- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 sierpnia 2017, 14:08
Cześć, z racji zbliżającego się nowego roku akademickiego zaczęłam powoli szukać lokum w mieście, w którym będę studiować. Dojazd z domu rodzinnego jest zbyt uciążliwy. Przez ostatnie 3 lata wynajmowałam pokój jednoosobowy, w bardzo atrakcyjnej cenie, lecz przez wzgląd na to, że nie wiedziałam czy będę robić magisterkę rozwiązałam umowę. Patrząc teraz na ceny pokoi jednoosobowych jestem załamana, ponieważ ceny zaczynają się od 750-800 zł, niekiedy bez mediów, co dla mnie jest ceną nie do przyjęcia - po prostu mój budżet tego nie udźwignie ;)
Zaczęłam się więc zastanawiać nad miejscem w pokoju dwuosobowym, tylko nie wiem jak to wygląda w praktyce? Tzn wiem, że dużo zależy od tego na kogo się trafi, ale chciałbym zapytać o wasze doświadczenia.
Zawsze miałam swój osobny pokój, zarówno w domu rodzinnym czy później na stancji, raz tylko na wakacjach przez 3 miesiące mieszkałam w pokoju 3 osobowym, z siostra i znajomą.
18 sierpnia 2017, 14:26
Tak jak piszesz, wiele zależy od tego na kogo się trafi. Ja na studiach mieszkałam w pokoju dwuosobowym z dwoma różnymi dziewczynami, nie znałam wcześniej żadnej z nich. Z pierwszą ledwo co wytrzymałam do końca roku akademickiego, najbardziej przeszkadzało mi jej totalny brak zaangażowania, głównie chodziło o sprzątanie, niestety prośby za wiele nie pomagały, a że nienawidzę żyć w syfie to sprzątanie było w dużej mierze na mojej głowie. Druga dziewczyna okazała się super, nie musiałyśmy ustalać jakiegoś podziału obowiązków, obie lubiłyśmy porządek więc sprzątanie jakoś tak spontanicznie wychodziło. W ogóle dobrze się dogadywałyśmy, razem spędzałyśmy czas, poza mieszkaniem też i nie miałam jej dość ani przez chwilę. Jeśli chodzi o kwestię zapraszania na weekendy znajomych/rodzinę to nie miałam z tym problemu bo obie wyjeżdżały prawie na każdy weekend do domu, ale jak planujesz zapraszać gości to lepiej wcześniej dogadać tą kwestię.
18 sierpnia 2017, 15:07
ja powiem tak, jak już poznałaś co to znaczy pokój jednoosobobowy to już nie polubisz dwuosobowego chocbys mieszkała z najlepszą koleżanką. Mieszkam sama już 5lat, z jedną dziewczyną 8 lat starszą (ja 16 ona 24) wytrzymałam od września do lutego, ale ona była jaka psychiczna. Wracałam do domu co tydzień bo nie mogłam z nią wytrzymać w jednym pomieszczeniu, nie wysypiałam się bo grzała ciagle elektrycznym grzejnikiem, chcoc i tak było ciepło. I była chamem. Przeprowadziłam się do pokoju koleżanki, mieszkałam z nią do końca liceum. Było super. Wiadomo, czasem jedna idzie wcześniej spać, czasem jedna się uczy po nocach, ale obie byłyśmy takie, ze zaśniemy w każdych warunkach byleby było cicho. Pokój był bardzo duży, ogólnie było fajnie.
Ale jak już zamieszkałam w pokoju jednoosobowym na studiach, to nigdy już bym nie chciała wrócić do pokoju dwuosobowego, choć ceny się bardzo różniąc za pierwszy pokój płaciłam 300 zł( szok bo centrum i to cena z rachunkami, ale bez internetu bo miałam swój), później w kolejnym mieszkaniu 1,5 roku płaciłam 400, a potem rok 490 ze wszystkim i w dużo lepszych warunkach.
