Temat: Nie umiem jeździć!

Hej,

Piszę do Was zdenerwowana i roztrzęsiona, więc proszę wybaczyć mi ewentualne literówki czy przecinki. Właśnie wróciłam z dwudziestej ósmej godziny jazdy. Dostałam innego instruktora niż zwykle. I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa. Matka w domu powiedziała, że w takim razie mam zrezygnować i taka osoba jak ja, z takimi zaburzeniami koncentracji nie powinna mieć prawka i mam sobie odpuścić (zapłaciłam 1300 zł z góry). A wy jak uważacie - każdy czy nie wszyscy powinni mieć prawko? 

Pasek wagi

Olkeens napisał(a):

Ja mam prawko 3 albo 4 lata i nie jeżdżę, bo się boję. I nie chodzi tu o umiejętności, bo ja umiem jeździć, ale boję się, że nie zauważę znaku STOP i spowoduje wypadek. Mam to od czasu, kiedy właśnie nie widziałam tego znaku, ale na szczęście nikt wtedy nie jechał, jednak miałam wyrzuty sumienia. Za jakiś miesiąc moja kuzynka jechała z bratem i kolegą, dopiero co odebrała prawo jazdy, nie zauważyła znaku, spowodowała wypadek a kuzyn zmarł na miejscu. :( A odpowiadając na Twoje pytanie, to uważam że nie wszyscy mają ten "dryg". Ale może daj sobie jeszcze trochę czasu i podejdz do tematu ze spokojem. :)
też mam prawko i też panicznie boję się jechać a jak jadę to uważam strasznie i nie pcham się w miejsca gdzie wiem że mogę sobie nie poradzić 

Pasek wagi

dokup po prostu jazdy u tego instruktora, tak żebyś się czuła pewniej. Bez sensu rezygnowac jak już kupa kasy w to poszła... powodzenia :)

ja uważam, ze pora dojrzeć i przestać spowiadać się ze swojego życia ze szczegółami matce, która jest toksyczna jeśli tak cię gnoi. nie opowiadaj jej i tyle, jak zapyta to powiedz że byłaś, pojeździłaś, ciągle się czegoś nowego uczysz. zero gadania o swoich minusach, tylko chwal się swoimi sukcesami. zamiast mówić, ze kiepsko ci idzie i się żalić to możesz po prostu powiedzieć pod koniec - jeśli musisz mówić gdzie się wybierasz - że nie czujesz się wystarczająco pewnie np. parkując i postanowiłaś wykupić kolejne godziny. i wykup je i rób to co uważasz że jesteś w tym słaba. ja miałam kiepskiego instruktora, ciągle jeżdziliśmy po mieście, żadnego raz mi pokazał jak parkować, nie robiliśmy trudnych skrzyżowań. gdy przypadkiem pod koniec trafiłam na innego instruktora, który zaczął jeżdzić ze mną po innych drogach to złapałam się za głowę. przy następnej jeżdzie z moim instruktorem byłam twarda i mówiłam sam co robimy. facet mnie nie słuchał i ciągle próbował ciągać po prostych światłach, więc podniesionym głosem musiałam żądac i zmiękł - mówiłam ,,nie chcę tego robić bo to umiem, nie umiem parkować, chce jechać parkować", jak dalej mnie ciągał gdzie indziej to mówiłam ,,marnuję czas, to umiem, w ogóle nie przerabiamy tego czego nie umiem, chcę parkować", gdy zaparkowaliśmy raz i znów próbował mnie ciągać po prostych drogach to musiałam dalej twardo mówić ,,nie, jeszcze się nie nauczyłam, nie czuję się pewnie, chcę dzisiaj zaparkować kilkadziesiąt razy, tracimy mój czas za który płacę, a nie nauczył mnie pan". zwyczajnie musiałam mu co chwilę zarzucać, że specjalnie nie uczy mnie, żebym wykupowała więcej jazd, mówić czego nie umiem i co - nie chcę robić, ale co będe robić, bo nie umiem i chcę się nauczyć, a on w ogóle mnie nie uczy. oczywiście za póxno się za to wzięłam, nie zdałam i musiałam dokupowac jazdy, poprosiłam o innego instruktora i też musiałam żądać robienia konkretnych manewrów, bo chcieli mnie wozić po prostych drogach, np za miasto ekspresówką ;/. to okazja do dobrej nauki. nie mów też mamie o egzaminie, idź na niego i jak zdasz to się pochwalisz, jak nie to nic nie powiesz i jeśli się będzie dopytywała o termin to powiedz że musieli ci przesunąć bo np egzaminatorów na ten dzień który miałaś wyznaczony było za mało bo coś się któremuś stało. odetniesz pępowinę od matki i nauczysz się wymagać od innych usług za które zapłaciłaś. w szkole jazdy poproś tż o innego instruktora, jak się będa dopytywac to mozesz powiedzieć, że po jeżdzie z innym instruktorem widzisz, że ktoś inny cię lepiej uczy, a z tamtym nawet nie wyłapałaś że jakieś błędy robisz, nie zwracał ci uwagi i czujesz się przez to niepewnie na drodze. u mnie był taki problem gdy szłam do szkoły to powiedzieć, że mój instruktor był szefem tej szkoły jazdy i wyszedł z gabinetu gdy to mówiłam sekretarce :p. nie zawstydziłam się i mina mu zrzędła :p

mines napisał(a):

