- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 czerwca 2017, 19:30
Hej, zarejestrowałam się do Was z problemem, dla mnie ogromnym.
Studia skończyłam 3 lata temu, ale nie pracuję w zawodzie. Na początku brałam co popadnie, nawet nie patrzyłam na branżę. Problem był taki, że moje staże/umowy zlecenia miały dany okres końcowy - i do tego okresu trwałam, a potem szukałam czegoś innego.
Wiem, że w moim wieku to trochę "siara" nie mieć stałej pracy, ale mnie się nie chce. Szybko się nudzę. Obecnie jestem na kolejnej umowie, która mi się kończy we wrześniu, a ja JUŻ jestem znudzona niemiłosiernie. Lubię spokój,lubię mieć czas dla siebie. Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu.
Problem chyba zaczyna się w mojej sytuacji rodzinnej - jestem mężatką, a przez to, że nie mam stałej dochodu i stabilnej sytuacji - ciągle mieszkamy z rodzicami.
Nie wiem co ze mną jest nie tak, ja chcę pracować, ale ciągle mnie to nudzi, dodatkowo nie mam sił na szukanie pracy (co pół roku zmieniam robotę, co chwilę inna branża). Pracodawcę chyba to odstrasza - byłam już na sklepie, w branży finansowej, w CC, byłam w branży medycznej, teraz pracuję w oświacie.
Nie wiem co robić, wiem, że moja sytuacja nie jest ciekawa, szczególnie, że jak kiedyś dojdzie dziecko to nie będę mieć żadnych świadczeń finansowych...
Co robić? Jak się zmuszać? Czy w ogóle się zmuszać do pracy?
P.S. Dodam, że prowadzenia własnej firmy się nie nadaję - nie mam głowy i nawet nie wiem, na co jest popyt na moim terenie.
26 czerwca 2017, 10:07
Szczerze to mąż lubi swoją pracę, jest zgodna z jego studiami i mu się nie nudzi, bo codziennie ma inne wyzwania.I tego mu zazdroszczę.A tak szczerze kto zatrudni 27 letnia mężatkę, w wieku - jak to mówią pracodawcy - "rozrodczym" - na stałe? Wiadomo, że jest mi coraz ciężej o umowę. Nieraz na rozmowach słyszałam, czy nie będę zaraz rodzić dzieci... zawsze umowa na jakiś czas...3 mce, 6... nigdy na stałe.Nie wierze w to co czytam. Ty tak powaznie?Moze zamiast martwic sie jak maz was utrzyma jak zajdziesz w ciaze, a nie przedluza Ci umowy, zacznij brac na siebie obowiazki jak dorosly czlowiek. Zdradze Ci sekret: jak znajdziesz prace, wykazesz sie, zatrudnia Cie na stale i wtedy zajdziesz w planowana ciaze to nie bedziesz sie musiala martwic "jak on was utrzyma".Mamy rownouprawinienie. Kobiety moga pracowac i co wiecej, robic kariere (nie musisz jak nie chcesz, wystarczy przecietna robota z przecietna pensja). Dlaczego zwalasz na meza obowiazek utrzymania was?Spytaj go czy leci w podskokach do pracy kazdego ranka i czy mu sie czasami nie nudzi? Na tym wlasnie polega dorosle zycie. Bierze sie odpowiedzialnosc za siebie i partnera/ dzieci. Nie zawsze wszystko nam sie podoba, ale albo to akceptujemy albo zmieniamy. Ale Tobie sie praca nudzi. Z tego co mowisz niewiele soba reprezentujesz ogolnie, a na rynku pracy w szczegolnosci, a wymagania masz kosmiczne.Na miejscu Twojego meza pogonilabym taka leniwa babe. I jeszcze pretensje, ze on nie zarabia wystarczajaco.
Wybacz, ale Ty po prostu jesteś kiepskim materiałem na pracownika. Nie znam ludzi, którym chce się pracować i którzy budują sensownie swoją ścieżkę zawodową, którzy mieliby tego typu problemy. Masz wiedzę, umiejętności cenne dla firmy, to nikt nie pyta o ciążę.
26 czerwca 2017, 10:18
W sumie to nie wiem jak to określić, ja za bardzo nie rozumiem takiego podejścia. OK, możesz nie mieć jakichś super studiów, czasem lepiej zarabia się bez. Ale nie rozumiem dlaczego Ty co chwila zmieniasz pracę. Nie dziwię się, że pracodawców odstrasza jak ktoś ma milion pozycji (wcześniejszych miejsc pracy) w CV. Znajdź coś co Cię interesuje i doskonal się w jakimś konkretnym kierunku. Dla mnie to dziwne, że każda praca Cię nudzi. OK, w pewnym sensie każdą pracę można by określić jako nudną, no bo wszędzie pewne czynności się powtarzają, no ale przecież tak się nie da. Ja sobie nie wyobrażam żeby tak co chwila zmieniać, więc nawet za bardzo nie wiem co Ci doradzić...
26 czerwca 2017, 10:26
Nie masz czasami depresji?
