Temat: Wtracanie sie w cudze zycie

Co jest nie tak z niektorymi ludzmi? Jest kilka tematow, w ktorych przeciwniczki zawsze musza napisac, mimo, ze nikt ich nie prosi. Jakas satysfakcja, ze probuje sie "nawrocic" autorke? Bo nie rozumiem. 

Przyklady:

- temat czy lekarz zapisze tabletke po. Oczywiscie komentarze o tym, ze to nie jest antykoncepcja i lepiej brac tabletki antykoncepcyjne, niz taka tabletke! Mimo, ze Autorka chce miec tylko tabletke "na wszelki wypadek", a nie by brac to jak cukierki.

- temat o kobietach, ktore nie chca miec dzieci, jakas wymiana doswiadczen z tego jak reagowali ich partnerzy. I komentarze "jeszcze ci sie odwidzi", "mojej znajomej instynkt sie odezwal po 40." ... itd.

Dlaczego tak trudno uszanowac cudze zdanie i nie wypowiadac sie w tematach w ktorych nas nie chca?

Nigdzie nie napisałam, że to fakt. 

Dobra Wilena. Wzniosę się na swoje wyżyny i od tej pory postaram się ignorować Ciebie na forum, bo widzę, że inne podejścia się nie sprawdzają. A niech czytający ocenią po swojemu moją i Twoją postawę jeśli mają ochotę oczywiście. W moim odczuciu, ja święta nie jestem, ale Twoje zachowanie to już serio przesada.

Daenneryss napisał(a):

Nigdzie nie napisałam, że to fakt. Dobra Wilena. Wzniosę się na swoje wyżyny i od tej pory postaram się ignorować Ciebie na forum, bo widzę, że inne podejścia się nie sprawdzają. A niech czytający ocenią po swojemu moją i Twoją postawę jeśli mają ochotę oczywiście. W moim odczuciu, ja święta nie jestem, ale Twoje zachowanie to już serio przesada.

Napisałaś, że "Ona swoim komentarzem chce pomoc na podstawie swoich doswiadczen. Ty mozesz sie zgodzic z tym, co ktos pisze lub nie". I dalej o tym, że nie powinnam narzucać swojego punktu widzenia i ferować wyroków. A ja w kółko o tym piszę - to nie jest żadne ferowanie wyroków i to nie jest kwestia tego że ja się "mogę z czymś zgodzić lub nie". Jeżeli potrafię odróżniać fakty od opinii i jestem myślącą osobą to mam tylko jedną opcję - nie zgodzić się, bo ktoś próbował przedstawić coś co nie jest zgodne z prawdą jako fakt. To trochę tak jakby ktoś napisał "Wenezuela jest w Europie", ja bym mu napisała "nie pisz głupot, Wenezuela nie leży w Europie", a ty byś na to odparła "nie narzucaj swojego punktu widzenia". Nie ma, Wenezuela jest jedna, albo leży w Europie, albo nie - alternatywa rozłączna, nie ma albo, albo. To, że ktoś się będzie oburzał tego nie zmieni. 

I żeby nie było - naiwna nie jestem. Mam świadomość, że do miłych osób nie należę i dyskusję nie zawsze prowadzę na poziomie. W tym kontekście moje zachowanie to oczywiście "serio przesada". Natomiast wolę chyba z dwojga złego tak, niż gdybym miała sobie nie radzić merytorycznie/logicznie. Postaraj się, przecież ja Ci nie każę się włączać do dyskusji - zauważ, że teraz sama to zrobiłaś. Nawet się nie odnosiłam do Twojej wypowiedzi. 

Twoje porownanie jest nietrafne. Bo Wenezuela bezsprzecznie nie lezy w Europie, a kobieta, ktora nie decyduje sie na dziecko moze kiedys zalowac, bo to jak najbardziej sie zdarza. Zdanie "Kiedys bedzie zalowac" jest opinia danej osoby, ale opiera sie na fakcie, ze sa kobiety, ktore zaluja. Faktem jest tez to, ze sa takie, ktore nie zaluja. A jak bedzie w danej sytuacji nie wie nikt. I nie twierdzilam na zadnym etapie, ze takie komentarze o czymkolwiek przeswiadczaja, ale daja jasny przekaz z jakimi doswiadczeniami do tej pory spotkala sie dana osoba. A to moze, kogos naklonic do przemyslen. I dlatego w dyskusji mi az tak nie wadza. Wiadomo, ze lepiej gdyby napisala. "Z mojego doswiadczenia wynika, ze czesc kobiet zaluje. Zastanow sie dobrze.".

