Temat: Alkoholizm-choroba czy slaby charakter

Do napisania tego tematu natknal mnie dziesiejszy post dziewczyny ktora chce ukladac diete pod picie. Wiadomo-redukcja. Nie twierdze bron boze ze trzeba byc abstynentem. Wszystko dla ludzi. Kiedy wedlug Was zaczyna sie problem?

Czy uwazcie ze alkoholizm to choroba czy slabosc charakteru?  Jaki macie stosunek do ludzi pijacych? Gardzicie nimi czy wspolczujecie? A moze jeszcz3 cos innego?

lulubu napisał(a):

.king. napisał(a):

lulubu napisał(a):

.king. napisał(a):

Przede wszystkim są dwie odmiany uzależnienia - fizyczne i psychiczne. Fizyczne to codzienne podawanie organizmu minimalnej dawki czystego alkoholu, która prowadzi do owego uzależnienia. Są to np. 2 piwa dziennie codziennie. Skutkiem uzależnienia fizycznego jest m.in. delirium tremens, padaczka alkoholowa, które mają też swoją śmiertelność.Uzależnienie psychiczne to gdy ktoś ucieka w alkohol, unika rozwiązywania problemów, zamiast tego znajduje ukojenie pod wpływem %. Często wtedy wali się życie, rozpada rodzina, zwalniają z pracy za porzucenie obowiązków.Wiadomo, że obydwa uzależnienia mogą też występować razem, ale nie muszą.Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Czy gardzę? Generalnie nie gardzę ludźmi, więc nie. Alkoholizm to na początku chwile słabości, które potem zamieniają się w chorobę.Jeśli pytasz o konkretne dawki - jak ktoś ma niezdrową relację z alkoholem to nie powinien pić w ogóle, nawet raz na rok. Jak ktoś nie ma problemu to moim zdaniem raz 1-2 tyg jest zupełnie wystarczające + zadnych przeciwwskazan do lampki wina do obiadu.
Niestety wg Tej Pani 1-2 tyg znaczy, że Twoje życie kręci się wokół alkoholu...Myślę, że każdy kto ma słabość do alkoholu, zdaje sobie z tego sprawę. Na zasadzie... czy to co robię to już problem czy jeszcze nie. Ktoś może dużo imprezować... ale patrząc na taką osobę, od razu nie widzi się alkoholika, tylko imprezowicza. Znam osoby które lubią np w weekend napić się wina i siedzieć pod kocem oglądając film... czy to też już alkoholizm?Myślę raczej, że tutaj chodzi już o jakąś niezdrową relacje z alkoholem. 
To Ty nie zdajesz sobie sprawy ilu alkoholików się wypiera owego problemu :-))). Znam jednego po delirium tremens, około 60-lat, rodzina dawno uciekła, a on dalej twierdzi, że tylko lubi smak piwa.Niezdrową relację z alkoholem można mieć nawet pijąc raz w miesiącu wino pod kocem. Częstotliwość tak naprawdę niczego nie definiuje. Relacja trwa, alkoholikiem jest się do końca życie nawet jak nie pije się od lat.
ok... to w takim razie jeżeli częstotliwość nie definiuje... to idąc w druga stronę... można pić dużo i często, a nie być alkoholikiem?

Wg mnie lepiej mało, a często niż dużo naraz, czy w ciągu...Przykładowo- ja piję dużo; w weekendy, czasem w tygodniu piwko lub dwa. I tak cały czas. Nie chodzę pijana, nie zawalam przez to pracy, życia itp.

Mój znajomy cieciu z pracy- nie pije 2 tygodnie, miesiąc, 3 miesiące. A potem jak już zacznie to kilka dni, tydzień pod rząd i to naprawdę ilości zaporowe- zawala pracę, śpi byle gdzie, rzyga byle gdzie, wyrzucają go z domu.

Z tym właśnie mi się kojarzy alkoholizm- z brakiem umiaru. Jak wypiję 3-4 piwa i wiem "dość". Nie zdarzyła mi się sytauacja, abym się przewracała. On pije i pije póki "nie padnie".