26 czerwca 2017, 13:54
autorko, nawet nie wiesz jak mi się nie chce wstawać o 5.00, aby przygotować ubrania, śniadania, papiery i wiele innych zanim dzieci wstaną. Potem nie chce mi się siedzieć cały dzień w stresujacej i meczacej psychicznie pracy, w której cp gorsza odpowiadam prawnie za każdą pomyłkę, aby z wyciagnietym jezorem wrócić do domu i do północy sprzątać, gotować, prać i rozwiązywać problemy nieletnich. Witamy w dorosłym życiu.
26 czerwca 2017, 14:04
Matyliano, tak całkiem szczerze. Jak żyją ludzie? Rozumiem Cię w tej kwestii, autorkę po części też ale nikt dojrzały nie zatrzymuje się w miejscu bo za x lat może zajść w ciąże. Tym sposobem to ona będzie mieszkać u rodziców i marudzić jeszcze przez dziesięć lat aż urodzi dziecko, odchowa je kolejne trzy i co, dopiero wtedy pomyśli o wyprowadzce na swoje? A nie, przepraszam, przecież utrzymanie dziecka to też dodatkowy koszt... Przecież ona co post wymyśla sobie nową wymówkę. Ilu ja mam znajomych parek które na głowę mają 1,6-2k i mieszkają na swoim? Przecież oni też nie wykluczają że jutro dowiedzą się że będą spodziewać się dziecka ale to nie znaczy nie zostaną na chacie rodziców bo co oni zrobią. Nawet nie wiem co mam więcej dopisać, to śmieszne. Dziewczyna nie może sobie poradzić po zderzeniu z rzeczywistością i oczekuje że któraś z nas przełączy ją na inny tryb myślenia. Coś tutaj jest do dodania?a tutaj o co chodzi? czemu, w tej konkretnej wypowiedzi, autorka zachowuje się jak dziecko? też bym w życiu, w ciążę nie zaszła, gdyby mój mąż zarabiał 2 000 zł... gdyby mój zarabiał tak mało, to byśmy zginęli (gdybym ja nie pracowała). co nie znaczy, ze autorka ma nie mieć pracy i jej nie szukać ;) trzeba myśleć co będzie, gdy pojawi się dziecko, ciężka choroba (tfu,tfu), czy utrata pracy...
Gdyby autorka została nagle sama i z niczym, możliwe że wreszcie coś by się jej zachciało.
26 czerwca 2017, 14:34
Jesteś po prostu żenująca. Na szczycie listy znienawidzonych przeze mnie rzeczy, jest lenistwo i nie mam dla niego za grosz zrozumienia. Zadziwia mnie, że można być takim nierobem i jeszcze szukać wśród ludzi - bliskich, na których się żeruje oraz tych zupełnie obcych - zrozumienia dla swojej postawy.
26 czerwca 2017, 15:08
a teściom nie przeszkadza, że mieszkacie u nich? nie masz z nimi żadnych konfliktów chociażby o użytkowanie kuchni, łazienki? zyskanie prywatności nie jest dla Ciebie żadną motywacją?
26 czerwca 2017, 15:22
autorko, nawet nie wiesz jak mi się nie chce wstawać o 5.00, aby przygotować ubrania, śniadania, papiery i wiele innych zanim dzieci wstaną. Potem nie chce mi się siedzieć cały dzień w stresujacej i meczacej psychicznie pracy, w której cp gorsza odpowiadam prawnie za każdą pomyłkę, aby z wyciagnietym jezorem wrócić do domu i do północy sprzątać, gotować, prać i rozwiązywać problemy nieletnich. Witamy w dorosłym życiu.
26 czerwca 2017, 15:35
I to ma być niby jakiś powód do dumy czy coś? Wszystkie tu piszecie że "dorosłe życie tak wygląda" - ale niby z jakiej racji tak ma wyglądać? Naprawdę jesteście dumne z tego że 60 lat zmarnujecie na życie w trybie "byle do piątku" bo nienawidzicie swojej pracy, no ale skoro wszystkim jest źle to mi też musi żebym mogła z siebie zrobić męczennicę?Autorko, może praca z domu by cię zadowoliła? Ja chodząc do "normalnej" etatowej pracy mam podobne odczucia co ty, kompletna nuda i jestem nieszczęśliwa, że znowu muszę iść do roboty, dlatego teraz kształcę się w kierunku pracy zdalnej, bo wiem że nawet jak sama praca będzie mnie nudzić, to przynajmniej odejdzie przymus siedzenia na tyłku od 8 do 16 przez pięć dni w tygodniu. Co prawda freelancer nie ma stabilnej wypłaty, ale coś za coś.autorko, nawet nie wiesz jak mi się nie chce wstawać o 5.00, aby przygotować ubrania, śniadania, papiery i wiele innych zanim dzieci wstaną. Potem nie chce mi się siedzieć cały dzień w stresujacej i meczacej psychicznie pracy, w której cp gorsza odpowiadam prawnie za każdą pomyłkę, aby z wyciagnietym jezorem wrócić do domu i do północy sprzątać, gotować, prać i rozwiązywać problemy nieletnich. Witamy w dorosłym życiu.
Z tym się zgadzam. Nie widzę sensu w męczeństwie, nie ogarniam jak i po co można tak żyć. Nigdy nie robiłam na etacie, nie wiem co to szef. Na szczęście jestem wystarczająco ogarnięta, żeby móc pracować zdalnie. Zarobki mam bardziej niż satysfakcjonujące, ale nie mogę sobie pozwolić na żadne "nie chce mi się".