Tyle w kwestii logiki.

A ferowanie wyrokow dotyczylo szerszego zakresu Twoich wypowiedzi.

Daenneryss napisał(a):

Twoje porownanie jest nietrafne. Bo Wenezuela bezsprzecznie nie lezy w Europie, a kobieta, ktora nie decyduje sie na dziecko moze kiedys zalowac, bo to jak najbardziej sie zdarza. Zdanie "Kiedys bedzie zalowac" jest opinia danej osoby, ale opiera sie na fakcie, ze sa kobiety, ktore zaluja. Faktem jest tez to, ze sa takie, ktore nie zaluja. A jak bedzie w danej sytuacji nie wie nikt. I nie twierdzilam na zadnym etapie, ze takie komentarze o czymkolwiek przeswiadczaja, ale daja jasny przekaz z jakimi doswiadczeniami do tej pory spotkala sie dana osoba. A to moze, kogos naklonic do przemyslen. I dlatego w dyskusji mi az tak nie wadza. Wiadomo, ze lepiej gdyby napisala. "Z mojego doswiadczenia wynika, ze czesc kobiet zaluje. Zastanow sie dobrze.".Tyle w kwestii logiki.A ferowanie wyrokow dotyczylo szerszego zakresu Twoich wypowiedzi.

Jest trafne. Autorka tamtego komentarza zapytała co złego jest w komentarzu "jeszcze Ci się odwidzi", pisząc że nikogo nie obraża, jest na temat i cytuję "i co najważniejsze - jest to prawda". A właśnie nie, to że komuś się odwidzi nie jest prawdą (może być, może nie być, nie da się tego stwierdzić). Opinią by było zdanie w stylu "kiedyś możesz żałować - zresztą już o tym pisałam. "Być" i "móc" to nie są synonimy. Rozumiem, że możesz nie przywiązywać większej wagi do znaczenia słów, których używasz, ale nie miej pretensji że innym robi różnicę czy robią komuś laskę, czy łaskę. Domyślam się, aczkolwiek uważam że często wszystko się rozbija o to samo - że ktoś nie rozumie, że przekręca fakt i wyrok może być tylko jeden. 

Ja sie odnosilam akurat tylko do samej istoty komentarza "Kiedys bedziesz zalowala", a nie do jakiegos konkretnego z dodatkowym dopiskiem. W tamtym temacie to sformulowanie padlo kilkukrotnie i uzylo go przynajmniej kilka osob.

Z tym dopiskiem oczywiscie, ze stanowi dokladnie to czego najbardziej nie lubie i stanowi przyklad na to, co Ty czesto robisz, czyli piszesz cos i mowisz, ze taka jest prawda i koniec i kropka. Czasem podajesz jakies informacje na poparcie swojego zdania, a czasem nie. I nie bierzesz pod uwage nawet w 1%, ze mozesz sie mylic, ze fakty, ktore przytaczasz moga zostac podwazone innymi, ze nawet naukowcy czy inni wybitnie madrzy ludzie moga sie mylic, a tak sie przeciez zdarza, a ze czesto sie spieraja ze soba to tez fakt.

Daenneryss napisał(a):

Ja sie odnosilam akurat tylko do samej istoty komentarza "Kiedys bedziesz zalowala", a nie do jakiegos konkretnego z dodatkowym dopiskiem. W tamtym temacie to sformulowanie padlo kilkukrotnie i uzylo go przynajmniej kilka osob.Z tym dopiskiem oczywiscie, ze stanowi dokladnie to czego najbardziej nie lubie i stanowi przyklad na to, co Ty czesto robisz, czyli piszesz cos i mowisz, ze taka jest prawda i koniec i kropka. Czasem podajesz jakies informacje na poparcie swojego zdania, a czasem nie. I nie bierzesz pod uwage nawet w 1%, ze mozesz sie mylic, ze fakty, ktore przytaczasz moga zostac podwazone innymi, ze nawet naukowcy czy inni wybitnie madrzy ludzie moga sie mylic, a tak sie przeciez zdarza, a ze czesto sie spieraja ze soba to tez fakt.

