- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 marca 2018, 21:20
W zwiazku jest spoko, raz dobrze raz zle. Ale jak ogladam rożne filmy/ seriale, zaczynam sie rozpływać :D chciałabym czegoś takiego doświadczyć jak w tych filmach. Takiej bezgranicznej miłości, 100%zaagnazowania.
Ostatnio jak obejrzałam greya za bardzo popłynęłam i tak od czasu do czasu o tym rozmyślam
A jak jest u was? Jesteście w takich związkach? :D
1 marca 2018, 21:28
Nie, nie jestem na szczęście w związku z Greyem :) Jamie Dornan był zdecydowanie bardziej atrakcyjny w The Fall imho ;)
1 marca 2018, 21:30
Nie oglądaj tego chłamu dla niedoświadczonych podlotków.
1 marca 2018, 21:38
Nie oglądaj tego chłamu dla niedoświadczonych podlotków.
Co się dziwisz, przecież to taki Kopciuszek, tylko zamiast szklanego pantofelka są zatyczki analne :)
1 marca 2018, 21:46
Tak, takie filmy jak Grey, potrafią zrobić wodę z mózgu. Cóż mogę Ci powiedzieć ? Jestem w świetnym związku, mój mężczyzna jest dla mnie bardzo atrakcyjny, świetnie się dobraliśmy charakterami, bardzo dba o mnie i traktuje jak księżniczkę. Jestem cholernie szczęśliwa i odpowiedziałabym nawet, że jestem w takim związku ( pomijając to, że my niestety nie jesteśmy bogaci), jednak w każdym związku, nawet w takim Greya, pojawiają się choroby, problemy i jeśli nie jest się rzeczywiście miliarderem, trzeba się z tymi problemami mierzyć i nie jest łatwo je pokonać. Jasne, że chciałabym żyć w świecie bez problemów, gdzie wszystko da się załatwić pieniędzmi, które ma się pod dostatkiem, ale niestety bardzo mały procent populacji prowadzi takie życie i niestety życie to nie bajka. Jestem w świetnym związku, jestem spełniona i nie chciałabym być w żadnym innym, ale nie zawsze jest kolorowo - choćby teraz leżę z zapaleniem oskrzeli, mój mężczyzna pada po 12 h pracy, a musimy wspólnymi siłami posprzątać mieszkanie, bo jutro rano przychodzą właściciele po pieniądze, a przy dwóch kotach wiecznie jest burdel.. Problem z dupy wzięty, ale dla człowieka, który spał 4 h i pracował ponad 12 h, serio to problem się zebrać do sprzątania, podobnie dla osoby, która leży z gorączką i zapaleniem oskrzeli.. jasne, że w takim momencie chciałabym się przenieść do bajki, gdzie przyjdzie wynajęta za pieniądze Pani do sprzątania i ogarnie nam wszystko na błysk, najlepiej nie dając odczuć swojej obecności, ale jednak trzeba się zmierzyć z problemami dnia codziennego. W takich sytuacjach łatwo się posprzeczać, ale najważniejsze to pamiętać, czemu jest się z tym człowiekiem i za co się go kocha, no i zachować wzajemny szacunek i zrozumienie.
1 marca 2018, 21:48
No niestety, japo niemal każdym filmie romantycznym, bądź pogduszkom na vitalii myślę, że jednak mój związek jest zły. A co myślę, jak otrzeźwieję? Że prawdziwy związek to taki, gdzie możesz sobie powiedzieć o wszystkim i pierdzieć po grochu przytulając się, to tyle. Myśle, że naprawdę więcej powinno być filmów o "prawdziwej miłości", nie greju czy innych step upach itp.
1 marca 2018, 21:54
Jestem w takim związku, tzn. z całkowitym oddaniem, obecnie pelnym poświęceń... Wiemy o sobie wszystko, dzielimy się każdą myślą i emocją. Wiem ze on kocha mnie absolutnie i akceptuje we mnie wszystko (a naprawdę często nie jest łatwo mnie znieść i ze mną wytrzymać ;)), umieramy z tęsknoty za sobą, a kiedy jesteśmy razem, to nie mozemy się od siebie odkleic, doslownie. Śmiejemy się razem, przekomarzamy, wyglupiamy, placzemy, milczymy, sprzeczamy się i natychmiast godzimy. Czytamy sobie w myślach, w minkach i spojrzeniach :), on rozumie mnie bez słów, jak nikt nigdy przedtem... I po raz pierwszy ufam, tak do końca. Nie jest idealnie, różowo i beztrosko, bo walczymy z problemami i wcale nie jest latwo, ale jestem pewna, ze warto.
A Grey'a nie oglądałam ani nie czytalam :P.
1 marca 2018, 22:42
z Greyem nie jestem i nie bylam. w ogole jakos nie mam parcia na zwiazki. poki co na koncie mam same niewypaly. zwlaszcza ostatni, bardzo toksyczny zwiazek, z ktorego nie tak latwo udalo mi sie wyplatac. jestem szczesliwa sama ze soba. status "w zwiazku" nie sprawilby, ze czulabym sie jakos lepiej. nie uzalezniam swojego szczescia od bycia z kims. nie mam nic przeciwko poznaniu kogos, daniu komus szansy, ale na pewno szukam nikogo na sile. uwazam, ze lepiej jest byc samemu, niz dzielic zycie z nieodpowiednia osoba (ktora np. nas nie szanuje, nie docenia, wykorzystuje, oszukuje itp. itd). kazdy z nas ma dosc swoich wlasnych problemow, z ktorymi borykamy sie kazdego dnia. jesli mialabym sie wpakowac w zwiazek, to tylko jezeli bylabym w 100% pewna tej drugiej osoby. nie jestem juz nastolatka, szkoda zycia na pomylki. dosyc ich juz mam za soba.