Temat: nieukończone studia - rozczarowanie??

Hej, piszę z taką sprawą...bo już samej ciężko mi sobie z tym poradzić.

Ukończyłam studia magisterskie i zaraz po nich rozpoczęłam studia doktoranckie - trwają one 4 lata ,które teraz właśnie się kończą, zdałam wszystkie egzaminy, cały program studiów zaliczony, ale postępy w pisaniu pracy marne. Są różne tego przyczyny:
- pewnie trochę mój leń
- mała pomoc ze strony uczelni, w sumie mojego promotora widzę raz w roku i to w celu podpisania jakiś papierów... 
- temat jest trudny (przynajmniej dla mnie) i wymaga poświecenia dużo czasu - biblioteka, która jest w innym mieście, ok 30 km od mojego miejsca zamieszkania, potem praca w domu itd.
- ja normalnie pracuję na etat. Mam pracę z której jestem zadowolona, na pewno wyższy stopień naukowy mógłby otworzyć mi drogę do dalszego rozwoju zawodowego (a na pewno ją przyspieszyć)
- od dwóch lat jestem w związku i planujemy ślub ( to akurat może nie jest poważny argument, bo nie spędzamy ze sobą 24 h/dobę, mam czas dla siebie i pewnie jakbym sie zawzięła to bym go poświęciła na naukę), ale jak przychodzą weekendy to też spędzamy je razem ,trochę z rodziną itd.

Aktualnie mogę ubiegać się o przedłużenie studiów na kolejny rok...tylko pytanie, czy ja tego chcę. Szczerze mówiąc straciłam już zapał do tego, jakoś chyba przestało mi zależeć już na tym, bo poradziłam sobie bez tego. 
Tylko nie wiem czy umiem z tego zrezygnować tak po prostu, po czterech latach nauki... poza tym - wiem, że część z Was mnie skrytykuje - nie umiem powiedzieć o tym rodzicom, ogólnie znajomym. Rodzice zawsze się chwalili, że córcia doktorat robi itd...w pracy prezes też mnie podpytuje jak tam idzie moja rozprawa???? Myślę, że jakbym zrezygnowała to byłby wstyd...totalnie nie wiem co mam robić...nie umiem sobie sama tego poukładać..
Co robić???

jesli moge spytac, z czego robisz doktorat?

Pasek wagi

Wiesz, co powinnaś zrobić. 

Oczywiście robienie czegoś nieinteresującego na siłę nie jest rzeczą godną pochwały, ale czasem tak trzeba. Poświęciłaś na te studia 4 lata, zostało napisać pracę. Teraz porzucać to wszystko byłoby głupotą. Zaciśnij zęby i skończ to jak najszybciej. Im więcej czasu upłynie, tym będzie Ci trudniej. Ja pisałam jednocześnie dwie magisterki (pięć lat temu), wiem, że to całkiem inna bajka, ale uwierz, że też mi się nie chciało i było ciężko, a jednak zacisnęłam tyłek i studia ukończyłam tydzień po tygodniu. Byłam już wówczas zaręczona i ślub zaplanowany, także też się tym stresowałam, ale trzeba było skończyć to, co się zaczęło.

Zacisnąć zęby i skończyć. Oczywiście nikt Cię do tego nie zmusi ale szkoda marnowac 4lata. 

Na Twoim miejscu spróbowałabym się jednak zmobilizować do napisania tej pracy. Nie szkoda Ci tych 4 lat? Myślę, że za parę lat możesz mieć do siebie wyrzuty, że nie udało Ci się dokończyć tego co zaczęłaś. 

Chyba bym się zastrzeliła, jakby mi została tylko praca (którą przecież wiesz, że napiszesz, jak się przyłożysz), i po czterech latach nagle mi się odechciewa.

Zepnij tyłek i napisz to, będziesz potem się z tego cieszyć.

Jeju, sorry, ale szukasz wymówek. Zrobiłam doktorat z wolej stopy, w dwa lata, promotora widziałam może cztery razy - sama wszystko ogarnęłam. W międzyczasie pracowałam i na etat i dodatkowo, żyjąc w konkubinacie 24/7 - jeśli istotne są osobiste historie, chociaż u mnie to nic nie zmieniło. Doktorat robi się dla siebie, a nie dla rodziców, żeby się chwalili. Nie ogarniasz - odpuść, nie każdy musi się bronić (trochę moich znajomych się nie obroniło, trochę obroniło się po prawie dekadzie). Żeby nie było - sama po trzecim roku przerwałam studia doktoranckie, z innej dziedziny, może kiedyś do tego wrócę, tylko po co podwójny dr? Rodzicom normalnie komunikujesz swoje decyzje, jesteś dorosła.

Nie zrzucaj winy na promotora, gdybyś przynosiła mu/jej fragmenty pracy, to widzielibyście się częściej. Łatwiej zdać egzaminy niż napisać rozprawę. Szczerze mówiąc uważam, że nie każdy potrafi napisać pracę doktorską i nie każdy musi doktorat mieć. Jeśli jesteś gotowa na ciężką pracę (rok to przymało na pisanie, masz zebrane materiały?) to przedłuż te studia, jeśli nie - daj sobie spokój.

Cale zycie bedziesz zalowac, ze nie zacisnelas za przeproszeniem pupy w odpowiednim momencie. Nie musisz miec mega motywacji, po prostu odbebnij to jak  jakies dodatkowe zlecenie - trudne, nudne, na ktore nie masz ochoty - bo nie musisz miec. Zrob tak, jak potrafisz,odpusc zbyt wysokie wyobrazenie o swoich mozliwosciach i zniz poprzeczke, zrob to na przecietnym poziomie - a jezeli nawet nie - to na mniej niz przecietnym. Po latach nie bedzie to istotne, jak bardzo moglas zrobic to lepiej. 

Z przyczyn jakie wymienilas - zaraz po tym, jak sie sama oskarzylas ( raczej dyplomacja-)  -to wymieniasz zachowanie promotora. Mysle, ze moglo cie to wystarczajaco wyprowadzic z rownowagi, Nie daj sie!

robie doktorat z prawa...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.