Temat: trudne nazwy, gafy językowe

Zdarzało Wam się popełniać gafy językowe przy wymawianiu nazw? a może któreś nagminnie powtarzane Was irytują? 

Ja byłam dosyć zaskoczona tymi: 

gnocchi- niokki

tagliatelle- taljiatelle

fondue- fądu (zawsze myslałam że fądi :P)

quiche- kisz

creme brulee- krem bruli (myślałam że brule :P)

fajitas- fahitas

enchiladas- enczilawas

a z tych co mnie śmieszą to chyba ekspresso i modżajto/mojito :D

Smiesza mnie zawsze wszystkie warianty Auchana, mimo, ze rozumiem, ze ktos nie zna francuskiego :P Mam doswiadczenie tylko z francuzami i hiszpanami, widze, ze maja w powazaniu wymowe nawet angielskich nazw, a jezyk znaja. Moim zdaniem nie znajac jakiegoś jezyka lepiej juz wymowic nazwe w sposob dla nas naturalny, fonetyczny. Nie ma nic gorszego niz wlasnie takie glowkowanie czy to bedzie ołszłan czy ałuhan czy oszołom - jesli bym miala juz sprowadzac to do jakiegos tam szacunku do jezyka obcego, to z braku laku juz lepszy ten "auhan" niz te jego kalekie formy :P Nie nazwalabym gafa jezykowa tego, ze polak nie potrafi wymowic np leroy merlin czy yves saint laurent

A mnie najbardziej śmieszą osoby, które naśmiewają się z innych za błędną wymowę obcojęzycznych nazw jednocześnie kalecząc swój język ojczysty.

Pewnie i z lenistwa,ale myślę ,że głównie z szacunku dla swojego języka. Mieszkam w Madrycie i nie kombinują z wymawianiem,by brzmiało tak jak być powinno w innym języku. I to mi się podoba i to bardzo.

Pasek wagi

qwertyasdf napisał(a):

A jednocześnie naturalne dla nas jest Szopen, bulion, marynata, suflet, ekler, komputer, mecz, budżet. To wszystko również zapożyczenia, tylko już oswojone, a wymowa ich odbiega od wymowy wzorcowej w języku, z którego pochodzą.

Rozumiem co masz na mysli, ale nazwy sklepow nie maja nic wspolnego z zapozyczniami. To calkiem inna para kaloszy 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.