- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 czerwca 2017, 17:48
Wiele z was poznało swojego partnera w sieci, na pewno przedtem miałyście nieudane spotkania, może wydarzyło się coś co teraz was śmieszy? Wątek dla śmiechu, proszę nie demonizować znajomości internetowych
Ja spotkałam się z chłopakiem po 2 tygodniach pisania, dobrze nam się rozmawiało, ale spotkanie koszmarne, po godzinie się zmyłam Pisał co innego, na spotkaniu mówił co innego, przez dobre 20 minut powtarzał, że wyglądam inaczej (chyba gorzej niż na zdjęciach
), ale nie przeszkadzało mu to się do mnie przystawiać, myślałam, że z ławki spadne
. Najlepsze było gdy się przywitaliśmy, byliśmy ze sobą 5 minut, a on spotkał znajomych i chciał żebyśmy z nimi poszli
16 czerwca 2017, 18:04
sorry za offtop ale nie widzialam tych ikonek 100 lat (na gg byly) :D i mnie rozczulily
U mnie tez 90% porazek bylo, zwykle to bylam zniesmaczona tym, ze wygladali zawsze gorzej niz na zdjeciach, normalnie to bym sie nie umowila i marnowalam tylko czas. A umawialam sie od razu a nie po pol roku "klikania" czyli nie poznalam ich wnetrza, tylko ogolne informcje, wiec nikt mi nie zarzuci, ze patrze tylko na wyglad :) pamietam jednego do dzis, na zdj moj ideal, na spotkaniu polowa z niego i zaproponowal mi zapalenie marihuany... to skojarzylam, czemu tak zeschl.
Edytowany przez 16 czerwca 2017, 18:05
16 czerwca 2017, 18:22
a ja nigdy nie uciekłam z takiej randki :) za to przy bliższym poznaniu wychodziło szydło z worka... pamiętam jednego...byliśmy ze sobą już jakiś czas, ale generalnie było moment przed zerwaniem. wsiadaliśmy do auta, gdy zatrzymał się obok jakiś turysta i zapytał, czy daleko jesteśmy od morza.... a ten mój był na to " nie wiem, nie mierzyłem"... pomyślałam sobie wtedy, "kuźwa, Ty bucu" ;p
16 czerwca 2017, 20:14
a ja nigdy nie uciekłam z takiej randki :) za to przy bliższym poznaniu wychodziło szydło z worka... pamiętam jednego...byliśmy ze sobą już jakiś czas, ale generalnie było moment przed zerwaniem. wsiadaliśmy do auta, gdy zatrzymał się obok jakiś turysta i zapytał, czy daleko jesteśmy od morza.... a ten mój był na to " nie wiem, nie mierzyłem"... pomyślałam sobie wtedy, "kuźwa, Ty bucu" ;p
hahaha, przepraszam, ale rozbawiło mnie to
16 czerwca 2017, 20:15
Ja mam same dobre doświadczenia, chociaż znowu nie tak dużo tych spotkań było....
16 czerwca 2017, 20:52
Hmmmm raczej to krótkie spotkania były, ale miłe. Nie majace celu bycia razem. Tylko jedna osoba była chamska. Mieliśmy wspólny problem powiązany z jedna osobą i spotkalismy sie aby obgadać problem a on myslal ze randka i potem gdy wrocilam do swojego miasta dostałam smsa, że jestem dla niego za gruba xD [176 cm i wazylam wtedy 70 kg], a po miesiacu miał jakas niska dziewczyne +100kg xD i zrozum tu człowieka.
