Temat: Nie mogę chodzić na wesela

Bardzo bym chciała pójść na wesele, bo lubię takie zabawy ale musialam już 3 odwołać... czemu? bo nie jestem w stanie dać więcej niż 250zł w kopercie a teraz młodzi są tak strasznie roszczeniowi, że lepiej nie iść niż by się obrazili bo za mało kasy...........

To lepiej chodzić na wesele samemu i dawać te 250zł i zanudzić się na śmierć bez towarzyszącej przez brak tańca? czy moze lepiej chodzić z towarzyszącą dać 250zł i narazić się na obraę połowy rodziny czy może lepiej dawać po 500zł i żyć bez pralki 3 lata zanim sobie uzbieram na nową bo kasę oddałam młodej parze??

czemu młodzi nie robią już wesel dla dobrej zabawy i by spotkać się zrodziną- tylko kasy??? Nie lepiej zrobbić uroczystość na 40osób i samym wszystko opłacić niż robić na 150osób i żebrać by gooście fundowali wesele?

LiuAnne napisał(a):

Lepiej iść i dać tyle, ile możesz. Młodzi się nie obrażą, co najwyżej zrobi im się nieco przykro, ale na pewno żadne niestosowne komentarze nie padną. U mnie byłą też taka sytuacja, ze za pięć osób, w tym cztery dorosłe, dostaliśmy 100 zł i zwykła pościel. Było mi przykro, ale absolutnie nie dałam tego odczuć tej rodzinie, ani też nie rozpowiadałam wśród znajomych czy innych ciotek. Z tym, że oni nie żyją biednie. Bardziej przykro by mi było, gdyby nie przyszli. A tak świetnie się bawiliśmy.

A dlaczego było Ci przykro, że mało pieniędzy przynieśli? Było Ci przykro, bo mogłaś więcej dostać, czy dlatego, że podejrzewałas, że tej rodzinie nie wiedzie się dobrze?

Nie rozumiem też, dlaczego "usprawiedliwione" do przyniesienia 100 zł na ślub mają być tylko biedne studentki bez pracy. Dlaczego nawet osoba średnio zamożna (średnio, może kupiła mieszkanie na kredyt, może zbierała gotówkę przez 10 lat i kupila za tą gotówkę stara kawalerkę) ma obowiązek "dawania prezentu" w kopercie np. 500 zł... Czy każdy musi się gospodarzowi tłumaczyć ile ma pieniędzy i na co mu to idzie? Czemu gospodarze są tak chętni do zaglądania mi w kieszeń? Musi być od razu widać moja biedę, żebym była usprawiedliwiona z "małego prezentu"? Ja gospodarza nie rozliczam, ile wydał na orkiestrę, czy może wziął tylko DJa, i czy kawior będzie... Więc niech on mnie też nie rozlicza... Ja przychodzę do niego mimo wszystko... Jakkolwiek by na weselu nie było i takiej samej postawy oczekuje od zapraszającego. 

Kiedyś w kopercie miał być "prezent" teraz jest to "bilet" lub "haracz"... Wesela są idealne dla tradycyjnych rodzin. Bo tradycyjna rodzina patrzy tylko, co inni powiedzą. Jeśli ktoś kieruje się sercem to chętniej zaprosi 20 przyjaciół i 10 osób z rodziny i będzie się cieszył ich obecnością. Robiąc wesele na pokaz czeka się na kasę od ludzi, bo w sumie się czuje, że z tych ludzi chociaż tyle będzie, bo radości że są tutaj nie ma żadnej... Chodzi tylko o zdjęcia ze ślubu i żeby je wstawić na fejsa... Powodzenia! :D

Dla mnie to smieszne cebulactwo wymagac od gosci zeby zaplacili za siebie/swoj talerzyk i zeby koszty sie zwrocily (wtf?). Dlatego zaproszen od tego typu ludzi nie przyjmuje, mimo ze mnie na to stac - glownie moja dalsza rodzina taka jest, i powiedzmy stare znajome, z gimnazjum i liceum, kilku odmowilam bo nie chce isc i juz. I to nie jest tak ze "zalujemy" na prezent bo jak idziemy to dajemy raczej NIEskromne, zwyczajnie nie toleruje cebulactwa. Zreszta sorry, ale gdybym miala kiepsko z pieniedzmi wolalabym za kase ktora MUSZE zwrocic za moj talerzyk isc do dobrej restauracji i zjesc smaczna kolacje w milym towarzystwie zamiast so roszczeniowych "modych". Szczegolnie, ze wiekszosc wesel tego typu ludzi to niedobre jedzenie, wodka, wiesniacka muzykai prostacka "zabawa". My bierzemy slub za granica (w Tajlandii) i placimy za 5 nocy w hotelu i przeloty dla kazdego goscia. Do glowy by mi nie przyszlo zeby wymagac czegos w zamian. Jesli kogos nie stac na wesele niech nie zaprasza gosci. Nie masz czego zalowac, z powodu nie chodzenia na te wesela. 

