Temat: moja córka zaszła w ciążę

Witajcie. Kompletnie nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Zacznę od początku. Jestem matką 17 latki i 13 latki. Dziś starsza córka przekazała mi radosną nowinę...jest w 8 tygodniu ciąży. To pewne. Pokazała mi wydruk USG. Jestem przerażona. Mój mąż jeszcze o niczym nie wie. Kto jest ojcem? Chłopak, z którym jest od jakiegoś roku...może trochę mniej? Sądziłam, że już za mną pieluchy, niańczenie...dziewczyny już duże, chcieliśmy z mężem trochę odżyć, a tutaj powrót do przeszłosci, nieprzespane noce...Nie wiem co na to rodzice tego chłopaka. On sam jest przerażony. Może powinniśmy oddać to dziecko do adopcji? Ehh...tyle myśli mam w głowie, jestem na nią wsciekła. Rozmawiałam z nią o antykoncepcji, wydawało mi się, że jest mądrą dziewczyną a tu takie coś...nie widzę jej w roli matki, to jeszcze dzieciak... Powiedzcie, co robić...Może któraś z was byla w takiej sytuacji? 

Edit, bo widzę, że nie wszyscy czytają resztę postów

Córka nie usunie ciąży - to wiem na pewno. I nawet bym jej do tego nie namawiała. Pomyślałam o adopcji nie ze względu na siebie, ale ze względu na nią. Macie racje, że to ona ma głos decydujący, to jest jej dziecko i ma prawo podjąć decyzję co z tym zrobi. Jestem tym wszystkim przerażona, dlatego że wiem, że jeśli córka zdecyduje się urodzić i wychowywać dziecko, to po prostu nie będziemy potrafili zachować się inaczej niż ją wspierać. O zdawanie matury martwiłam się, bo dziecko urodzi się w kwietniu, matury są w maju, czas po porodzie nie będzie łatwy i nie wiem czy jej się to uda fizycznie. Bo jeśli chodzi o wiedzę, to do tej pory nie miałam wątpliwości, że da sobie radę i zda dobrze wszystkie egzaminy. Mąż dowiedział się o wszystkim dziś rano - córki wysłałam do teściowej i sama postanowiłam z nim porozmawiać, zostawiając sobie usg córki. I wiecie co? Mąż zaskoczył mnie najbardziej, bo nawet się nie wściekł. Powiedział mi tylko, że sobie poradzimy i że może w tej rodzinie wreszcie pojawi się jakiś chłopak (zawsze marzył o synu:)). Jeśli chodzi o studia zaoczne, to na pewno to odpada, bo nie będziemy w stanie jej tych studiów opłacić. Jeśli chodzi o dziecko - myślę, że będą mogli z nami zamieszkać. Pomyśleliśmy z mężem, że oddamy im naszą sypialnię a sami zamieszkamy w pokoju córki. Nasz pokój jest większy. Jeśli ten chłopak będzie tego chciał - on ma 20 lat, skończył jakieś technikum i pomaga ojcu w warsztacie samochodowym, więc jakieś pieniądze posiada. Może to wszystko jednak jakoś się ułoży?

Sytuacja na pewno zaksakujaca, ale czy nienormalna? Nie wydaje mi sie.

Dzisiejsze pokolenie jest nieco rozpieszczone, nic nie moze przeszkadzac w nauce, pracy itepe, ale to jest zycie i czasem nie idzie po kolei. Moim rodzicom urodzil sie moj brat gdy oboje byli w wieku 20 lat (wiec tak naprawde tez jeszcze dzieciaki) mieszkali w akademiku, mama byla polsierota,a  wychowali wspanialego ambitnego i zdrowego syna, oboje skonczyli studia i mieli (maja) dobra prace.

To nie sytuacja jest zla tylko podejscie do niej.

