- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 listopada 2017, 21:19
Hej. Piszę do was, bo nie mam się komu wyżalić. Jest 2 miesiąc studiów, a ja nie daje sobie już rady. Nie wiem czy to ja jestem jakaś ułomna, czy początki zawsze są takie trudne, ale: Studiuję Międzynarodowe stosunki gospodarcze, zawsze byłam średnia z matmy, ale wykułam co dałam radę na tą maturę i napisałam na te 70%. Przy rekrutacji na ten kierunek matma nie była wymagana i w panie jest tylko semestr, wszyscy mówili, że spoko, że da się przeżyć nawet dla osób po podstawie. No i jestem. I nie daje rady. Uczę się ile daje rady, chodzę na korepetycje, ale prowadzący właśnie wrzucił przykładowe kolokwium i nie umiem się samodzielnie zabrać za ani 1 zadanie. Po prostu jestem załamana, to nie tak miało być. Dzisiaj zawaliłam przez jeden głupi błąd w dzieleniu całe kolokwium, do którego na prawdę byłam przygotowana. po prostu czuję, jakby wszystko mi się waliło, to miasto i te studia zawsze były moim marzeniem, a tymczasem nic nie jest takie jak powinno być. Ciągle chce mi się płakać i dostaje nerwobóli przed zajęciami z matematyki. Czuję się najgorsza i najbardziej tępa na zajęciach. Dodatkowo fakt, że jestem po technikum i i tak jestem rok do tyłu za innymi wpędza mnie w okropne poczucie mniejszości. Czy te początki zawsze tak wyglądają czy faktycznie ze mną jest coś nie tak? :(
20 listopada 2017, 22:29
Nie wiem dlaczego ludzie mają problem z matmą, przecież to nic takiego, w porównaniu np, z fizyką. Korepetycje miałaś więc nie rozumiem o co chodzi. Kolejna kwestia dzisiejsza matura z matmy to jest jakaś kpina, poziom na uczelni jest wyższy niż te matury i jak ja studiowałam to już wykładowcy narzekali, ze teraz musza douczać studentów tego co powinni wiedzieć po szkole średniej. Skoro to był Twój wymarzony kierunek to nie masz innego wyjścia tylko wziąć się w garść. Jest dopiero listopad, kolokwia można poprawiać, a do samej sesji sporo czasu, matematyki masz tylko 1 semestr. Wyjdź gdzieś przewietrz się, może zapisz się na jakieś zajęcia wymagające opanowania, rozluźnij się. Matematyka nie jest trudna naprawdę. Rób najpierw podstawowe zadania do znudzenia, potem dokładaj sobie poziomów. Ja chodziłam do mat-fiz i nawet jak nie mieliśmy nic zadane kupowałam dodatkowe ćwiczenia i dla własnej przyjemności i rozwoju umysłu w domu rozwiązywałam, aż stawało się to nudne, bo matematyka jest nudna jak się ją pozna. Matematyka to troszkę myślenia i dużo schematów, wzorów, które się podstawia, wykorzystuje. Z doświadczenia Ci powiem, że jak w matematyce masz problem to najlepiej siąść samemu i znaleźć rozwiązanie, kombinować, niż dostać wszystko od kogoś na tacy,bo jak sama zrozumiesz to zapamiętasz. Matematyka wymaga rozmysłu, trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, uważać na wszystko, można umieć zrobić całe zadanie, ale wyłożyć się na prostym działaniu, to uczy dokładności, precyzji. opanowania. kiedyś były takie matury, że nie było poziomów podstawowy/rozszerzony, ani nie zbierało się jakiś procentów, trzeba było ileś zadań mieć zrobionych na 7 punktów z 10,czyli trzeba było umieć kilka trudnych wielopunktowych zadań łączących rózne dziedziny matematyki rozwiązać prawie do końca, nie zaliczało się matury mając np, po 5 punktów z każdego zadania. Uczelnia nie będzie obniżała poziomu, bo poziom matur jets żenujący zwłaszcza poziom podstawowy - serio ja na tym poziomie matmę miałam w podstawówce. Nie było jakiś bzdurnych testów, trzeba było z boku napisać sposób uzyskania rozwiązania i przynajmniej nauczyciel widział czy ktoś rozumie. Czego ty się spodziewałaś na studiach ? Poziomu podstawówki ? Domyślam się, że na uczelni macie prawdziwą matematyką wymagającą przeprowadzenia dowodu , a nie jakieś gówniane testy. Nie wiem do jakiej szkoły chodziłaś, ale wybór szkoły ma fundamentalne znaczenie, Szkoła średnia ma przygotować do studiów. Z mojej szkoły jak ludzie wychodzili to przez 1 rok na studiach nudzili się i zaliczali wszystko na 5, bo to były dla nich tylko powtórki. Znajdź kogoś z porządnego liceum niech ci załatwi książki/zeszyty z klasy mat-fiz usiądź i poczytaj, popatrz.
