- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 marca 2018, 21:22
dawno tutaj się nie żaliłam.. bardzo potrzebuje oceny mojej sytuacji, kogoś obiektywnego z zewnątrz..
mam 23 lata i nigdy nie byłam w żadnym związku... moja sytuacja rodzinna była trudna, w związku z czym często się przeprowadzaliśmy, ja byłam zamkniętą w sobie outsiderką, zbuntowaną, zwłaszcza w kontaktach z płcią przeciwną (trauma po ojcu)..
po wyprowadzce z domu miałam ambitne plany zacząć wszystko od nowa. udawało się raz lepiej, raz gorzej. cały czas się starałam 'ponaprawiać'. 1,5 roku chodzę na terapie do psychologa. mam za sobą również intensywny 9 miesięczny urlop, podczas którego bardzo dużo odpoczywałam, siedziałam w domu, leczyłam się antydepresantami.. od ok. roku zaczęłam przybierać bardziej aktywną postawę.. przez ten czas 'izolacji' poznalam przez internet chłopaka, z ktorym utrzymywałam kontakt tylko interenetowy, bo bałam się wyjść i zmierzyć z problemem twarzą w twarz.. po niecałym roku znajomości wdepłam w bagno, którego się tak bardzo obałam. zaczęło mi bardzo zależeć, jemu nie.. w efekcie dostalam porządnego kosza, po którym nie mogłam normalnie funkcjonować przez 3 miesiące.. nic nie jadłam, nie spałam, prawie mnie wyrzucili ze studiów, które są dla mnie mega ważne, schudłam ponad 10 kg. wyniszczenie psychiczne i fizyczne. żeby sobie jakoś pomóc oraz za namową psycholog, chodziłam na takie interentowe randki, żeby się na to wszystko odczulić, oswoić, nauczyć itd... no ale to nic nie dało. miałam mnóstwo nieprzyjemnych sytuacji.. teraz znowu poznałam jednego, w którego zaczęłam się wkręcać, a czuję że on ma mnie gdzieś. i znowu zaczynam płonąć wewnętrznie. mam dosyć tego rozrywającego uczucia. to mnie naprawde boli. jakby mnie ktoś torturował. czasem nie mogę nawet oddychać. czuję się strasznie samotna, bezwartościowa, potrzebuje bliskości, miłości.. mam dosyć bycia samej, a równocześnie jestem zmęczona już tymi wszystkimi zawodami.
w mojej głowie od zawsze jest przekonanie pt "nie zasługujesz na to, żeby Cię ktoś kochał' i każda drobnostka mnie w tą rane uderza.. poza tym totalnie nie potrafię sobie radzić z odrzuceniem ze strony jakiegoś faceta..
i teraz pytanie do was? co ja powinnam zrobić:
- odpuścić. przestać działać. znowu wejść w ten stan izolacji (szkoda mi już życia) i 'naprawiać się' na sucho z psychologiem
- szukać dalej, ale w świadomy sposób, czyli wychwytywać błędy i je poprawiać. (nie wiem czy tak się w ogole da, bo zawsze jest spore ryzyko przejechania się, podczas takiego 'przymusowego' szukania)
14 marca 2018, 21:52
Szukać miłości, ale nie w facecie tylko w sobie. Mam w pewnych kwestiach podobną sytuację - mam 22 lata, nigdy nikogo nie miałam, od 1,5 roku chodzę na terapię (widzę, że zaczęłyśmy razem, haha). Ja jestem bardzo otwarta, jednak tylko do pewnego momentu, za którym jest mur otoczony drutem kolczastym, a nad nim latają dementorzy. Według mojego psychologa głównym problemem jest nienawiść do samego siebie. Ja wiem jedno - dopóki sama się ze sobą nie uporam nie będę umiała być tak w pełni z kimś w związku.I nie zrozum mnie źle, nie mówię "znormalniej, wylecz wszystko i dopiero masz prawo zacząć żyć". Chodzi mi o sam szacunek do siebie i jakieś choćby tolerowanie czy lubienie swoich wad i zalet. Bez tego myślę, że zarówno znalezienie kogoś jak i wylizanie się z ewentualnej porażki jest bardzo trudne.
hmm a skąd wiadomo, ze to ten moment kiedy jest się gotowym?
