- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 marca 2018, 19:36
Czy u was tez w pewnym wieku znajomi sie krusza ? Nie maja czasu na rozmowy , spotkania. Najblizej zostaje sie z partnerem i rodzina ?
4 marca 2018, 19:08
Nie wyobrażam sobie, żeby w momencie, gdy dochodzą nowe obowiązki znaleźć dla każdego znajomego tyle samo czasu. Tym bardziej, że z narzeczonym nie mieszkamy w naszym mieście rodzinnym ( a nawet miastach), więc przede wszystkim czas dla rodziny i przyjaciół. Inne spotkania przypadają sporadycznie i nikt nie ma wyrzutów sumienia. A lubimy też wieczory we dwoje, co chyba nie jest niczym dziwnym.
4 marca 2018, 19:24
Normalna sprawa. Taka kolej rzeczy.
4 marca 2018, 22:45
Widzę różnicę między okresem studenckim, a pracującym. Po pracy człowiek częściej marzy po prostu o spokoju, ma też zapewne więcej pieniędzy niż podczas studiów, więc po pracy realizuje się w wielu dziedzinach i ciężko wtedy o rozciągnięcie doby jeszcze na spotkania 3 razy w tygodniu ze znajomymi. W pewnym momencie zaczyna się też mniej imprezować i chit chat nie sprawia takiej przyjemności jak mądrzejsze tematy, głębokie dyskusje i poruszanie prywatnych wątków, więc znajomi, z którymi nie mamy większej zażyłości gdzieś znikają.
U nas większość sparowana, ale niedzieciata, a dajemy radę się widywać raz na miesiąc-półtora na meetingi 2 na 2/3 (mieszkając w tym samym mieście). Częściej serio nie da rady, bo wielu z nich po pracy pada na pysk albo ma inne zajęcia i dopiero po nich pada na pysk, więc zostają weekendy. Niby wszyscy się znają i duże spotkania są możliwe, ale wtedy gada się z każdym tylko chwilkę i nie dowiadujemy się co u żadnego z nich tak naprawdę.
Niby rzadko się widujemy, ale i tak weekendy zabiegane, bo a tu wyjazd, a to rodzinne święto, a to do nas ktoś wpada, a to idziemy na miasto, a to jakieś warsztaty, koncerty, kina. I po maratonie zaplanowanych weekendów mam ochotę po prostu zaszyć się w domu na 2 dni i zniknąć dla świata, a nie nadrabiać zaległości towarzyskie. Życie.