Ja rozumiem Twoje zażenowanie poziomem matury, może ta jest, faktycznie, ale to niestety nie ja ustalam takie rzeczy i po prostu jestem zaskoczona, bo myslalam, ze jesli przy rekrutacji nie jest wymagana matematyka, bo dostalam sie z geografia i angielskim to wszyscy prowadzacy maja swiadomosc, ze duzo osob będzie wlasnie po takim poziomie podstawy jaki jest i nie moze byc ona jakas wlasnie nieosiagalna dla tych osob.
A z tym moim kolokwium to jest tak, ze na zajeciach te zadania byly owszem trudne, ale przynajmniej wiedzialam od czego zaczac, a na tym przykladowym nie rozumiem w ogole polecenia, to jak kosmos dla mojego mózgu, po pare zagadnien upchnięte w jedno polecenie, ja sie na prawdę tak bardzo staram, ale czuje sie jak kompletny przygłup po prostu. Żeby było śmieszniej to własnie wcale nie jest tak, że nie miałam pojęcia wokół jakich tematów będę się obracać na uczelni (oczywiście pomijając matematykę), bo jestem po technikum ekonomiczny i teraz też wybralam uczelnie ekonomiczną, ale po prostu mam wrażenie, że jestem kompletną idiotką, stracilam motywacje do wszystkiego
20 listopada 2017, 22:31
a co do tematow z matmy to to zapowiedziane kolokwium obejmuje logikę, teorię mnogości, odwzorowania, relacje i zahacza o kolejny dział czyli pochodne. Nawet te głupie pochodne to tylko wzory, a na ćwiczeniach mamy takie przykłady, że w jedną pochodną jest upchane 10 innych wzorów i i tak się gubię i raz wyjdzie raz nie wyjdzie, po prostu jestem załamana
20 listopada 2017, 22:36
Znasz kurs etrapez? Jest genialny, ja dzięki temu nadrobiłam w 2 tygodnie semestr matematyki. Wszystko jest o wiele prościej wytłumaczone niż na zajęciach.
Rowniez polecam.
Pierwszy rok jest dla wiekszosci najtrudniejszy (nie tylko ze wzgledu na poziom, a na ilosc materialu, ktory musisz przyswoic w krotkim czasie). Nie poddawaj sie :)
20 listopada 2017, 22:38
Rowniez polecam.Pierwszy rok jest dla wiekszosci najtrudniejszy (nie tylko ze wzgledu na poziom, a na ilosc materialu, ktory musisz przyswoic w krotkim czasie). Nie poddawaj sie :)Znasz kurs etrapez? Jest genialny, ja dzięki temu nadrobiłam w 2 tygodnie semestr matematyki. Wszystko jest o wiele prościej wytłumaczone niż na zajęciach.
wszyscy polecają, probowalam, ale te zadania, ktore przerabia etrapez, przy tym co mam na ćwiczeniach, to jes taki przeskok poziomow ze masakra, ale przysiade przed tym kolosem z nim na pewno.
20 listopada 2017, 22:46
To już w ogóle nie rozumiem jak po technikum ekonomicznym można zdawać maturę z matmy na podstawie, a potem jeszcze startować na uczelnie ekonomiczną. Kiedyś tak nie było, jak człowiek skończył mat-fiz to maturę z matmy miał na dużo wyższym poziomie niż wszyscy , a teraz technikum ekonomiczne pozwala na zdawanie matmy w podstawie,
Tak wygląda matematyka, ze jest jedno zadanie i wykorzystuje wiedzę z kilku dziedzin, więc najpierw musisz ćwiczyć pojedyncze działy, pojedyncze wzory, a potem przechodzić do bardziej skomplikowanych zadań i na końcu robić te, które dotyczą kilku działów. Tak jak najpierw człowiek uczy się równań z jedną niewiadomą, potem z dwoma, potem z trzema, czterema itd.