Payka napisał(a):

mmm25 napisał(a):

martaxyz mialam podobnie bo odmowilan juz w tym roku 2 wesela i komunie. Dobro mojego dziecka jest najwazniejsze. Jak odmawialam wesele, bo moje wówczas niespełna 4 miesięczne niemowle jest tylko na piersi i za nic nie umie pić z butelki i zasypia tylko przy cycu to uslyszalam , żebym go nauczyla pić mleko sztuczne, bo wesele jest raz w życiu i ja musze na nim być, bo jestem najbliższa kuzynka. Chore. 
Jeżeli jesteś najbliższą kuzynka i tak bardzo im zależało żebyś była, to dlaczego się nie zainteresowali wczesniej, czy jesteś w ciąży, kiedy rodzisz i nie wybrali daty ślubu pod Ciebie? Jeżeli oni wybrali datę patrząc wyłącznie na swoje preferencje, to niech się nie dziwią, że na ten dzień ktoś inny ma inne preferencje (zostanie w domu)... Łatwo tak mówić komuś, co ma robić... A trzeba było samemu wcześniej coś zrobić, jesli mu zależało... A jeśli nie zależało, to niech stuli dziób i okaże szacunek... To moje podejście.


Haha - wybacz, ale chyba nie znasz aktualnych terminów na sale :o Moja kuzynka się niedawno zaręczyła. Zaczęła szukać sali, a że wesele będzie dość duże, to od razu kilka odpadło na starcie, bo nie pomieszczą gości. Na przyszły rok nie ma żadnych terminów, na 2019 dosłownie kilka - na palcach jednej ręki można policzyć. To co teraz kuzynka ma pytać wszystkie bliskie kuzynki czy nie planują ciąż, czy nie będą akurat rodzić, bo może przełożyć na 2020? Jedyne z czym się mogę zgodzić to z tym, że młodzi nie mają prawa mieć pretensji, że taka osoba nie przyjdzie, ale jakby mieli pod każdego dobierać termin, to nigdy by wesela nie urządzili. 

Pasek wagi

Matylda111 napisał(a):

HelloPomello, moze i jesteś z innego świata. Mam przed sobą zaproszenie na wesele a w nim dwie karteczki:1. "Goście nasi ukochani, my już w domu wszystko mamy. Chcecie nam coś podarować? "Grosik" będzie nas ratować."2. "Kwiaty są piękne lecz szybko zwiędną i cieszyć oczy krótko będą. Zamiast nich o wino chcemy prosić, którym toast za zdrowie Gości będziemy wznosić."Nie wierzę, że chodzi o moją obecność. Chodzi o to, żeby pieniądze się zgadzały. A mój niesmak pogłębia tylko fakt, że na moje słowa, że przedyskutujemy z mężem i damy odpowiedź w kwestii przyjazdu, ponieważ mam 3 tygodnie przed ślubem termin porodu, usłyszałam: "oj tam, wesele ma się raz w życiu i nawet z dwutygodniowym niemowlęciem ludzie chodzą na takie imprezy". Noga moja na tej imprezie nie postanie na pewno! 

Przepraszam, a jest tam napisane ile masz dać ? to jest zwyczajna prośba, nie przymus ... dałam podobne zaproszenia, bo też wolę wino i jakiś pieniażek, ale nie obrażę się za skromny upominek. Wcale nie mamy z narzeczonym na myśli, by się kasa zgadzała ...

Też nam młode małżeństwo z maleństwem odmówiło (6 mies dzidzia) i jakoś nie mamy pretensji, bo to rozumiemy ... także nie oceniaj i nie wrzucaj do jednego wora każdej pary młodej, która daje podobne zaproszenia.

Też powiedzieliśmy dajac zaproszenie tym biedniejszym członkom, że liczy się ich obecność a nie koperta ... ciotkę błagałam by przyszła bez niczego, tylko, że chcę ja mieć w tym dniu, ale się uparła i powiedziała, że ma swoja godność i z pustymi rękami nie przyjdzie ...

to daj prezent a nie kase.. kup za te 250 zł coś sensownego.... 