Pozdrawiam i wierze, ze wszystko sie ulozy, najwazniejsze, by corka nie zostala z tym wszystkim sama i nie byla obwiniana, bo nie pomoze jej to podjac dobrych decyzji.

boroweczka_2017 napisał(a):

Córka nie usunie ciąży - to wiem na pewno. I nawet bym jej do tego nie namawiała. Pomyślałam o adopcji nie ze względu na siebie, ale ze względu na nią. Macie racje, że to ona ma głos decydujący, to jest jej dziecko i ma prawo podjąć decyzję co z tym zrobi. Jestem tym wszystkim przerażona, dlatego że wiem, że jeśli córka zdecyduje się urodzić i wychowywać dziecko, to po prostu nie będziemy potrafili zachować się inaczej niż ją wspierać. O zdawanie matury martwiłam się, bo dziecko urodzi się w kwietniu, matury są w maju, czas po porodzie nie będzie łatwy i nie wiem czy jej się to uda fizycznie. Bo jeśli chodzi o wiedzę, to do tej pory nie miałam wątpliwości, że da sobie radę i zda dobrze wszystkie egzaminy. Mąż dowiedział się o wszystkim dziś rano - córki wysłałam do teściowej i sama postanowiłam z nim porozmawiać, zostawiając sobie usg córki. I wiecie co? Mąż zaskoczył mnie najbardziej, bo nawet się nie wściekł. Powiedział mi tylko, że sobie poradzimy i że może w tej rodzinie wreszcie pojawi się jakiś chłopak (zawsze marzył o synu:)). Jeśli chodzi o studia zaoczne, to na pewno to odpada, bo nie będziemy w stanie jej tych studiów opłacić. Jeśli chodzi o dziecko - myślę, że będą mogli z nami zamieszkać. Pomyśleliśmy z mężem, że oddamy im naszą sypialnię a sami zamieszkamy w pokoju córki. Nasz pokój jest większy. Jeśli ten chłopak będzie tego chciał - on ma 20 lat, skończył jakieś technikum i pomaga ojcu w warsztacie samochodowym, więc jakieś pieniądze posiada. Może to wszystko jednak jakoś się ułoży?

No widzisz, przespałaś się z tematem, ochłonęłaś i zupełnie inaczej już do tego podchodzisz. Po prostu musiały opaść pierwsze emocje. Córka też sobie to w głowie poukłada, tak jak jej chłopak (mam nadzieję). Tak jak już to było wspominane, powinniście siąść wspólnie z dziećmi i rodzicami chłopaka i omówić temat. Jakoś wszystko się ułoży :) Jeśli córka zdecyduje się oddać dziecko do adopcji, to powinniście ją wspierać. Jeśli zdecyduje się urodzić i zostawić dziecko, to wsparcie tym bardziej będzie jej potrzebne. Musi jednak wiedzieć, że nie została w tej sytuacji sama.

niewiadoma_a napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

anusiaczekk napisał(a):

nereida20 napisał(a):

cancri napisał(a):

nereida20 napisał(a):

patasola napisał(a):

Ps. swoją drogą jest też opcja aborcji...
No jest. Kurczę, ciężka sprawa. Ja bym chyba, mając 17 lat nie zdecydowała się na urodzenie tego dziecka.
W Polsce zdaje sie nie ma opcji aborcji dla takich przypadkow.
zgadza się. Ale zaraz za najbliższa granica już tak.
Aborcja to jest poważna sprawa, po której można mieć różnego rodzaju konsekwencje do końca życia np. wiele jest przypadków, że kobieta później nie może mieć dzieci
Tak wmawia kobietom kosciol, przykre ze w tym zacofanym katolickim kraju nawet dorosle kobiety sa tak niedoinformowane. W 99% przypadkow bezpiecznie wykonanej aborcji, pod okiem lekarza, zwykle do tego farmakologicznej (do 9 tygodnia chyba) praktycznie nie ma zadnego realnego ryzyka.Ja bym sie nawet nie zastanawiala tylko po prostu przekonala corke do tego. 
moim zdaniem - nie chodzi tu nawet o jakies skutki zdrowotne, aborcja to usuniecie dziecka, zywej istoty, ktora ma prawo do zycia, to nie tylko cialo kobiety , to nie wyrostek robaczkowy, to nie rak, to czlowiek taki jak ja czy ty. Nie naleze do tych ktore sluchaja kosciola, nie o to chodzi, jestem tylko zdania ze to najostateczniejsze co mozna zrobici  tylko w sytuacji zagrozenia ktoregos z zyc. Ciaza to nie choroba, to nie tragedia, to tylko trudna sytuacja, z ktora zawsze da sie zaaranzowac, a dziecko jego radoscia wynagrodzi kazdy trud.
Plod to nie dziecko. Dzieckiem w tej sytuacji bylaby moja corka, ktora mialaby w sobie ten plod i jej dobro byloby na pierwszym miejscu.
po raz kolejny widze ze nasze poglady sa skrajnie rozne i dyskusja w tym przypadku nie przyniesie nic pozytywnego. 
Dokladnie. Trudno rozmawiac z kims kto mimo wieku 50+ nie ma opanowanych podstaw biologii ;)
Jestem w przedziale wiekowym <30 i dla mnie płód jest już żywą istotą. Słabo rozwiniętą, zupełnie jak 3 latek w stosunku do 30 latka, ale jednak. 
Dla ciebie plod moze byc nawet Jezusem, serio - to twoje poglady (swoja droga chore, jak mozna porownac czlowieka, ktory jest odrebna istota, czuje bol, emocje, ma swoja osobowosc i po prostu zyje lub calkowicie biologicznie: ma rozwiniety uklad nerwowy i pien mozgu do plodu, ktory moze jedynie potencjalnie byc kiedys czlowiekiem, ale poki co jedynie pasozytuje na organizmie matki, nie przetrwa poza nim i nie jest nawet uwzgledniony w np. europejskiej konwencji praw czlowieka), ale to nie zmienia faktu, ze plod nie jest czlowiekiem z punktu widzenia biologicznego, medycznego i prawnego.

