- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 marca 2018, 15:05
Opisz swój rzekomy problem sprzed kilku dni. Wypisz wymaluj ilustracja tego tematu: https://vitalia.pl/forum11,988753,0_Mimo-rozmow-moj-facet-caly-czas-wypisuje-do-swojej-bylej.html#post_24849781
13 marca 2018, 15:10
Bezsilność to dla mnie moment, w którym już wykorzystałam wszystkie pomysły na zrobienie czegoś i nic nie pomogło. Np. czuję się bezsilnie jak muszę pogodzić siłownię uczelnię i pracę, a niezależnie jak to zrobię to zawsze coś nie gra. Albo jak mimo wielogodzinnej nauki i tak nie umiem nic zapamiętać. Albo jak jest -15 stopni na dworze, a ja choćbym nie wiem co wykombinowała i tak muszę na ten mróz wyjść.
Edytowany przez Corinek 13 marca 2018, 15:16
13 marca 2018, 15:15
ostatnio miewam problem z bezsilnoscia, ktora przejawia sie u mnie podczas bezsennosci. cos okropnego. leze godzinami, patrze w sufit, przewracam sie z boku na bok, i nie spie .. nie jestem w stanie zrobic nic. bywa, ze zasne nad ranem, kolo 3-4, a zdarza sie tez i tak, ze nagle zrobi sie 6, potem za chwile 8 i czas wstawac. noo paskudna przypadlosc, wobec ktorej niestety jestem bezsilna.
kolejny przyklad wziety z mojego zycia -godzina 22, wychodze z pracy, na zewnatrz kilkanascie stopni na minusie. zblizam sie do przystanku i widze jak ucieka mi autobus (przyjechal 3 min za wczesnie !). na kolejny musialam czekac ponad pol godz. myslalam, ze sie tam porycze jak zobaczylam, ze mi tamten spierdziela.
Edytowany przez jablkowa 13 marca 2018, 15:16
13 marca 2018, 15:28
Ja nigdy przedtem i nigdy potem nie czułam się tak bardzo bezsilna jak wtedy , kiedy dowiedziałam się, że mój taka (dość młody jeszcze facet) jest chory na śmiertelną chorobę i nie ma ratunku.
Nie można było nic zrobić, nie było żadnego leku, który , można by zdobyć, albo zebrać na niego pieniądze, ani żadnej terapii, o którą można by się postarać. Można było tylko czekać na śmierć. Raz w życiu chciałam, aby nie nadszedł kolejny weekend, albo kolejne święta, wiedziałam, że kolejnych świąt już nie będzie i nie było , bo tata zmarł 2 tygodnie przed Wielkanocą.
Edytowany przez Marisca 13 marca 2018, 15:29
13 marca 2018, 15:49
Ja nigdy przedtem i nigdy potem nie czułam się tak bardzo bezsilna jak wtedy , kiedy dowiedziałam się, że mój taka (dość młody jeszcze facet) jest chory na śmiertelną chorobę i nie ma ratunku. Nie można było nic zrobić, nie było żadnego leku, który , można by zdobyć, albo zebrać na niego pieniądze, ani żadnej terapii, o którą można by się postarać. Można było tylko czekać na śmierć. Raz w życiu chciałam, aby nie nadszedł kolejny weekend, albo kolejne święta, wiedziałam, że kolejnych świąt już nie będzie i nie było , bo tata zmarł 2 tygodnie przed Wielkanocą.
W takich momentach człowiek uświadamia sobie, że zwykłe 'codzienne" problemy to nic i powinniśmy cieszyć z tego co mamy i nie narzekać:( Strasznie współczuje:(
13 marca 2018, 16:11
Moja bezsilność jest wtedy kiedy ledwo mogę dotrwać do połowy najprostszego zestawu ćwiczeń Ewy-Skalpelu. Porażka. BYć może nie jest to jakiś poważny problem, ale, żeby mieć tak słabą kondycję w moim dość młodym jeszcze wieku, to wstyd...
13 marca 2018, 16:46
Dla mnie bezsilność to sytuacja totalnie bez wyjścia - czyli nie w Twoim stylu, że muszę napisać pracę, a jestem zmęczona (bo na to łatwo zaradzić kawą i 100 pajacykami), a sytuacja, w której muszę napisać pracę, ale np. właśnie ktoś mnie okradł i muszę zgłosić kradzież na policję, oni muszą wszystko spisać, w dodatku kupić nowy zamek i go wymienić, poinformować ubezpieczyciela itp. więc nie ma szansy, żebym w ogóle zdążyła tę pracę zacząć.
13 marca 2018, 17:40
Dla mnie w tym momencie bezsilność to to, że od pół roku męczę się ze skórą córki. Ma prawdopodobnie AZS i chodzę z nią non stop do lekarzy, pełno różnych maści i nic nie pomaga. Ona ździera z siebie skórę a ja Jej nie potrafię pomóc i tylko słyszę od rodziny,, no zrób coś w końcu z tym,,
13 marca 2018, 18:04
Ostatnio mnie dopadła w nocy kiedy zaczął mnie boleć ząb. Ból promieniował aż do ucha, a tabletki przeciwbólowe nie pomagały. Spać się nie dało, nic nie przynosiło ulgi a ból można porównać do wbijania wierteł w dziąsło i rwanie ucha jednocześnie. Najgorsza była świadomość, że do dentysty najszybciej się dostanę dopiero za dwa dni. Nigdy wcześniej nie czułam się bardziej bezsilna.. noc trwała jak trzy doby. Brr.. nikomu nie życzę takich wydarzeń.