Każde uzależnienie to brak umiaru. Czy to alkohol, czy obżarstwo, czy seks.

niektorym wspolczuje, niektorymi gardze.(tajemnica) niektorzy pija, bo to jest ich sposob na radzenie sobie z problemami. a raczej na ucieczke przed nimi .. cos sie wali, zalicza jakas zyciowa pogazke, osiagna dno dna -siegaja po flaszke. inni chleja doslownie z nudow. czesto nie maja pracy, rodziny, zainteresowan, obowiazkow, noo nie maja nicc i picie jest dla nich forma rozrywki, nawykiem, czyms co nadaje zyciu sens.

lulubu napisał(a):

.king. napisał(a):

lulubu napisał(a):

.king. napisał(a):

Przede wszystkim są dwie odmiany uzależnienia - fizyczne i psychiczne. Fizyczne to codzienne podawanie organizmu minimalnej dawki czystego alkoholu, która prowadzi do owego uzależnienia. Są to np. 2 piwa dziennie codziennie. Skutkiem uzależnienia fizycznego jest m.in. delirium tremens, padaczka alkoholowa, które mają też swoją śmiertelność.Uzależnienie psychiczne to gdy ktoś ucieka w alkohol, unika rozwiązywania problemów, zamiast tego znajduje ukojenie pod wpływem %. Często wtedy wali się życie, rozpada rodzina, zwalniają z pracy za porzucenie obowiązków.Wiadomo, że obydwa uzależnienia mogą też występować razem, ale nie muszą.Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Czy gardzę? Generalnie nie gardzę ludźmi, więc nie. Alkoholizm to na początku chwile słabości, które potem zamieniają się w chorobę.Jeśli pytasz o konkretne dawki - jak ktoś ma niezdrową relację z alkoholem to nie powinien pić w ogóle, nawet raz na rok. Jak ktoś nie ma problemu to moim zdaniem raz 1-2 tyg jest zupełnie wystarczające + zadnych przeciwwskazan do lampki wina do obiadu.
Niestety wg Tej Pani 1-2 tyg znaczy, że Twoje życie kręci się wokół alkoholu...Myślę, że każdy kto ma słabość do alkoholu, zdaje sobie z tego sprawę. Na zasadzie... czy to co robię to już problem czy jeszcze nie. Ktoś może dużo imprezować... ale patrząc na taką osobę, od razu nie widzi się alkoholika, tylko imprezowicza. Znam osoby które lubią np w weekend napić się wina i siedzieć pod kocem oglądając film... czy to też już alkoholizm?Myślę raczej, że tutaj chodzi już o jakąś niezdrową relacje z alkoholem. 
To Ty nie zdajesz sobie sprawy ilu alkoholików się wypiera owego problemu :-))). Znam jednego po delirium tremens, około 60-lat, rodzina dawno uciekła, a on dalej twierdzi, że tylko lubi smak piwa.Niezdrową relację z alkoholem można mieć nawet pijąc raz w miesiącu wino pod kocem. Częstotliwość tak naprawdę niczego nie definiuje. Relacja trwa, alkoholikiem jest się do końca życie nawet jak nie pije się od lat.
ok... to w takim razie jeżeli częstotliwość nie definiuje... to idąc w druga stronę... można pić dużo i często, a nie być alkoholikiem?

O ile się nie pije tyle, żeby uzależnić się fizycznie - tak, można.