maharettt napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

anusiaczekk napisał(a):

nereida20 napisał(a):

cancri napisał(a):

nereida20 napisał(a):

patasola napisał(a):

Ps. swoją drogą jest też opcja aborcji...
No jest. Kurczę, ciężka sprawa. Ja bym chyba, mając 17 lat nie zdecydowała się na urodzenie tego dziecka.
W Polsce zdaje sie nie ma opcji aborcji dla takich przypadkow.
zgadza się. Ale zaraz za najbliższa granica już tak.
Aborcja to jest poważna sprawa, po której można mieć różnego rodzaju konsekwencje do końca życia np. wiele jest przypadków, że kobieta później nie może mieć dzieci
Tak wmawia kobietom kosciol, przykre ze w tym zacofanym katolickim kraju nawet dorosle kobiety sa tak niedoinformowane. W 99% przypadkow bezpiecznie wykonanej aborcji, pod okiem lekarza, zwykle do tego farmakologicznej (do 9 tygodnia chyba) praktycznie nie ma zadnego realnego ryzyka.Ja bym sie nawet nie zastanawiala tylko po prostu przekonala corke do tego. 
moim zdaniem - nie chodzi tu nawet o jakies skutki zdrowotne, aborcja to usuniecie dziecka, zywej istoty, ktora ma prawo do zycia, to nie tylko cialo kobiety , to nie wyrostek robaczkowy, to nie rak, to czlowiek taki jak ja czy ty. Nie naleze do tych ktore sluchaja kosciola, nie o to chodzi, jestem tylko zdania ze to najostateczniejsze co mozna zrobici  tylko w sytuacji zagrozenia ktoregos z zyc. Ciaza to nie choroba, to nie tragedia, to tylko trudna sytuacja, z ktora zawsze da sie zaaranzowac, a dziecko jego radoscia wynagrodzi kazdy trud.
Plod to nie dziecko. Dzieckiem w tej sytuacji bylaby moja corka, ktora mialaby w sobie ten plod i jej dobro byloby na pierwszym miejscu.
po raz kolejny widze ze nasze poglady sa skrajnie rozne i dyskusja w tym przypadku nie przyniesie nic pozytywnego. 
Nie ma z nią co dyskutować. Ona tylko szuka pretekstu żeby komuś ublizyc.
Widze, ze nadal boli cie wczorajsza kompromitacja :( 

