Temat: moja córka zaszła w ciążę

Witajcie. Kompletnie nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Zacznę od początku. Jestem matką 17 latki i 13 latki. Dziś starsza córka przekazała mi radosną nowinę...jest w 8 tygodniu ciąży. To pewne. Pokazała mi wydruk USG. Jestem przerażona. Mój mąż jeszcze o niczym nie wie. Kto jest ojcem? Chłopak, z którym jest od jakiegoś roku...może trochę mniej? Sądziłam, że już za mną pieluchy, niańczenie...dziewczyny już duże, chcieliśmy z mężem trochę odżyć, a tutaj powrót do przeszłosci, nieprzespane noce...Nie wiem co na to rodzice tego chłopaka. On sam jest przerażony. Może powinniśmy oddać to dziecko do adopcji? Ehh...tyle myśli mam w głowie, jestem na nią wsciekła. Rozmawiałam z nią o antykoncepcji, wydawało mi się, że jest mądrą dziewczyną a tu takie coś...nie widzę jej w roli matki, to jeszcze dzieciak... Powiedzcie, co robić...Może któraś z was byla w takiej sytuacji? 

Edit, bo widzę, że nie wszyscy czytają resztę postów

Córka nie usunie ciąży - to wiem na pewno. I nawet bym jej do tego nie namawiała. Pomyślałam o adopcji nie ze względu na siebie, ale ze względu na nią. Macie racje, że to ona ma głos decydujący, to jest jej dziecko i ma prawo podjąć decyzję co z tym zrobi. Jestem tym wszystkim przerażona, dlatego że wiem, że jeśli córka zdecyduje się urodzić i wychowywać dziecko, to po prostu nie będziemy potrafili zachować się inaczej niż ją wspierać. O zdawanie matury martwiłam się, bo dziecko urodzi się w kwietniu, matury są w maju, czas po porodzie nie będzie łatwy i nie wiem czy jej się to uda fizycznie. Bo jeśli chodzi o wiedzę, to do tej pory nie miałam wątpliwości, że da sobie radę i zda dobrze wszystkie egzaminy. Mąż dowiedział się o wszystkim dziś rano - córki wysłałam do teściowej i sama postanowiłam z nim porozmawiać, zostawiając sobie usg córki. I wiecie co? Mąż zaskoczył mnie najbardziej, bo nawet się nie wściekł. Powiedział mi tylko, że sobie poradzimy i że może w tej rodzinie wreszcie pojawi się jakiś chłopak (zawsze marzył o synu:)). Jeśli chodzi o studia zaoczne, to na pewno to odpada, bo nie będziemy w stanie jej tych studiów opłacić. Jeśli chodzi o dziecko - myślę, że będą mogli z nami zamieszkać. Pomyśleliśmy z mężem, że oddamy im naszą sypialnię a sami zamieszkamy w pokoju córki. Nasz pokój jest większy. Jeśli ten chłopak będzie tego chciał - on ma 20 lat, skończył jakieś technikum i pomaga ojcu w warsztacie samochodowym, więc jakieś pieniądze posiada. Może to wszystko jednak jakoś się ułoży?

mlodamama1 napisał(a):

maharettt napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

maharettt napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

anusiaczekk napisał(a):

nereida20 napisał(a):

cancri napisał(a):

nereida20 napisał(a):

patasola napisał(a):