Tak naprawdę, ciężko stwierdzić kiedy zaczyna się problem. Nie trzeba chodzić codziennie kompletnie pijanym, żeby być alkoholikiem. Wypicie 2-3 razy w tygodniu też nie musi oznaczać, że ktoś jest uzależniony. Są dni, że wieczorem naleje sobie lampkę wina, lub odrobinę whisky kilka razy w tygodniu, a niekiedy nie tykam alkoholu przez dłuższy czas. Moje myśli nie krążą w okol picia i nie uważam, żebym miała jakikolwiek problem. Sama czasem zastanawiam się jak ludzie doprowadzają się do upadku na samo dno. Wiadomo, że zazwyczaj zapijanie problemów jest początkiem choroby, ale przecież nie każdy szuka pocieszenia w kieliszku. Ostatnio była w moim mieście głośna sprawa. Mlody chłopak zabił konkubenta matki, a ją samą ranil. Ludzie zbierali podpisy wstawiając się za chłopakiem, bo niby grzeczny, pracowity. Pracował, płacił rachunki, kupował jedzenie, a matka wszystko mu sprzedawała, nawet buty, zeby mieć na alkohol. Ponoć od wielu lat chłopak przeżywał piekło, był bity, wyzywany i ponizany. Nie wytrzymal i po sprzedaży kolejnych jego rzeczy przez matkę doszło do awantury, która miała tragiczny finał. Jak się okazało matka chłopaka jest moją koleżanką ze szkolnej ławy, kurczę no...to porządna dziewczyna była. Wiem, że zaliczyła wpadkę, ojciec chłopaka zostawił ją, ale jakoś sobie na początku radziła. Byłam u niej jak młody był malutki, starała się, chodziła do pracy. Wydawało by sie, że wszystko jest ok. Później kontakt nam się urwał całkowicie. Sorry, że sie tak rozpisalam, ale ciągle się zastanawiam, czy gdyby drogi nam się nie rozeszły ( ja miałam już swoją rodzinę) mogła bym jej w jakikolwiek sposób pomóc. Jak bardzo w życiu jej nie wyszło, że zaczęła topic smutki w alkoholu i niszczyć życie swoje i syna?

Kiedyś słyszałam taką fajną definicję nałogu. Że nałóg jest wtedy, kiedy czujesz przymus. Nie ważne, czy to wino to lampka raz w tygodniu, raz dziennie czy raz w miesiącu - jeżeli czujesz przymus jej wypicia, to jesteś uzależniony. 

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

Kiedyś słyszałam taką fajną definicję nałogu. Że nałóg jest wtedy, kiedy czujesz przymus. Nie ważne, czy to wino to lampka raz w tygodniu, raz dziennie czy raz w miesiącu - jeżeli czujesz przymus jej wypicia, to jesteś uzależniony. 

Uzależnienie ≠ alkoholizm.

rzadkistolec napisał(a):

Corinek napisał(a):

Kiedyś słyszałam taką fajną definicję nałogu. Że nałóg jest wtedy, kiedy czujesz przymus. Nie ważne, czy to wino to lampka raz w tygodniu, raz dziennie czy raz w miesiącu - jeżeli czujesz przymus jej wypicia, to jesteś uzależniony. 
Uzależnienie ? alkoholizm.

SJP: Alkoholizm - uzależnienie od alkoholu

Pasek wagi

Ile alkoholików tyle modeli picia sa tacy co piją codziennie przez ileś tam dni czy miesiąc potem nie piją 3 miesiące i znów wpadają w ciąg, są uzależnieni co piją co tydzień a jeżeli tego nie zrobią czują fizyczny i psychiczny dyskomfort, więc w końcu się napiją, są tacy co to sobie pijają po 40-60 ml alkoholu i sobie nie wyobrażają bez tego dnia, a najgorsi są tacy alkoholicy (osobiście ich nie lubię, nie jest mi ich żal i  życzę im wszystkiego najgorszego) co po prostu lubią wódę, lubią ją chlać bo uwielbiają być pijani i piją ją w dużych ilościach przy każdej możliwej okazji a wynajdują te okazje wyjątkowo sprawnie, a jeszcze jest gorzej jak po alkoholu się awanturują i są agresywni. 

Żeby sprawdzić czy ma się już problem z alkoholem wystarczy odstawić alkohol i jeżeli czuje się właśnie dyskomfort że się nie napiło, czy odlicza się czas do następnego napicia to ma się problem.

