Temat: Ilu kg nie zaakceptujesz ?

Dla mnie taka górna granica to 60 kg. Jak ważyłam więcej byłam w takim szoku, płakać mi sie chciało i jak zawsze ciągnęło mnie do słodyczy wtedy na nic nie miałam ochoty (smiech) choć kg nie sa dla mnie jakies super ważne.  Widziałam wtedy po cm ze mam ich za duzo i miałam wtedy rozmiar 40. Mając 36 czuje sie super. A jak jest u was?:D

Ależ my wszystkie jesteśmy świadome:) Wygląda na to, że każda kobieta jest wiotka i powabna, trzyma się w ryzach i pewnego pięknego dnia z piątku na sobotę bach - + 30:)))

Pasek wagi

hmm, 60 kilo to teraz moja górna granica, może trochę wyśrubowana, ale lubię to jak teraz wyglądam i 60 to takie max w którym bym się jeszcze dobrze czuła. mam 173 cm

176 i 65 to moj max. idealnie czuje sie lekko ponizej 60. kiedys idealnie bylo dla mnie kolo 50., z wiekiem sobie poukladalam w glowie ;)

55-58 kg to moja idealna waga. Poniżej ciała jeszcze jakoś wygląda, ale twarz jest bardzo wychudzona. Powyżej 60 zaczynam wyglądać jak pączek ;) Moja najwyższa waga to 64 kg w dniu porodu. Teraz ważę 58 kg i czuję się bardzo dobrze. Mam 172 cm wzrostu. 

mirabilis1 napisał(a):

Ależ my wszystkie jesteśmy świadome:) Wygląda na to, że każda kobieta jest wiotka i powabna, trzyma się w ryzach i pewnego pięknego dnia z piątku na sobotę bach - + 30:)))

hahah, jakie to prawdziwe :D... Ale ja tez się źle czuję powyżej 70 kg przy 179 cm, co oznacza jedynie, że od pięciu kilów sie ze sobą źle czuję.

70kg. Mam 177cm wzrostu, ważenie powyżej 7 to dla mnie psychiczne obciążenie :D Nie wyglądam rewelacyjnie przy tej wadze, jak ważyłam 63-65 było już całkiem ok (ale byłam w liceum i oczywiście wydawało mi się, że grubo). Nie chciałabym więcej ważyć powyżej 70kg, teraz jak już schudnę, to choćbym 69kg miała trzymać, to będę!

Pasek wagi

Wasza górna jest moją upragnioną :D

WyjdaWamGaly napisał(a):

Co to znaczy "nieakceptujesz"? Ważę 97kg i oczywiście wolałabym znowu być szczupła, ale nie mogę powiedzieć że nie akceptuję siebie czy swojego wyglądu. Nie płacze z tego powodu, nie mam depresji, nie wstydzę się pokazać ludziom. Lepiej czułam się jako łaska niż jako grubas, ale nie czuję się źle w obecnej skórze. No może tylko wtedy jak nie mogę sobie kupić tego co bym chciała. Dopóki waga nie przeszkadza mi w normalnym życiu, to ja akceptuje. Nie wiem od ilu kg przestalabym funkcjonować normalnie ale mam nadzieję, że nie będę miała okazji się przekonywać o tym. W tej chwili jestem w 16tc i staram się nie przytyć, bo i tak mam bardzo dużo do zgubienia. 

Dobra odpowiedź.

Nie chcę być źle zrozumiana, dziewczyny, ale trochę się przeraziłam czytając wasze odpowiedzi. Ok, każda z nas chce wyglądać jak najlepiej, ale czerwone światło mi się zapala, bo ważę 60 a nie 55 kg, drama, bo 65kg/176 to przecież już grubaska, 3 kg za dużo i czuję się nieatrakcyjna... Sama przechodziłam przez piekło zaburzeń odżywiania, obecnie pracuje z ludźmi, którzy na nie chorują, więc doskonale wiem, na czym opiera się pierwszy krok ku chorobie. Niejedna z was wie, o co mi chodzi.

Dziewczyny, dbajcie o siebie, ale nie pozwalajcie, by cyfry na wadze rządziły waszym samopoczuciem, samooceną, stosunkiem do własnego ciała. Więcej miłości do siebie samych, bez względu na to jaką liczbę pokazuje waga :) pozdrawiam serdecznie!

HeyHo napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

Co to znaczy "nieakceptujesz"? Ważę 97kg i oczywiście wolałabym znowu być szczupła, ale nie mogę powiedzieć że nie akceptuję siebie czy swojego wyglądu. Nie płacze z tego powodu, nie mam depresji, nie wstydzę się pokazać ludziom. Lepiej czułam się jako łaska niż jako grubas, ale nie czuję się źle w obecnej skórze. No może tylko wtedy jak nie mogę sobie kupić tego co bym chciała. Dopóki waga nie przeszkadza mi w normalnym życiu, to ja akceptuje. Nie wiem od ilu kg przestalabym funkcjonować normalnie ale mam nadzieję, że nie będę miała okazji się przekonywać o tym. W tej chwili jestem w 16tc i staram się nie przytyć, bo i tak mam bardzo dużo do zgubienia. 
Dobra odpowiedź.Nie chcę być źle zrozumiana, dziewczyny, ale trochę się przeraziłam czytając wasze odpowiedzi. Ok, każda z nas chce wyglądać jak najlepiej, ale czerwone światło mi się zapala, bo ważę 60 a nie 55 kg, drama, bo 65kg/176 to przecież już grubaska, 3 kg za dużo i czuję się nieatrakcyjna... Sama przechodziłam przez piekło zaburzeń odżywiania, obecnie pracuje z ludźmi, którzy na nie chorują, więc doskonale wiem, na czym opiera się pierwszy krok ku chorobie. Niejedna z was wie, o co mi chodzi. Dziewczyny, dbajcie o siebie, ale nie pozwalajcie, by cyfry na wadze rządziły waszym samopoczuciem, samooceną, stosunkiem do własnego ciała. Więcej miłości do siebie samych, bez względu na to jaką liczbę pokazuje waga :) pozdrawiam serdecznie!

Dodam do tej wypowiedzi tylko tyle, że moje problemy z wagą zaczęły się właśnie wtedy, kiedy za wszelką cenę chciałam schudnąć do ideału sylwetki, której przez swoją budowę ciała nigdy nie osiągnę. Zaczęły się diety 600 a nawet 200 kcal, Dukan itd. I zaczęłam tyć z powietrza, do tego problemy hormonalne spowodowane pewnie przez złą dietę i do tego faszerowanie się od 15 roku życia hormonami (Diane35 - leczenie trądziku). Efekt - broblemy z metabolizmem cukrów. Jestem w stanie schudnąć, ale eliminując węglowodany do minimum, co jest dla mnie trudne. Od węgli tyje po prostu z dnia na dzień. I chyba to pomogło mi zminić myślenie i cieszyć się tym, co mam.

Widać, ze duża cześć Vitalii nie akceptuje siebie, swoich słabości i zwyczajnie siebie nie kocha. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.