14 marca 2018, 22:36
cytat : po niecałym roku znajomości wdepłam w bagno, którego się tak bardzo obałam. zaczęło mi bardzo zależeć, jemu nie.. w efekcie dostalam porządnego kosza, po którym nie mogłam normalnie funkcjonować przez 3 miesiące..
Co rozumiesz przez BAGNO? Coś Ci zrobił? Znęcał się nad Tobą? Okradł?
14 marca 2018, 22:40
cytat : po niecałym roku znajomości wdepłam w bagno, którego się tak bardzo obałam. zaczęło mi bardzo zależeć, jemu nie.. w efekcie dostalam porządnego kosza, po którym nie mogłam normalnie funkcjonować przez 3 miesiące..Co rozumiesz przez BAGNO? Coś Ci zrobił? Znęcał się nad Tobą? Okradł?
a nie rozumiesz, że kogoś coś może zaboleć bardziej niż Ciebie? czy ja pisze, że jestem biedna skrzywdzona przez los i przez zycie? nie. piszę, że mocno reaguje na najmniejsze zawody miłosne. chcesz się zamienić?
14 marca 2018, 22:42
No mogę zrozumieć, tylko chcę mieć skalę porównawczą co się kryje pod danymi określeniami.
14 marca 2018, 22:46
No mogę zrozumieć, tylko chcę mieć skalę porównawczą co się kryje pod danymi określeniami.
myślałam, że jesteś jedną z tych osób, które mówią 'weź się w garść przecież nic Ci się nie stało, a ludzie mają takie dramaty'
BAGNEM nazwałam sytuacje, w której nie chciałam się znaleźć, czyli zalezy mi na kimś, wyznaje swoje uczucia, a ktoś to odrzuca.
oczywiście zdaje sobie sprawe z tego, że są naprawde gorsze rzeczy i to mnie bardzo przeraża. dlatego wiem, że musze nad tym pracować, bo nie przeżyłabym czegoś naprawde mocniejszego, skoro takie coś mnie tak bardzo zabolało.
niestety czuję, że nie mam na to wpływu. to działa jak ból fizyczny. boli i mogę to tylko znosić
14 marca 2018, 23:26
Rozumiem, że bardzo cierpisz i pragniesz by ktoś ukoił Twój ból. Czytając Cię widzę olbrzymi deficyt miłości, w tym rodzicielskiej. Obawiam się, że oczekujesz od swojego partnera by był dla Ciebie ojcem i chłopakiem jednocześnie, opiekunem i ukochanym, pokierował Twoim życiem, poukładał je, a jego miłość uleczyła Twoją chorobę.To olbrzymie wyzwanie dla młodego chłopca, który podobnie jak Ty, również może mieć swoje problemy. Nie wiem czy ktoś potrafi spełnić te wszystkie wyzwania.
Stan izolacji dla nikogo nie jest dobry, potrzeba nam znajomych, przyjaciół, kolegów i ukochanego. Jedna osoba nie przejmie tak wielu zadań i to może być powodem jego strachu, że nie podoła, nie sprawdzi się jako partner, a w konsekwencji wycofania. Młody chłopak szuka PARTNERKI. Ty też zapewne nie szukasz osoby, która będzie oczekiwać byś spełniała wszystkie JEGO potrzeby, koiła lęki, zapewniała mu bezpieczeństwo. Pomyśl czy chciałabyś mieć męskiego, zdecydowanego partnera, czy nieśmiałego, niepewnego siebie chłopczyka, który oczekuje od Ciebie byś przejęła odpowiedzialność za jego dobre samopoczucie.