Ja sie nie dziwie autorce. No "jakos" to bedzie. 17 lat to moze i nie jest dziecko, kiedys rodzilo sie dzieci nawet wcześniej, ale czasy sie zmienily. Dziewczyna poradzi sobie ale tylko pod warunkiem, ze rodzice wszystko beda finansowac, opiekowac sie tym dzieckiem, zalatwia lokum i pomoga znalezc prace chłopakowi.  Nie chodzi o sam fakt tego , ze ona ma 17 lat, a to ze w ogole nie jest przygotowana na dziecko pod wzgledem finansowym. Konsekwencje tej ciazy nie splyna jak na razie na 17 latke a na jej matke. Dziwie sie, ze nie rozumiecie w ogole autorki...To nie tak, ze matka chce ukladac jej zycie pod jej dyktando, ale kurcze, moze nie usmiecha sie jej nianczenie dziecka? Moze nie jest finansowo na to przygotowana? Teraz jakis atak na autorke, ze jej corka urodzi dorosla i moze robic co chce, a ostatnio w temacie "mieszkam z chlopakiem a rodzice mi pomagaja finansowo" pogarda dla bawienia sie w doroslosc na plecach rodzicow

mlodamama1 napisał(a):

maharettt napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

anusiaczekk napisał(a):

nereida20 napisał(a):

cancri napisał(a):

nereida20 napisał(a):

patasola napisał(a):

Ps. swoją drogą jest też opcja aborcji...
No jest. Kurczę, ciężka sprawa. Ja bym chyba, mając 17 lat nie zdecydowała się na urodzenie tego dziecka.
W Polsce zdaje sie nie ma opcji aborcji dla takich przypadkow.
zgadza się. Ale zaraz za najbliższa granica już tak.
Aborcja to jest poważna sprawa, po której można mieć różnego rodzaju konsekwencje do końca życia np. wiele jest przypadków, że kobieta później nie może mieć dzieci
Tak wmawia kobietom kosciol, przykre ze w tym zacofanym katolickim kraju nawet dorosle kobiety sa tak niedoinformowane. W 99% przypadkow bezpiecznie wykonanej aborcji, pod okiem lekarza, zwykle do tego farmakologicznej (do 9 tygodnia chyba) praktycznie nie ma zadnego realnego ryzyka.Ja bym sie nawet nie zastanawiala tylko po prostu przekonala corke do tego. 
moim zdaniem - nie chodzi tu nawet o jakies skutki zdrowotne, aborcja to usuniecie dziecka, zywej istoty, ktora ma prawo do zycia, to nie tylko cialo kobiety , to nie wyrostek robaczkowy, to nie rak, to czlowiek taki jak ja czy ty. Nie naleze do tych ktore sluchaja kosciola, nie o to chodzi, jestem tylko zdania ze to najostateczniejsze co mozna zrobici  tylko w sytuacji zagrozenia ktoregos z zyc. Ciaza to nie choroba, to nie tragedia, to tylko trudna sytuacja, z ktora zawsze da sie zaaranzowac, a dziecko jego radoscia wynagrodzi kazdy trud.
Plod to nie dziecko. Dzieckiem w tej sytuacji bylaby moja corka, ktora mialaby w sobie ten plod i jej dobro byloby na pierwszym miejscu.
po raz kolejny widze ze nasze poglady sa skrajnie rozne i dyskusja w tym przypadku nie przyniesie nic pozytywnego. 
Nie ma z nią co dyskutować. Ona tylko szuka pretekstu żeby komuś ublizyc.
Widze, ze nadal boli cie wczorajsza kompromitacja :( 

A ty nadal trollujesz z nudów 

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

niewiadoma_a napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

anusiaczekk napisał(a):

nereida20 napisał(a):

cancri napisał(a):

nereida20 napisał(a):

patasola napisał(a):

