- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 września 2017, 10:56
Tak sobie czytam piekielnych i zastanawia mnie skad u ludzi przekonanie, ze moga poglaskac kazdego psa (zwlaszcza szczeniaka) bez zgody wlascicieli? Rozumiem takie zachowanie u dzieci, bo wiadomo, ze sporo dzieci ma bzika na punkcie szczeniaczkow/kotkow/itd, ale dorosli jednak mnie zadziwiaja.
Pamietam jak sama mialam szczeniaka i ciezko bylo sie opedzic by ktos go nie glaskal lub wolal. Przez co strasznie ciezko bylo mi psiaka przyzwyczaic do chodzenia bez smyczy, bo malec zwyczajnie biegl do kazdej osoby z nadzieja na tulenie i glaskanie. O dawaniu przysmakow nie wspomne.
Obecnie mieszkam w UK i tu troche inaczej to wyglada (przynajmniej w miejscowosciach w ktorych mieszkalam), szczeniaki chodza bez smyczy i nigdzie nie uciekaja, bo zazwyczaj jak taki szczeniak podbiegnie do kogos doroslego to ta osoba nie dotyka psa, tylko patrzy. Tak samo dorosle psy, jedyne z czym sie spotykam to poklepanie psa po boku. Raz nawet spytalam jednego wlasciciela skad taki zwyczaj, to mi odpowiedzial, ze po glowie psa powinien glaskac tylko wlasciciel, bo to oznaka wladzy u psow.
To samo tyczy sie malych dzieci, podawanie rak dziecku (co moim zdaniem jest naganne, jednak bakterie i te sprawy), "mizianie" po policzkach czy proby dania jakiejs slodkosci. W dodatku wtracanie sie w wychowanie (bylam swiadkiem w sklepie jak matka nie chciala kupic slodkosci dla dziecka i jakas babcia z kolejki schylila sie do dziecka i zaczela mowic jaka to mama zla, bo nie chce takiemu uroczemu chlopcu kupic lizaczka ).
A Wy jak reagujecie na takie sytuacje? Przeszkadzaja wam czy nie? Czy moze sami lubicie poglaskac (bez zgody wlasciciela) cudze zwierzaki i macie jakies argumenty dlaczego sie tak robi?
Zapraszam do dyskusji :)
16 września 2017, 12:36
poszła jeszcze kupować bilet do automatu - ale posadziła mi na kolanach swoją córkę. Nie pytała nawet, tylko po prostu bach i "proszę potrzymać małą". No spoko, ja nie mam nic do dzieci, popilnowałam żeby nie spadła i pogadałam jak tam w przedszkolu. Ale przecież równie dobrze mogłam być jakaś psychiczna i z tym dzieckiem wysiąść, albo je upuścić (bo kobiety nie było ze dwa przystanki i nawet się nie obejrzała co się dzieje z jej dzieckiem - .
ale kosmos :D w życiu bym nie wpadła na taki pomysł :D
16 września 2017, 12:39
Matyliano, widzisz, tylko olanie podbiegającego do Ciebie psa może być dla niego elementem nauki tego, że tak się nie robi - bo nie osiągnął korzyści, tj. przysmaku czy miziania, zabawy ;) Najpierw pies musi się nauczyć, żeby potem umiał.
16 września 2017, 12:52
Matyliano, widzisz, tylko olanie podbiegającego do Ciebie psa może być dla niego elementem nauki tego, że tak się nie robi - bo nie osiągnął korzyści, tj. przysmaku czy miziania, zabawy ;) Najpierw pies musi się nauczyć, żeby potem umiał.
ja nie ogarniam w ogóle puszczania psa ze smyczy ;) w lesie jeszcze jak Cię mogę, a tam przeważnie tłumy nie walą drogą i nie rozpraszają psa ;) puszczanie psa w mieście uważam za nieodpowiedzialne, zwłaszcza że robią już specjalne miejsca do tego. w trójmieście funkcjonuje kilkanaście takich psich wybiegów/placów zabaw. ludzie mają taki odruch, że głaszczą jak podbiega. ja zawsze pytam, ale mój pierwszy odruch, to wyciągnięcie ręki właśnie.muszę "myśleć", zeby tego nie zrobić. a na naukę niepodbiegania można się ustawić ze znajomymi np. :)
aha, i ja się generalnie zgadzam ;) dlatego uczę dzieci niegłaskania obcych zwierząt.
16 września 2017, 13:08
Nie głaszczę obcych zwierząt i bardzo nie lubię jak pies do mnie podchodzi. Dziecko bardzo wcześnie oduczyłam głaskania ulicznych psów i kotów. Dotykanie dzieci nie przyszłoby mi do głowy, ale ja w ogóle zachowuję dystans i nie klepię nikogo w trakcie rozmowy.
16 września 2017, 13:14
Z obcym dzieckiem weszłabym w interakcję tylko w przypadku gdy wydawałoby się zagubione, wtedy próbowałabym pomóc. Ewentualnie w jakimś niebezpieczeństwie. Obcych zwierząt nie tykam, nawet gdy się łaszą. Jedynie kota sąsiadów z ulicy, prawie zawsze jak wracam z pracy, kotek wskakuje na mój płot by się przywitać i muszę go wygłaskać :D
Edytowany przez kottie 16 września 2017, 13:15
16 września 2017, 13:39
Z dziecmi nie wchodzew zaden kontakt, a pieski glaskam jak podchodza. trudno sie opanowac. Najczesciej to jest jak sie obcy pies obwocha z moim i przychodzi do mnie pomerdac ogonkiem. Nie mam problemu jesli dorosli wlasciciel psow chca poglaskac mojego, tak czesto wiatmy sie w parku, mizianiem wzajemnie psow,ale dzieciom nie pozwalam, bo nie wiem na ile dzieciak ma wyczucie w tym glaskaniu i czy psa nie wystraszy natarczywoscia
16 września 2017, 13:52
Czasem mam ochote poglaskac, ale starm sie opanowac - jesli chodzi o psy. Obcych dzieci bym nie dotknela O-O
16 września 2017, 13:59
ja głaszczę szczeniaka jak jakiegoś spotykam albo z daleka się już rozczulam jaki to piękny;p
dziećmi nigdy
16 września 2017, 14:02
Niczego ani nikogo nie dotykam bez pozwolenia. Mój pies na nikogo nie skacze, nikogo nie dotyka/wącha bez pozwolenia mojego i tej drugiej osoby.
Jak moja była szczeniakiem, to dostawalam gorączki. KAŻDY musi zawolac, dotknąć, podzielić sie kanapką
16 września 2017, 14:02
jak podchodzi i skacze "po mnie" to glaszcze. Obcych dzieci nie dotykam, nie mam potrzeby, nawet jak jakies lazi kolo mnie, gapi sie i usmiecha. Nie ze nie lubie dzieci, traktuje jak kazdego obcego.