14 marca 2018, 23:43
Najpierw powinnaś sama poszukać miłości wobec siebie. Regujesz mocno i może nad tym właśnie powinnaś popracować. Nad emocjami, samoakceptacją. Jeśli spotykać się na randki to raczej ze skupieniem na tym co tu i teraz, bez wybiegania w przyszłość, bez nakręcania się. Ma prawo Ci być przykro jeśli ktoś Cię odrzuca, ale jeśli czujesz, że tak jest to nie brnij w to dalej, nie angażuj się bardziej. Poszukaj kogoś w przypadku kogo będziesz czuła, że się rozumiecie i nadajecie na tych samych falach. Miłość to nie jakieś wyścigi kto pierwszy ten lepszy.
No i patrzysz tak bardzo czarno biało albo się wycofać i jak to określasz pomarnować życie, albo szukać i wziąć ryzyko przejechania się. No i w jednym i drugim przypadku ta wizja jest negatywna, jakieś takie nieprzyjemne skrajności. Ja bym tutaj wzięła pod uwagę jeszcze te szarości o których zapomniałaś i pozytywne strony zmian. Absolutnie bym nie marnowała życia. Nie wycofywałabym się z niego. Nie zamykałabym się w domu. Myślę, że leczenie duszy to czas w którym powinnaś właśnie doświadczać życia, akcpetować wady i potknięcia, a psycholog powinien właśnie pomóc Ci ukierunkować się na to jak chcesz żyć i pomoć Ci dowiedzieć się co Ci sprawia przyjemność, lub nie, trudność, a co napełnia Cię szczęściem. Jeśli czujesz, że chciałabyś być w związku to odpowiedź jest dla mnie jasna. Szukać miłości. Ale nie z uporem maniaka, tylko powoli i bez pośpiechu. I pomiędzy tym wszystkim skupić się na sobie. A może odwrotnie, skupić się na sobie, szukać szczęścia, a pomiędzy tym wszystkim zastanowić się czasem czy niezauważona miłość nie ucieka nam sprzed nosa ;)
15 marca 2018, 07:11
Nie przesadzaj, przezylas niespelniona milosc, mase osob tak ma, jak masz jakiekolwiek uczucia to zawsze bolii - nie jestes jedyna laska z takim problemem, mysle ze wiekszosc tak miala. Mysle ze na to psycholog nie pomoze, jedno musisz wiedziec, znasz jakiegos faceta ktory jest naprawde spoko wyglad i osobowosc ale i tak wiesz ze bys nic do niego nie poczula? Spojrz tak na siebie : jest z Toba wszystko okej ale do uczucia i tak go nie zmusisz.
Mi sie wydaje ze swiat zwariowal z ta psychoterapia , ludzie chca za wszelka cene nie czuc bolu ale to nie idzie, jest taka opcja ze znowu sie zakochasz i bedziesz plakala , tak - i nie pomoze na to psychoterapia.
15 marca 2018, 09:31
w mojej głowie od zawsze jest przekonanie pt "nie zasługujesz na to, żeby Cię ktoś kochał' i każda drobnostka mnie w tą rane uderza.. poza tym totalnie nie potrafię sobie radzić z odrzuceniem ze strony jakiegoś faceta.. i teraz pytanie do was? co ja powinnam zrobić:- odpuścić. przestać działać. znowu wejść w ten stan izolacji (szkoda mi już życia) i 'naprawiać się' na sucho z psychologiem - szukać dalej, ale w świadomy sposób, czyli wychwytywać błędy i je poprawiać. (nie wiem czy tak się w ogole da, bo zawsze jest spore ryzyko przejechania się, podczas takiego 'przymusowego' szukania)
Przepracowac to a potem szukac zwiazku, bo z takim podejsciem do siebie samej zdrowej relacji nie zbudujesz bo przeciez na nia nie zaslugujesz. Zaslugujesz tylko na kogos kto Cie bedzie ponizal, mial gdzies i krzywdzil.
Zyj normanie, nie szukaj milosci na sile bo to nie ma sensu, po prrostu ucz sie bycia otwartm na ludzi i przede wszystkim naucz sie lubic siebie i szanowac siebie. Jak to ogarniesz to dalej jakos pojdzie, ale to jest podstawa.