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

lulubu napisał(a):

.king. napisał(a):

Przede wszystkim są dwie odmiany uzależnienia - fizyczne i psychiczne. Fizyczne to codzienne podawanie organizmu minimalnej dawki czystego alkoholu, która prowadzi do owego uzależnienia. Są to np. 2 piwa dziennie codziennie. Skutkiem uzależnienia fizycznego jest m.in. delirium tremens, padaczka alkoholowa, które mają też swoją śmiertelność.Uzależnienie psychiczne to gdy ktoś ucieka w alkohol, unika rozwiązywania problemów, zamiast tego znajduje ukojenie pod wpływem %. Często wtedy wali się życie, rozpada rodzina, zwalniają z pracy za porzucenie obowiązków.Wiadomo, że obydwa uzależnienia mogą też występować razem, ale nie muszą.Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Czy gardzę? Generalnie nie gardzę ludźmi, więc nie. Alkoholizm to na początku chwile słabości, które potem zamieniają się w chorobę.Jeśli pytasz o konkretne dawki - jak ktoś ma niezdrową relację z alkoholem to nie powinien pić w ogóle, nawet raz na rok. Jak ktoś nie ma problemu to moim zdaniem raz 1-2 tyg jest zupełnie wystarczające + zadnych przeciwwskazan do lampki wina do obiadu.
Niestety wg Tej Pani 1-2 tyg znaczy, że Twoje życie kręci się wokół alkoholu...Myślę, że każdy kto ma słabość do alkoholu, zdaje sobie z tego sprawę. Na zasadzie... czy to co robię to już problem czy jeszcze nie. Ktoś może dużo imprezować... ale patrząc na taką osobę, od razu nie widzi się alkoholika, tylko imprezowicza. Znam osoby które lubią np w weekend napić się wina i siedzieć pod kocem oglądając film... czy to też już alkoholizm?Myślę raczej, że tutaj chodzi już o jakąś niezdrową relacje z alkoholem. 
Ów Pani już ma blokadę :) Natomiast dla innych zainteresowanych tematem - zgadzam się z King w 100% :)

Ów Pan, owemu Panu;

Owa Pani; owej Pani

Owe dziecko, owemu dziecku.

uzaleznienie to stan regularnosci. cos co staje sie nawykiem, codziennoscia, rutyna. nie musimy miec na to ochoty, po prostu to robimy. uzaleznieni od jedzenia, wpychaja w siebie niezliczone ilosci przezroznych produktow, niekoniecznie do siebie pasujacych, niekoniecznie ladnie podanych. moze byc byle jak, byle co, byleby bylo tego duzo. zeby zaspokoic swoje pragnienie. tak samo wygladaja inne uzaleznienia -od picia, sportu, hazardu, urzadzen elektronicznych. uzalezniony od gier komputerowych potrafi calymi dniami i nocami nie rozstawac sie z komputerem /laptopem /tabletem. tracac poczucie czasu, zaniedbujac swoje obowiazki, zapominajac o rodzinie i znajomych, rezygnujac nawet z jedzenia -liczy sie tylko gra, reszta poczeka. a alkoholik ma flaszke. nie musi miec towarzysza, zeby ja wypic. nie pije dla smaku. wazne, zeby wypic do dna. wazne, zeby na jutro tez byla flaszka. lepiej jednak isc po nia jutro, bo jesli balaby kupiona z wyprzedzeniem, to prawdopodobnie z wyprzedzeniem tez zostalaby oprozniona. jesli ktos pije codziennie -niewazne jakie ilosci, nie potrzebuje do piwa kompana, w zasadzie to zamiast spotkac sie ze znajomymi woli zdenkowac flaszke w domowym zaciszu, nie musi to byc koniecznie wieczor -drink w ciagu dnia tez dobrze wchodzi, a juz zwlaszcza po pracy, zeby rozladowac napiecie i stres, a w sumie to po co sie bawic w drinkowanie i rozcienczac? czysta bardziej kopie, wyjdzie taniej i wiecej .. :x uzaleznienie pojawia sie stopniowo. nikt nie staje sie alkoholikiem z dnia na dzien.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.