Ps. swoją drogą jest też opcja aborcji...
No jest. Kurczę, ciężka sprawa. Ja bym chyba, mając 17 lat nie zdecydowała się na urodzenie tego dziecka.
W Polsce zdaje sie nie ma opcji aborcji dla takich przypadkow.
zgadza się. Ale zaraz za najbliższa granica już tak.
Aborcja to jest poważna sprawa, po której można mieć różnego rodzaju konsekwencje do końca życia np. wiele jest przypadków, że kobieta później nie może mieć dzieci
Tak wmawia kobietom kosciol, przykre ze w tym zacofanym katolickim kraju nawet dorosle kobiety sa tak niedoinformowane. W 99% przypadkow bezpiecznie wykonanej aborcji, pod okiem lekarza, zwykle do tego farmakologicznej (do 9 tygodnia chyba) praktycznie nie ma zadnego realnego ryzyka.Ja bym sie nawet nie zastanawiala tylko po prostu przekonala corke do tego. 
moim zdaniem - nie chodzi tu nawet o jakies skutki zdrowotne, aborcja to usuniecie dziecka, zywej istoty, ktora ma prawo do zycia, to nie tylko cialo kobiety , to nie wyrostek robaczkowy, to nie rak, to czlowiek taki jak ja czy ty. Nie naleze do tych ktore sluchaja kosciola, nie o to chodzi, jestem tylko zdania ze to najostateczniejsze co mozna zrobici  tylko w sytuacji zagrozenia ktoregos z zyc. Ciaza to nie choroba, to nie tragedia, to tylko trudna sytuacja, z ktora zawsze da sie zaaranzowac, a dziecko jego radoscia wynagrodzi kazdy trud.
Plod to nie dziecko. Dzieckiem w tej sytuacji bylaby moja corka, ktora mialaby w sobie ten plod i jej dobro byloby na pierwszym miejscu.
po raz kolejny widze ze nasze poglady sa skrajnie rozne i dyskusja w tym przypadku nie przyniesie nic pozytywnego. 
Dokladnie. Trudno rozmawiac z kims kto mimo wieku 50+ nie ma opanowanych podstaw biologii ;)
Jestem w przedziale wiekowym <30 i dla mnie płód jest już żywą istotą. Słabo rozwiniętą, zupełnie jak 3 latek w stosunku do 30 latka, ale jednak. 
czyzbys jeszcze nie znala "mlodejmamy1" - dyskusja zawsze konczy sie wyzwiskami z rynsztoku, tak ja wychowano, byc moze ten typ tez nie zasluguje na miano istoty ludzkiej, moze moja wiedza jest za mala i myle sie sadzac ze to jakas myslaca istota. Nie mam ochoty juz sie w tej dziedzinie doszkalac. 
Jakos nei ma tu wyzwisk, jedynie obnazylam twoj razacy brak wiedzy :) Zabraklo argumentow?

maharettt napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

maharettt napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

anusiaczekk napisał(a):

nereida20 napisał(a):

cancri napisał(a):

nereida20 napisał(a):

patasola napisał(a):

Ps. swoją drogą jest też opcja aborcji...
No jest. Kurczę, ciężka sprawa. Ja bym chyba, mając 17 lat nie zdecydowała się na urodzenie tego dziecka.
W Polsce zdaje sie nie ma opcji aborcji dla takich przypadkow.
zgadza się. Ale zaraz za najbliższa granica już tak.
Aborcja to jest poważna sprawa, po której można mieć różnego rodzaju konsekwencje do końca życia np. wiele jest przypadków, że kobieta później nie może mieć dzieci
Tak wmawia kobietom kosciol, przykre ze w tym zacofanym katolickim kraju nawet dorosle kobiety sa tak niedoinformowane. W 99% przypadkow bezpiecznie wykonanej aborcji, pod okiem lekarza, zwykle do tego farmakologicznej (do 9 tygodnia chyba) praktycznie nie ma zadnego realnego ryzyka.Ja bym sie nawet nie zastanawiala tylko po prostu przekonala corke do tego. 
moim zdaniem - nie chodzi tu nawet o jakies skutki zdrowotne, aborcja to usuniecie dziecka, zywej istoty, ktora ma prawo do zycia, to nie tylko cialo kobiety , to nie wyrostek robaczkowy, to nie rak, to czlowiek taki jak ja czy ty. Nie naleze do tych ktore sluchaja kosciola, nie o to chodzi, jestem tylko zdania ze to najostateczniejsze co mozna zrobici  tylko w sytuacji zagrozenia ktoregos z zyc. Ciaza to nie choroba, to nie tragedia, to tylko trudna sytuacja, z ktora zawsze da sie zaaranzowac, a dziecko jego radoscia wynagrodzi kazdy trud.
Plod to nie dziecko. Dzieckiem w tej sytuacji bylaby moja corka, ktora mialaby w sobie ten plod i jej dobro byloby na pierwszym miejscu.
po raz kolejny widze ze nasze poglady sa skrajnie rozne i dyskusja w tym przypadku nie przyniesie nic pozytywnego. 
Nie ma z nią co dyskutować. Ona tylko szuka pretekstu żeby komuś ublizyc.
Widze, ze nadal boli cie wczorajsza kompromitacja :( 
A ty nadal trollujesz z nudów 
Napisala matka polka, ktora tu siedzi 24/7