ja uważam, ze pora dojrzeć i przestać spowiadać się ze swojego życia ze szczegółami matce, która jest toksyczna jeśli tak cię gnoi. nie opowiadaj jej i tyle, jak zapyta to powiedz że byłaś, pojeździłaś, ciągle się czegoś nowego uczysz. zero gadania o swoich minusach, tylko chwal się swoimi sukcesami. zamiast mówić, ze kiepsko ci idzie i się żalić to możesz po prostu powiedzieć pod koniec - jeśli musisz mówić gdzie się wybierasz - że nie czujesz się wystarczająco pewnie np. parkując i postanowiłaś wykupić kolejne godziny. i wykup je i rób to co uważasz że jesteś w tym słaba. ja miałam kiepskiego instruktora, ciągle jeżdziliśmy po mieście, żadnego raz mi pokazał jak parkować, nie robiliśmy trudnych skrzyżowań. gdy przypadkiem pod koniec trafiłam na innego instruktora, który zaczął jeżdzić ze mną po innych drogach to złapałam się za głowę. przy następnej jeżdzie z moim instruktorem byłam twarda i mówiłam sam co robimy. facet mnie nie słuchał i ciągle próbował ciągać po prostych światłach, więc podniesionym głosem musiałam żądac i zmiękł - mówiłam ,,nie chcę tego robić bo to umiem, nie umiem parkować, chce jechać parkować", jak dalej mnie ciągał gdzie indziej to mówiłam ,,marnuję czas, to umiem, w ogóle nie przerabiamy tego czego nie umiem, chcę parkować", gdy zaparkowaliśmy raz i znów próbował mnie ciągać po prostych drogach to musiałam dalej twardo mówić ,,nie, jeszcze się nie nauczyłam, nie czuję się pewnie, chcę dzisiaj zaparkować kilkadziesiąt razy, tracimy mój czas za który płacę, a nie nauczył mnie pan". zwyczajnie musiałam mu co chwilę zarzucać, że specjalnie nie uczy mnie, żebym wykupowała więcej jazd, mówić czego nie umiem i co - nie chcę robić, ale co będe robić, bo nie umiem i chcę się nauczyć, a on w ogóle mnie nie uczy. oczywiście za póxno się za to wzięłam, nie zdałam i musiałam dokupowac jazdy, poprosiłam o innego instruktora i też musiałam żądać robienia konkretnych manewrów, bo chcieli mnie wozić po prostych drogach, np za miasto ekspresówką ;/. to okazja do dobrej nauki. nie mów też mamie o egzaminie, idź na niego i jak zdasz to się pochwalisz, jak nie to nic nie powiesz i jeśli się będzie dopytywała o termin to powiedz że musieli ci przesunąć bo np egzaminatorów na ten dzień który miałaś wyznaczony było za mało bo coś się któremuś stało. odetniesz pępowinę od matki i nauczysz się wymagać od innych usług za które zapłaciłaś. w szkole jazdy poproś tż o innego instruktora, jak się będa dopytywac to mozesz powiedzieć, że po jeżdzie z innym instruktorem widzisz, że ktoś inny cię lepiej uczy, a z tamtym nawet nie wyłapałaś że jakieś błędy robisz, nie zwracał ci uwagi i czujesz się przez to niepewnie na drodze. u mnie był taki problem gdy szłam do szkoły to powiedzieć, że mój instruktor był szefem tej szkoły jazdy i wyszedł z gabinetu gdy to mówiłam sekretarce :p. nie zawstydziłam się i mina mu zrzędła :p

super dziewczyna, mi nawet nie przyszlo do glowy ze swoja instruktorke powinnam zjechac (mialam podobna sytuacje ale nie bylam swiadoma czego od niej wymagac) , masz racje i gratuluje ci tej sily.

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Dopiero teraz mam czas, zeby przeczytac co napisalas...Jej..dziewczyno, wez oddech, naprawde i nie traktuj wpisow na vitalii tak serio. Tak jak ci pisalam, ledwo looknelam na Twoj wpis  i nie mialam czasu, aby Ci odpisywac, a juz w ogole czytac, a ty potraktowalas sprawe smiertelnie powaznie...Oddech i spokojnie... To nie katastrofa, czy doczytalam tak jak sobie zyczylas, ze wszystkimi przecinkami, kropkami itd. Nie wszyscy ludzie zyja forum na vitalii.

A jednak wciąż do tego wracasz i odpowiadasz... I próbujesz mnie przekonać do swoich racji, albo może wyjaśnić, o co Ci chodzi. Ale oczywiście to ja traktuję poważnie i ja przeżywam, nie?

kropka36 napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Dopiero teraz mam czas, zeby przeczytac co napisalas...Jej..dziewczyno, wez oddech, naprawde i nie traktuj wpisow na vitalii tak serio. Tak jak ci pisalam, ledwo looknelam na Twoj wpis  i nie mialam czasu, aby Ci odpisywac, a juz w ogole czytac, a ty potraktowalas sprawe smiertelnie powaznie...Oddech i spokojnie... To nie katastrofa, czy doczytalam tak jak sobie zyczylas, ze wszystkimi przecinkami, kropkami itd. Nie wszyscy ludzie zyja forum na vitalii.
A jednak wciąż do tego wracasz i odpowiadasz... I próbujesz mnie przekonać do swoich racji, albo może wyjaśnić, o co Ci chodzi. Ale oczywiście to ja traktuję poważnie i ja przeżywam, nie?

(strach)(spi)(noc)

Tylko ja zapłaciłam za swój kurs ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy, matka z ojcem złotówki mi na to nie dali :) 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.