Ps. swoją drogą jest też opcja aborcji...
No jest. Kurczę, ciężka sprawa. Ja bym chyba, mając 17 lat nie zdecydowała się na urodzenie tego dziecka.
W Polsce zdaje sie nie ma opcji aborcji dla takich przypadkow.
zgadza się. Ale zaraz za najbliższa granica już tak.
Aborcja to jest poważna sprawa, po której można mieć różnego rodzaju konsekwencje do końca życia np. wiele jest przypadków, że kobieta później nie może mieć dzieci
Tak wmawia kobietom kosciol, przykre ze w tym zacofanym katolickim kraju nawet dorosle kobiety sa tak niedoinformowane. W 99% przypadkow bezpiecznie wykonanej aborcji, pod okiem lekarza, zwykle do tego farmakologicznej (do 9 tygodnia chyba) praktycznie nie ma zadnego realnego ryzyka.Ja bym sie nawet nie zastanawiala tylko po prostu przekonala corke do tego. 
moim zdaniem - nie chodzi tu nawet o jakies skutki zdrowotne, aborcja to usuniecie dziecka, zywej istoty, ktora ma prawo do zycia, to nie tylko cialo kobiety , to nie wyrostek robaczkowy, to nie rak, to czlowiek taki jak ja czy ty. Nie naleze do tych ktore sluchaja kosciola, nie o to chodzi, jestem tylko zdania ze to najostateczniejsze co mozna zrobici  tylko w sytuacji zagrozenia ktoregos z zyc. Ciaza to nie choroba, to nie tragedia, to tylko trudna sytuacja, z ktora zawsze da sie zaaranzowac, a dziecko jego radoscia wynagrodzi kazdy trud.
Plod to nie dziecko. Dzieckiem w tej sytuacji bylaby moja corka, ktora mialaby w sobie ten plod i jej dobro byloby na pierwszym miejscu.
po raz kolejny widze ze nasze poglady sa skrajnie rozne i dyskusja w tym przypadku nie przyniesie nic pozytywnego. 
Nie ma z nią co dyskutować. Ona tylko szuka pretekstu żeby komuś ublizyc.
Widze, ze nadal boli cie wczorajsza kompromitacja :( 
A ty nadal trollujesz z nudów 
Napisala matka polka, ktora tu siedzi 24/7

A ty kto? Ukrainka?

Pasek wagi

lucja91 napisał(a):

Dziewczyna nie jest dzieckiem, nie wtrącaj się na sile w wychowanie ani przyszłość swojego wnuka, bo ty nie masz nic do gadania w sprawie tego czy ma je oddać do adopcji czy nie. To decyzja twojej córki, która za chwile będzie miała 18 lat i będzie w pełni dorosła. Wiem, ze to nie jest równoznaczne z dojrzałością, ale nie zwalnia z odpowiedzialności. Nie wstawaj do wnuka, nie opiekuj się nim jak matka, bo nie ty jesteś matka. Możesz doradzać, ale nie wymuszaj ani się nie wtrącaj. Wspieraj i kibicuj, szczególnie wspieraj jeśli ojciec dziecka weźmie nogi za pas - ustalcie kiedy kto się będzie dzieckiem zajmował, jak będzie wygladalo opłacanie utrzymania (zbierajcie WSZYSTKIE paragony, ojciec dziecka musi partycypować w kosztach opieki lekarskiej nad ciężarna itd; jak nie on to jego rodzice - jeśli nie będą chcieli płacić to zostaje pozew o ustalenie alimentów wobec rodziców chłopaka). Któreś z młodych musi rozważyć przeniesienie się do szkoły w innym trybie, by mogli opiekować się dzieckiem na zmianę - chyba ze któreś z rodziców zgodzi się opiekować dzieckiem w czasie godzin szkoły (co niestety się równa rezygnacji z pracy, a dla mnie jest to nie do pomyślenia, bo to nie dziecko dziadków). Oczywiście opłata za inny tryb szkoły, które sa zawsze prywatne, idzie do podziału na pół ze względu na to, ze jedno się poświęca. Ciąża w młodym wieku to nie tragedia, nie można tylko pozwolić na powstanie negatywnych relacji wobec młodych rodziców, do tego niestety przyczyniają się dziadkowie, którzy napuszczaja jednego na drugie, wykorzystując naiwność i zaufanie swoich dzieci - sami psują im życie. Nie niszczcie im życia swoimi wyborami i wątpliwościami tylko dajcie dojrzeć i cieszyć się nowa sytuacja.
Jesli nie ma nic do gadaia i dziewczyna nie jest dzieckiem, to dziewczyna powinna sie wyprowadzic z domu i jak dorosla osoba radzic sobie sama... nie sadzisz? 