Oficjalnie czekam na grudzień 2017 gdzie spotkam kogoś, kto zagościł w moim sercu i wie, że nie jestem szczupła i dopinguje mnie w moim odchudzaniu, ale także mówi, że z ciałkiem też ok. xD
16 czerwca 2017, 20:52
pamiętam jak pisałam z chłopakiem starszym o 12 lat. rozmawialiśmy godzinami przez telefon, pisaliśmy i wysyłaliśmy sobie zdjęcia. sympatyczny, czuły, szalenie przystojny facet, wtedy tak uważałam (uroda arabska). wszystko było idealnie dopóki on nie zaproponował, że do mnie przyjedzie, mieszkał jakieś 400 km ode mnie. do spotkania nie doszło, bo usiłowałam mu wmówić, że jest arabem. bałam się, że mnie porwie i sprzeda. wtedy rękę bym sobie dała uciąć, że to prawda. komu nie pokazałam jego zdjęcia ostrzegał mnie przez nim. teraz z perspektywy minionych 15 lat wydaje mi się, że tak naprawdę bałam się rozczarowania, tego, że miał rodzinę: żonę, dzieci. chyba w głębi czułam, że on mnie okłamuje i nie mówił mi całej prawdy o sobie
drugi niewypał. pisałam z chłopakiem jakiś dłuższy czas i było całkiem w porządku. pewnego wieczoru spotkaliśmy się pod jakimś sklepem, on podjechał autem (głupia i naiwna byłam, że wsiadłam). koleś mnie zmierzył i od razu wiedziałam, że jest mną rozczarowany. zaproponował, że podjedziemy do mcdonaldsa (drive) po drodze nie zamieniliśmy ani jednego słowa, byłam tym bardzo zażenowana. na miejscu zamówił mi herbatę (poparzyłam sobie język i podniebienie, a mogłam wylać ją na niego) sobie wziął colę. spotkanie trwało jakieś 10 - 15 minut. ciosem był sms po spotkaniu, już dokładnie nie pamiętam co pisał, ale bardzo mnie to zabolało
16 czerwca 2017, 21:00
hahaha, przepraszam, ale rozbawiło mnie toa ja nigdy nie uciekłam z takiej randki :) za to przy bliższym poznaniu wychodziło szydło z worka... pamiętam jednego...byliśmy ze sobą już jakiś czas, ale generalnie było moment przed zerwaniem. wsiadaliśmy do auta, gdy zatrzymał się obok jakiś turysta i zapytał, czy daleko jesteśmy od morza.... a ten mój był na to " nie wiem, nie mierzyłem"... pomyślałam sobie wtedy, "kuźwa, Ty bucu" ;p
jakby mi ktoś tak odpowiedział, to chyba bym mu pokazała tyłek ze złości ;) teraz też mnie to bawi, ale wtedy myślałam, że mu strzelę. boże, jak dobrze, że już z nim nie jestem.
Edytowany przez Matyliano 16 czerwca 2017, 21:02
16 czerwca 2017, 22:05
Hmmmm raczej to krótkie spotkania były, ale miłe. Nie majace celu bycia razem. Tylko jedna osoba była chamska. Mieliśmy wspólny problem powiązany z jedna osobą i spotkalismy sie aby obgadać problem a on myslal ze randka i potem gdy wrocilam do swojego miasta dostałam smsa, że jestem dla niego za gruba xD [176 cm i wazylam wtedy 70 kg], a po miesiacu miał jakas niska dziewczyne +100kg xD i zrozum tu człowieka. Oficjalnie czekam na grudzień 2017 gdzie spotkam kogoś, kto zagościł w moim sercu i wie, że nie jestem szczupła i dopinguje mnie w moim odchudzaniu, ale także mówi, że z ciałkiem też ok. xD
Trzymam kciuki żeby wszystko wyszło!
a ja nigdy nie uciekłam z takiej randki :) za to przy bliższym poznaniu wychodziło szydło z worka... pamiętam jednego...byliśmy ze sobą już jakiś czas, ale generalnie było moment przed zerwaniem. wsiadaliśmy do auta, gdy zatrzymał się obok jakiś turysta i zapytał, czy daleko jesteśmy od morza.... a ten mój był na to " nie wiem, nie mierzyłem"... pomyślałam sobie wtedy, "kuźwa, Ty bucu" ;p
sympatyczny
Edytowany przez taykol 16 czerwca 2017, 22:08
16 czerwca 2017, 22:12
Moje ostatnie spotkanie z kolegą, którego znam od kilku lat i z którym widuję się średnio raz na rok (mieszkamy w innych częściach Polski), mogło było być bardziej udane, a już na pewno BEZTROSKIE. Na imprezie - w obcym mieście - zepsuł mi się telefon. Na amen. Chwilę mi zajęło ogarnięcie się i jak już w miarę przebolałam tę stratę, to świetnie się bawiłam, niemal nie schodziłam z parkietu. Kolega był bardziej zachowawczy pod tym względem. Następnego dnia zaś było tak zimno, że cały dzień przesiedzieliśmy u niego (choć w planach był spacer po mieście), a ja nadal smutałam z powodu telefonu. Tak mi się jakoś dłużył ten dzień... A tak poza tym to wszystkie moje przeniesienia znajomości z neta do "reala" wspominam bardzo miło. Ostatnie miało miejsce zaledwie tydzień temu i każdemu życzę tak fajnie spędzonego dnia ^^