Dasz rade jak sie sprężysz, ale masz spore zaległości z technikum. To naprawdę nie jest trudne , wszystko jest logiczne i jeśli człowiek uczy się tego po kolei da radę. Ja np, zdawałam maturę z historii ale nikt na to nie patrzył i w 4 klasie musiałam razem z resztą przygotowywać się do matury z matmy , bo na tym koncentrował się materiał. Musiałam pisać z nimi sprawdziany i robić z nimi zadania łączące kilka działów co wymuszało na mnie powtórkę całego materiału z liceum , powiem ci, że jak się człowiek cały czas systematycznie uczył to naturalnie jakoś wychodziło , zajrzało się do zeszytu i już wszystko się przypominało, a potem zadania łączące działy były jak chleb powszedni.
20 listopada 2017, 23:13
Nie żebym chciała Cię obrazić, czy coś - ale te 70% z podstawy to marny wynik (zwłaszcza na kogoś kto był na ekonomicznym profilu i poszedł na ekonomiczne studia, gdzie wiadomo że matma, w mniejszym lub większym zakresie, ale będzie się przewijać). Przecież teraz poziom podstawy z matmy jest bardzo niski (no chyba, że się coś zmieniło drastycznie w przeciągu ostatnich dwóch lat - bo ja ogarniam stan na dwa lata wstecz). To jeżeli nawet takich zupełnie podstawowych rzeczy nie miałaś w jednej trzeciej przyswojonych (tak liczę na okrągło, bo w teście wiadomo, że można strzelać i zgadywać) to nic dziwnego, że teraz jest rozpacz. Ja bym się na Twoim miejscu brała za książki z liceum - najpierw tak, żeby lepiej ogarnąć podstawowy poziom, potem to co było dodatkowo wymagane na rozszerzeniu, a dopiero jakbym nadrobiła tę bazę to bym się brała za naukę do kolokwium. Jeżeli masz jakiekolwiek dziury (a pewnie masz) to ciężko Ci będzie tak wyrywkowo ruszyć z materiałem do przodu. Umów się na korepetycje z kimś kto naprawdę rozumie te zagadnienia (nie tak, że ktoś ze starszych lat, komu się udało zdać i teraz dorabia na korkach), tylko serio ktoś doświadczony (też pod kątem metodyki nauczania) - niech Ci przede wszystkim powie z czego masz braki i z czym masz największy problem, żebyś wiedziała na czym się koncentrować.
20 listopada 2017, 23:47
nie poddawaj sie! zawsze sie wydaje ze "to sie nie da tego ogarnac" a potem jakos idzie :)
20 listopada 2017, 23:59
a co do tematow z matmy to to zapowiedziane kolokwium obejmuje logikę, teorię mnogości, odwzorowania, relacje i zahacza o kolejny dział czyli pochodne. Nawet te głupie pochodne to tylko wzory, a na ćwiczeniach mamy takie przykłady, że w jedną pochodną jest upchane 10 innych wzorów i i tak się gubię i raz wyjdzie raz nie wyjdzie, po prostu jestem załamana
gubisz sie bo za malo przykladow rozwiazalas, ;) podaj jakies przykladowe zadania, bo ciezko mi uwieżyć, ze etrapez ma łatwiejsze Moze te poczatkowe ma latwe zeby pokazac jak rozwiazywac, ale trudniejsze tez sa
21 listopada 2017, 07:00
Nie żebym chciała Cię obrazić, czy coś - ale te 70% z podstawy to marny wynik (zwłaszcza na kogoś kto był na ekonomicznym profilu i poszedł na ekonomiczne studia, gdzie wiadomo że matma, w mniejszym lub większym zakresie, ale będzie się przewijać). Przecież teraz poziom podstawy z matmy jest bardzo niski (no ochyba, że się coś zmieniło drastycznie w przeciągu ostatnich dwóch lat - bo ja ogarniam stan na dwa lata wstecz). To jeżeli nawet takich zupełnie podstawowych rzeczy nie miałaś w jednej trzeciej przyswojonych (tak liczę na okrągło, bo w teście wiadomo, że można strzelać i zgadywać) to nic dziwnego, że teraz jest rozpacz. Ja bym się na Twoim miejscu brała za książki z liceum - najpierw tak, żeby lepiej ogarnąć podstawowy poziom, potem to co było dodatkowo wymagane na rozszerzeniu, a dopiero jakbym nadrobiła tę bazę to bym się brała za naukę do kolokwium. Jeżeli masz jakiekolwiek dziury (a pewnie masz) to ciężko Ci będzie tak wyrywkowo ruszyć z materiałem do przodu. Umów się na korepetycje z kimś kto naprawdę rozumie te zagadnienia (nie tak, że ktoś ze starszych lat, komu się udało zdać i teraz dorabia na korkach), tylko serio ktoś doświadczony (też pod kątem metodyki nauczania) - niech Ci przede wszystkim powie z czego masz braki i z czym masz największy problem, żebyś wiedziała na czym się koncentrować.