Sama urodzilam dziecko w mlodym wieku (ale jak urodzilam mialam 20 lat) i nie powiedzialabym, ze ludzie (u mnie to sa tesciowie), ktorzy nam praktycznie ustawili zycie tak, ze jest teraz naprawde bardzo komfortowe, nasza corka ma ogromne mozliwosci, super dziecinstwo i nie odczuwamy tego, ze mielismy dziecko w mlodym wieku i to zmarnowalo nam zycie (jest inaczej niz gdybysmy mieli beztrosko zyc, ale partner wlasnie skonczyl studia, ja studiuje zaocznie, mam fajna prace, partner pracuje z ojcem, ktory ma biznes z filiami w kilku krajach i kiedys zajmie jego miejsce), nie maja ''nic do gadania''. Maja. Jesli dziadkowie czy inni pomagajacy ludzie maja nie miec nic do gadania, bo nastolatka  w wciazy jest dorosla to powinna jak dorosla radzic sobie sama.

maharettt napisał(a):

hiatuss napisał(a):

Ja sie nie dziwie autorce. No "jakos" to bedzie. 17 lat to moze i nie jest dziecko, kiedys rodzilo sie dzieci nawet wcześniej, ale czasy sie zmienily. Dziewczyna poradzi sobie ale tylko pod warunkiem, ze rodzice wszystko beda finansowac, opiekowac sie tym dzieckiem, zalatwia lokum i pomoga znalezc prace chłopakowi.  Nie chodzi o sam fakt tego , ze ona ma 17 lat, a to ze w ogole nie jest przygotowana na dziecko pod wzgledem finansowym. Konsekwencje tej ciazy nie splyna jak na razie na 17 latke a na jej matke. Dziwie sie, ze nie rozumiecie w ogole autorki...To nie tak, ze matka chce ukladac jej zycie pod jej dyktando, ale kurcze, moze nie usmiecha sie jej nianczenie dziecka? Moze nie jest finansowo na to przygotowana? Teraz jakis atak na autorke, ze jej corka urodzi dorosla i moze robic co chce, a ostatnio w temacie "mieszkam z chlopakiem a rodzice mi pomagaja finansowo" pogarda dla bawienia sie w doroslosc na plecach rodzicow
Wiesz, po części się zgodzę. Jednak jak się okazuje chłopak pracuje i jest jeszcze kosiniakowe. Wiec z tymi finansami to tak nie do końca jak piszesz. I też nikt nie kazał autorce wychowywać tego dziecka.Swoją drogą 30 letnie kobiety podrzucaja dziecko babciom nieraz na 8-9 godzin dziennie i ich nikt jakoś za to nie krytykuje.

Tak ale nie oszukujmy sie... Wychowanie dziecka nie trwa tylko rok i nie za 1000zl miesiecznie :( Z Tym chlopakiem to chyba nie doczytalam w takim razie. Dlatego mowie "jakos" to bedzie. Jakos da rade. Nikt nie kaze sie jej opiekowac dzieckiem i lozyc na nie, ale no sumienie chyba by jej nie pozwolilo zostawic corke sama. Po prostu rozumiem to wewnetrzne rozdarcie autorki - miedzy rozczarowaniem dotyczacym tej sytuacji, bo jednak obowiazki na nia spadna, a wspolczuciem dla corki i strachem o jej jutro. Mloda mama jesli chodzi o wychowanie dziecka moze byc tak samo swietna matka i nie neguje tego, ze dojrzeje do tej roli :) Ale no wyjdzie na to, ze bez pomocy rodziny nie dadza rady skonczyc edukacji i wychowac dziecka. 

Podrzucanie swojego dziecka caly czas rodzicom, ktorzy sobie tego nie życza tez potepiam :) Chyba, ze chca sie dzieckiem zajmowac. 