No ja się odnosiłam do komentarza w tym wątku, zacytowałam go, więc nie pisz teraz proszę że się odnosiłaś do samej istoty innego komentarza, bo wypowiedziałaś się w tym temacie, nie w tamtym i pod moją wypowiedzią z konkretnym cytatem. Więc takie słabe trochę teraz odwracać kota ogonem. Zwłaszcza, że robisz to drugi raz pod rząd (bo najpierw dyskutowałaś ze mną o tym czy rozróżniasz fakty od opinii, a jak wyszło na to że jednak padła opinia, a nie fakt uznałaś za stosowne napisać, że nigdzie nie napisałaś że to fakt - ja rozumiem, że można lubić komedie, ale bez przesady). 

Jak piszę, że koniec kropka to właśnie piszę o faktach, gdzie pola na dyskusję nie ma. Właściwie powinnam napisać "gdzie pole na dyskusję jest zawężone". Biorę pod uwagę, że to co dzisiaj bierzemy za fakt jutro może już tym faktem nie być. Ale dyskusję prowadzę dzisiaj, nie jutro. To chyba logiczne, że gdzieś tam z tyłu głowy ma się to, że fakty mogą ulec zmianie, ale jednak na czymś się trzeba oprzeć. Inaczej byśmy doprowadzili świat do absurdu (na zasadzie "nie uczmy dzieci o II wojnie, bo może za 50 lat zostaną odtajnione/odnalezione jakieś dokumenty i się okaże, że podaliśmy im błędne informacje). A już kompletnie nie kupuję zasłania się tym, że fakty mogą ulec zmianie po to żeby móc wypisywać głupoty. No i hmmm, śmiem twierdzić że rzadko kiedy ktoś przytacza naukowe fakty/teorie w celu podważenia innych faktów. Napisanie "kiedyś będziesz żałowała", bo zauważyło się że sąsiadka spod trójki żałowała naprawdę naukowe, ani wybitnie mądre nie jest. 

Tak czy siak, chyba spasuję, bo miało być o niewtrącaniu się, a jak na razie sama się wtrącam ;)

Nie musisz mi wierzyc, ale nie doczytalam, ze tam rowniez podalas ten kontekst. Nie jestem idealem, czytalam z komorki. Umknelo mi.

I nie rozumiem czemu ciagle mi zarzucasz mylenie faktow i opinii. Ja bronilam od poczatku do konca opinii. Ty mi zarzucasz, ze faktu. Nie wiem skad Ci sie to wzielo.

Jezeli chodzi o to, ze przeoczylam kontekst o ktorym pisalas, wedle ktorego autorka komentarza ze swojej opinii czyni fakt to teraz odpusc. Napisalam z czego wynika to Twoje bledne zalozenie.

A z reszta. Wkurza mnie takie szkalowanie, ale to tylko internet. Kazdy pisze, co chce i nie ma to wplywu na stan faktyczny. A Ty mysl co chcesz.

Jeśli przykłady, które podałaś oceniasz jako przypadki wtrącania się w czyjeś życie, to niewiele miałaś do czynienia z ludźmi, którzy się w czyjeś życie wtrącają. W dzisiejszym świecie coraz mniej osób wtrąca się w czyjeś życie, a czy jest to faktycznie takie dobre, to nie jest do końca oczywiste. Moja młodość przypadła na czasy, w których wtrącania się było znacznie więcej, ale człowiek, mimo że lekko wpieniony, czuł się bezpieczniej. Teraz, jak widać po Twoim poście, poziom irytacji podobny, za to poziom bezpieczeństwa znacznie mniejszy.

A dlaczego na forum zachodzi zjawisko, o którym piszesz? Ponieważ jesteśmy ludźmi, nie botami. Porządek jest na forach tematycznych. Na forum, na którym duży udział dyskusji, to dyskusje kompletnie nie związane z tematyką, trudno wymagać wysokiego poziomu subordynacji.

W moje OPINII bycie takim do osrania merytorycznym, rzeczowym zabija całą radość z życia. Nie potrafię sobie wyobrazić takich rozmów w pracy przez 8 godzin dziennie.

Daenneryss napisał(a):

Nigdzie nie napisałam, że to fakt. Dobra Wilena. Wzniosę się na swoje wyżyny i od tej pory postaram się ignorować Ciebie na forum, bo widzę, że inne podejścia się nie sprawdzają. A niech czytający ocenią po swojemu moją i Twoją postawę jeśli mają ochotę oczywiście. W moim odczuciu, ja święta nie jestem, ale Twoje zachowanie to już serio przesada.

Zgadzam się

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.