To się tak łatwo mówi, ale jak ja mam nadrobić tyle lat w 2 tyg przed kolokwium? Jak znaleźć kogoś "doświadczonego" kto rozumie zagadnienia i to za cene która pozwoli mi na więcej niz godzinke tygodniowo, biorac pod uwage ze mam 2 tyg?
Co do moich braków i umiejętności to pewnie masz rację, ale taka chociażby logika nie wymaga praktycznie żsdnych zagadnień z wcześniej , a i tak jest masakra.
Może po prostu zrobiłam błąd z tą uczelnią, nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko i teraz mam
21 listopada 2017, 07:20
To się tak łatwo mówi, ale jak ja mam nadrobić tyle lat w 2 tyg przed kolokwium? Jak znaleźć kogoś "doświadczonego" kto rozumie zagadnienia i to za cene która pozwoli mi na więcej niz godzinke tygodniowo, biorac pod uwage ze mam 2 tyg?Co do moich braków i umiejętności to pewnie masz rację, ale taka chociażby logika nie wymaga praktycznie żsdnych zagadnień z wcześniej , a i tak jest masakra.Może po prostu zrobiłam błąd z tą uczelnią, nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko i teraz mamNie żebym chciała Cię obrazić, czy coś - ale te 70% z podstawy to marny wynik (zwłaszcza na kogoś kto był na ekonomicznym profilu i poszedł na ekonomiczne studia, gdzie wiadomo że matma, w mniejszym lub większym zakresie, ale będzie się przewijać). Przecież teraz poziom podstawy z matmy jest bardzo niski (no ochyba, że się coś zmieniło drastycznie w przeciągu ostatnich dwóch lat - bo ja ogarniam stan na dwa lata wstecz). To jeżeli nawet takich zupełnie podstawowych rzeczy nie miałaś w jednej trzeciej przyswojonych (tak liczę na okrągło, bo w teście wiadomo, że można strzelać i zgadywać) to nic dziwnego, że teraz jest rozpacz. Ja bym się na Twoim miejscu brała za książki z liceum - najpierw tak, żeby lepiej ogarnąć podstawowy poziom, potem to co było dodatkowo wymagane na rozszerzeniu, a dopiero jakbym nadrobiła tę bazę to bym się brała za naukę do kolokwium. Jeżeli masz jakiekolwiek dziury (a pewnie masz) to ciężko Ci będzie tak wyrywkowo ruszyć z materiałem do przodu. Umów się na korepetycje z kimś kto naprawdę rozumie te zagadnienia (nie tak, że ktoś ze starszych lat, komu się udało zdać i teraz dorabia na korkach), tylko serio ktoś doświadczony (też pod kątem metodyki nauczania) - niech Ci przede wszystkim powie z czego masz braki i z czym masz największy problem, żebyś wiedziała na czym się koncentrować.
jako ktos kto studiowal i jako ktos kto dawal korepetycje uczniom przygotowujacym sie do zaliczania poprawkowego calego roku -powiem tak jak Wilena pisze musisz zaczac od podstaw, ze ni ezdazysz do kolokwium, jasne ze nie ale zazwyczaj jest mozliwosc powtarzania egzaminu, jakis odleglejszy termin poprawki -jesli uprzesz sie to zaliczysz - tylko musisz to rozlozyc w czasie , wykorzystac mozliwosci przesuniecia terminu zaliczenia koncowego - czy cos w tym rodzaju, mysle ze jesli wszystkie inne przedmioty zaliczysz w terminach to ta jedna matma nie zawazy na zawaleniu calego roku, krok po kroku jakos ja zaliczysz , nie musza to byc super noty.