Znam dziewczynę, która zaszła w ciążę mając 17 lat. Mimo tego zdała maturę, poszła na studia i jest szczęśliwą matką. No, ale miała wsparcie rodziców, a z tego co piszesz myślałaś, że pieluchy już za Tobą, więc z tej wypowiedzi wnioskuje, że nie uśmiecha Ci się "niańczenie" wnuka czy wnuczki. 

hiatuss napisał(a):

maharettt napisał(a):

hiatuss napisał(a):

Ja sie nie dziwie autorce. No "jakos" to bedzie. 17 lat to moze i nie jest dziecko, kiedys rodzilo sie dzieci nawet wcześniej, ale czasy sie zmienily. Dziewczyna poradzi sobie ale tylko pod warunkiem, ze rodzice wszystko beda finansowac, opiekowac sie tym dzieckiem, zalatwia lokum i pomoga znalezc prace chłopakowi.  Nie chodzi o sam fakt tego , ze ona ma 17 lat, a to ze w ogole nie jest przygotowana na dziecko pod wzgledem finansowym. Konsekwencje tej ciazy nie splyna jak na razie na 17 latke a na jej matke. Dziwie sie, ze nie rozumiecie w ogole autorki...To nie tak, ze matka chce ukladac jej zycie pod jej dyktando, ale kurcze, moze nie usmiecha sie jej nianczenie dziecka? Moze nie jest finansowo na to przygotowana? Teraz jakis atak na autorke, ze jej corka urodzi dorosla i moze robic co chce, a ostatnio w temacie "mieszkam z chlopakiem a rodzice mi pomagaja finansowo" pogarda dla bawienia sie w doroslosc na plecach rodzicow
Wiesz, po części się zgodzę. Jednak jak się okazuje chłopak pracuje i jest jeszcze kosiniakowe. Wiec z tymi finansami to tak nie do końca jak piszesz. I też nikt nie kazał autorce wychowywać tego dziecka.Swoją drogą 30 letnie kobiety podrzucaja dziecko babciom nieraz na 8-9 godzin dziennie i ich nikt jakoś za to nie krytykuje.
Tak ale nie oszukujmy sie... Wychowanie dziecka nie trwa tylko rok i nie za 1000zl miesiecznie :( Z Tym chlopakiem to chyba nie doczytalam w takim razie. Dlatego mowie "jakos" to bedzie. Jakos da rade. Nikt nie kaze sie jej opiekowac dzieckiem i lozyc na nie, ale no sumienie chyba by jej nie pozwolilo zostawic corke sama. Po prostu rozumiem to wewnetrzne rozdarcie autorki - miedzy rozczarowaniem dotyczacym tej sytuacji, bo jednak obowiazki na nia spadna, a wspolczuciem dla corki i strachem o jej jutro. Mloda mama jesli chodzi o wychowanie dziecka moze byc tak samo swietna matka i nie neguje tego, ze dojrzeje do tej roli :) Ale no wyjdzie na to, ze bez pomocy rodziny nie dadza rady skonczyc edukacji i wychowac dziecka. Podrzucanie swojego dziecka caly czas rodzicom, ktorzy sobie tego nie życza tez potepiam :) Chyba, ze chca sie dzieckiem zajmowac. 

Oj wiadomo ze dziewczyny samej nie można z tym zostawić, ale nie mówmy za CAŁY ciężar spoczywa na jej matce 1000 zł też piechotą nie chodzi

Pasek wagi

E tam. To już nie te czasy, że nastolatki w ciąży musiały się ukrywać w domu i nie chodziły do szkoły, bo wstyd. Jak dla mnie nie zdarzyła się wielka tragedia. Jest tak młoda, że spokojnie może pójść na studia jak trochę odchowa dziecko. Może cała sytuacja pozytywnie na nią wpłynie. Wiadomo, że na razie jest szok, ale przyzwyczaicie się. Sama do pomocy nie jesteś... są rodzice chłopaka też, więc jakoś dacie radę. Przecież to tylko do pewnego momentu, potem oboje razem się zajmą dzieckiem, a wy z mężem wrócicie do myśli o odżyciu. Nie zawsze w życiu można sobie wszystko zaplanować na 100%, zdarzają się sytuacje niespodziewane jak ta.

