11 marca 2011, 09:08
Pytanie w szczególności kieruję do ludzi młodych.
Po studiach bardzo ciężko znaleźć pracę, jak już się uda, to za najniższą krajową, albo za niewiele więcej. Ceny rosną w zastraszającym tempie - cukier, paliwo itd. Drogi są w opłakanym stanie. Rząd to jeden wielki bałagan.
Jak sobie wyobrażacie życie w takim kraju?
Czy jeśli miałybyście okazję wyjechać, zrobiłybyście to ?
Moje życie też nie wygląda kolorowo. Mam 21 lat i jak na razie mogę pomarzyć o samodzielnym życiu we własnym mieszkaniu. Od pon - pt wstaję o 5 rano i wracam z pracy o 16. Zarabiam najniższą krajową, a czasami nawet mniej. Starcza mi na opłaty za studia, telefon, zakupy i ew. jakiś ciuch. Nie mam najgorzej, ale nie tak wyobrażałam sobie dorosłe życie. Moja matka chciałaby żebym wyjechała z tego kraju, chcę by jej córka mogła godnie żyć, bo wie, że tutaj nic dobrego mnie nie czeka. Gdybym tylko miała okazję, wyjechałabym stąd, ale jak na razie trzymają mnie tutaj studia.
A u Was jak to wygląda?
11 marca 2011, 11:21
Pauli8- jeśli bez wyższego wykształcenia ktoś zagranicą dostał pracę "na wysokim stanowisku" to pogratulować fartu. Ale większość Polaków tam, to nadal pracownicy fizyczni. Nie napisałam, że praca fizyczna jest uwłaczająca, tyle, że ja nie wyobrażam sobie całe życie tak pracować. Moja mama pracowała fizycznie całe życie, widziałam jak gaśnie w niej stopniowo energia do czegokolwiek, widziałam jak codziennie musi sie przełamać żeby wstać i pójść do pracy, która nie daje satysfakcji. I nie chcę mieć tak jak ona. Nie musi być to dla innych ważne. Dla mnie samorealizacja jest ważniejsza od luksusu braku kredytów. Każdy ma inaczej.
Famous - jak wyżej. Nie wkładam nigdzie nikogo. To było moje subiektywne zdanie. Różne rzeczy są dla różnych osób ważne i szanuję to. Potrzebni sa ludzie na rożnych stanowiskach i dobrze, że na różnych są. Wśród moich znajomych jednak, którzy mają za sobą wyjazdy i życie tam większość pracowała w fabrykach, pakowała ludziom zakupy w sklepach wysyłkowych, jeździła wózkami widłowymi ect. Byli tam 4/5 lat i wrócili, bo nie wytrzymali. ja tylko napisałam, że nie chcę do nich dołączyć.
Anvariel - tyle, że ci rodzice potrzebują na starośc nie tylko finansowej pomocy, ale obecności bliskich, kogoś kto zrobi zakupy, ugotuje, zabierze do lekarza, dostrzeże symptomy groźnej choroby, którą opiekunka opłacona przegapi. Mam w pracy koleżankę. Wściekła dziś jak cholera, bo po tygodniu pracy ma perspektywę weekendu spędzonego w kuchni przy garach i zmywaku u 80-letniej ciotki. Dlaczego bo ciocia ma imieniny, ona mieszka blisko a dzieci.... obydwoje za granicą. Ciotek takich ma 2. To ona po 50 siedzi u nich, pilnuje leków, wizyt u lekarza, rehabilitacji. I( co z tego że ciocia ma duże ładne mieszkanie? Nie ma osób najbliższych, a ich obowiązki przejmuje dalsza rodzina, która się poczuwa, choć tonie w kredytach.
- Dołączył: 2007-07-21
- Miasto: Moje
- Liczba postów: 622
11 marca 2011, 11:29
Coffee nie ma Cie tutaj nie wiesz jak jest....
Mozna dostac prace na odpowiedzialnym stanowisku, nie trzeba miec farta.Polacy chodza tutaj do szkoly ,studiuja i czesto zarabiaja wiecej niz leniwi miejscowi.
11 marca 2011, 11:31
Ja mam dobrą pracę, kasę dobrą, a i tak nie raz nie starcza do 1-go... zwłaszcza, że firma nie raz płaci zamiast 30-go, to 14-go następnego miesiąca... Zjadają mnie koszty dojazdu do pracy, utrzymania samochodu, kredytu (który na szczęście kończy się za rok), nie stać mnie właściwie na nic ponad. Teraz oszczędzam na wakacje (w ciągu 5 lat byłam tylko raz 5 dni nad morzem) i polega to na tym, że każdy grosz oszczędzam, nie kupuję żadnych bzdur, jem najtańsze produkty, można rzec, że "jem ziemniaki"... Wszystko po to, żeby na tydzień wybyć w fajne miejsce. Także mam wybór - albo normalne jedzenie, albo "ziemniaki" i nic poza tym. Buty na wiosnę też kupię najtańsze, bo muszę odkładać na te wakacje. DZIĘKUJEMY CI POLSKO.