Pasek wagi

sandrine84 napisał(a):

Matylda111 napisał(a):

HelloPomello, moze i jesteś z innego świata. Mam przed sobą zaproszenie na wesele a w nim dwie karteczki:1. "Goście nasi ukochani, my już w domu wszystko mamy. Chcecie nam coś podarować? "Grosik" będzie nas ratować."2. "Kwiaty są piękne lecz szybko zwiędną i cieszyć oczy krótko będą. Zamiast nich o wino chcemy prosić, którym toast za zdrowie Gości będziemy wznosić."Nie wierzę, że chodzi o moją obecność. Chodzi o to, żeby pieniądze się zgadzały. A mój niesmak pogłębia tylko fakt, że na moje słowa, że przedyskutujemy z mężem i damy odpowiedź w kwestii przyjazdu, ponieważ mam 3 tygodnie przed ślubem termin porodu, usłyszałam: "oj tam, wesele ma się raz w życiu i nawet z dwutygodniowym niemowlęciem ludzie chodzą na takie imprezy". Noga moja na tej imprezie nie postanie na pewno! 
Przepraszam, a jest tam napisane ile masz dać ? to jest zwyczajna prośba, nie przymus ... dałam podobne zaproszenia, bo też wolę wino i jakiś pieniażek, ale nie obrażę się za skromny upominek. Wcale nie mamy z narzeczonym na myśli, by się kasa zgadzała ... Też nam młode małżeństwo z maleństwem odmówiło (6 mies dzidzia) i jakoś nie mamy pretensji, bo to rozumiemy ... także nie oceniaj i nie wrzucaj do jednego wora każdej pary młodej, która daje podobne zaproszenia.Też powiedzieliśmy dajac zaproszenie tym biedniejszym członkom, że liczy się ich obecność a nie koperta ... ciotkę błagałam by przyszła bez niczego, tylko, że chcę ja mieć w tym dniu, ale się uparła i powiedziała, że ma swoja godność i z pustymi rękami nie przyjdzie ...
Bardzo cebulowa prosba i mowi o tobie wiele tbh #PINIONŻEK

Sandrine - nie wiem o co Ci chodzi z tym wrzucaniem do jednego worka, ponieważ napisałam jasno: "Dla mnie idea robienia wesela za pieniądze gości jest chora i źle świadczy o nowożeńcach."  Jeśli to Ciebie nie dotyczy, to dlaczego czujesz się dotknięta?  Nigdzie nie twierdziłam, że każda młoda para jest roszczeniowa.

Tak sobie mysle... Kiedys zazynano swinie, babki piekly ciasta, kto umial ten zagral, kto umial ten zaspiewal i ludziska sie bawili. 

Teraz takie czasy, ze wszystko na kase sie przelicza... I nie mowie, ze mnie to zupelnie nie dotyczy. Staram sie unikac hipokryzji... 

O dziwo w Cosmo ostatnio przeczytalam cos bardzo dajacego do myslenia. Artykul odnosnie pogoni za szczesciem. Ludzie gonia za pozorami szczescia. Maja dobrze platne prace, kupuja drogie ciuchy, jezdza na drogie wakacje, jezdza coraz lepszymi samochodami, stac ich na drogie karnety na silke czy crossfit... I jaki dramat sie rozgrywa, kiedy nagle okazuje sie, ze to wszystko, co niby ma dawac szczescie i byc wyznacznikiem luksusowego zycia, wcale nas nie uszczesliwia... Tak, wiem, odplywam od tematu...

fit-mamaa napisał(a):

_maselko napisał(a):

Mówcie co chcecie, moim zdaniem to wstyd przyjść z 250 zł w kopercie i ja tam rozumiem młodych, którzy liczą na to, że wesele jednak się zwróci. Koleżanka wyżej stwierdziła, że to brak klasy. Dla mnie brakiem klasy jest właśnie włożenie do koperty mniej, niż młodzi na mnie wydali. Tak sądzę, raczej nic mojego zdania nie zmieni, możecie myśleć, że nie mam klasy, trudno.
Uważam podobnie i nie mówię, że wszyscy robią wesele dla pieniędzy, ale 80% TAK. I jak bym miała dać 250 zł za dwie osoby to chyba bym się zapadła pod ziemię ze wstydu. Powinno się przynajmniej młodym wrócić koszt swojego stołka. Osobiście nie byłam na takim weselu, gdzie można było przyjść, najeść się i wypić za darmo i do tego młodzi byli super zadowoleni. 

To wreszcie ma to być prezent czy zwrot kosztów ? bo już nie rozumiem ;D Przecież to jest ich wesele , ich impreza , zrobiona według ich życzeń ,preferencji i możliwości , dlaczego ja mam cokolwiek zwracać , skoro jestem gościem ? W życiu bym nie poszła do takiej osoby ... Oczywiście prezent to co innego ,oczywiście ,że wypada coś dać młodym na nową drogę życia , ale czy to będzie 1000 zł czy 200 , a może komplet satynowej pościeli i filiżanki , to chyba decyzja gościa , co chce podarować ?  Gdybym miała wstydzić się iść do kogoś z 250 zł w kopercie to bym nie poszła , nie dlatego ,że ciężko by było mi wykombinować kolejne 250 ,zeby to ,,jakos wyglądało " tylko dlatego ,że szkoda mi czasu dla osoby , której muszę się wstydzić dać prezent taki , na jaki mnie stać . 

Co innego gdybym miała sporo kasy to nie miałabym oporów nawet żeby 2000 komuś podarować :) W końcu ma to być prezent , a prezenty zwykle są od serca :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.