Dziewczyna nie jest dzieckiem, nie wtrącaj się na sile w wychowanie ani przyszłość swojego wnuka, bo ty nie masz nic do gadania w sprawie tego czy ma je oddać do adopcji czy nie. To decyzja twojej córki, która za chwile będzie miała 18 lat i będzie w pełni dorosła. Wiem, ze to nie jest równoznaczne z dojrzałością, ale nie zwalnia z odpowiedzialności. Nie wstawaj do wnuka, nie opiekuj się nim jak matka, bo nie ty jesteś matka. Możesz doradzać, ale nie wymuszaj ani się nie wtrącaj. Wspieraj i kibicuj, szczególnie wspieraj jeśli ojciec dziecka weźmie nogi za pas - ustalcie kiedy kto się będzie dzieckiem zajmował, jak będzie wygladalo opłacanie utrzymania (zbierajcie WSZYSTKIE paragony, ojciec dziecka musi partycypować w kosztach opieki lekarskiej nad ciężarna itd; jak nie on to jego rodzice - jeśli nie będą chcieli płacić to zostaje pozew o ustalenie alimentów wobec rodziców chłopaka). Któreś z młodych musi rozważyć przeniesienie się do szkoły w innym trybie, by mogli opiekować się dzieckiem na zmianę - chyba ze któreś z rodziców zgodzi się opiekować dzieckiem w czasie godzin szkoły (co niestety się równa rezygnacji z pracy, a dla mnie jest to nie do pomyślenia, bo to nie dziecko dziadków). Oczywiście opłata za inny tryb szkoły, które sa zawsze prywatne, idzie do podziału na pół ze względu na to, ze jedno się poświęca. Ciąża w młodym wieku to nie tragedia, nie można tylko pozwolić na powstanie negatywnych relacji wobec młodych rodziców, do tego niestety przyczyniają się dziadkowie, którzy napuszczaja jednego na drugie, wykorzystując naiwność i zaufanie swoich dzieci - sami psują im życie. Nie niszczcie im życia swoimi wyborami i wątpliwościami tylko dajcie dojrzeć i cieszyć się nowa sytuacja.

hiatuss napisał(a):

Ja sie nie dziwie autorce. No "jakos" to bedzie. 17 lat to moze i nie jest dziecko, kiedys rodzilo sie dzieci nawet wcześniej, ale czasy sie zmienily. Dziewczyna poradzi sobie ale tylko pod warunkiem, ze rodzice wszystko beda finansowac, opiekowac sie tym dzieckiem, zalatwia lokum i pomoga znalezc prace chłopakowi.  Nie chodzi o sam fakt tego , ze ona ma 17 lat, a to ze w ogole nie jest przygotowana na dziecko pod wzgledem finansowym. Konsekwencje tej ciazy nie splyna jak na razie na 17 latke a na jej matke. Dziwie sie, ze nie rozumiecie w ogole autorki...To nie tak, ze matka chce ukladac jej zycie pod jej dyktando, ale kurcze, moze nie usmiecha sie jej nianczenie dziecka? Moze nie jest finansowo na to przygotowana? Teraz jakis atak na autorke, ze jej corka urodzi dorosla i moze robic co chce, a ostatnio w temacie "mieszkam z chlopakiem a rodzice mi pomagaja finansowo" pogarda dla bawienia sie w doroslosc na plecach rodzicow

Wiesz, po części się zgodzę. Jednak jak się okazuje chłopak pracuje i jest jeszcze kosiniakowe. Wiec z tymi finansami to tak nie do końca jak piszesz. I też nikt nie kazał autorce wychowywać tego dziecka.

Swoją drogą 30 letnie kobiety podrzucaja dziecko babciom nieraz na 8-9 godzin dziennie i ich nikt jakoś za to nie krytykuje.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.