Pasek wagi

Nie pamietam czy napisalam, ze caly ciezar na nia spadnie, jesli tak to racja, niecaly. Jakos mimo wszystko rozumiem autorke, ze po odchowaniu dzieci chciałaby postawic bardziej na swoj rozwoj na przyklad. Tak samo jak ta dziewczyna nie jest gotowa na rodzicielstwo, tak samo jej matka moze nie byc gotowa psychicznie i finansowo na wsparcie w tym momencie. Zgadzam sie z Toba oczywiście, ze to nie bedzie tragedia ale duzo osob napisalo, ze ona bedzie juz dorosla i moze ukladac sobie zycie jak chce itp itd a przeciez wiemy, ze w tym ukladaniu bardzo wazni beda rodzice. Ktos tez napisal , ze autorka jest egoistka. Moze mam inne myslenie i szanuje ze ktos patrzy inaczej

boroweczka_2017 napisał(a):

.king. napisał(a):

Ale nie napisalas w sumie najwazniejszego - co mysli o tym corka i czego ona chce, bo zdaje sie, ze urodzi jako pelnoletnia.
Córka czuje się zagubiona, idzie teraz do trzeciej klasy liceum, w głowie miała maturę a nie nańczenie dziecka. Teraz jest przerażona. Przyszła do mnie z płaczem. Szkoda, że teraz dopiero zdała sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów.... Boję się, że zniszczy sobie życie, chłopak ją zostawi. A kto będzie chciał samotną dziewczynę z dzieckiem? Martwię się też jak to wpłynie na młodszą...

Ale bzdury " kto będzie chciał samotną dziewczynę z dzieckiem" . Naprawdę jest wielu mężczyzn którzy na to nie patrzą. Jak się związałam z moim obecnym mężczyzną miałam dwójkę - Adaś miał  3 latka a Krzyś 7 lat . Pokochały Go tak mocno, że nawet sobie Pani nie wyobraża. Myślę że i Pani córka sobie poradzi , na początku będzie musiała jej Pani pomóc, bo taka rola rodziców - wspierać swoje dzieci. Jak ją Pani namówi na oddanie dziecka do adopcji to napewno będzie miała do Pani żal w przyszłości. Co to w ogóle za pomysł.

Pasek wagi

hiatuss napisał(a):

Nie pamietam czy napisalam, ze caly ciezar na nia spadnie, jesli tak to racja, niecaly. Jakos mimo wszystko rozumiem autorke, ze po odchowaniu dzieci chciałaby postawic bardziej na swoj rozwoj na przyklad. Tak samo jak ta dziewczyna nie jest gotowa na rodzicielstwo, tak samo jej matka moze nie byc gotowa psychicznie i finansowo na wsparcie w tym momencie. Zgadzam sie z Toba oczywiście, ze to nie bedzie tragedia ale duzo osob napisalo, ze ona bedzie juz dorosla i moze ukladac sobie zycie jak chce itp itd a przeciez wiemy, ze w tym ukladaniu bardzo wazni beda rodzice. Ktos tez napisal , ze autorka jest egoistka. Moze mam inne myslenie i szanuje ze ktos patrzy inaczej

Z ta dorosłościa to chodziło o to żeby nie zmuszać dziewczyny do oddania dziecka czy do aborcji. 

Pasek wagi

Piszesz ze myślisz o oddaniu dziecka do adopcji, wybacz ale 17-latka to nie dziecko które nic nie wie o świecie. Wiedziała z czym wiąże sie uprawianie seksu a teraz biedna dziewczynka jest przerażona. Trzeba ponieść konsekwencje swojej nieodpowiedzialności. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.