Nie wiem, jak ludzie żyją za najniższą krajową... Jak spłacę kredyt, będę odkładała te pieniądze na emeryturę. Nie mam jeszcze 30stki, ale już zacznę, bo państwo za 40 lat mi nie da na godne życie. Dzieci mieć nie zamierzam, raz, że mnie na nie nie stać, dwa, nie będę hodowała temu gównianemu krajowi kolejnych naiwnych, co będą łożyć na zapasionych panów posłów i odpicowane panie posłanki.
11 marca 2011, 11:34
PS moje auto to rocznik 1992
11 marca 2011, 11:38
Właśnie kupić auto to jedna, a utrzymać je to drugie. Moi rodzice powiedzieli, że jak zdam prawko to oddadzą mi swoje auto, ale ja i tak wiem, że nie będę miała za co tankować do baku...
Edytowany przez Famous 11 marca 2011, 11:38
11 marca 2011, 11:40
No wszystko się zgadza. Nie ma mnie tam. Jestem tu i mówię swoje zdanie: że wszędzie można odnieść sukces, albo ponieść porażkę. Wszędzie są bogaci i biedni, karierowicze i bezrobotni. I każdy ma wybór jaką ścieżką podąży.
Masz swoje motywacje, robisz jak chcesz, masz z tego określone korzyści, albo coś tracisz.
Piszesz o ludziach kształcących się tam. Okey. Napisałam przecież w pierwszym poście, że niektórzy - jak są dobrzy, w tym co robią to robią karierę i mogą dostać dobrą pracę, Inny mają średnią pracę a i tak wolą być tam niż w Polsce. I okey.
Ale wielu jedzie i ponosi porażkę. Trzeba to dobrze przemyśleć, bo wcale nie jest tak, że tam musi się udać. Znam wielu, którym się nie udało.
- Dołączył: 2009-03-08
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 180
11 marca 2011, 11:46
> Miesiąc temu nie myślałam o wyjeździe na stałe z
> kraju, mój chłopak też nie. Po miesiącu spędzonym
> na stażu w Niemczech, nie mam ochoty wracać. Nawet
> mój niechętny językowi niemieckiemu mężczyzna
> pogaduje coś, że tutaj żyłoby się lepiej.
> Rozmawiałam z ludźmi. Doktorant w instytucie gdzie
> pracuje dostaje 1800 euro, normalny pracownik
> nawet 2500 na rękę. W przemyśle jest jeszcze
> lepiej. Jedzenie tańsze niż w Polsce, paliwo,
> część ciuchów i kosmetyków też. Jest mi smutno, bo
> tak jak pisałam jeszcze niedawno nie myślałam o
> zarobkowym wyjeździe za granicę a teraz się nad
> tym poważnie zastanawiam... w Polsce w stołecznym
> mieście Krakowie mogę liczyć pewnie na 2000
> złotych (na uczelni jako doktoranta dostaję
> jeszcze mniej) - za to z trudem wynajmę mieszkanie
> i popłacę rachunki, nie mówiąc już o życiu.
a co to za Instytut?
- Dołączył: 2010-06-06
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 290
11 marca 2011, 11:54
Dzieci mieć nie zamierzam, raz, że mnie na nie nie stać, "
bzdurny tekst. ale kazdy ma prawo do własnego zdania.
11 marca 2011, 12:00
oeres - dlaczego bzdurny? Za co ja kupię choćby pieluchy, skoro sama nie jestem prawie w stanie się utrzymać? Pewnie wiesz, że VAT na artykuły dziecięce skoczył do 23%. Jest coraz gorzej! Czy moje dzieci mają głodować? Mało mam zmartwień co miesiąc, jak przeżyć, mam dodatkowo się martwić, jak utrzymać dzieci? Odmawiać im wszystkiego, nie zapewnić niczego? Nie piszę tego złośliwie, po prostu mnie nie stać i tyle!
11 marca 2011, 12:00
U nas też kolorowo nie jest, ale (jak dotąd) nie myśleliśmy o emigracji.
Jesteśmy świeżo po studiach i mamy w sobie jeszcze odrobinkę (zdrowego) optymizmu. Małżonek zmienił pracę na lepiej płatną i choć dalej zarabia niewiele, to jednak jest to już jakiś krok do przodu (wcześniej zarabiał 1800zł brutto). Ja przygotowuję się do aplikacji. Zdaję sobie sprawę, że bez koneksji kariera prawnicza raczej mi nie grozi, ale za granicą (bez odpowiednich kursów, dyplomów etc.) nie miałabym szans na pracę w zawodzie.
Edytowany przez Kamaelka 11 marca 2011, 12:04