Temat: człowiek bez studiów

mam 20 lat, zaczęłam studia i zwyczajnie widze, że nie mam do tego ambicji, chęci, polotu, wolałabym pracować. We wakacje przez 3 miesiące pracowałam na magazynie i było mi dobrze. Rodzice uważają, że za 10 lat będę płakać i żałować, jeśli zrezygnuję teraz ze studiów i pójdę do fizycznej pracy, bo skończyłam tylko liceum i nie mam wyuczonego zawodu ani tzw. "papierka". Czy te studia to naprawdę taka konieczność? Kobieta bez studiów już sobie dzisiaj nie poradzi?

Pasek wagi

Jestem magistrem filologii polskiej, mój brat po zawodówce zarabia więcej niż ja. Odpuść sobie jak tego nie czujesz :)

wygryw napisał(a):

filologię polską, nie mam kompletnie pomysłu na życie, właściwie bardziej wegetuję niż żyję obecnie i zero chęci do czegokolwiek, jak chodziłam do roboty chociaż się zmęczyłam i nie miałam czasu na egzystencjonalne rozkminy ;) 
ospusc te studia. Po co Ci to? Co niby bedziesz robic po tej filologii? Dalej pracowac w magazynie? Wg mnie filologia to studia dla pasjonatow, bo nie ma po tym super pracy. Rodzice nie rozumieja, ze te czasy kiedy papierek dawal prace odeszly w niepamiec. Teraz bycie magistrem to nie zaden prestiz. Daj sobie rok do zastanowienia. Przemysl co chcialabys robic, w czym jestes dobra, a w czym nie, jakie masz mocne i slabe strony i dopiero wybierz sobie konkretny zawod odpowiedni do Twoich predyspozycji. Pozniej zrob wywiad popytaj ludzi na forach lub znajomych jak ta praca naprawde wyglada, jakie sa zalety i wady i jakie kursy/studia trzebs ukonczyc zeby dostac prace. A jesli sie juz na cos zdecydujesz to idz na kurs/studia i rob praktyki, staze, nawet te bezplatne, co zwiekszy Twoje szanse na dobrze platna i odpiwiednia dla Ciebie prace.

naprawde nie musisz studiowac dla idei, to nie jest obowiazek spoleczny. W razie czego, gdy pojawi sie taka potrzeba studia mozesz skonczyc zaocznie, jednoczesnie pracujac.

Pasek wagi

Ja mam mgr z dwóch kierunków i co? Zarabiam grosze. Mój mąż skończył tylko technikum i radzi sobie znacznie lepiej. Z tym, że to całkowicie inna branża, dodatkowo on jest odważny i zaradny, a ja nad wszystkim zastanawiam się 1000 razy. Ukończył coś koło 10 kursów - z własnej woli, nie że były konieczne do pracy. 

Mimo to, cieszę się, że ukończyłam moje studia. To, ile wtedy przeżyłam, kogo poznałam, to jedno. Ale studia poszerzają horyzonty, czasem łapię się na tym, że mąż mnie nie rozumie, dla niego istotne są takie przyziemne sprawy, jakieś tematy wyższych lotów nie wchodzą w grę. Nie wiem na ile to kwestia wykształcenia, a na ile charakteru i podejścia do życia. No i poza tym, że zarabiam mało, to pracę mam bardzo wygodną - lekką, siedzącą, jestem czysta i spokojna. On natomiast musi się napracować.

Dla mnie wszystkie studia nie-techniczne są nic nie warte i w ogóle nie powinno się ich nazywać w ogóle wyższym wykształceniem.

A ich pseudo prace magisterskie? Kompilacja wklejek z dziesiątek innych publikacji plus trochę swojego testu by te "cytaty" tylko połączyć w jedną całość. Żenada.

Ja tez studiowałam filologie polska. Po trzecim semestrze rzuciłam te studia. W międzyczasie znalazłam prace w biurze, gdzie pracowalam 5 lat. Dzis mieszkam w Szwajcarii, mowie po niemiecku i angielsku. Ze względu na faceta Węgra uczę sie jego języka. Nigdy nie żałowałam, ze nie mam magistra i nigdy nie czulam sie przez to gorsza. Zastanawiam sie nad podjęciem studiów, tym razem takich, ktore ukończę (o ile da sie to jakos pogodzić z moim zyciem tutaj). Mam 37 lat. 

StrongSeba napisał(a):

Dla mnie wszystkie studia nie-techniczne są nic nie warte i w ogóle nie powinno się ich nazywać w ogóle wyższym wykształceniem.A ich pseudo prace magisterskie? Kompilacja wklejek z dziesiątek innych publikacji plus trochę swojego testu by te "cytaty" tylko połączyć w jedną całość. Żenada.

Moze az tak drastycznie bym nie porownywala. Bylam i skonczylam studia humanistyczne oraz techniczne. Oj roznica byla ogromna... Na humanistyczne wystarczylo mi wziac zeszytu i do kazdego kola czy egzaminu poczytac sobie na kilka dni przed.

Zas na technicznych jak nie usiadlas w drugim tygodniu nauki, to juz bylo po sesji. 

Ja po filologii polskiej 2 lata pracowalam na magzaynie ;) razem z magistrami administracji, historii, pedagogiki... 

Chcesz byc nauczycielka? Podejrzewam ze szybciej prace znajdziesz tak patrzac na polskie aktualne warunki i lepsza kase zarobisz na magazynie... zwlaszcza jesli nie masz do tego zaciecia. Z mojego rocznika w sumie na 90 osob chyba 5 pracuje w czyms zblizonym do zawodu wyuczonego, bo mamy jedna dziennikarke, jedna laska robi w przedszkolu, jedna w jakiejs swietlicy i jedna pisze wiersze, ale z czego sie utrzymuje to nie wiem, chyba z meza z tego co kojarze. Jednej udalo sie zostac na uczelni i robic doktorat, wyklada zdaje sie teorie literatury, ale dziewczyna zawsze miala zaciecia naukowe i byla najlepsza na roku... Reszta albo sie kompletnie przebranzowila albo siedzi z dzieciakami w domu.  Ot tyle im studia daly.

Pasek wagi

Studiów można nie mieć, ale do sensownego życia zawodowego trzeba mieć dobry pomysł na siebie i konsekwentnie go realizować. Pracować na magazynie nie rozwijając się można jakiś czas, o ile jest to krok do celu, a nie cel sam w sobie. 40-latka pracująca od 20 lat na magazynie, to w większości przypadków osoba, która czuje się przegrana.

Z drugiej strony jakikolwiek studia jeszcze nikomu nie zaszkodziły. A często aplikując na jakieś stanowisko (w przyszłości może i na tego magazyniera - bo tak szybko degraduje się mgr) będzie trzeba mieć wyższe - i bez mgr. już na wstępie nie przechodzimy sita rekrutacji.

StrongSeba napisał(a):

Dla mnie wszystkie studia nie-techniczne są nic nie warte i w ogóle nie powinno się ich nazywać w ogóle wyższym wykształceniem.

I tym wpisem potwierdzasz jedynie, jak bardzo odległe jest dziś pojęcie wyższego wykształcenia od jego pierwotnego znaczenia. Równie dobrze można powiedzieć, że studia techniczne to nic innego jak dobra zawodówka, a prawdziwe studia to filozofia czy filologia klasyczna. I mówi Ci to osoba pracująca w branży IT.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.