okazalo sie byc sensownym, a 1 ten oby jedyny.  

A szukalam w roznych miejscach, internety, imprezy dla singli, warsztaty, po porstu impreza, speed dating. Moglam sie zalamac, ale nie chcialam byc sama, zwlaszcza w obcym kraju. 

Znam przyklad, ze kobieta po nieudanym zwiazku zamknela sie w domu na kilka lat. Kilka lat mlodosci stracone na zale po jakims idiocie.  

Jestes mloda, masz duzo czasu. Pomysl kogo szukasz, jakie cechy sa dla Ciebie wazne.  Szanuj siebie, miej swoja godnosc i miej swoje zycie, zaineteresowania.

I znajdziesz lub dasz sie znalezc.

babegeta napisał(a):

Nie przesadzaj, przezylas niespelniona milosc, mase osob tak ma, jak masz jakiekolwiek uczucia to zawsze bolii - nie jestes jedyna laska z takim problemem, mysle ze wiekszosc tak miala. Mysle ze na to psycholog nie pomoze, jedno musisz wiedziec, znasz jakiegos faceta ktory jest naprawde spoko wyglad i osobowosc ale i tak wiesz ze bys nic do niego nie poczula? Spojrz tak na siebie : jest z Toba wszystko okej ale do uczucia i tak go nie zmusisz.Mi sie wydaje ze swiat zwariowal z ta psychoterapia , ludzie chca za wszelka cene nie czuc bolu ale to nie idzie, jest taka opcja ze znowu sie zakochasz i bedziesz plakala , tak - i nie pomoze na to psychoterapia. 

odczuwanie negatywnych emocji, a zaburzenie normalnego funkcjonowania to różnica.. miałam mnóstwo niespełnionych miłostek w czasach szolnych, gdzie było mi 'tylko' przykro i tego się nie da porównać do stanu kiedy ma się tak dosyć wszystkiego, że ma się np. myśli samobójcze. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.