Teraz pokój chychodzi mnie prawie 2x drożej, ale warunki super, nie muszę dojeżdżać, wszędzie piechotką i co dla mnie ważne- prywatność. Fajne było mieszkanie z kimś w jednym pokoju, ale dla małolaty, teraz na prawdę bym nie chciała, bo ni kogoś zaprosić, ni polatać w majtkach :D
18 sierpnia 2017, 15:31
Ja mieszkałam w taki sposób przez kilka lat i moja rada - trzeba być elastycznym ;)
Moje współlokatorki:
1. pusta lala, której szczytem możliwości było upijanie się co 2 dzień, zupełnie nie umiałyśmy się dogadać, na szczęście wyprowadziła się po miesiącu
2. bardzo fajna dziewczyna, dobrze się dogadywałyśmy, jednak musiałam się przyzwyczaić do tego, że co noc od 3 do 5 rozmawiała na skype z chłopakiem, który mieszka za granicą. Zdecydowanie mieszkanie z nią wspominam najlepiej
3. Ukrainka, która chodziła po mieszkaniu w samych majtkach, okazała się być złodziejką (chyba najgorsza osoba z jaką mieszkałam)
4. dziewczyna z którą dogadywałam się świetnie, jednak później (za moją zgodą) sprowadziła do mieszkania swojego psa. Syf w pokoju był straszny, dziewczyna w ogóle nie sprzątała po sobie i niewiele ogarniała po psie, któremu dawała jeść u nas w pokoju (a gotowała mu kleiki ryżowe i czasem zdarzało mu się wymiotować w pokoju na podłogę albo na jej łóżku). Ogólnie tragedia i mimo, że dogadywałam się z nią najlepiej ze wszystkich osób z którymi mieszkałam, to sam fakt mieszkania w tym samym pokoju z nią wspominam baaaardzo źle. Bardzo miło się z nią rozmawiało, można było debatować godzinami o wszystkim, ale wstyd mi było przyprowadzić znajomych, bo nie chciałam pokazać im warunków w jakich mieszkam. Ostatecznie została wyrzucona z mieszkania przez właściciela, a przez syf po psie trzeba było w pokoju wymieniać podłogę (miałyśmy drewnianą)
5. dziewczyna z pierwszego roku, zachowywała się jak spuszczona ze smyczy - ciągle przychodziły tabuny znajomych, którzy przesiadywali u nas w pokoju (oczywiście nie pytała czy nie mam nic przeciwko), zdarzało im się spać u nas. Przesiadywanie u nas takiej ilości ludzi, głośne rozmowy i muzyka spowodowały skargi od innych mieszkańców, dziewczyna dostała upomnienie od właściciela, że nie wolno codziennie przyprowadzać 10 osób, które siedzą w mieszkaniu cały dzień i jeśli tego nie zmieni to on będzie musiał zerwać umowę. W rezultacie po tej rozmowie dziewczyna sama się wyprowadziła do owych znajomych.
18 sierpnia 2017, 15:54
Ja chyba bym się nie zdecydowała na mieszkanie w jednym pokoju z kimś obcym. Co innego wyjazdy na kolonie za dzieciaka, bo 3 tygodnie idzie wytrzymać nawet jak źle trafisz, ale na dłuższą metę to może być katorga. Ja lubię porządek, nie wyobrażam sobie jedzenia w pokoju czy muzyki lecącej non stop w tle, potrzebuję też sporo miejsca w szafie i nie chciałabym zawsze spać w piżamie. :D No i bałabym się właśnie, że rzeczy czy pieniądze zaczną mi ginąć.
Żadna Twoja znajoma nie szuka współlokatorki? Może z chłopakiem? Na pewno lepiej byłoby zamieszkać z kimś kogo znasz.
18 sierpnia 2017, 16:53
ja to przerabialam przez 5 lat studiow....o mój boże ile sie dziewuch przewinelo przez te lata przez to mieszkanie (4ro osobowe) i powiem Ci tak, na 10 dziewczyn moze ze dwie byly ok, reszta totalna męczarnia, no ale rozumiem ze skoro nie mozesz placic milionów monet za pokoj to chyba nie masz wyboru
18 sierpnia 2017, 17:12
Ludzie tak mieszkają w akademikach czy na stancjach przez 5 lat, ale kurcze... Pomyśl co jak ta druga będzie miała chłopaka i będzie się z nim obściskiwać metr obok Ciebie. Albo będzie się uczyć do późna z zapalonym światłem, albo ogólnie będzie wolała życie nocne i za każdym razem, jak tylko ona wejdzie, to Ty będziesz się budzić.
Czy Twoje studia są bardzo wymagające? Bo jeśli nie, to może warto sobie w weekend chociaż dorobić nie wiem w KFC i te kilka stówek dorobić i mieszkać jednak samemu?
19 sierpnia 2017, 08:46
Jest jedna rada - obgadać wszystko na starcie, żeby potem nie było kwasów, że coś Ci nie pasuje i albo będziesz się krępować zwrócić uwagę, albo będzie dochodziło do kłótni. Warto obgadać sprzątanie, godziny korzystania z łazienki, gości, możliwość korzystania ze swoich naczyń... no dosłownie wszystko!
I niestety muszę stwierdzić, że lepiej mieszkało mi się z totalnie obcymi osobami, niż z "przyjaciółmi"... Bardzo szybko to się sypało. I z tego co zauważyłam to nie tylko u mnie tak było. Mało która przyjaźń przerwała wspólne mieszkanie....
19 sierpnia 2017, 11:41
mieszkałam rok z przyjaciółką, mimo że mamy świetne relacje to meiszkanie w jednym pokoju nas przerosło
19 sierpnia 2017, 12:21
Tak jak mówisz, zależy na kogo trafisz. Ja mieszkałam w akademiku w pokoju dwuosobowym z Rosjanką. Dziewczyna niesamowicie sympatyczna, bardzo ładnie mówiła po Polsku, także na prawdę nie było z nią źle. ALE zero prywatności. Nikt nie mógł do mnie, ani do niej wpaść - krępacja, brak miejsca. Ani się przebrać w pokoju, ani rozłożyć się swobodnie ze swoimi rzeczami. No i zawsze jest obawa, że jednak te rzeczy nie do końca są takie bezpieczne, skoro jak mnie nie było to wpadali do niej znajomi ( i tak samo do mnie podczas jej nieobecności). Nawet pogadać przez telefon wychodziłam na korytarz. Więc obecnie uważam, że warto jednak dopłacić trochę, ale mieć pokój tylko dla siebie.